Gratuluję serdecznie Izraelowi, że posiada kinematografię.
Szkoda, że reprezentuje ją taki film, przaśny i suchy jak maca, celebrowany jak wieczerza
szabasowa.
Zdjęcia są ledwie poprawne i "bez jaj" (zob wyżej:):):)), bohaterowie niesympatyczni, tak zwana
"akcja" (po próbach zainteresowania widza na początku) ciągnie się jak gluty z nosa...
Ktoś nam tu podrzuca studencką etiudkę i jeszcze ma nadzieję na nagrody.
Za co???
Jeśli będę chciał zobaczyć prawdziwy Izrael, to "zapuszczę sobie" jakiś dokument albo wybiorę
się na wycieczkę (w to akurat wątpię).
Jeśli będę chciał obejrzeć dobry film, to z pewnością go znajdę, bo wybór jest duży, a znajdę tym
szybciej, im mniej czasu poświęcę na gnioty.
PS
To co piszę, nie ma nic wspólnego z antysemityzmem.
Przeciwnie.
Równie bezlitośnie "zjadę" każdy marny (i nuuuuudny!) film, nie patrząc, czy jest amerykański,
czy... malgaski.
Jak się wyłącza film po 30 minutach to automatycznie ocena za dany film jest nic nie warta, tak samo jak zdanie osoby je wypowiadające.
Jak film jest nie do oglądania, to się go nie ogląda.
Autorzy mają psi obowiązek zadbać (w swoim własnym interesie), żebym w ciągu pół godziny dostał coś, cokolwiek, co mnie zainteresuje.
Nie mówię tu o jakiejś "napierdalance", ale o dowolnym elemencie, który mnie przykuje do ekranu - oryginalnym ujęciu tematu, pomyśle formalnym, zajmującej postaci, poruszającym problemie...
W tej wymęczonej etiudzie nic takiego nie ma.
To ani (zapowiedziany) "thriller", ani "czarna komedia".
To nic, nic, nic...
Albo autorzy są głupi i pozbawieni talentu, albo nie szanują widza (czyli mnie).
Odwdzięczam się tym samym:):):)
PS
Byłem uczciwy, przyznając się do od razu, że nie dotrwałem do końca filmu.
Tylko palant tego nie doceni:):):)
Wiesz, równie dobrze mogę dać ocenę od 1-4 Ojcu Chrzestnemu bo napisy początkowe mi nie przypadną do gustu.
Co do samego filmu to mnie zaintrygował u uważam, że autorzy spełnili swe zadanie jakim jest zaciekawienie widza.
PS
To tak samo jakbym miał docenić cały film za jedną dobrą scenę.
Możesz sobie dawać co chcesz, komu chcesz.
Sam sobie wystawiasz opinię.
W ciągu pierwszych kilkunastu minut "Ojca chrzestnego" dzieje się nadzwyczaj wiele.
To wręcz epicka ekspozycja, a potem jest tylko więcej i więcej, lepiej i lepiej...
W każdym razie przez całego "Ojca chrzestnego" jakoś, mimo sugerowanego mi idiotyzmu, "przebrnąłem" i to... niezliczoną ilość razy, a faceciki od tego izraelskiego pokracznego kadłubka nazywanego (na wyrost) filmem, mogą Coppoli najwyżej kozy paść (o ile dostaną zgodę:):):)).
Tak więc bądź łaskaw się nie kompromitować, albo, wolna wola, rób to, bo przecież nie będę Ci niczego zabraniał:):):)
Ojciec Chrzestny :D:D:D ahaaha. tam się kuźwa nic nie dzieje! nawet tej epickiej godziny się nie wymęczy żeby oglądać a ty mówisz o kilkunastu minutach, Big Bad Wolves niewiele lepszy ALE JEDNAK :)
To filmidło powinno nosić tytuł "Pieski pustynne dupami szczekają":):):)
Vide: http://pl.wikipedia.org/wiki/Canaan_Dog
Dwóch fiutków, na spółkę (!), "zrealizowało" poza tym "arcydziełem" jeszcze tylko dwa niedorobione "horrory".
I od razu po nagrody...???
