A mógłbyś go przytoczyć, bo nie mogę go sobie przypomnieć..

Alonzo przyprowadza nacpanego Hoyta do rogera, gdy pija mocny alkohol Roger opowiada kawal. Idzie sobie slimak na poręczy, facet wychodzi z domu kopie slimaka ...slimak upada i peka mu skorupka umiera..(itd) ....

.ale slimak jednak nie umarl wchodzi po roku na porencz znowu, facet wychodzi z domu widzi slimaka ponownie, mowi "Co masz k**** za problem ?"

Tylko nie wiem czy to facet powiedzial czy slimak, wydaje mi sie ze facet

Lewus a moze poprostu obejrzyj film

To raczej anegdota była niż dowcip. Też zależy od tłumaczenia. Raz w napisach trafiłem, że wspina się na porsche. A nie mam teraz czystej wersji filmu.. Myślę, że może tu chodzić o to, że ulica rządzi się swoimi prawami. Nie ważne co będziesz robił i jak, ale problemy do ciebie prędzej czy później wrócą. Nawet jak rzucisz ulicę, to 'smród' pójdzie za tobą. Różnie to można zinterpretować i każdy to zrobi różnie. Jak to powiedział Roger: 'Rozgryź tą anegdotę, a poznasz ulicę' ;)

To dlaczego Hoyt odpowiedzial że "trzeba kontrolowac swoj smiech i placz, bo to wszystko co nam zostało: ? Co to ma znaczyc ?
Moze potrzebujemy zapalic jointa z PCP zeby zrozumiec

Nie wiem. Może po prostu on tak to zinterpretował na fazie. A może ta anegdota wcale nie ma żadnej wielkiej filozofii, sam Alonzo coś tam gadał, że to bzdury czy coś w ten deseń. W sumie jestem ciekaw jak inni by to zinterpretowali ;]

No wlasnie, ja jestem ciekaw jak ty bys to zinterpretował. Moim zdaniem chodzi o to że ulica niczego nie zapomina, ze facet slimaka pamietal....

Dla mnie to w ogóle nie jest dowcip. Cała historia ze ślimakiem jest tylko wstępem do kluczowego pytania "What the f...'s your problem' które jest bezpośrednio adresowane do słuchającego i nastawione jest na jego reakcję. Cały czar tego "dowcipu" polega na jego dwuznaczności tj. pod pozorem niewinnego żartu w dość obscesowy sposób zwracasz się do słuchacza i czekasz na jego reakcję.

Możecie zauważyć jak Roger przygląda się Hoytowi po skończeniu opowiadania "dowcipu". Jak dla mnie to jest taki niewinny sposób na szybką ocenę człowieka (słuchacza) bo to ostatnie pytanie wywołuje dość dwuznaczną sytuację.

ciekawa interpretacja ale chyba przekombinowana

Nie wiem czy przekombinowana czy nie. Ja jak to pierwszy raz widziałem to tak to zinterpretowałem - dla mnie to było oczywiste, że w tej scenie wcale nie chodzi o dowcip. Pisze oczywiście mocno subiektywną ocenę tej sceny, w niczym nie umniejszając interpretacji innych czytelników - a jak widać, omawiana - mocna dwuznaczna scena z filmu, daje duże pole do popisu

Na marginesie - przyjmując, że jest to zwykły kawał - muszę przyznać że jest dość zabawny.

Nie wiem czy mozna go oceniac dobry/niedobry skoro nawet go nie rozumiemy albo nam sie wydaje ze rozumiemy :D

Ślimak to Alonzo a Roger to właściciel domu po poręczy którego ślimak pełza. Wspólne interesy się skończyły (ślimak dostaje kopa) bo Roger odszedł na "emeryturę" o czym informuje obu. Po mimo tego Alonzo/ślimak ( bez skorupy-ochrony)ponownie przy pełza do niego z nie zapowiedzianą wizytą. Po co? Roger wie o kłopotach Alonzo więc pyta w zawoalowany sposób. Jake nie wie ale odpowiada w szczery sposób (śmiech-łzy), dla Rogera to informacja/test na "zepsucie" na ocenę zasad, etyki zawodowej jaką prezentuje Jack Hoyt. Tak to widzę.

Uważam, że Roger opowiada ten "dowcip" Hoytowi, po to by zobaczyć jego reakcję na niego. Chciał sprawdzić z jakim człowiekiem ma do czynienia. (Wilk czy owca) Hoyt gdy się zaśmiał pokazał że jest osobą uległą.