Że jako Rosemary, zajęłabym się karierą męża:
- wypadek
- nieuleczalne kalectwo
- długotrwała agonia
- wieczne potępienie w piekle (by miał czas przemyśleć swoje ziemskie postępowanie, zwłaszcza w
stosunku do żony)
Myślę, że przesympatyczni sąsiedzi i prawdziwy ojciec dziecka nie odmówiliby drobnej prośbie za
urodzenie tak wyczekiwanego bobasa:)