PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=399746}

Drive

7,2 224 494
oceny
7,2 10 1 224494
7,3 39
ocen krytyków
Drive
powrót do forum filmu Drive

Błagam

ocenił(a) film na 8

Bardzo ładnie proszę, kogoś komu ten film się podobał, aby wytłumaczył mi o co w nim chociaż chodziło, bo widocznie ja tego "czegoś" zupełnie nie chwyciłem. Film oglądałem 2 razy, w dużych odstępach czasu, za pierwszym razem AUTENTYCZNIE zasnąłem 2 razy w trakcie, za drugim razem myślałem, że może po prostu nie starałem się tego filmu zrozumieć, gdyż Gosling jako aktor mnie po prostu nie przekonuje (ot taka cukierkowa lala, co bardzo ładnie wygląda). No ale niestety, zmęczyłem ten film, ale tylko dlatego, że oglądałem z dziewczyną i nie wypadało po prostu zasnąć... Zaznaczę tutaj, że chodzi mi tylko o wytłumaczenie SENSU tego filmu - o co w nim chodzi.

Oceniając to "dzieło" nie oceniałem muzyki (chwytliwej, bardzo dobrej), ani pracy kamery (ktorej nie mam nic do zarzucenia). Oceniłem film tak jak go widziałem - czyli wcale. Nie pomogła tutaj nawet obecność Cranstona, który skutecznie siedzi od kilku lat w moim top aktorów (nie, nie przez BB). Przeszkadzała mi strasznie tonacja głosu głównego aktora - mamrotał, mimo głośników na full (dzwiek dolby surround home theater) i nie ma mowy, że to była zła wersja film, gdyż jak napisałem, oglądałem 2 razy, za każdym razem z innego źródła. Brak jakiejkolwiek mimiki aktora, bezsensowność akcji (przyznaje, ze juz nawet jej nie pamiętam, ale na czas oglądania wydawała mi się irracjonalna).

Pozwolę jeszcze sobie na odrobinę luzu i zaśmieję się z opisu filmu na FW - "nocami wynajmuje sie jako kierowca gangsterow'? Widzałem tam tylko jedna scene gdzie nocą jezdzil ze złodziejami, którzy byli bandytami, a nie gangsterami, nota bene. "traci głowę dla Irene"? Nie widziałem żadnej emocji na jego twarzy w rozmowach/scenach z nią - zero, null, none, nic. Jeśli tak wygląda stracenie głowy, to... "Przyciaga jak magnes tajemniczym uśmiechem"! Ha! To dobre! Był moment kiedy się uśmiechnął?

I teraz ostatnia prośba - napisałem konstruktywnego posta, ponieważ naczytałem się tutaj mnóstwo komentarzy od, najwyraźniej, wielbicieli filmu, którzy z uporem maniaka powtarzaja kwestie "Oceniłeś na mniej niż 10, idź się pobaw i wróć do filmu jak dorośniesz, widocznie nie rozumiesz tak ambitnego kina!". Otóż oglądnąłem 1 raz film przed 18, drugi przed 20 rokiem życia - uważam, że dorosłem i dalej nie rozumiem. I jeszcze raz PROSZĘ o wytłumaczenie FABUŁY, nie o zachwycanie się scenografią, choreografią (lol, choreografia w tym filmie, ktoś to napisał, nieźle mnie przy tym rozbawiajac ^.^), czy obsadą. Jaki jest SENS tego filmu, esencja? Jeśli ktoś mi serio to wytłumaczy, przekonująco, obiecuję zmienić tę ocenę, ale jeszcze raz powtórzę, dla mnie był po prostu nudny, irracjonalny (Gość JEŹDZI po nocach [wg. opisu] i pracuje jako kaskader, a załatwia profesjonalnych zabójców, uzbrojonych w broń automatyczną i zajmujących się szeroko pojętą gangsterką, przy czym nie robi na nim wrażenia śmierć osób znajdujących się w jego otoczeniu, na dodatek w windzie przy swojej "dziewczynie" "zabija na śmierć" jakiegoś typa, bez mrugnięcia, ani nawet wytłumaczenia dla panny).

Tyle ode mnie, pozdrawiam. Każdy post obraźliwy będzie zgłąszany, szanujmy się, ja was nie obrażam i oczekuję tego samego, to, że się nie widzimy, nie oznacza, że wszystko nam wolno.

ocenił(a) film na 10
Ratlee

Cześć. Absolutnie żaden prawdziwy fan ,,Drive" Cię nie zaatakuje i nie strolluje - choć tu niem ogę brać odpowiedzialności za całą resztę.

Ten film może nudzić. Autentycznie, może. Dlatego tu nie mam wobec Ciebie żadnych uwag.

Sprawa jest prosta - nie poczułeś tego filmu i tyle. To kwestia podejścia, poczucia, ale jest całkowicie subiektywna i nie można nikogo za to osądzać. Tobie się film nie spodobał - z kolei mnie i wielu innym przypadł do gustu poprzez niezwykłą reżyserię, muzykę, właśnie to aktorstwo i tą niebanalność właśnie. Nie poczułeś tego filmu - i w porządku, zdarza się, wielu nie poczuło.

Piszę to i strasznie mi głupio, że piszę takie ogólniki, lecz jako fan Drive po prostu chciałem cokolwiek odpisać, bo tak mnie naszło. Podsumowując - prawdziwi fani Drive uszanują Twe zdanie i wymienią się na tym forum swymi myślm,i, co też ja czynię. Dzięki za stonowaną wypowiedź

ocenił(a) film na 4
Ratlee

Zgadzam się w zupełności - ja również nie rozumiem fenomenu tego filmu bo jak dla mnie był on tylko stratą czasu.. :( Ale rozumiem, że komuś może się podobać..

ocenił(a) film na 3
ZielonaCola

zgadzam się

ocenił(a) film na 9
Ratlee

Dziwne, że nie doceniłeś fabuły. Jest ona tak zbudowana specjalnie, przynajmniej tak mi się wydaje. Najważniejszy jest feeling tego filmu, cały klimacik, który po prostu niektórym się spodoba (tak jak mnie) a niektórym nie (patrzę na Ciebie :)). Polecam Ci interpretację filmu Chrisa Stuckmanna, którą znajdziesz na yt, a która może pozwoli Ci zmienić zdanie na temat tego świetnego filmu :)
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Ratlee

