Czy mi się wydaje, czy na końcu on popełnił samobójstwo skacząc z mostu ??!! smutny film :-(
Wydaje mi się, że to był taki specjalny zabieg reżysera, w sumie nie wiadomo co się stało, ja miałam za to wrażenie, że wszedł pod tramwaj. Jestem za wersją, że jednak wszystko mu się w życiu dobrze potoczyło :)
film powinien mieć przekaz mimo wszystko pozytywny, że można podnieść się po takiej tragedii i żyć dalej, chociażby dla dzieci. Jeśli jednak popełnił samobójstwo wówczas miał dzieci gdzieś i jak to każdy samobójca okazał się strasznym egoistą.... :/ dla mnie na 90% skoczył z mostu.....
skąd taki pomysł?? facet po wiadomości o żonie kończy książkę, przekazuje wydawcy, przeprowadza się, zajmuje dziećmi, wszyscy odnajdują się w nowej sytuacji, facet żyje dalej, a ostatnia scena ma ewidentnie charakter jego pogodzenia się z losem, on ma uśmiech na twarzy stojąc na ulicy, a nie wzrok samobójcy czy osoby w depresji, to zupełnie nie ten temat filmu, to film o dojrzewaniu a nie o uciekaniu od życia, mam wrażenia nie zrozumiałaś w ogóle sensu tej opowieści
A ja myślę, że na 90% nie zabił się. Pokazane jest jego powolne dojrzewanie do roli ojca i ogólnie mężczyzny - nie zostawiłby dzieci po tym co przeszedł. Wydaje mi się, że ostatnia scena bardziej pokazuje to, że szuka swojej żony wzrokiem po drugiej stronie mostu, że chciałby jej opowiedzieć o wszystkim, ale w jego oczach widać pogodzenie z tym, że już jej przy nim nie ma.
To zakończenie -a jestem po obejrzeniu niedawnym- odbieram podobnie jak MegaTM, pozytywnie. Jeśli zauważamy w mimice spokój bohatera, a sceneria jest czysta tj. nie chaotyczna, to wnioskować można o pozytywnym finale. Osobiste odwiedzenie miejsca i pogodzenie się z przeszłością, to podstawa otwarcia na przyszłość. Przyspieszenie klatek ze stabilnej kamery, odczytałem jako ciąg niezależnych często od nas zdarzeń, o których formie oddziaływania na nas decydujemy także samodzielnie. Nie ważne co dalej będzie, czy udało mu sie napisać bestseller czy gniota - jak zauważyła Sylvia_cage, istotą jest otworzenie kolejnych drzwi i zamkniecie wcześniejszego etapu, bez ucieczki.
Ja nie miałam wrażenia, że popełnił samobójstwo. Szczerze mówiąc - nawet mi to do głowy nie przyszło, dopóki nie przeczytałam tego tematu na forum. Po prostu "zniknął z oka widza", tu skończyła się opowiadana przez reżysera historia, której dalszy ciąg widz może sobie opowiedzieć sam, jeśli chce...
Mnie film bardzo się podobał, nostalgiczna, gorzka opowieść o tym, jakie życie jest naprawdę. Piosenka z napisów końcowych cudo po prostu. Wydaje mi się, iż główny bohater nie popełnił samobójstwa, tak jak napisali niektórzy. Jego życie toczy się dalej, tak samo jak nasze. Samochody na ulicy, ludzie pędzący przez most, wszyscy pędzimy przed siebie nieświadomi tragedii człowieka, który jest tuż obok. Jako widzowie nie będziemy już świadkami tego jak potoczą się losy Paula.
5/10
jakąś tandetą zaleciało.... szum morza, fortepian.... i wszyscy wszystkim powtarzają "to nie twoja wina"
A Audrey pojawia się chyba tylko po to, by można bylo jej słodką buźkę na plakacie zamieścić....
jakies to marne....