Słowo epicka zostało przez Ciebie źle użyte. Jeżeli nie znasz znaczenia jakiegoś słowa to go nie używaj, chyba, że zamierzasz dalej zgrywać błazna. Tak? A mnie napisy początkowe strasznie znudziły podczas oglądania filmu pt. "Ojciec chrzestny", czyli idąc Twoją śmieszną logiką mogę mu wystawić ocenę od 1 do 4. Nie sugeruję Ci idiotyzmu, tylko podważam Twoją ocenę. Na następny raz poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem i poznaj znaczenie słów, których używasz bo póki co Ci to słabo wychodzi. "Przebrnąłeś" przez "Ojca chrzestnego" kilka razy i co z tego? To świadczy tylko i wyłącznie o Twoim guście filmowym, a nie o Twojej wiedzy na temat filmów.
Nie mam cierpliwości do głupich filmów i do takich samych "rozmówców".
Szkoda mi czasu.
Żegnam ozięble.
Brak argumentów = koniec rozmowy. Dobrze przynajmniej nie obniżysz mojego IQ swoimi idiotyzmami. Na przyszłość polecam ocenianie filmu po pierwszych 10 sekundach, po co tracić czas?
Nie rozumiesz co znaczy "żegnam ozięble"?
Wyjaśnię i na tym skończymy.
Jeśli będziesz rósł i rósł, co nie jest wcale takie pewne (nawet jak zrobisz ten spóźniony doktorat z filmoznawstwa na prowincjonalnym uniwersytecie:):):)) , kiedyś może osiągniesz poziom, na którym zrozumiesz, że... olewam cię ciepłym moczem:):):)
Bez odbioru, tandeciarzu!
Kolejny paradoks - "żegnasz ozięble", a odpowiadasz na mój post, rozdwojenie jaźni? Przypuszczam, że Ty nigdy na żaden "prowincjonalny" uniwersytet się nie dostałeś.
Dokładnie. I ma to swoje przyczyny: brak tradycji, inne niż kultura priorytety, specyficzny rodzaj społeczności itd.
No, tradycję robienia filmów Żydzi raczej mają:):):)
Izrael jest pewnie inny niż USA, ale trudno mi to ocenić, bo brak mi materiału do porównań.
Australia nie miała żadnych tradycji kinematograficznych, a proszę jak się przez ostatnie pół wieku wyrobiła...
Swoją drogą - zdaje się, że wpływ na to mieli właśnie... Żydzi, także ci, którzy wyjechali z Polski za czasów Gomułki.
Ale Australia nie była państwem w stanie permanentnej wojny i istnieje trochę dłużej niż Izrael. Oczywiście, że jest tradycja, ale w krajach rozproszenia a nie u siebie. Poza tym państwo Izrael tworzył specyficzny typ Żydów. Nie były to lotne umysły, lecz bojownicy. I to było mimo wszystko zaczynanie od zera w sztuczny, ideologiczny sposób. Kolektywizm, kult armii a z drugiej strony ortodoksyjna religia - to nie są warunki dla kinematografii :) BTW Uwielbiam kino australijskie :) Pozdrawiam :)
Nie chcę się wykłócać, ale...
Czy to nie w takich warunkach, jak opisałeś wyżej, Sowieci rozwijali (skutecznie) kino?:):):)
Pozdrawiam.
PS
Co oznacza ta czerwona gwiazdka w dłoniach?
Nie lubię pseudo-speców co po 30 minutach wyłączają film.
Nie obejrzałeś do końca nie masz prawa oceniać. To tak jakby książkę ocenić po okładce... niedojrzałość i tyle. Może się coś nie podobać, ale można to powiedzieć dopiero wtedy gdy skończyło się coś oglądać. Druga połowa filmu zdecydowanie lepsza z rewelacyjnym zakończeniem.
Radzę dokończyć i wtedy ocenić.
Nie lubię frajerów (lemingów), którzy męczą się przez kilka godzin i próbują sobie wmówić, że film jest "świetny", bo tak napisał jakiś dupek w recenzji. Zawodowcy (wcale nie "pseudo") potrafią ocenić film wcześniej, co oszczędza im czasu:):):)
Tylko, że ty nie jesteś zawodowcem. Jesteś filmowym ignorantem i Twoje oceny wskazują, że nie znasz się na kinie tylko oceniasz filmy, które są wysoko w rankingach. Typowa żenada. Nie chce mi się pisać z kimś takim. żegnam
Aha, więc jeśli podobał mi się film to musiałem to sobie wmówić ponieważ ktoś tak napisał w recenzji (której na dodatek nie czytałem).
Komenty ludzi na FW jak zwykle nie zawodzą.