Siła tego filmu nie opiera się na sensie i znaczeniach jakie on przekazuje tylko na tym że reżyser w sposób perfekcyjny tak dobiera środki filmowe że w stu procentach widz wchodzi w głowę głównego bohatera. Innymi słowy narracja w tym filmie jest bardzo zsubiektywizowana (odpowiednik opowiadania w 1 osobie w książce) a kunszt w jaki jest to zrobione (poprzez budowanie klimatu za pomocą zdjęć muzyki i efektów dźwiękowych) jest godny podziwu. Zauważ że na festiwalu w Cannes film dostał nagrodę za reżyserię bo właśnie dość banalna historia została opowiedziana w niesamowity sposób. Na tym polega siła tego filmu na odczuwaniu a nie rozkminianiu sensów. Może gdybyś oglądał film w kinie inaczej byś przeżył ten film.

ocenił(a) film na 8
rondopicture

Każdy film, moim zdaniem powinien opierać się na sensie. Ten film to gatunek Akcja(powiedzmy), dramat, romans. Gdybym chciał zobaczyć coś co nie ma sensu, a raczej nie ma sensu w naszych realiach, obejrzałbym sci-fi, lub przygodowy, tak czy nie?

Nie udało mi się wejść w głowę głównego bohatera, może to dlatego, że nie jestem kaskaderem, ani kierowcą rajdowym, ale serio... obezwładniać gościa z bronią automatyczną i jeszcze zdołać go zabić? Zatłuc na śmierć killera w windzie przy ukochanej? Widocznie moja głowa taka nie jest. Możliwe, że by to miało jakieś ręce i nogi, w sytuacji gdy reżyser uraczył nas no nie wiem.. jakąkolwiek historią głównego bohatera. Skąd u niego umiejętność posługiwania się bronią, umiejętność w sztukach walki? Co, natchnęło go nagle? Nie, nie ma praktycznie żadnego background'u w tym filmie na temat głównego bohatera.

To, że film dostał nagrodę w Cannes akurat o niczym nie świadczy. Taka np. Akademia od lat przyznaje Oscary filmom, które mają bardziej znaczenie polityczne (ostatnio w dobie przesadnej poprawności politycznej jest to nawet bardziej uwidocznione), a nie te, które są dobrze zrobione, zagrane, z dobrym scenariuszem i nie ma się co oszukiwać. Poza tym tak jak mówisz - film dostał nagrodę za reżyserię. Nie ma znaczenia jaka tematyka, lub fabuła tego filmu była, liczyła się reżyseria (dla tej nagrody). Więc się pytam, nie można było zrobić filmu dobrego, ze znaczącą linią fabularną i logiczną (w miarę) akcją?

ocenił(a) film na 8
Ratlee

Każdy film opiera się na sensie i "Drive" też ale nie jest to jego główną siłą. Drive przekazuje ciekawe sensy i znaczenia, ale nie one sprawiają że film jest tak doceniany, a właśnie reżyseria. Gdyby historia była bezsensowna to nawet najlepszy reżyser nie byłby w stanie z niej nic wyciągnąć. Film ma absolutnie ręce i nogi. Nie widzę zupełnie potrzeby tworzenia backgroundu że gość uczył się sztuk walki. Główny bohater wygląda na bardzo silnego fizycznie gościa i ma niesamowity refleks (bo jest świetnym kierowcą) i to absolutnie wystarczy za uzasadnienie jego wyczynów. Film ma bardzo logiczną akcję i znaczącą linię fabularną. To nie jest tak jak twierdzisz że ten film nie ma kompletnie sensu on jest jak najbardziej logiczny i spójny.
Co do Cannes to Drive jest nie zawiera w sobie żadnej lewicowej ideologii więc akurat ten film nie dostał nagrody z powodów politycznych.

ocenił(a) film na 8
rondopicture

Po pierwsze nie rozumiem dlaczego film musi zawierać lewicową, bądź jakąkolwiek inną ideologię, żeby dostać taką nagrodę, po prostu wykazałem istniejący trend, który poddaje w zwątpienie tezę, że jeśli coś dostało nagrodę, to jest dobre.

Po drugie - jest mnóstwo filmów, które fabularnie leżą - nie opierają się na żadnej logice, sens wydarzeń jest mocno zachwiany, a mają genialną reżyserię (np. taki 'Sucker Punch' genialnie się w to wpisuje). Reżyser to nie to samo co scenarzysta, jego zadaniem jest nakręcenie historii w najlepszy możliwy sposób, a nie jej wymyślenie. I jakoś dziwnym trafem nie spotkałem się jeszcze, aby ktoś mi pokazał te 'sensy' (właściwie to nie chcę ich wielu, chcę tylko jeden) i 'znaczenia'

Po trzecie - abstrahując już od tego, że każdy ma wyobrażenie jak wygląda 'ktoś silny', to nie rozumiem jak Gosling może wyglądać na silnego gościa. To przez kurtkę ze skorpionem (o matko, takiego kiczu to dwór wiktoriański nawet nie widział)? Przez to, że... praktycznie cały film milczy albo szepcze? Już prędzej bym spodziewał się po takim zachowaniu kogoś kogo dotknęło nieszczęście w życiu, albo pochodził z patologicznej rodziny. Z tym kierowcą i refleksem to jeszcze mogę się zgodzić, że kierowcy rajdowi posiadają lepszy refleks od przeciętnego człowieka, ale na Boga.. nie od zawodowych zabójców, gangsterów, którzy tym żyją i dla których jeden błąd i jeden ruch za późno oznacza śmierć...
Poza tym, tak tylko chciałbym nadmienić, że na pewno pan Mariusz Pudzianowski wygląda dla Ciebie na silnego - zauważ, że w czasie walk jakoś mu ta siła nie za bardzo pomaga, bo nie ma doświadczenia w walkach.... co za przypadek! Zupełnie jak główny bohater Drive! (Który nie ma nawet muskulatury pana Pudzianowskiego)

Ratlee

Przedstawiasz tych gangsterów co najmniej jak jakichś byłych marines, którzy doskonale walczą wręcz i potrafią posługiwać się bronią palną długą (shotgun w motelu) i krótką (pistolet w windzie) nawet w zwarciu z dość krzepkim i zwinnym jegomościem. Ja tych "gangsterów" odebrałem raczej jako prostaków i nowobogackich bandytów bez krzty klasy. Nie spodziewałbym się po nich zbyt wiele. To że ktoś ma broń palną nie oznacza że od razu powinieneś się poddać i czekać na strzał. W ciasnych pomieszczeniach i mając po swojej stronie element zaskoczenia masz całkiem spore szanse wyjść z niewielkimi obrażeniami, tym bardziej jeśli przeciwnik jest niezbyt rozgarnięty i nie ma profesjonalnego przeszkolenia.

Kolejna rzecz, o której powie Ci każdy dobry instruktor sztuk walki: jeśli przeciwnik jest mocno zdeterminowany będzie Ci bardzo trudno zastosować jakąkolwiek z technik, ponieważ taki osobnik jest zupełnie nieprzewidywalny. Zupełnie czym innym jest walka według jakichś zasad, a czym innym jest walka o własne życie.

Następny argument: główny bohater na co dzień ociera się o śmierć (kaskader, kierowca wyścigowy), dzięki czemu potrafi bardzo dobrze panować nad własnymi emocjami i myśleć trzeźwo nawet w bardzo stresujących sytuacjach. W chwili zagrożenia życia nie przebiega mu przez głowę wyłącznie "Zaraz umrę, będzie bolało, olaboga" jak przeciętnemu pracownikowi biurowemu. Potrafi skupić myśli na tym co zrobić, aby wyjść z tej gównianej sytuacji z życiem.

Finałowa walka na noże. Tutaj znów, każdy dobry instruktor walki powie Ci, że jeśli dwóch ludzi walczy o życie i jeden z nich ma nóż, obaj wyjdą z tej walki ciężko lub śmiertelnie poranieni.

Marna gra Goslinga? Według mnie postać którą grał, była zamknięta w sobie, niełatwo było jej nawiązać zwyczajną rozmowę (mamrotanie i półsłówka), ale jednocześnie inteligentna (początkowa ucieczka policji, która ewidentnie nie była jednorazowym incydentem) i wrażliwa (bardzo ruszyło go, jak oprychy zostawiły młodemu nabój i postawił sobie za punkt honoru chronić tego dzieciaka i jego matkę). Nie miałem większych problemów z odczytaniem emocji, które targały tytułowym Driverem. Może dlatego że sam jestem małomówny i mało ekspresyjny, a o moich intencjach świadczą raczej czyny, a nie słowa czy miny na pokaz.

Ja sobie wszystko to, co poddałeś w wątpliwość racjonalizuję w ten właśnie sposób. Nie wiem czy takie argumenty do Ciebie przemawiają, ale mnie byś od tego filmu nie oderwał koniami :)

Tyle na temat kwestii czysto technicznych. Czy mógłbyś jeszcze dokładnie sprecyzować co z kolei drażni cię w fabule filmu. Jak dla mnie wszystko tam ładnie zagrało, historia trzyma się kupy, ciąg wydarzeń jest zachowany, a budowa i zachowanie postaci logiczne. Owszem, przyznam że trzeba być uważnym widzem i skupić się na kilku pozornie nieważnych szczegółach, aby powiązać wszystkie wydarzenia, ale też bez przesady. Ich przegapienie wcale nie przeszkadza zbytnio w odbiorze przedstawionej historii, chyba że rzeczywiście chcesz się do czegoś przyczepić.

ocenił(a) film na 8
oookash

'Ja tych "gangsterów" odebrałem raczej jako prostaków i nowobogackich bandytów bez krzty klasy.' - Co ma bycie prostakiem, czy brak klasy do bycia 'gangsterem'? To tak jakbyś powiedział/a, że jak ktoś jest prostakiem i brak mu klasy, to nie może być światowej sławy sportowcem (vide Tiger Woods)...

' To że ktoś ma broń palną nie oznacza że od razu powinieneś się poddać i czekać na strzał.' ale... jest to jednak bardziej prawdopodobne prawda? To nie jest film akcji, gdzie można wybaczyć rozbrajanie 10 oponentów na raz, kiedy do Ciebie mierzą.

'W ciasnych pomieszczeniach i mając po swojej stronie element zaskoczenia masz całkiem spore szanse wyjść z niewielkimi obrażeniami, tym bardziej jeśli przeciwnik jest niezbyt rozgarnięty i nie ma profesjonalnego przeszkolenia.' Ty przecież naginasz prawdę dla własnej wypowiedzi. Przecież to po stronie tego złego 'gangstera' był element zaskoczenia! On chciał zabić, nie na odwrót! Skąd masz jakieś informacje nt jego rozgarniętości? Albo czy był przeszkolony? No skoro nosił broń za pasem, to jednak wydaje mi się, że logicznym jest wyciągnąć wniosek, że jaaako takie doświadczenie z nią ma :). W przeciwieństwie do gościa, który lata w kurtce ze skorpionem i skórzanych rękawiczkach.

'jeśli przeciwnik jest mocno zdeterminowany będzie Ci bardzo trudno zastosować jakąkolwiek z technik, ponieważ taki osobnik jest zupełnie nieprzewidywalny. Zupełnie czym innym jest walka według jakichś zasad, a czym innym jest walka o własne życie.' Ale tu nie chodzi o zadawanie technik, tylko palnięcie z broni w tył głowy - bam i po sprawie. Poza tym wchodząc w jakiś pojedynek z bronią automatycznie sam przyjmujesz na siebie fakt, że walczysz od teraz o życie, także ten argument jest tak samo prawdziwy dla obu tych osób...

't: główny bohater na co dzień ociera się o śmierć (kaskader, kierowca wyścigowy), dzięki czemu potrafi bardzo dobrze panować nad własnymi emocjami i myśleć trzeźwo nawet w bardzo stresujących sytuacjach' wiesz coś o pracy kaskadera? Jest ona tak okrojona i ściśle nadzorowana przez innych specjalistów, że praktycznie nie ma szans na poważne zagrożenie na planie (np. benzyna w baku samochodu pozwala na przejechanie max 1km, dzieki czemu nie ma szans powstac zapłon i wybuch auta). Z resztą co ma wykonywanie kilka razy tej samej wariacji autem do zachowania trzeźwego umysłu w nieprzewidywalnych sytuacjach? Kaskaderom się mówi 'w tej scenie robisz to i to' a nie 'no, dzisiaj mamy dla Ciebie kilka niespodzianek, dowiesz się o co chodzi w trakcie spadania z 25metrowego mostu.'

'W chwili zagrożenia życia nie przebiega mu przez głowę wyłącznie "Zaraz umrę, będzie bolało, olaboga" jak przeciętnemu pracownikowi biurowemu.' http://www.polskieradio.pl/43/279/Artykul/627224,Tragiczna-smierc-kierowcy-podcz as-rajdu - wbrew temu co możesz sądzić, kierowcy rajdowi też giną. Nie byłęm nigdy w takiej sytuacji zagrożenia życia, ale myślę, że każdy boi się o nie tak samo, niezależnie kim jest.... a już na pewno dotyczy to gościa, który pracuje jako kaskader czy kierowca rajdowy, bo zna raczej jego wartość.

