PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1104}

Dziecko Rosemary

Rosemary's Baby
7,7 148 654
oceny
7,7 10 1 148654
8,4 42
oceny krytyków
Dziecko Rosemary
powrót do forum filmu Dziecko Rosemary

Absolutne dno !

użytkownik usunięty

Film jest strasznie nudny. Nie ma w nim żadnej akcji, strasznych zdarzeń - nic co może wystraszyć. Dla mnie jako młodego widza w tym filmie nie ma nic atrakcyjnego, co może zainteresować. Przez cały czas trwania tego tandetnego obrazu przedstawiającego satanistów z Nowego Yorku nie miało miejsca żadne ciekawe zdarzenie. Film nie przetrwał próby czasu, a po tylu latach po prostu nudzi !

ocenił(a) film na 9

Ja jestem młodym widzem i jakoś mi się bardzo podobał. Masz jakikolwiek inny argument na to, że film jest zły oprócz tego, że rzekomo nudny?

użytkownik usunięty
kacper990

Gra aktorska pozostawia wiele do życzenia, a inaczej mówiąc jest fatalna. To jest moja opinia. Oglądałem już wiele horrorów i te starsze są dla mnie nudne i przewidywalne, bo wymagania widza się zmieniają. Ten film mógł się podobać kilkadziesiąt lat temu na premierze lub ludziom, którzy z sentymentu oglądają takie stare filmy. A "Dziecko Rosemary" obecnie jest bardziej odbierane jako film psychologiczny, bo nikogo raczej nie wystraszy i nie buduje takiego napięcia jaki powinien budować horror. Może na tych, którzy zaczynają swoją przygodę z horrorami ten obraz zrobi wrażenie, ale mnie nie rusza.

ocenił(a) film na 9

A spróbuj może nie traktować tego filmu usilnie jak horror lecz jak np. dramat psychologiczny? Ja kiedy obejrzałem ten film po raz pierwszy nastawiłem się na horror i również się zawiodłem. Jednak kiedy po paru miesiącach wróciłem do niego odkryłem, że jest to wspaniały dramat psychologiczny. Gra aktorska - Mia Farrow rzeczywiście uczy cierpliwości swoją grą, ale przecież na drugim planie jest Ruth Gordon - znakomita, w końcu nagrodzona Oscarem. A odbiegając od tego filmu - jakie "stare" horrory oglądałeś, które tak Cię wynudziły?

użytkownik usunięty
kacper990

Po prostu patrzę na ten film jako horror, bo nie interesują mnie dramaty psychologiczne. Dla mnie stare horrory to chociaż The Ring - Krąg z 2005 - nie robi na mnie wrażenia. I np. Wzgórza mają oczy, Mucha.

ocenił(a) film na 9

Dla Ciebie film z 2005 roku jest stary?

użytkownik usunięty
kacper990

Tak, obecnie jak się trafi dobry horror z 2 dekady XXI wieku bije na głowę większość poprzedników. Świat filmowy idzie strasznie do przodu, wymagania widza też. Ludzie lubią się bać, a coraz mniej rzeczy budzi u nich strach, dlatego filmy są coraz bardziej dramatyczne, obrzydliwe i gwałtowniejsze.

ocenił(a) film na 9

Czyli krótko mówiąc takie filmy filmy, jak "Omen", "Egzorcysta" czy "Lśnienie" (jeśli w ogóle o nich słyszałeś) są u Ciebie na przegranej pozycji, bo są stare i nie ma w nich morza flaków? Moim zdaniem, te "flakowate" horrory w ogóle nie są straszne, tylko obrzydliwe i czasami wręcz śmieszne.

użytkownik usunięty
kacper990

Akurat filmy brutalne też mnie nie straszą. Wolę horrory o duchach i innych paranormalnych zjawiskach. Napisałem tylko to jako przykład, że wielu ludzi czeka na krew na ekranie. Od wielu miesięcy zamierzam obejrzeć te filmy, które wymieniłeś, ale jakoś nigdy nie mogę znaleźć odpowiedniego czasu na te kino. I wyczuwam nutkę złośliwości w Twojej wypowiedzi, a to mnie się nie podoba.

ocenił(a) film na 9

Nie miałem zamiaru Cię urazić, ani być złośliwym. Po prostu wyraziłem swoją dezaprobatę dla filmów typu "Piła". Filmy, które wymieniłem górują nad współczesnymi horrorami we wszystkich możliwych aspektach, choć nie mówię, że współcześnie nie ma dobrych horrorów.

użytkownik usunięty
kacper990

A widziałeś chociażby Sinister bądź Obecność. Te horrory warto obejrzeć bo robią ogromne wrażenie i budzą dużo emocji. Polecam.

ocenił(a) film na 9

Sinister - nie. Obecność - tak - naprawdę rewelacyjny horror, oglądałem w dzień i bałem się.

ocenił(a) film na 8

Dziecko rosemary, dzis ponad 45 letni film - a mlody czlowiek czyli Ty , go oglada, bo o nim slyszal, w sumie to co Cie sklonilo do obejzenia?? Myslisz ze za 50 lat ktos bedzie ogladal Obecnosc lub Sinistera? Ze przetrwa probe czasu?? Nie sadze..

Widziałem i "Sinister" i "Obecność" - nuda. Pod względem fabuły więcej się dzieje w remake'u "Poltergeista", który ogólnie jest filmem śmiesznym. Fenomen "Sinistera" i "Obecności" rozumiem pod względem ciekawej koncepcji, ale straszne nie są... Ew. zaskoczyć mogą nagłe ujęcia czy jakieś wyskoki, nagłe dźwięki, ale co to za sztuka?

ocenił(a) film na 9
kacper990

A powinieneś mieć ;)
Masz do czynienia z 16-latkiem, który nigdy nawet gatunku nie liznął, a pisze bzdury o tym jak się nie zna.
Masz do czynienia z człowiekiem który pisze, żę film sprzed 9 lat jest filmem stary (już pomijając fakt, że The Ring - Krąg to japoński oryginał z 98, a amerykańska wersja jest z 2002, a nie 2005).
Masz do czynienia z kimś kto nie ma kompletnie nic mądrego do powiedzenia.

Gratuluję żelaznych nerwów, skoro złośliwość wyszła tylko przypadkowa. Takie coś trzeba tępić, aby zrozumiało co nieco.

ocenił(a) film na 9
Dealric

Pewnie tak, ale nie należy wdawać się w głupie dyskusje, które prowadzą donikąd, bo i tak przed osiągnięciem pewnego poziomu tacy ludzie i tak nic nie zrozumieją.

ocenił(a) film na 9
Dealric

Zgadzam się Twoja opinią w 100%. Do pewnych rzeczy niektórzy muszą po prostu dorosnąć. Pozdrawiam

Zgadzam się z kacprem, tego filmu nie można oceniać tylko pod kątem tego czy jest straszny.

ocenił(a) film na 9
fgfg

Tak więc mogę zapytać, dlaczego oceniłeś film na 4/10?

kacper990

Fabuła mnie nie wciągnęła.

ocenił(a) film na 10

Jeżeli ktoś uważa horrory za drugiej dekady XXI wieku za lepsze od tych starych, jak np. "Egzorcysta" z 1973 to po prostu ocenia tylko efekciarstwo, o które łatwo w 2014, a w 1973 trzeba było użyć umysłu, gry aktorskiej, dobrej fabuły...

ocenił(a) film na 10

Piszesz, Czolg97, że wymagania ludzi idą do przodu. To głównie nieprawda, a w małej części masz rację. W roku 2014 gimnaziści wymagają, by film był nowy, co znaczy 2011 lub nowszy. W 2007 gimnaziści nie wymagali, by film był z 2011, a jeszcze nieco wcześniej to nawet gimnazistów nie było.
Tylko to nie jest kwestia wymagań rozsądnych, a dość dziecinnego rozkapryszenia oraz wychowania w dość porządnym umysłowym ograniczeniu (proszę przekazać dyrekcji szkoły ode mnie, z pozdrowieniami). Umysłowe ograniczenie nie jest tu obrazą. Wyobraź sobie człowieka, który chodzi na przykład do kościoła. Po roku albo po dekadzie chodzenia do kościoła może ten człowiek chcieć, by ksiądz nie odstawiał w trzyletnim/rocznym rytmie dokładnie tych samych schematów, ale by prowadził owieczki i baranki dalej na drodze ku światłu. Jednakże ten sam człowiek po dekadzie może mieć inne wymagania - więcej kolorowych obrazków na ścianach.

W powyższym przykładzie, który nie dla wszystkich licealistów może być jasny, chodzi o to, że gdy z czasem pojawiają się nowe wymagania (nierzadko to związane z podażą, reklamą, nudą, postępem technologicznym), to te nowe wymagania mogą sprzyjać rozwojowi jednostki, a mogą być odpowiedzią na prymitywną potrzebę rozrywki, mogą być ułatwieniem dla nienawykłego do wysiłku umysłu, mogą być płytką zabawą.

W kinie od filmu niemego, przez dźwiękowy czarno-biały, przez kolor aż po 3D czy więcejD w HD i dużej liczbie klatek, dokonał się ogromny postęp technologiczny. Ponadto zmienia się popkultura, czyli, powiedziałbym pewna baza memów, ale dziś licealiści nie odróżniają memu od obrazka, więc ryzykownie bym powiedział. :) Zmieniają się konteksty, zmienia się to, co dla widza oczywiste czy jeszcze dostępne.
Dla przykładu dla nieczytających książek licealistów niedostępne umysłowo staje się wszystko, co odległe. Niedostępne są inne kultury poza bardzo banalną wiedzą z bardzo banalnych programów podróżniczych (które mało kto ogląda). Niedostępne (całkiem, całkiem) są inne czasy. Niedostępne są inne sposoby obrazowania. Niedostępny jest choć trochę archaiczny język.

W wymaganiach dzisiejszego licealisty, nazwanego w skrócie gimbusiem, nie chodzi o to, że licealista ten ZNA to co znali ludzie trzydzieści, sto i trzysta lat temu i chce się rozwinąć bardziej. W wymaganiach gimbusia chodzi o to, że on NIE ZNA niczego poza własnymi czasami, nie jest w stanie zrozumieć nic dawnego, nic pochodzącego z innej kultury, wobec czego wymaga uproszczeń, wymaga schematów. I napisać wówczas, że widz jest dziś bardziej wymagający to użyć bardzo złego słowa na ograniczenie intelektualne.

Dla przykładu w "Dziecku Rosemary", nie wszyscy mogli zauważyć, dość istotny jest wątek kobiety spodziewającej się dziecka i przeżywającej sporo lęków w niezdrowym, delikatnie mówiąc, otoczeniu. Nie umieć odebrać nawet ułamka z tego lęku, z obaw, z odczucia osaczenia, to już nie jest brak empatii, ja bym go leczył. Natomiast wymagający współczesny widz, jak to raczysz nazywać, wymaga, by potwór był groźny z miny i się na ekranie pojawiał. Nie różni się to poziomem od człowieka, który po 10 latach mszy widzi cel w tym, by teraz oglądać bardziej kolorowe obrazki na ścianach.

Jest pomyłką, panie Czolg97, że świat idzie do przodu, na przykład świat filmowy. Jest prawdą, że niektórzy ludzie tworzą technologiczne cuda, ale ogromny procent nie potrafi wykonać rzeczy najprostszych - ludzie muszą kupować to, co dawniej potrafili sami zrobić. Jest prawdą, że niektórzy ludzie analizują kino dzięki metodom nieznanym dawniej, ale jest też prawdą, że ogromna większość zupełnie nie analizuje, a gdyby im dać analizy na piśmie - nie pojmą ich nigdy.
Jest prawdą, że twórcy filmów mają dostęp do technologii, o której się nie śniło filmowcom 50 czy 100 lat temu, ale tak samo jest prawdą, że przez to filmy często wychodzą banalne, cały przekaz podany jest wprost, nie zostawia miejsca na wyobraźnię i interpretację, ponadto filmowcy chcący zarobić mogą liczyć na rzeszę wychowanych nowocześnie gimbusiów, którzy pójdą do kina dla technologicznych fajerwerków a nie będą nawet wiedzieć, że w kinie chodziło czasem o coś naprawdę głębszego.

Odrzucając kino stare nie pokazujesz, że masz więcej wymagań, ale tylko tyle, że wymagasz uproszczeń, że ponad wiek kinematografii jest dla Ciebie w 90% niedostępny, wymagasz tłumacza, wymagasz douczenia.

Proponowałbym, żebyś pisząc, że Ci się film nie spodoba, nie próbował serwować analiz o czasach, o zmianach w świecie. Masz ogląd rzeczywistości tak kiepski, że aż jestem zachwycony. Za rzadko internetuję, by się na takie zjawiska często natykać.

hyrkan

Jest to jedna z najbardziej imponujących i analitycznych wypowiedzi jakie widziałem na tym portalu. Gratuluję z całego serca, bo analiza ta jest nie dość, że przekonująca to jeszcze zawarta w sposób - powiedziałbym - wyśmienity.

Gratuluję i pozdrawiam

hyrkan

I pozamiatane. Pozdrawiam :-)

ocenił(a) film na 8
kacper990

pewnie dlatego że on i ten film są równolatkami

ocenił(a) film na 8
kacper990

No wiesz, zalezy kto sie kiedy urodzil. Skoro on jest 98 rok to film ktory powstal jak mial 7 lat- jest Stary.

czolg to obejzyj sobie the ring ale nie amerykanski a w wersji japonskiej to porozmawiamy

ocenił(a) film na 9

Dorośnij z 10 lat i wtedy pogadamy.

kacper990

to wystarczajacy argument ze jest nudny i dlatego takze odradzam natomiast polecam remake jest naprawde dobry

ocenił(a) film na 9
arek2010

Dla Ciebie argumentem jest rzekoma "nudność" filmu? Nuda to żaden argument.

ocenił(a) film na 10

"Przetrwać próbę czasu" to niezupełnie tyle, co być hitem dla dzieci. Sztuka wymaga trochę wrażliwości. Jeśli wychowa się pokolenie mniej wrażliwe, to dzieci z tego pokolenia będą się nudzić przy Mozarcie, nudzić przy Bergmanie, nudzić w galeriach sztuki. Nie dlatego, że w dziełach nie ma się czym zainteresować, ale dlatego, że dzieci nie są w stanie tego zauważyć.

Może, korzystając z sezonu, metafora grzybiarska dla uproszczenia: jeśli będziesz gorzej widział niż pokolenie wcześniej, mniej grzybów znajdziesz. Nie dlatego, że prawdziwki nie przetrwały próby czasu. Wina jest twoja, ty gorzej widzisz. Ty, wychowany na kinie uproszczonym i efekciarskim nie wychwytujesz niuansów, smaczków, klimatu.

Dodajesz do tego jakieś udawane argumenty o złej grze aktorskiej, tu widzę nawiązanie go recenzji, jakie się pisze w gimnazjum. To oczywiście dość śmieszne, gdy się wmawia gimnazjaliście, że jest on w stanie ocenić, czy zawodowi aktorzy grają dobrze, czy zawodowi muzycy dobrze komponują, czy zawodowi reżyserzy potrafią robić filmy, czy zawodowi operatorzy znają się na zdjęciach. Jeśli ktoś się nie zna, nie wie i nie umie, to gimbuś recenzujący.
Jeśli, wracając, jesteś wychowany na filmach nowszych, to INNA, a nie gorsza, gra aktorska w latach dawnych wyda ci się zła. Jeśli jesteś wychowany na filmach z USA, to gra w filmach szwedzkich czy koreańskich wyda ci się dziwna. Albo w filmach niemych.

Świat się zmienia, to wiemy. Bywa, że na gorsze, pamiętaj o tym, gdybyś tak swój gust wyrobiony na tandecie miał zamiar częściej mylić z "przerwaniem próby czasu".

użytkownik usunięty
hyrkan

Po pierwsze proszę Pana to ja nikogo nie obrażałem, a określenia "gimbuś" są dla mnie obraźliwe, tym bardziej że chodzę do renomowanego liceum z ogromnymi tradycjami w dużym mieście. Masz rację jeśli chodzi o grę aktorską, to zaciągnąłem z opinii innych, ale moim zdaniem aktorzy mogliby lepiej zagrać.

Napisałeś " Jeśli wychowa się pokolenie mniej wrażliwe, to dzieci z tego pokolenia będą się nudzić przy Mozarcie, nudzić przy Bergmanie, nudzić w galeriach sztuki " - a kto wychowuje to pokolenie ? Kto bombarduje nasze pokolenie z każdej strony brutalnością, seksem i wulgarnością ? Telewizja, radio, internet we wszystkim jest pełno złych emocji. Wasze pokolenie miało może jakieś autorytety. A nasze ? Lady Gaga, Rihanna, Justin Biebier, Britney Spears i inne pseudo gwiazdki, które licytują swoje ciało, licytują się kto będzie miał bardziej kontrowersyjny teledysk, licytują się na to kto więcej wciągnie, wstrzyknie, licytują się kto ma bardziej na pieńku z prawem itd. Młodzież atakowana z każdej strony współczesnym, okropnym, ohydnym światem staje się jego częścią, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich ludzi, którzy potrafią powiedzieć co jest dobre, a co złe. A nawet jeśli znajdą się takie rozsądne osoby, które opowiedzą o wartościach moralnych, zasadach, to trudno przeciwstawić się rówieśnikom, którzy wzorując się na złych ludziach,namawiają do łamania prawa, picia alkoholu, palenia papierosów, kradzieży, niekiedy narkotyków i innych występków, a zapracowani rodzice, którzy starają się zapewnić normalny byt, nie interesują się już tak dziećmi, które wpadają w złe kręgi. W pogoni za nowinkami technologicznymi rodzice pracują coraz więcej, żeby ich pociechy nie wstydziły się pokazać na mieście. Nie każdy nastolatek potrafi się odnaleźć w tym świecie. Osobiście odcinam się od tego świata. Nawet nie spróbowałem nigdy alkoholu, nigdy nie paliłem, nigdy nie ćpałem i nigdy nie złamałem prawa. Przechodzę zawsze na zielonym świetle, odbijam bilety w komunikacji, chodzę na religię i do kościoła, mam 5 letni telefon i nie uczęszczam na zakraplane imprezy. Przez to cierpi moje życie towarzyskie, nie mam wielu przyjaciół, zazwyczaj siedzę w domu, chyba że idę grać w piłkę lub trenować inne sporty. Odcinam się od świata, którego nie chcę przyjąć, który mi się nie podoba, którego nie do końca rozumiem.

Oczywiście nie oglądałem tyle filmów, co starsi widzowie, ale myślę że widziałem dosyć, żeby wg moich jakiś tam standardów i oczekiwań ocenić film. Uwielbiam stare kino akcji, szczególnie z takimi gwiazdami jak Sly, czy Arni. Doceniam też wiele innych filmów. Gdy chcę obejrzeć horror to siadam w fotelu, aby się dobrze przestraszyć. Takie emocje zapewniają mi filmy, w których jest gwałtowna akcja, szybkie zmiany ujęć, ponieważ tylko wtedy czuję lęk. Do tego dobra, straszna muzyka i mam przez cały film ciarki na plecach. Jak widać nie potrzeba mi wiele, aby się przestraszyć, a ten film w żadnym stopniu nie spełnia moich oczekiwań. Stąd wzięła się moja subiektywna ocena, która jest najniższą możliwą, jaką mogłem dać temu obrazowi. Rozumiem ludzi, którzy uwielbiają ten film, ale są to widzowie o innych wymagań, a po za tym każdy jest inny i ma swój gust i nie każdemu nawet najlepszy film jest w stanie dogodzić.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10

Jeśli "absolutne dno" twoim zdaniem nikogo nie obraża, to ja może zamiast pisać o tobie gimbuś, będę pisał "absolutne dno". Ucieszony?

Po pierwsze renoma liceum nie zaraża od razu uczniów, więc jak długo masz zamiar mieć poglądy gimnazjalne, tak długo mija się z celem obrona gimnazizmów przez markę liceum. Zanieś tę swoją ambitną, renomowaną ocenę filmu swoim tradycyjnym renomowanym nauczycielom i niech ocenią, czy to poziom tradycyjny renomowany z dużego miasta, czy może gimnazjum co najwyżej przeciętne. Bardzo chętnie się dowiem, co też teraz się chwali renomą. Śmiało.

"Lepiej zagrać" czyli jak? Pokażesz? Porównasz? Nie podobało się - nie musi, ale mylisz (gimnazjalnie, jakbyś renomowane liceum zwiedzał od niedawna raczej) swój gust z jakością. Jakie znasz wyznaczniki dobrej gry aktorskiej? Po czym oceniasz? Już pisałem, że gimb... człowiek młody, nauczony w swojej przedlicealnej szkole pisać recenzje, ma się za znawcę gry aktorskiej/muzyki/zdjęć/scenografii/reżyserii z urzędu. Jakie masz wykształcenie aktorskie? Jakie błędy gry aktorskiej zauważasz? Bo "nie podoba mi się muzyka" to nie "kompozytor źle muzykę napisał", a "nie rozumiem treści" to nie "scenarzyści się nie postarali". Nauczono cię pisać, jakbyś się znał, jakby twoje wrażenia oddawały rzeczywistość, podczas gdy są tylko wrażeniami, a ty pozostajesz uczniem.
Powiedz mi, czy na przykład masz wiedzę o krytyce aktorstwa taką, jaką miała Mia Farrow o aktorstwie? Powiedz, czy twoja recenzja ma poziom wyższy niż gra aktorów w "Dziecku Rosemary"? Powiedz, czy oceniasz grę lepiej niż oni grają? Cóż ci daje te niebanalne umiejętności oceny? Renoma liceum? A może kultura liceum, która zaczyna się od słów "absolutne dno" i brnie dalej twierdząc, że nikogo nie obraża? Pogratulować szkole prymusa.

---

Gdybym nazwał po imieniu jakość argumentacji zaczętej od "a kto wychowuje to pokolenie", to mój post nie tylko byłby do wywalenia, ale pewnie miałbym też proces. ;) Uznajmy, że w dobrym gimnazjum już by ta argumentacja nie przeszła, jeśli wiesz co chcę powiedzieć.
Ciebie, dla przykładu, nie wychowałem ja, nie wychowało moje pokolenie. Wychowali cię twoi rodzice, jak mniemam, może inni opiekunowie. Ale nie zwalaj mi na "pokolenie", bo tak jak twoja jakość się nie zwiększa dlatego, że odwiedzasz szkołę, tak moja nie maleje dlatego, że ktoś cię wychował nieudolnie.
Przy Bieberze pozwoliłem sobie na autentyczny, niewyreżyserowany facepalm. Przy fragmencie o kościele łupnąłbym głową o blat, ale mam tam talerz i mógłbym zakończyć dzień z poważnymi obrażeniami. Ja ci nie powiem, co w tej chwili sądzę o twoim liceum, ale ty się domyślisz. Dobrze, że przynajmniej nie palisz, a stosować dobre argumenty może się nauczysz w przyszłości. :)

Film nie jest gorszy, nie jest dnem, dlatego że nie paliłeś, ani dlatego że twoje koleżanki lubią Rihannę, ani dlatego, że jesteś religijnie bezwładny i kopiujesz obrzędy. Film jest, jaki jest. Mnie się podobał i dałem ocenę nie kłamiąc, że chodzi o coś poza gustem. Ty natomiast masz pełne prawo ocenić film dowolnie nisko, tylko po co przy tym próbujesz pisać, że niska ocena wystawiona przez ucznia zawodowym filmowcom to ocena partaczy wystawiona przez specjalistę? Nie masz pojęcia o jakości gry aktorskiej (że tak powiem dosadnie: poznać po tym, że chodzisz do kościoła), a tylko o tym, czy ci się ona podoba.

---

Teraz może mała dygresyjka. Ocena licealna (wiesz, że nie liceum mam na myśli, ale może się zastanowisz, czy gdy piszę o gimnazjum nie używając słowa gimnazjum, to jest to uprzejme :P) kieruje się wieloma dziwnymi kryteriami, pewną bezwładnością, nieświadomością kontekstów i odniesień, w ogóle niezbyt jest cywilizowana. Na przykład gimbusie na filmwebie oceniają filmy pod kątem zgodności z własnymi poglądami moralnymi albo poglądami politycznymi. Inny przykład dotyczy ciebie - renomowani tradycyjni licealiści oceniają pod kątem gatunku. Czyli: choć filmów powstały tysiące, licealiści w renomowany sposób szufladkują je w kilka ledwie szufladek, w każdej szufladce mają filmy ulubione, a inne filmy są porównywane z ulubionymi.
Nie oceniasz zatem gry aktorskiej na skali dobra-zła (zresztą, ta skala to i tak abstrakcja), a oceniasz zgodność filmu z pewnym prototypem kategorii, którą operujesz, czyli mówiąc prościej: z ulubionymi filmami gatunku.
Podobny licealizm mnie często spotyka gdy słucham przeróżnej off-alternatywnej-hipsterskiej-kulturalnej młodzieży w tematach reżyserów. Jakiś Bergman albo jakiś Allen mają filmy "w swoim stylu" i "nie w swoim stylu". Allen ma filmy mało allenowskie, na przykład. A wynika to stąd, że taka młodzież poznaje Allena, tworzy szufladkę "allenowskie", wybiera jakieś najlepsze reprezentacje filmów "allenowskich", a potem z nimi porównuje - gustem, choć wierzy, że wiedzą filmową.

Kategorie, jakimi się filmy szufladkuje, powinny pomagać filmy katalogować, wyszukiwać. Jednakże gdy się rozumuje jak ty, to te kategorie utrudniają. Wszelkie filmy na skraju szuflad, wszelkie dalekie od typowych reprezentantów, stają się na przykład "słabymi horrorami". Zbyt mroczne na fantastykę, zbyt fantastyczne na dreszczowiec, zbyt dużo akcji na psychologiczny, zbyt mało strachu na horror. A gdyby nie było szuflad? Mógłbyś wtedy ocenić film bez porównania z "horrorem", bez porównania z "dreszczowcem", w ogóle bez równania z szufladą.

Gdy kończysz o guście, to nie mam zastrzeżeń. Ja też nie oglądam niektórych typów filmów. Wojennych, na przykład. Ale gdy film wojenny dostanie gdzieś etykietkę "dramat", a ja go obejrzę, to nie twierdzę, że to absolutne dno, bo chciałem dramatu a dostałem wojenny. Nie dam temu filmowi 1 dlatego, że miałem inne oczekiwania i ktoś mnie zmylił etykietką.
Jeśli znasz trochę filmów, to rozumiesz chyba, jak szeroką kategorią jest "dramat" czy "horror" i jak niepodobne filmy można do każdej z tych kategorii zaliczyć. Nie ma dramatu najlepszego, który stałby się wyznacznikiem jakości wszystkich innych. Nie ma najlepszego horroru. Są gusta, ale i złe gusta. :)

użytkownik usunięty
hyrkan

Pomijając fakt, że twoja wypowiedź jest pełna złośliwości chciałbym się odnieść do kilku twoich poglądów.

Po przeczytaniu twojej opinii, pełnej całkowitej pogardy i lekceważącego stosunku do młodszego pokolenia ( które bądź, co bądź będzie pracować przez całe życie na emerytury starszego pokolenia, o ile nie młodzież nie wyjedzie ), a także i mojej skromnej osoby można odnieść wrażenie, że skończyłeś najlepsze szkoły filmowe i masz ogromne doświadczenie w pisaniu recenzji filmów. Gratuluję zatem tych niewątpliwych osiągnięć i życzę dalszych sukcesów, ale uważam, że nie upoważnia to ciebie do gardzenia i mieszania z błotem młodszych użytkowników, którzy nie mieli jeszcze tyle czasu, aby osiągnąć tyle co ty.

Niestety nie jest moją winą, że jestem wychowany w czasach demokracji, kiedy to każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie i napisać to, co chce. Być może, niektórzy wychowani w poprzednim ustroju nie rozumieją co to wolność słowa i uważają, że głos mogą zabierać tylko elity społeczne, które wyśmienicie znają się i doskonale czują się w debacie na dany temat. Mam prawo głosu, dlatego się wypowiadam i wyrażam swoje zdanie. Ale jak widać niektórzy tego nie rozumieją, że czasy się zmieniły. Osoby, które doskonale znają się na społeczeństwie wiedzą, że pierwszym pokoleniem, które jest wolne od wpływów i sposobu myślenia w komunizmie jest to, którego jestem reprezentantem.

Określenie "absolutne dno" nie wyraża mojej opinii o reżyserze filmu ( którego bardzo szanuję i lubię kilka jego tytułów ), ani o aktorach, ani o innych składnikach składających się na ten film. Owe określenie wyraża moją niską ocenę dla tego filmu, który nie spełnił moich wygórowanych oczekiwań, ale o tym już wielokrotnie pisałem. Użyłem tego ostrego, ale nie obraźliwego określenia tylko dlatego, żeby zwrócić uwagę na moją wypowiedź i rozpocząć dyskusję na tym portalu, co mnie się udało.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9

Ty też nie rozumiesz czym jest wolnośc słowa. O ile masz prawo się otwarcie wypowiadać, jaka by nie była twoja opinia, to jednocześnie druga strona ma prawo uznać, że to opinia godna upośledzonej krowy.
Prawa głosu jako gimnazjalista nie masz.

Także powiem wprost: Na podstawie twoich postów mogę obiektywnie stwierdzić, że twój poziom intelektualny to "absolutne dno". Nie wyraża to opinii o mojej osobie, a jedynie ukazuje moje skromne oczekiwania, by osoba wypowiadająca się publicznie nie robiła od razu z siebie pajaca.

Także tak, zwróciłeś uwagę na siebie. Małpa rzucająca kałem też zwraca na siebie uwagę. Możesz być z siebie dumny.

ocenił(a) film na 7
Dealric

Niezwykle irytują mnie wypowiedzi nacechowane pogardą i protekcjonalnym tonem. Szczególnie w stosunku do osób młodszych i mniej doświadczonych. Oczekuje więcej mądrości życiowej od osób kreujących się na takie mądre i inteligentne.

Mam prawo stwierdzić, że Twój poziom inteligencji emocjonalnej to "absolutne dno", co ukazuje moje skromne oczekiwania, by osoba wypowiadająca się publicznie nie robiła z siebie pajaca. Szczególnie osoba mająca lat więcej niż 25, bo to wstyd używać sobie na licealiście (który wyraźnie stara się wypowiadać dyplomatycznie i nikogo nie urazić, w przeciwieństwie do powyższych), kiedy ma się nad nim przewagę wieku.

Mam zupełnie inne spojrzenie na to, kto rzuca tu kałem.

ocenił(a) film na 5
kiciun

Nie zwracaj na niego uwagi, on uprawia powszechny trolling na tym portalu i prowokuje wielu userów do sprzeczki tylko po to,aby potem stwierdzić,że "prosili się o to"

ocenił(a) film na 10

Czołg97, wrażenie, że skończyłem najlepsze szkoły filmowe i mam ogromne doświadczenie w pisaniu recenzji filmów skąd wynika? Mam ogromne doświadczenie w recenzowaniu zachowań gimnazjalnych. Zrecenzowałem zachowanie gimnazjalne. Film zaś oceniłem gustem, który obejmuje nieco więcej niż Arniego i Sylwestra.

Jeśli człowiek myślący jak gimbuś jest nazwany myślącym jak gimbuś, to nie jest to mieszanie z błotem. To jest prawda w oczy. Powiedz mamie, jeśli masz z tym problem. Natomiast nazwanie czegoś "absolutnym dnem", czegoś innego niż absolutnego dna, to już troszkę przesada.

Jeśli jesteś wychowany w czasach demokracji, to może pozwolisz mi wyrażać swoje zdanie? Bo najwyraźniej demokracja w najlepszych szkołach w dużych miastach oznacza tylko, że gimbaza może gadać od rzeczy i krytykować cały świat BEZZASADNIE, a ZASADNIE gimbazy nie może skrytykować nikt. Powtarzam. Pokaż twoje i moje wypowiedzi nauczycielom swojej renomowanej szkoły, bardzo mnie ciekawi, czy się do ciebie tak chętnie, publicznie, z nazwiskiem przyznają. No?

Oczekiwania banalnej akcji nie są wygórowane. To intelektualna płycizna, taka Rihanna wśród oczekiwań, choć może obraziłem Rihannę. :)

Widzisz, to może ja nazywając cię gimbuś, gimbusiu, wyrażam szacunek i inne takie, bo po prostu nie spełniasz oczekiwań, które pokładam w rozmówcach, wierząc, że będą uczciwi i rzetelni, a nie rozkapryszeni, zwalający swoje nieuctwo na MNIE, na MOJE pokolenie, na CZASY i na wszystko inne. Troszkę odpowiedzialności, gimbusiu (wciąż wyrażam w ten sposób szacunek i takie tam).

(Dealric ładnie napisał o małpie, więc nie muszę dodać komentarza na temat zakończenia).

ocenił(a) film na 7
hyrkan

Nie ma jak zmieszać z błotem młodego człowieka, który tylko napisał swoją opinie o filmie na portalu do tego przeznaczonym. To uważacie za próbę zwrócenia na siebie uwagi? Zdaje mi się, że ten portal właśnie do tego służy, a nie do recenzowania gimnazjalnych zachowań. Nie macie już gdzie wylać swojego jadu? Moim zdaniem kałem rzucają tu inne osoby, bo chłopak wyraźnie stara się rozmawiać pokojowo i z szacunkiem. Wstyd żeby "gimbuś" miał więcej kultury od starych. Skwaśniałe jabłka.

ocenił(a) film na 7
kiciun

Tyle, że on jest w takim wieku, że prędko wydorośleje, a wy....no cóż

ocenił(a) film na 10
kiciun

A my w jakim jesteśmy wieku, że tak sobie pozwalasz na ton protekcjonalny, którego podobno nie lubisz? :) I nie wydoroślejemy, wróżko Davidzie? :) I jeszcze masz pewność, że gimbuś dorośnie, bo... wszyscy dorastamy? No jakoś nie, ja podobno nie, Twoim skromnym zdaniem.

ocenił(a) film na 9
kiciun

Własna hipokryzja jeszcze cię nie zadławiła?;>

ocenił(a) film na 10
kiciun

Hihi, mnie się zdaje, kiciun, że dyskusja służy do dyskusji i nie tylko chodzi o to, żeby gimnazjalne opinie tu zamieścić, ale całkiem dobrze można podyskutować, czy niedojrzałe, wskazujące na płytki odbiór filmu opinie nie są czasem niedojrzałe i czy aby nie wskazują na pewną płytkość w odbiorze filmu.

Twoim zdaniem ktoś rzuca kałem, a chłopak wyraźnie stara się rozmawiać pokojowo. Wyżej już napisałem, że żadne moje zdanie nie jest agresywne porównywalnie z "absolutne dno". Zresztą gdy tak popatrzeć, jak piszesz: "skwaśniałe jabłka" czy "Twój poziom inteligencji emocjonalnej to 'absolutne dno'", to raczej nie ma się wątpliwości, że słowa o kulturze czy o krytyce pogardy to tak sobie napisałeś, żeby jeszcze w tych samych postach o nich zapomnieć.

Inna rzecz, że moje posty w większości odnosiły się jednak do filmu, oceny filmu, płytkości oceny filmu, a twoje w całości dotyczą osób. To jak rozumiem jest kultura, którą widzisz u młodego, a nie widzisz u innych. Cóż, ja na miejscu gimbusia wolałbym brak wsparcia od wsparcia tak kulawego. :)

ocenił(a) film na 7
hyrkan

Absolutne dno było użyte w ocenie filmu, a nie obrażało nikogo personalnie.

O tej inteligencji emocjonalnie, to był (jak zapewne zauważyłeś) cytat z wypowiedzi autorki tylko obrócony przeciwko niej.

Nie mam szczególnej potrzeby wypisywać opinii o filmie, nie piszę tutaj żeby kogoś wspierać, tylko nie lubię takiego traktowania człowieka z góry i pogardliwego odnoszenie się do niego. Wkurzająca postawa.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
kiciun

Spoksik, możesz nadal nie lubić.

ocenił(a) film na 9
kiciun

Skąd tyle osób wyciąga durne założenie, jakobym miał być kobietom?
Niestety to obrazuje wszystko. Próbujesz być złośliwy (marnie, bo marnie), pokazać się jako lepszy, ale nie potrafisz nawet przeczytać ze zrozumieniem czyichś wypowiedzi.
To jest dopiero wkurzająca postawa

ocenił(a) film na 9
hyrkan

Chłopak pewnie się poczuł, bo sam jest w zbliżonym wieku ;)
Doszukuje się na siłę agresji gdzie jej nie ma. Wielkie chamstwa, w drobnej złośliwości. Krótko mówiąc dopowiada sobie czego nie ma, by pasowało wszystko do jego teoryjek.

ocenił(a) film na 7
Dealric

Mamy różne postrzeganie drobnych złośliwości. A chodzi mi głównie o zadzieranie nocha i protekcjonalny ton. Najpierw polecam lekture słownika. Wyrażam swoje oczekiwania, aby osoba wypowiadająca się publicznie nie robiła od razu z siebie pajaca. Pozdrawiam.

PS także pomyliłeś się odnośnie mojej płci.

ocenił(a) film na 10
Dealric

Dziś dobre wychowanie jest takie dziwnie konwencjonalne. Można na przykład okłamać, ale nie można publicznie nazwać kłamcą (jeszcze można proces mieć). Można gadać głupoty, ale nie można publicznie nazwać głupcem (jeszcze można proces mieć). Można być niehonorowym, ale nie można o to oskarżać.
kiciun reprezentuje po trosze ten właśnie styl dobrego wychowania. Manipulować, ale uprzejmie, doczepić się, ale nie wprost (tylko sugerować, kto obraża i kto robi z siebie pajaca). Ja natomiast jestem prosty umysł i zawsze ryzykuję te procesy :)

Gimbaza chce mieć dużo tej wolności pisania "a ja tak myślę i nikt kto się zna nie będzie mi mówić, jak ma być", zarazem wszelka krytyka gimbazy jest złem już, brakiem kultury, kałem (?). Należy z szacunkiem odnieść się do zdania rozmówcy, pomijając, że jest głupie, że jest poparte jeszcze głupszymi pseudoargumentami. Należy zrozumieć czyjeś stanowisko, a potem przedstawić swoje jako równorzędne. Kiciun jeszcze nie wie, jak się trzeba poniżyć, by zapomnieć wszystko, co się wie i udawać równość z nieukiem. :)
(Równi możemy być wzrostem, ale wiedzą nie jesteśmy, a to z winy nieuka)

ocenił(a) film na 7
hyrkan

Masz trochę racji. ; )

Ale chyba nie chciałbyś zakazać "gimbazie" wolności pisania ; )

Nauka i wiedza nie są najważniejszą wartością w życiu. Ja np nie chciałabym mieć do czynienia z ludźmi którzy traktują mnie z góry, bo mają większą wiedzę (a do tego są starsi, więc mają przewagę wieku). W ludziach o wybitnych umysłach, profesorach, najbardziej cenię prostotę i skromność. Kiedy zadzierają nosa i traktują innych pogardliwie, to moim zdaniem, mimo wiedzy, słoma z butów im wystaje.

I jeżeli już stwierdzać kto jest lepszy (jeśli nie mamy być równi) to moim zdaniem lepszą osobą jest ta, która ma więcej zalet charakteru, od tej z większą wiedzą, której tych zalet brakuje.

Ocenianie kogoś i siebie jest bardzo subiektywne. Komuś może się zdawać, że ma przewagę inteligencji i wiedzy, a nie ma racji, jest tylko zbyt ślepy by to dostrzec. I to daje mu prawo do obrzucania innych błotem i oceniania czyjejś inteligencji. Wtedy największy cham i tępak będzie najgłośniej krzyczał (jak zresztą często bywa), jest to społecznie krytykowane dzięki właśnie dobremu wychowaniu.

Wielu ludzi z umysłami ścisłymi i matematycznymi docenia akcję i efekty, nie podobają im się wolniejsze filmy. Wydaje mi się, że to wynika także z temperamentu. Można potraktować ich jak gówno, a wiedzą o świecie i IQ nie dorastać im do pięt.

Nie spodobało mi się jechanie po chłopaku i tyle, w dodatku młodym, który jeszcze nie jest na tyle wyszczekany żeby się dobrze obronić. Takie oceny np inteligencji (niesłuszne i z d wzięte, najpierw zróbcie sobie wszyscy test IQ i dopiero się wypowiadajcie), pogardliwe traktowanie, mogą długo zostać w pamięci. To tylko film. Ktoś ma mnie obrażać, bo mam inny gust filmowy i mniej znam się na filmach? Błagam...na napiętnowanie zasługuje kłamstwo i brak honoru, a nikt nie ma prawa traktować mnie bez szacunku, bo napisałam, że jakiś film to dno ; )

Życzę nam wszystkim miłego dnia ; )

ocenił(a) film na 10
kiciun

Przewaga wieku to tylko przewaga wieku, wiek nie wpływa na jakość wypowiedzi. Przewaga wiedzy to aż przewaga wiedzy, mocno na jakość wypowiedzi wpływa.
Gdybym oceniał sportowca, to przecież nie dla jego inteligencji, strasznie bym tak skrzywdził kadrę skoczków narciarskich. Gdy oceniam ludzi wypowiadających się, to już z uwagi na ich wypowiedzi. Biedni skoczkowie się wypowiadają, bo muszą, podłazi jeden komentator z drugim i zadają głupie pytania, więc tu oskarżeń nie ma. Ale gdy jakiś gimbuś zobaczy raz na milion lat film spoza wąskiej znanej sobie kategorii i zacznie z własnej woli pisać głupoty o filmie, o pokoleniach, o świecie idącym do przodu (aż strach, gdzie jeszcze może tematycznie skoczyć), to już zostanie oceniony z jakości wypowiedzi. Taki odruch mam. :)

Nauka i wiedza nie są najważniejsze w życiu. Podobnie nerki. Ja tylko zauważam wadę życia bez nerek lub bez wiedzy. Jest dla mnie dziwne skupienie się na dokładnie jednej najważniejszej rzeczy w życiu, a zdajesz się sugerować właśnie takie rozwiązanie. Otóż nie, czy nauka i wiedza są na pozycji trzeciej czy trzydziestej na liście rzeczy najważniejszych, uważam, że jednak warto się uczyć i mieć wiedzę, chyba że się ma do skoków narciarskich naprawdę talent.

Zalety charakteru ocenię Ci przy okazji, jeśli wyrazisz życzenie. Niegrzecznie byłoby robić to publicznie, forumowo.

Gdy mądry twierdzi, że głupi jest głupi, i gdy głupi twierdzi, że mądry jest głupi, obaj w swoje opinie wierzą i obaj zostaną przez osobę "dobrze wychowaną" skrytykowani identycznie. Pomija się gdzieś ten aspekt, że można mieć rację. Że niekiedy rację da się WYKAZAĆ, że istnieją DOWODY, ARGUMENTY, UZASADNIENIA. Takim zabawnym gimnazjalnym (albo gorzej: politycznym) zwyczajem wydaje mi się sprowadzenie wszystkiego do gry stanowisk: ktoś jedno sądzi, ktoś drugie, do gry pozbawionej kryteriów sprawdzenia, pozbawionej pojęcia racji. Są tylko opinie i poparcie, a nie ma wiedzy, sprawdzenia, testu, uzasadnienia, badań, analizy, dowodu.
Dobre wychowanie pomijające temat racji to skupienie się na pozorach, na wizerunku. Nic interesującego. Nazywa się to dobrym wychowaniem, ale tylko z uprzejmości, bo mogłoby tchórzostwem lub oportunizmem podszytym lizod..(no, może cenzurę dam)..stwem. :)

Zresztą, osoby mające się za dobrze wychowane (a może to subiektywne?) przyjmują taki protekcjonalny ton, że aż powinnaś ich nie lubić.

Akurat wyszczekania gimbazie nie brakuje i gdyby chciał, to na pyskówę pewnie by mnie rozniósł. Natomiast nie ma argumentów. Naprawdę nauczono go pisać recenzje, naprawdę nauczono go myśleć, że spojrzy na film i gra aktorska JEST taka jak mu się wyda, scenariusz JEST taki jak mu się wyda etc, nauczono go naśladować krytyków użytymi sformułowaniami, ale nie nauczono go, że krytyk, by krytykować zasadnie, powinien wiedzę o filmie mieć, a nie tylko swoje wrażenie. Nikt nie zabroni pisać "mam lat trzynaście, ocalałem prowadzony na 'Dziecko Rosemary', uch, idę oglądać coś z akcją", bo to oddaje rzeczywistość, natomiast ja się czepiam, gdy gimbuś udaje recenzję jak kulat cargo udaje lotniska. Gdy zachowane są pozory, schematyczne sformułowania, pewnie przepisywane z jednej recenzji do drugiej, ale gdy brakuje w ocenie jakiejkolwiek wiedzy, jakiegokolwiek głębszego spojrzenia!

Że tak filmowo nawiążę: czolg mógłby diagnozować ludzi krzycząc "toczeń", tylko brakłoby mu rzeczy najważniejszej - wiedzy medycznej. I rozumiesz, że z wiedzą medyczną choćby pisał "toczeń" z dwoma błędami ortograficznymi może pacjenta wyleczyć, ale bez wiedzy, choćby najpiękniej kaligrafował złe diagnozy - raczej zabije. Dlatego sam styl recenzji, wyuczony w gimnazjum, ale pozbawiony wiedzy o kinie (o WIEKU kina z ledwo ponadstuletniej historii kina) jest niczym. Jest bardziej niż bezwartościowy, bo jest szkodliwy.

Jak mu zostanie w pamięci, to będzie super. Sądzę, że mu nie zostanie. A jeśli zostanie, to raczej w sensie emocjonalnym, że mu się wychowanie bezstresowe skończyło i jest biedny, a myślał, że się nim będą opiekować do śmierci. No trauma na całe życie, napisał głupotę a ktoś śmiał to zauważyć, zamiast poprzeć starania i utulić.
Ty nie myślisz o tych wszystkich ludziach, którzy przeczytają jego głupoty i będą mieć traumy? :)

Jakoś przetrzymam tę obrazę, że moja krytyka dotyczyła tego, że ja mam inny gust filmowy. Ale przetrzymuję to po raz ostatni. Ludzie dorośli, pomijając pewne grupy zawodowe i Parlament, mają poza gustem także kryteria. Mają argumenty.
Że się ktoś nie zna na filmach i wie o tym? Nie ma problemu. Ale że się nie zna, a kłamie coś przeciwnego? Wtedy można mu napisać, że się nie zna, można mu napisać, że kłamie, a się go nie obraziło.
Możesz mi wskazać, gdzie pisałem nieprawdę? Bo z obrażania ludzi zacznij mnie rozliczać, gdy któreś moje słowa będą nieprawdziwe. Póki oddają rzeczywistość, możesz mi pisać, że niemiłą prawdę serwuję prosto w oczy, co od obrazy leży dość daleko.

Zgadzam się, że mu trzeba jeszcze dołożyć za kłamstwo i brak honoru, ale to jak ochłonie, żeby na raz traumy nie miał zbyt dużej.

Paps.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones