Tam gdzie ma straszyć, straszy. To najważniejsze. Oczywiście jak w każdym thrillerze/slasherze bohaterowie zachowują się jak debile, no ale do tego zdążyliśmy przywyknąć. Fajna postać Nick'a, któremu zacząłem kibicować (rzadko kiedy w tego typu filmach zaczyna mi zależeć na jakimś bohaterze. 7/10 - Ogólnie film fajny. Dostrzegłem kilka motywów z remake'u Teksańskiej Masakry. Sądziłem nawet że ten sam reżyser, albo scenarzysta...
Kilka spoilerów:
Zauważyłem dość ciekawą rzecz. Gdy Wade przechadzał się po domu Bo, gdy poszedł do łazienki, trafił do pomieszczenia z płodem konia (?), w którym też został zaatakowany przez Vincenta. Do tego samego pomieszczenia później trafia Nick, gdy przychodzi z Carly do Domu z Wosku. Są to 2 różne miejsca, a pomieszczenie jedno. Taka ciekawostka.
Do samego końca myślałem że uratują Wade'a. On miał najsmutniejszy los. Jakaż to musi być tortura siedzieć uwięzionym w woskowej skorupie przez wiele godzin, w bezruchu, a na koniec zginąć w pożarze...
Szkoda że nie pokazali jak zostaje zabity Blake. Trochę mnie to ciekawi. Defakto stał na otwartej przestrzeni, więc atak z zaskoczenia odpada. Frontalny atak na niego też był mało prawdopodobny. Rzutem?
Koniec spoilerów.