'Finałowa walka na noże. Tutaj znów, każdy dobry instruktor walki powie Ci, że jeśli dwóch ludzi walczy o życie i jeden z nich ma nóż, obaj wyjdą z tej walki ciężko lub śmiertelnie poranieni.' ale mnie to nie obchodzi co powie mi instruktor. Typ, rosły chłop, który mógłby być drwalem, zaatakował człowieka, który wyglądał nie przyrównując, jak chłoptaś. Na dodatek zginął... Co on jest, ku*wa, Superman? Przecież ejden gong na facjate i typ powinien leżeć...

Gre Goslinga już przemilczę, bo widzę, że widocznie dla jednych jest to arcydzieło (nie rozumiem dlaczego, skoro SERIO grał jedną twarzą ciągle, Kristen Stewart przy nim to Scarlett Johansson), a dla innych katorga.

Ratlee

1. Bardzo słabe porównanie sportowiec-gangster. Bycie gangsterem wymaga jednak szerszego wachlarza umiejętności niż bycie sportowcem. Sportowiec ma trzymać dietę (a i to nie każdy) i opanować jedną jedyną dyscyplinę (w przypadku Pana Woodsa, kulać piłeczkę do dziurki). Nie potrzeba tu umiejętności interpersonalnych (najlepszy przykład to Mikka Hakkinen), nie potrzeba znajomości podstaw psychologii i socjologii, pojęć popytu i podaży, szerokiej znajomości prawa i mechanizmów finansowych, umiejętności w posługiwaniu się bronią palną, walki wręcz, itd., itd. DOBRY gangster powinien te umiejętności posiadać. Panowie w filmie ani trochę nie wydali mi się dobrzy w tym co robią. Zwykłe bandyciaki, co dostały po klamce i myślą że są niezniszczalni. Wydaje mi się że za bardzo ich gloryfikujesz.

2, 3. Nie zauważyłeś, że w motelu ten baran z shotgunem najpierw zastrzelił kobietę, która bezapelacyjnie była mniejszym zagrożeniem? Zdradził na samym początku swoją pozycję i zamiary, pozostawiając większe zagrożenie (Driver) nietknięte. Kurtka ze skorpionem i rękawiczki o niczym nie świadczą. Mam wrażenie że traktujesz ludzi z góry i masz tendencję do oceniania ich po wyglądzie. Poznałem się na przysłowiu: "Nie oceniaj książki po okładce" i Tobie również proponuję się na nie odrobinę otworzyć - warto!

4. Trudno uderzyć kogoś w tył głowy stojąc obok niego (winda) bez uprzedniego zwrócenia jego uwagi przy wyciąganiu broni (którą Driver wcześniej zauważył) i braniu zamachu. Co do walki o życie, to półgłówek z bronią uważa się zazwyczaj za niezniszczalnego i lekceważy przeciwnika (bo ma kurtkę w skorpiona). Jeśli zainteresowałbyś się natomiast kulturą wschodu, to dowiedziałbyś się, że w walce nie należy lekceważyć nawet najbardziej niepozornego oponenta.

5. To po co w ogóle są kaskaderzy? Skoro to takie bezpieczne, aktorzy graliby wszystkie sceny samodzielnie. Twój argument mnie nie przekonał.

6. Ja nie twierdzę że nie giną, ale nadal będę się upierał, że są mniej wystraszeni przed śmiercią, niż taki szarak, co to całe życie ciuła grosze na własne mieszkanie i przed śmiercią jest przerażony, bo wszystkie jego wyrzeczenia i całe jego ciułanie obróci się w pył w mgnieniu oka. Szaraki bardziej przywiązują się do tego łez padołu, niż ludzie na co dzień ryzykujący życiem, zdolni poświęcić je w każdej chwili. Niekoniecznie dla wyższej sprawy, ale nawet dla samej adrenaliny. Niektórzy mówią: "życie jest tylko jedno", a niektórzy: "raz się żyje". Szanuję obydwa podejścia, bo każde wprowadza coś dobrego do tego świata: jedno bezpieczeństwo i dobrobyt, a drugie szaleństwo i widowiskowość. Nie zdecydowałbym się jednak na kompletne zrównanie obydwu. Upieram się przy swoim.

7. Przyczepiłeś się, że Gosling to jakiś ułomek. Przejrzyj chociaż screeny z filmu. Gość jest normalnie zbudowany. Nie jest to jakiś koks, co to się nie dotknie dłoniami za plecami, ale wcale nie wygląda jakby wczoraj wyszedł z gułagu. Przecież on tymi bandyciakami nie rzuca po ścianach, tylko bierze ich z zaskoczenia, zwinnie i sprytnie, atakując czułe punkty. Do tego nie potrzeba Pudziana, tylko inteligencji i sprytu.

8. Gra aktorska to kwestia gustu. Nie zamierzam dyskutować.

Według mnie ocena 1 jest zwyczajnie krzywdząca i kompletnie niefachowa (nawet jeśli fabuła Cię zniesmaczyła, jest cała masa plusów poza nią), ale masz do niej pełne prawo.

ocenił(a) film na 8
oookash

1. Nie gloryfikuję nikogo, po prostu to jest dla mnie logiczny wniosek, że fajtłapa raczej gangsterem nie zostanie, a sądząc po wieku tychże zabitych w filmie, można przypuszczać, że doświadczenie w fachu mają, bo przecież gangsterem nie zostaje się od tak nagle w wieku 30 lat....
Co do tych mądrych słów, które nawrzucałeś/łaś do 1. punktu, to... nie widzę na cholerę gangsterowi na posyłki, typowemu killerowi miałaby się przydać informacja nt podaży i popytu ;). Bossowi a i owszem, ale killer ma zabijać, wiedzieć wszystko o ofierze,, aby się nie dac zaskoczyć i logicznie myśleć, to wszystko jak dla mnie.
Ale jeśli już pociągnąłeś/ęłaś ten wątek, to przyczepię się do czegoś innego. Totalny brak background'u owych gangsterów. Biorą, pojawiają się skądś, nagle, i to nie jeden, czy dwóch, lecz około 10 w całym filmie i nic o nich nie wiemy poza tym, że mają być groźni. Jaki to typ gangsterki w ogóle jest? Typo prowadzi pizzerię i na boku jest jakimś bossem... no sorry xD.

