Ten film po prostu płynie... razem z fantastyczną muzyką.
Mnie ze wszystkich scen najbardziej w pamięci utkwiła ta, kiedy Gosling zabiera Irene z synkiem na przejażdżkę, a w tle leci sobie sobie kawałek real hero.
Niesamowicie pokazana i uchwycona radość i bliskość między ludźmi.
Nie mówią za dużo do siebie bo nie potrzebują... po prostu są... mogę na nich patrzeć i patrzeć.
I słuchać tej piosenki.
Za samą tą scenę w mojej opinii ten film jest po prostu... piękny.
Ta scena rozpier*ala przyznaje. Można jeszcze dorzucić scenę w windzie, a potem cały film.