z teatrem palącym się po wystawianiu sztuki o określonym tytule - przypomina dziwnie casus 'Lecą świetliki' Linckego. Czort wie, ale chyba lepiej nie wspominać o ogniu w tytułach dramatów i oper. Just in case.
nawet jeśli jest siedliskiem bohemy. Shajcowany teatr to zawsze większa rozrywka, niż Verdi, a jeszcze lepiej, jeśli pan X prześpi się z panią Y... Niemniej interesujące, a Eastwood bardzo dobrze narrację prowadzi.