SPOILER

druga kwestia... zakończenie jest jednak mocno poprawne politycznie w przeciwieństwie do całego filmu bo ostatecznie zwycięża Jake a zły ( czy do końca ? ) Alonzo ginie. Trochę jak w westernie gdzie czarny charakter dostaje to na co zasługuje. Gdyby twórcy pokusili się o nieco mniej dosadne zakończenie może oceniłbym wyżej ... zresztą może jeszcze to zrobię kiedyś z uwagi na aktorstwo :-P

A właśnie nie do końca wiadomo czy tak się stało. Zaraz na drugi dzień na komisariacie musiała być niezła burza.Pewnie rozpoczęło się śledztwo i wydział wewnętrzny zaczął wyjaśniać i analizować wcześniejsze wydarzenia. Oczywiście Jake nie był winien w takim stopniu jak Alonzo,ale do końca czysty też nie był. Postrzelił Harrisa w cztery litery,mocno go pobił a potem zostawił na pewną śmierć. Dla nas jego postępowanie jest w pełni uzasadnione,ale dla wydziału wewnętrznego nie koniecznie. Hoyt był policjantem. Jeśli był pewien przewinien swojego partnera to miał go aresztować lub wezwać wsparcie(tak mu powiedzą na przesłuchaniu). Pamietajmy też,że mają na niego sporo dowodów-kula w dupie Alonza,wystrzelona ze służbówki Hoyta,ślady jego krwi na koszuli(chyba,że zdążył ją spalić),żona Alonza także powinna zeznawać(mało prawdopodobne,aby wsparła Jake'a),pewnie znajdą się także inni świadkowie. A jak policja zacznie rozgrzebywać sprawę morderstwa i grabieży tej kupy kasy,jaką alonzo potrzebował na spłatę długu u ruskich to ohoho....będzie się działo. No i na koniec nie zapominajmy też,że Harris był powiązany z wieloma innymi skorumpowanymi funkcjonariuszami i śledztwo związane z jego śmiercią może ujawnić wiele kompromitujących ich faktów. Jake jest niewygodnym świadkiem a oni są wystarczająco potężni,aby go uciszyć....
Dlatego nie wydaje mi się,aby na końcu zwyciężyło dobro...;0

To są rzeczy które się w filmie nie wydarzyły a w Twojej głowie. Oczywiście to co piszesz ma sens . Ja natomiast wypowiadałem się tylko co do tego co widać na końcu filmu. Jake wygrywa w pojedynku z Alonzo. Jake oczywiście też miał swoje na sumieniu bo ulegał Alonzowi ale ostatecznie tak jak napisałem: sztampowe zakończenie gdzie ten zły (gorszy ) ginie , spotyka go zasłużona przecież kara. Tak więc twórcy nie wychylają się tu zbytnio poza pewien kanon.

Mało tego. To Jake miał moralne prawo do zemsty ( niezależnie od tego jak stanowi prawo które w tym filmie większość miała w dupie więc i ja zgodnie z "duchem" fabuły pominę)
Alonzo go wystawił bandziorom i Jake zwyczajnie się zemścił bo takiego ku.... /restwa Jake Alonzowi nie zrobił. To Alonzo okazał się gnidą , Jake chociaż nie bez winy powinien mieć sympatię widzów po swojej stronie.

Dla mnie film to arcydzieło i wielkie osiągnięcie Światowej kinematografii.To o czym piszesz,wcale nie jest sztampowe a bardzo mądre. Jake był idealistą i w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem. Paradoksalnie właśnie to uratowało mu życie. Alonzo skazał go na śmierć(scena gry w karty z bandziorami,o której wspominasz). Zli ludzie,nasłani przez Harrisa,mieli go wtedy zamordować,jednakże nie zrobili tego. Dlaczego ? O tuż Jake uratował od gwałtu kuzynkę jednego ze swoich prześladowców(a nie musiał tego robić-Alonzo naciskał,żeby olać sprawę i jechać dalej). Oni zaś z wdzięczności uratowali jego. Gdyby jej wtedy nie pomógł,oprawcy z całą pewnością nie mieliby dla niego litości. Potem nastąpiła scena vendetty Jake'a na Harrisie. Jake miał go na muszce. Wystarczyło pociągnąć za spust...Oczywiście nie zabił partnera. I to była bardzo mądra decyzja strategiczna. Gdyby pozbawił życia Danzela,on sam najprawdopodobniej odpowiedziałby za zabójstwo policjanta(a to oznacza krzesło elektryczne lub dożywocie). Miał też pewność,że Alonzo jest skończony i ruscy dają mu wycisk. Tym sposobem Jake wykonał zadanie,nie brudząc sobie przy tym rączek

Sztampowe jest to że Jake w ostatniej chwili ożywa po skatowaniu go przez Alonza. Skacze sobie na samochód Alonza i wymierza mu sprawiedliwość pozostawiając na pastwę losu.
Dla jednych sztampowe dla innych nie. Wszystko kwestią indywidualnego spojrzenia. W zasadzie to że JAke był taki "dobry" bo pomagał gwałconym kobietom to kolejny element kanonu.

ps. sam napisałeś "Pamietajmy też,że mają na niego sporo dowodów-kula w dupie Alonza,wystrzelona ze służbówki Hoyta,ślady jego krwi na koszuli(chyba,że zdążył ją spalić),żona Alonza także powinna zeznawać(mało prawdopodobne,aby wsparła Jake'a),pewnie znajdą się także inni świadkowie." Czyli że Jake nie ma dobrej sytuacji po tym wszystkim. Teraz piszesz że dzięki mądrej strategicznej decyzji może uniknąć poważnych konsekwencji. dobrze rozumiem ?

Na pewno nie dopisze sobie do aktu oskarżenia'"zabójstwa policjanta". Owszem,ma przechlapane,ale może się jakoś wywinie. Gdyby zabił Alonza wyrok byłby przesadzony

i gitara

:)