Jeśli to miał być remake Dzieci Kukurydzy I to wyszło odwrotnie. Dialogi napisane niczym przez przedszkolaki, irytujący aktorzy i cała fabuła irracjonalna, denerwująca i niemal nie mająca związku z tym co pisał King. Przestraszyć tu się nie da, a rozbawić i owszem. Malachiasz, może przystojniejszy od tego z I, ale strasznie gapowaty, a Isaak - czy taki anioleczek miałby być przywódcą "dzieci kukurydzy"? Najbardziej rozkłada na łopatki weteran z Wietnamu (co kilka minut jest nawiązanie do wojny), który jest jeszcze bardziej pierdołowaty od Malachiasza i kompletnie nie potrafi sobie poradzić w sytuacji, która dla gościa z takim doświadczeniem, powinna być prosta jak konstrukcja cepa... Zakończenie też bez sensu. O ile pierwsza część, z doskonale dobraną obsadą, była niesamowita, to wersja z 2009 roku jest jeszcze większą parodią niż Zmierzch... Chcecie się pośmiać, polecam :)