PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=125487}

Duma i uprzedzenie

Pride & Prejudice
7,7 170 727
ocen
7,7 10 1 170727
7,1 14
ocen krytyków
Duma i uprzedzenie
powrót do forum filmu Duma i uprzedzenie

"Dumę i uprzedzenie" z roku 2005 roku pierwszy raz obejrzałam jakiś rok temu. Nie miałam
wówczas do czynienia ani z książką, ani z wcześniejszą wersją BBC. Dziś obejrzałam kolejny
raz. Dziś też skończyłam oglądać wersję mini-serialową z 1995 roku. I muszę przyznać bez
bicia, że nawet teraz po obejrzeniu wersji serialowej, bardziej podobała mi się wersja filmowa.
Ze względu na fakt, że w tamtym temacie napisałam już swoją opinię, dlatego odniosę się
tylko i wyłącznie do wersji z 2005 roku (choć pewnie bez pewnych porównań się nie obejdzie).
Zaczynając od głównych bohaterów. Nigdy nie byłam specjalną fanką Keiry, ale jako Lizzy
zdobyła moją sympatię. Być może swoją opinią urażę fanów wersji książkowej, ale wg mnie
bardziej pasowała do ogólnego klimatu niżeli jej "koleżanka" Jennifer Ehle. Podobało mi się to,
że nie była taka idealna jak Lizzy z wersji 1995. Nieokrzesana fryzura, nieokrzesany charakter, a
jednak było w niej sporo elegancji. Pomimo swojej "chudości' Keira wyglądała prześlicznie w
strojach balowych, a "sukienkach dziennych" bardzo naturalnie w przeciwieństwie do Jennifer
Ehle, która zawsze wyglądała jak "cukiereczek rumiany".
Pan Darcy - to istny fenomen, gdzie nie wejdę w tematy książek pokrewnych spotykam się z
porównywaniem tej postaci do innych tego rodzaju męskich postaci. Najczęściej za wzór
jednak podaje się postać wykreowaną przez Colina Firtha. I choć uwielbiam tego aktora, to
szczerze mówiąc jakoś specjalnie mnie nie ujął. Zdecydowanie bardziej podobał mi się
Matthew w tej roli. W przeciwieństwie do Colina, oprócz dumy i uprzedzenia, chłodu i poczucia
wyższości (jak się potem okazujemy to tylko zewnętrzne cechy) potrafił pokazać tę wielką
miłość do Lizzy. Darcy w wykonaniu Colina zachowywał się jakby połknął kij od szczotki. Jak dla
mnie za mało. Darcy w wersji filmowej był bardziej ludzki potrafił i się uśmiechnąć, być taki
jakim go opisywali najbliżsi mu ludzie ( i rzeczywiście było widać, że nie potrafi nawiązywać
relacji z ludźmi), a także "obłożyć" się dumą i dystansem. Ale oczywiście każdy ma prawo do
swojego zdania, także nikogo nie przekonuję czyja gra aktorska była lepsza.
Jeśli chodzi o pozostałe postaci. To także lepiej w moim odczuciu wypadają w filmie. W wersji
serialowej są płaskie, albo przejaskrawione (choćby postać pani Benette). Tutaj natomiast
wszystko było idealnie wyważone. Dlatego, żadna postać mnie nie irytowała.
Oczywiście dochodzi do tego ogólny klimat. Zdjęcia, muzyka, sposób pokazywania
pomieszczeń, stroje i oczywiście gra aktorska. Wersja serialowa bardziej przypominała mi
teatr, do bólu przejaskrawiony (może poza postacią Jennifer, która pomimo swojej słodyczy
grała bardzo naturalnie).
Jestem więc zwolenniczką wersji filmowej i nie sądzę, aby przeczytania książki to zmieniło. Na
dodatkowy plus zasługuje to, że w wersji filmowej są tylko istotne sceny, idealnie z sobą
zharmonizowane. Natomiast w wersji BBC jest czysty przekład książkowy. I przez pierwsze 3
odcinki nie dzieje się praktycznie nic. Wolę krótko i na temat, niżeli długo i nudnie.
I jeszcze jeden argument przemawiający za wersją filmową. Moim zdaniem Keira i Matthew
mieli zdecydowanie lepszą "chemię" niżeli Colin i Jennifer.
Ale wiadomo, ilu ludzi tyle opinii. Niech każdy przeczyta książkę (ja też zamierzam) i obejrzy
obie wersje. Wówczas najlepiej można wyrobić sobie zdanie.

ocenił(a) film na 8
amopeliculas86

Zgadzam się w 90%:) Ja przeczytałam książkę i obejrzałam serial BBC, ale i tak uważam, że ten film jest bardzo dobry. Oczywiście są spore nieścisłości, pominięcie paru wątków itp. itd., ale to jest film!!! Nie da się "upchnąć" wszystkiego z książki w 2 godzinach. Co innego w serialu, który, jak to często wspominano, jest bardzo wierną ekranizacją powieści Jane Austen. Nie uważam jednak, by przynudzał albo przypominał teatr, ale każdy ma prawo do swojego zdania :)
Wracając do filmu i aktorów, to muszę przyznać, że Matthew Macfadyen w roli pana Darcy podbił moje serce. Nie wiem jak, bo do serialowego pana Darcy nic nie mam, ale to właśnie M.M. bardziej mi się w tej roli podobał. Do Keiry też nic nie mam, ale tej nominacji do Oscara jednak nie rozumiem... Za to Donald Sutherland i Brenda Blethyn w roli państwa Bennet - rewelacyjni! Tak ich sobie wyobrażałam! Reszta aktorów, lepiej lub gorzej dobrana (mam parę zastrzeżeń), wywiązała się ze swojego zadania.
Co do tej "zdecydowanie lepszej chemii" pomiędzy Mattew i Keirą, jak i tym, by każdy wyrobił swoją własną opinię - to się zgadzam:)


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones