Niepłacenie nadgodzin, praca na pół czarno. Wstrząsnął mnie ten film.
W Aparcie było podobnie, choć na szczęście obyło się bez pampersów. Płacenie najniższej podstawy a reszta "pod stołem", co oznacza najniższe składki i dość poważne przewinienie w prawie pracy. Do tego rozporządzenia pewnych osób wysyłane faksem bez podpisu, że np. nie ma rozliczanych nadgodzin, ani wolnego. A na deser badania całego zespołu na wykrywaczu kłamstw. wszystko w biały dzień. Ps. pracujesz w tej firmie?
Ciąg dalszy historii był taki , że straciłem pracę. Po miesiącu czekania na weksel (każdy pracownik sklepu musi podpisać weksel na 20 0000, poszedłem do PiP. Tam pan mnie kompletnie olał. Mimo, że miałem kserokopie list obecności z nieprawdziwymi godzinami i faksy z centrali. Nie było tam żadnych podpisów. Koniec tematu.
Poszedłem do mediów za namową przyjaciół. Ukazał się artykuł na pół strony Wyborczej ogólnokrajowej. Z moim zdjęciem i ujawnionym nazwiskiem. Posypały się telefony z TVNu, rozgłośni radiowych i gazet. Nie chciałem więcej nigdzie pokazywać swojej twarzy w obawie, że i tak po tym nie znajdę nowej roboty. I zdarzył się cud. Zadzwoniła do mnie sama Pani dyrektor PiP i zaprosiła na rozmowę. Można było? Można, pewnie, i nagle papiery okazały się istotne i ruszyła lawina kontroli PiP, PiH, sąd. Ja z tego nie otrzymałem nic, bo nie założyłem sprawy. Nie opłacało się, bo nadgodzin miałem niewiele. Jednak satysfakcja, że dziś pracownicy mają prawdziwie płacone składki jest po prostu bezcenna.