2, 3. No to w takim razie kolejny debilizm filmu, zabójca raczej by wiedział, że mężczyzna jest większym zagrożeniem, niż skomląca na łóżku kobieta, która dostała przed chwilą w twarz (no przepraszam, ale tu muszę ocenić po wyglądzie, i zdaje mi się, że to jednak słuszny osąd, co nie? ;) ). Co do tego, że oceniam po wyglądzie - każdy to robi, w tym ja, oczywiście, dlaczego miałbym tego nie robić? Przecież jak kogoś nie znam, to nie będę zachwycać się jego osobowością, która jest mi nieznana... co to za banialuki, i co to ma do tematu, że oceniam kogoś po wyglądzie? Każdy tak robi, tylko hipokryci mówią że nie. Poza tym można ocenić wygląd i dać komuś szansę, aby poznać go lepiej z charakteru, co też najczęściej robię i uważam takie rozwiązanie za optymalne. A co do kurtki ze skorpionem, to dziwię się, że nikt tego nie zauważa. Ile osób w całym mieście może mieć taką kurtkę? Optymistycznie zakładam że 5-10. Czy gość, który jest ścigany przez gangsterów, ba! chce ochronić kobietę i jej dziecko, powinien paradować w czymś, co tak bardzo wyróżnia go spośród wszystkich innych ludzi? To o co tu chodzi? On chce ich ochronić, czy być jakimś znakiem dla przestępców? To nie jest kurka wodna batman, żeby w firmowym stroju latać po mieście i wyzywać ludzi na pojedynek, serio tego nie widzicie?

4. O co Ci chodzi z tymi sztukami walk wschodu? Jasno widać, że nikt w całym filmie nie umie sie nimi posługiwać, więc ani zbiry, ani gosling nie będą taktycznie się zastanawiać 'aha, wygląda tak i tak, ale nie powinienem go lekceważyć, bo wg wschodnich technik sztuk walki, to każdy przeciwnik jest groźny!', no proszę Cię... Poza tym, tym głupszy jest ten film, jeśli gość chce zabić kogoś kto wsiada do windy, widząc, ze jest wysoki i może mu zajrzeć za pazuchę, nie ukrywa pistoletu tylko pozwala, żeby ten ktoś go zobaczył? No seeeeeerioooooo? A gdyby piętro niżej/wyżej wsiadła babcia, zauważyła pistolet i narobiłą hałasu, ze strachu? Co, zastrzeliłby ją?

5. Kaskaderzy są, bo muszą być. Gwiazdy filmowe są poubezpieczane na milion różnych sposobów, na ogromne kwoty i często zastrzegają sobie prawo, do niewykonywania żadnych ryzykownych scen, a niektórzy mają dublerów do scen rozbieranych (kaskader od seksu można by rzec ;) ). Poza tym wiele scen wygląda bardziej naturalnie, gdy wykonuje je aktor znający sztuki walki, niż np. robiący salto Tom Cruise...

6. Raczej są mniej wystraszeni pred smiercią, bo zazwyczaj nie maja czasu nawet zauważyć, że giną. Pomyśl na takim rajdzie jaka jest prędkość samochodu? Myslę, że dochodzi do 200km/s. Ja nie wiem czy byłbym przed niespodziewanym wypadkiem z taka predkością mrugnąć, a co dopiero poczuć strach.
A to o czym mówisz, że niektórzy żyją dla adrenaliny - oczywiście że tak, ale tacy ludzie zazwyczaj są wolni od obowiązków jak rodzina itp. Tutaj bohater chciał ochronić kobietę i dziecko, których kochał, a i tak ryzykował na pełnej... to jest logiczne? ;)

7. Nie twierdzę, że Gosling jest jakimś chuchrem. Ale w porownaniu do np. Rona Perlmana, mimo jego większego wieku, to sorry, nie widzę startu :P JAk zasoczenia ich bierze? z tego co pamiętam, to facet dzwoni do bossa i mówi mu, e po niego przyjdzie - co to ku*wa za zaskoczenie? O.o. Inna sprawa z tym gościem w burdelu, bo to była chyba jedyna akcja jaka w filmie mi się pdoobała, ale raczej dlatego, że była zwyczajnie śmieszna, a nie jakoś super zrobiona ;D.

8. No nie dziwię się :P

Nie jestem fachowcem, nie jestem krytykiem, oceniam wg moich odczuć do filmu, a w tym wypadku były serio negatywne.

ocenił(a) film na 8
Ratlee

To po co pytałeś wcześniej skąd Driver zna sztuki walki <lol - rozdeptanie komuś głowy sztuką walki>?
I po co teraz porównujesz Perlmana do niego? Tak Perlman to bydlę/Hellboy, ale był po wypadku.

Gosling - chłoptaś vs. Brooks - drwal :D gdy wspominałeś o nożowaniu, bez komentarza...

Ratlee

Jest to bardzo dobre, ambitne kino, zrobione z szacunkiem dla widza, ale jest to film nie dla każdego.

ocenił(a) film na 9
Ratlee

Przede wszystkim prawdziwy fan to nie hater tylko atakujący ludzi mających odmienną opinię, ale ktoś kto umie ją uzasadnić.

Akurat Cannes to obecnie chyba najwartościowsze nagrody, więc zdecydowanie brałbym je pod uwage zamiast porównywać do oscarów.

A co do samego filmu:
Jego największą siłą są elementy technicznie. Doskonale dobrana muzyka, gra świateł, praca kamery itp. Ze względu na to dostajemy dość prostą fabułę (co nie znaczy od razu, że słabą:) i wycofanego, nieśmiałego głównego bohatera. W ten sposób zamiast skupiać się na tym co się dzieje, masz móc skupić się na całości filmu i sposobie przedstawienia kolejnych scen.

Generalnie rzecz biorąc powiedziałbym, że Gosling tutaj postarał się, bo ja sam mimo jego rzeczywiście anemicznej gry byłem wstanie wychwycić emocje, które chciał przekazać.

ocenił(a) film na 5
Ratlee

Czy będzie dalszy ciąg tego...filmu?

ocenił(a) film na 8
zinfandel

Skąd miałbym wiedzieć? Myślę i mam nadzieję, że nie.

ocenił(a) film na 1
zinfandel

Teoretycznie powinien być. James Sallis napisał drugą część, ale czy ją nakręcą?

PS. mi też się nie podobał. Książki zresztą też. Nawet nie wiem co nudniejsze.

ocenił(a) film na 5
arcmarek

Książki nie czytałam, ale po tym, co zobaczyłam, to raczej nie będę się na nią porywać ;)

ocenił(a) film na 8
zinfandel

Nie oceniaj książek po filmach, taka złota zasada.

ocenił(a) film na 5
lefey

Nie oceniłam, napisałam, że raczej nie przeczytam.

Ratlee

Pisałeś, żeby nie wspominać o zdjęciach, montażu, i tak dalej, et cetera, ale.. Wystawianie jedynki filmowi, trochę trąci prywatą. To portal, na którym każdy wystawia ocenę współmierną do własnych widzimisię, to prawda, ale często wykluczając z niej czysto techniczne aspekty filmu i pomijając je w ocenie. Film może nie był arcydziełem, ale zasłużył na parę gwiazdek więcej, dwie czy trzy, za w.w. montaż i zdjęcia, lub (tu już wedle uznania) ścieżkę dźwiękową, jak wspomniał wyżej jeden z rozmówców.
Pomijając ten aspekt i skupiając się, czysto subiektywnie, nad "sensem i esencją" (a przynajmniej nad ich częścią), myślę, że Gosling w stu procentach nie dał rady stworzyć kreacji, która pokazałaby wyraźnie cel i przesłanie wszystkich tych zbliżeń (zdawać by się mogło, że niemal stop-klatek), ukazujących jego twarz sekunda, po sekundzie, z narastającym wewnątrz napięciem i implozją brutalności, gdyż powiedzmy sobie szczerze, jego gra twarzą, gra mimiką to nie jest to, co Anthony Hopkins zrobił w "Milczeniu Owiec".
Ale wyobraziłem sobie, wybujałem, że właśnie to potrafi, i stąd moja ocena jest taka, a nie inna.

ocenił(a) film na 8
_wilczur_

Cieszę się, że ktoś oprócz mnie zauważył, że gra Goslinga jest mierna w tym filmie. Poelcam przejrzeć kadry z filmu, na jakichś 90% ma tę twarz: http://frontpsych.com/wp-content/uploads/2011/09/ryan-gosling-stars-as-driver-in -drive-movie1.jpg. Nawet gdy zaciukał kolesia w windzie wyraz się nie zmienił...

Co do oceniania technicznych aspektów, okej, zgoda, biorę je pod uwagę zawsze, kiedy oceniam film (może czasem pomijam muzykę, bo jest to dla mnie najmniej ważny aspekt filmu, który często, jak na ironię, przelatuje mi koło ucha :P ), ale w tym wypadku... ok, posłużę się przenośnią.

Jeśli pójdę do knajpy Wietnamczyka i podadzą mi mięso wątpliwego pochodzenia, które nie wygląda zbyt apetycznie, ale jednocześnie będzie smaczne, to i tak ocenie je wyżej, niż gdybym jadł obiad w Hiltonie ze srebrnej zastawy, przy aromatycznych świecach i akompaniamencie muzyki, popijając z kryształowych kieliszków Monet'a, mając na talerzu psie odchody. Co z tego, że otoczka jest dobra, jak esencja jest pomyłką?

ocenił(a) film na 9
Ratlee

Sorry, ale twoje porównanie jest z dupy. Idąc do Hiltona masz pewność, że nie dostaniesz na talerzu psich odchodów. Mięso wątpliwego pochodzenia nawet jeśli będzie smakować dalej będzie mięsem wątpliwego pochodzenia.
Ale ja nie o tym. Coś czuję, że masz jakieś przykre wspomnienia z tym filmem.
- "Czy będzie dalszy ciąg tego...filmu?"
- "Skąd miałbym wiedzieć? Myślę i mam nadzieję, że nie."
Nie rób tego fanom, jest wielu którzy by z chęcią obejrzeli sequel. Jeśli nie podoba mi się jakiś film to mam gdzieś czy powstanie kolejna część czy nie, a ty niczym gimbus zachowujesz się jak pies ogrodnika. Skąd wiesz, a może by ci się spodobał.
Z twoich postów wynika też, że właściwie nie oglądałeś filmu w całości, bo zasypiałeś.
Może i film nie jest przepełniony akcją, no ale trudno mi zrozumieć, że można na nim zasnąć. Jest wiele filmów w których niby jest cały czas akcja, a można zasnąć nawet w dzień.
Może nie widziałeś jednej z ważnych scen dlatego nie zrozumiałeś kolejnych.
"Po trzecie - abstrahując już od tego, że każdy ma wyobrażenie jak wygląda 'ktoś silny', to nie rozumiem jak Gosling może wyglądać na silnego gościa. To przez kurtkę ze skorpionem (o matko, takiego kiczu to dwór wiktoriański nawet nie widział)?"
Chyba nie zauważyłeś, że film jest inspirowany filmami z lat 70, 80. Sam plakat i różowy napis już nas o tym informuje.
Nie trzeba być napakowanym, żeby pokonać silniejszego od siebie, wystarczy inteligencja i spryt.
Abstrahując już od filmu, grałeś kiedykolwiek w którąkolwiek grę z serii "Driver"?

ocenił(a) film na 8
McGyverPL

Dodam tylko, że nie mam złych wspomnień związanych z tym filmem, oglądałem w bardzo miłym towarzystwie.

Aha, czyli jak coś mi się nie podoba i jako fan gatunku wyrażę niechęć do powstania następnej części, to zachowuję się jak przysłowiowy gimbus? (Nie rozumiem fenomenu tego słowa. Brak ludziom wystarczającej ilości pejoratywnych określeń w j. polskim?). Nie, po prostu krytykuję, bo można i chciałbym, aby ludzie w końcu zrozumieli, że coś takiego jak zasada 'pisz pochlebnie albo nie pisz wcale' nie ma racji bytu, nie rozumiem co w tym skomplikowanego? Wyraziłem swoje myśli na forum, nikogo nie obrażam i zaznaczyłęm też, że nie będę tego tolerował, ale oczywiście musi się znaleźć jeden (o dziwo fan filmu!), który przyjdzie zaraz zacznie jaki to ja nie jestem niedojrzały umysłowo, bo nie zrozumiałem wielkiego dzieła ;). Nie potrzeba mi takich osób do konwersowania. Znasz jakiś film, którego 2-ga część Ci się podobała, mimo, że pierwsza była dla Ciebie totalnym nieporozumieniem? Bo ja nie.

No a jednak uwierz mi, że zasnąłem, przepraszam, że nie nagrywałem siebie podczas seansu, moja wina, następnym razem się poprawię i wrzucę załącznik, bo widzę, że to niesamowicie rzadkie zjawisko zasnąć na Drive (jakby co to ironia ;) ).

'Sam plakat i różowy napis'? A czym innym oprócz różowego napisu sam plakat powiedział Ci, że jest stylizowany na latach 70? Poza tym, dobre sobie, to, że coś ma różowy napis nie świadczy o stylizacji filmu na lata 70, tak samo jak plakat z czerwonymi literami nie oznacza, że jest to film o tematyce świątecznej... No ale przecież ja głupi jestem, powinienem wiedzieć, że zazwyczaj to Z PLAKATÓW ludzie muszą się dowiadywać czym film jest inspirowany, a nie z filmu. A co jak plakatu nie widziałem?

ocenił(a) film na 10
Ratlee

Cóż.. Nie będę się rozpisywał. Szanuję twoją opinię, jednak dla mnie film po prostu był zajebisty. Tyle na ten temat.

Ratlee

Zgadzam się. Dałem 7 z tylko trzech powodów. Fajny klimat, Carey Mulligan i muzyka. Nic więcej.

Ratlee

Powiedz mi kim trzeba być żeby dać takiemu filmowi ocenę 1 ? ja wiem,ale nie będę pisał bo przecież "Każdy post obraźliwy będzie zgłąszany, szanujmy się, ja was nie obrażam i oczekuję tego samego, to, że się nie widzimy, nie oznacza, że wszystko nam wolno."

Co do filmu nie mam zamiaru Cię przekonywać bo skoro nie zauważyłeś tylu świetnych rzeczy to hmm no właśnie.

ocenił(a) film na 8
kondi143

Odpowiem - trzeba być niezadowolonym z seansu widzem - proszę, czy to było takie trudne do wyobrażenia? :)

Z resztą czep się tramwaju, sam dałeś 1/10 Srpskiemu filmowi, który ma ocenę ogólną niższą tylko o 2, więc ten... jak to szło? 'kim trzeba być, żeby dać takiemu filmowi cenę 1?', z tym, że odpowiedź podałem wyżej :)

Ratlee

Naprawdę nie widzisz różnicy między Srpskim filmem a innymi filmami ?.

ocenił(a) film na 8
kondi143

Mi się na przykład całkiem znośnie owy film oglądało - nawet na nim nie zasnąłem i przynajmniej wiedziałem czego się na seansie spodziewać :). Ja i mój gust Cię przepraszamy za to, że mamy uwarunkowane standardy oceniania zależnie od typu filmu!

ocenił(a) film na 10
Ratlee

osobiscie zapewne Cie nie przekonam do tego filmu ale poprostu dla mnie ma w sobie to cos....cos oldschoolowego...soundtrack powala i do tego fabula ktora jest poprostu prosta bez zbednego dlugiego dialogu. Nie wiem.... poprostu dla mnie jest kapitalny i napewno inny niz wszystkie filmy:) nie przekonal Cie-ok. Mnie np. nie przekonal Avatar na ktory byl wielki booooooom......poprostu na nim usnalem :) gusta sa rozne :)

ocenił(a) film na 4
lasicaa1986

Fabuła nawet ok, ale bardziej niż żółwie tempo, masa krwi i zbędnej brutalności oraz zakończenie powodują, że więcej niż 4 dać nie mogłem, a jak zajrzysz na moje oceny, to zobaczysz, że 4 ma u mnie naprawdę mało filmów. Liczyłem na świetny film, chociaż trochę dorównujący poziomem Fast and Furious lub coś w stylu Transportera, a tu wyszło takie coś...

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Dokładnie, to jest nawet sprzeczne ze sobą. Jakim cudem można nakręcić brutalny film z mnóstwem krwi i taką wolną akcją? To tak jakby twórcy nie mieli już pomysłu co jeszcze dać, a zostało im parę minut do zapełnienia i wyszło takie 'tu damy ckliwy monolog, tutaj krew, o tu jeszcze trochę patosu, no i więcej krwi!'

ocenił(a) film na 4
Ratlee

Ja tam nie widziałem patosu w żadnej scenie. Takiego rozczarowania oceną i opiniami na filmwebie dawno nie przeżyłem. O ile w ogóle. Ostatnim razem to było w przypadku Se7en.

ocenił(a) film na 7
Ryloth

Masz na myśli, że ten film jest tu wychwalany? Też mnie to dziwi, ale niektóre są jeszcze bardziej a są słabsze od Drive. Tylko, że są z drugiej strony mniej znane. Sam film Refna to muzyka która tworzy jakiś tam klimat i nic, nic poza tym. W sumie z zamkniętymi oczami "oglądając" niewiele bym stracił, a może i nawet zyskał (nie było przyjemnie patrzeć na kilka ultra - brutalnych scen).

ocenił(a) film na 10
Ratlee

"nie oceniałem muzyki(...), ani pracy kamery" - to po co przyznałeś, że te elementy są dobre, a skoro są dobre to zasługują na 1/10? Myślałem, że film ocenia się jako całość i ogląda z dźwiękiem, ale widocznie się myliłem. Kurde, to lecę pozmieniać wszystkie swoje dotychczasowe oceny w takim razie.

ocenił(a) film na 8
FU3G0

Taarraraa w domyśle 'w tej "recenzji" nie oceniałem żadnej z tych rzeczy', w dalszej części wytłumaczyłem dlaczego i dlaczego ta ocena, tyle.

ocenił(a) film na 8
FU3G0

Aha no i jeszcze jedno - możesz mi wytłumaczyć jak Drive góruje nad Shawshank Redemption? Bo ilekroć o tym myślę, to nie ma żadnego elementu, w którym takie coś występuje. Dotyczy to też muzyki i pracy kamery, o której wspomniałeś/łaś :)

ocenił(a) film na 6
Ratlee

Ratlee - łączę się z Tobą w bólu :) Widziałem ten film, dosłownie 4 min temu. Nastawiony byłem jak najbardziej pozytywnie. Dobre recenzje, dużo znajomych go polecało itp. Po pierwszej scenie byłem przygotowany na naprawdę dobry film. Niestety to była jedyna dobra scena. Reszta to jakiś kiepski dowcip. I wiesz co Ratlee? Już prędzej kupiłbym to w jaki sposób Driver załatwia tych wszystkich kolesi, niż tą pozbawioną jakiegokolwiek sensu resztę.

- Driver & Irene - ona niespecjalnie ładna, między nimi żadnej chemii, on samotnik nagle zapałał miłością do dzieci (z resztą idzie mu świetnie, ma chłopak talent - powinien pracować w przedszkolu :)
- Dialogi z Irene (a właściwie ich brak), przeciągane do bólu sceny, zero słów, zero mimiki.
- Rozmowa w korytarzu z Irene i jej mężem - myślałem, że rozmowy przy moim wigilijnym stole się nie kleiły :)
- Driver znajduje pobitego Standard'a - facet cały zmasakrowany, ale co tam - jebać go, idziemy w spokoju bez słowa do dziecka
- Rozmowa zaraz po pobiciu, kiedy Gosling "wyciąga" od Standard'a kim byli "sportowcy". Powinien pracować jako detektyw śledczy.
- Scena z młotkiem. Moja ulubiona, czysta poezja :) Wpada szaleniec z młotkiem, tłucze ich szefa, a one siedzą sobie znudzone jak gdyby nigdy nic. Blondyna podchodzi jak zawodowa sekretarka, "Pan zamawiał rozmowę z Nino?" Po prostu bajka :)
- "Winda" - świetna taktyka. Facet ma broń, lepiej zabrać się za całowanie - przecież wtedy nikt nie atakuje. A później zostawmy dziewczynę samą na parkingu - na pewno był tylko jeden zły koleś.
- Po zamordowaniu Standard'a, spotyka Irene - i znowu jak gdyby nigdy nic, "No Standard nie żyje, ale spoko - zostało trochę kasy. Jak chcesz to możemy sobie gdzieś pojechać"
- I od kiedy używany samochód a la nascar kosztuje 400 tys. dolarów? Chociaż to już jest najmniej istotne.

Podobnie jak Ratlee, pytam się gdzie w tym wszystkim jest jakikolwiek sens? Ok świetna praca kamery oraz dobra muzyka, ale co z resztą? To zdecydowanie za mało jak na tak "kultowy" film.

ocenił(a) film na 9
ojk

praca kamery, ujęcia slow motion, oszczędne dialogi, gra mimiką, hipnotyczny klimat, dwie dobre kreacje Goslinga i Brooksa, no i mistrozwski hit w motelu na rudej -bang !

ocenił(a) film na 8
barnz

oszczędne dialogi, gra mimiką, hipnotyczny klimat, dobra kreacja Goslinga? Aaa, już rozumiem, wymieniałeś wady filmu tak? :D Uff, bo przez chwilę się przestraszyłem, że na serio piszesz... ;_; Jedynie do Cranstona i Perlmana nie mam zarzutow co do gry aktorskiej w tym filmie (albo znikome).

ocenił(a) film na 6
barnz

Dwie pierwsze rzeczy ok, ale klimat prysnął po pierwszej scenie. Reszta leży i kwiczy. Miał być oryginalny film utrzymany w klimacie produkcji klasy B, a wyszedł im z tego film klasy B.
W sumie to jestem zły :) Mieli wszystko, żeby ten film był naprawdę dobry, ale wszystko im się "rozpłynęło"

ocenił(a) film na 8
ojk

O własnie zapomniałem o tych 400 kaflach! Na co on chciał je przeznaczyć w końcu, bo.... przecież fury już mieli. Więc co, pożyczył kasę tak o? Od groźnego gangstera?
Co do sceny z młotkiem - ja tam nawet śmiechłem na niej ;D Takiego poziomu absurdu nie widziałem chyba nigdzie. Przecież to najsztuczniejsza próba dodania bohaterowi 'badassowości' w historii :P

ocenił(a) film na 6
Ratlee

A, to też jest dobre :) Shannon ma wprost bajeczny biznesplan: Chce za 430 tys dolarów kupić mocno zużyty samochód typu Nascar (zbudowanie od zera takiego wozu kosztuje między 200 a 300 tys.), wsadzić do niego Drivera i zarabiać miliony na wyścigach :) Sounds perfect! No ale, "This kid is special" - w sumie sądząc po tym jak się zachowuje i w jaki sposób mówi, to rzeczywiście jest specjalny ;)
Ja kwiczałem prawie przez cały film :) Co chwila coś innego:
- Kradzież mustanga - nie ma to jak otworzyć samochód kawałkiem blachy, wsuniętym na dole szyby od zewnętrznej strony :) a później odjechać jak swoim mimo immobilizera.
- napad na lombard - skok na milion zielonych, od którego zależą dalsze rosy obu gangsterów. Co robią? Zlecają go menadżerowi strip clubu, który z kolei wysyła nieogarniętego meksykańca + jedną ze swoich dziewczyn (w końcu nikt nie zadziera z rudymi). I nawet nie chciało im się sprawdzić, że na milion dolców w gotówce nie starczyłby im 4 takie torby.
- Driver chodzi w biały dzień po ulicy, cały uwalony krwią - tak, żeby przez przypadek nie zwracać na siebie uwagi.
- Gumowa maska - po jaką cholerę? Przecież wszyscy już wiedzą, że to on ma forsę - sam do nich zadzwonił. Ukrywał się przed Nino, którego chciał zabić?
- Buty - znajdźcie mi chociaż jednego kierowcę, który chciałby prowadzić w sztywnych butach za kostkę na obcasie. O agresywnej/sportowej jeździe już w ogóle nie wspominając. Ale zaraz, możne nie da się w nich jeździć, za to można rozdeptać ludzką czaszkę

Ogólnie miało być straszno i mrocznie, a wszyło komicznie :)

P.S. Ratlee - zapomniałeś jeszcze o dialogu w barze (40 minuta około), to była najsztuczniejsza próba dodania bohaterowi 'badassowości' w historii :)

ocenił(a) film na 8
ojk

Po tym co wypunktowałeś.... cieszę się, że zapomniałem o tym dialogu :D Im mniej tym lepiej dochodzę do wniosku. No jak mówiłem, był zamysł, ale pomysły do jego zrealizowania były czystą abstrakcją i nawrzucali wiele elementów do jednego wora i wyszła tragikomedia ;p

ocenił(a) film na 8
ojk

Aha no i.... lombard, który trzyma milion dolców w gotówce, bwahahaha :D

ocenił(a) film na 7
Ratlee

To jest romantyczna historia, jak rozumiem kolega jest ekspertem od lombardów i nie dopuszcza do siebie myśli że mógłby zwyczajnie dobrze bawić sie na filmie... Jak rozumiem - realizm ponad wszystko ;)
Na Tytanicu liczyłeś okna czy ilość się zgadza z oryginałem? :)

ocenił(a) film na 7
ojk

Proszę o wskazanie wszystkich nielogicznych rzeczy w Zagubionej Autostradze :)
Tak rozumiejąc filmy powstałaby lista baaaardzo długa co do Autostrady.

ocenił(a) film na 7
ojk

Ale sam powiedz mimo to warto obejrzeć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones