PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36638}

Dziewczyna z perłą

Girl With a Pearl Earring
7,1 87 509
ocen
7,1 10 1 87509
7,0 9
ocen krytyków
Dziewczyna z perłą
powrót do forum filmu Dziewczyna z perłą

Kochanka czy Natchnienie?

użytkownik usunięty

Witam.
Tak się zastanawiam,czy Gried była kochanką malarza w filmie,czy po prostu jest muzą-natchnieniem do tworzenia obrazów.

Bo w filmie nie jest pokazane fizyczne zbliżenie bohaterów.
Są tylko spojrzenia.
Co Wy o tym myślicie?

A co do filmu... jest wniebowzięta! Cudowny ;).
9/10

ocenił(a) film na 10

tez sie nad tym zastanawialam . Wydaje mi sie ze on cos do niej czuje . . . ale nie okazuja sobie tego .

TheEvilStrawberry

Zdecydowanie coś czuje. I myśle, że i kochanką i natchnieniem.
Fantastyczny film. Bardzo pociągający. 9/10

Anka_53

Kochanką?? Litości... ;) Czy aby na pewno zrozumieliście istotę tego filmu? Choć jest - jak już wielu tu pisało - pełen napięcia erotycznego, między Griet a Vermeerem nigdy nie doszło do zbliżenia. I to jest właśnie tak fascynujące w tym filmie. Między bohaterami jest niesamowita więź. Griet była dla mistrza kimś więcej niż potencjalną kochanką. Była jego muzą i natchnieniem. On również był dla niej kimś wyjątkowym - kimś, kto dostrzegł w niej nie tylko rozkwitającą kobiecość i urodę, ale także wrażliwość na sztukę i inteligencję. Cudna jest w tym filmie gra spojrzeń i gestów. Cudnie ukazana NIESPEŁNIONA fascynacja, miłość... I jakże dobrze, że nie zakończyło się to wszystko jakąś przewidywalną sceną miłosną! To byłoby takie banalne. Griet skończyłaby jak jej poprzedniczka - wszak Vermeer zdradził swoją żonę ze służką, na której miejsce przyszła Griet... Ech... wypisuję oczywistości, ale biorąc pod uwagę zamieszczone w tym wątku posty, to jednak nie takie oczywiste :))

ocenił(a) film na 8
Sylwia_sp

Zgadzam się w stu procentach! :) W tym filmie najpiękniejsze jest właśnie to, że między głównymi bohaterami nie doszło do zbliżenia. A scena, w której Griet otrzymuje otrzymuje kolczyki świadczy o tym, jak pięknym uczuciem darzył ją Vermeer. Film fantastyczny (w szczególności świetne są tu zdjęcie- mało jest filmów, które równie cieszyły moje oko)

ocenił(a) film na 8
Pitta

Szłam na seans pełna nadziei na świetny film z Colinem Firthem(pomijając Scarlett Johansson, której nie cierpię, choc muszę przyznać, że aktorką jest niezłą), a tutaj trochę niestety zabrakło.Nie powiem oczywiście, że filmn był zły-napewno nie, ale poniżej moich oczekiwań.Niewątpliwym plusem był wspomniany już wcześniej genialny Firth oraz świetnie grająca lekko zagubioną dziewczynę z pospólstwa Johansson oraz scena, w której Vermeer każe oblizać Griet wargi(tam niemal czuło się erotyzm unoszący się w eterze) oraz wspomniana wyżej przez Pitta scena zakladania kolczyka.Film wizualnie i emocjonalnie super,choć spodziewałam się nieco więcej.

ocenił(a) film na 7
Sylwia_sp

Czyż takie niedopowiedzenie nie jest cudowne? :) Jak dla mnie to dobrze, że nie doszło do niczego więcej, bez sensu by to takie totalnie było. Z doświadczenia i obserwacji powszechnie wiadomym jest, że takie połączenie się totalnie różnych światów kończy się Wojną Światów.
Ah, a propos niedomówień - dla mnie scena odsłonięcia włosów była zbędna. Vermeer, ty podglądaczu! Wiem, to miało pewną symbolikę, w pewien sposób zacieśniło relację ("no fajnie, mój chłopak nie mógł zobaczyć moich włosów, a ty tak po prostu kuknąłeś przez futrynę!?"), ale jak dla mnie ta tajemnica mogła pozostać w ukryciu.
Myślę, że Vermeee wreszcie znalazł kogoś, kto go rozumie. Do Griet chyba do jako jedynej docierało, co on naprawdę czuje w sztuce. Żona żądała tworzenia obrazów w tempie wytwarzania podróbek adidasów w chińskich fabrykach, żeby nakupić sobie błyskotek (no właśnie, nie "dzieci wykarmić", tylko "kupić naszyjnik, w którym raz pokażę się na mieście"), teściowa nastawia się tylko na zysk, mecenas to niewrażliwy, brutalny palant. I tylko jedna, jedyna służąca zdaje sobie sprawę, jakie znaczenie będzie miało umycie okien w pracowni, jest wrażliwa na różnorodność barw i szybko uczy się takiego mieszania farb, żeby było dobrze.
Nie, to z pewnością nie była relacja nadająca się na transformację w kochanków.
[nagła_refleksja] Tak właściwie, to wydaje mi się, że taką prawdziwą, jedyną miłością naszego artysty była sztuka. Ona była na piedestale. Zapamiętajmy, że mimo niezmiernej sympatii, jaką Vermeer darzył Gretę, w imię sztuki ciągle narażał ją na kłopoty ("jesteś zalatana jak diabli, ale choćby kosztem snu znajdź czas na mieszanie mi farb", "musimy spędzać ze sobą więcej czasu, nawet jeżeli to narazi cię na pomówienia"). Ach, ci artyści... [/nagła_refleksja].

Pozdrowienia i niech kisiel jeżynowy będzie z Wami ^^

Kazik_chan

Wiem, że jest grubo po czasie, ale i tak coś dopowiem.
Scena odsłonięcia włosów nie była zbędna, lecz w filmie nie ukazano jej prawdziwego znaczenia, którego nie da się zrozumieć bez zapoznania się z książką. Griet od maleńkości trzymała swoje włosy w ukryciu. Nie za bardzo umiem to pojąć, ale były one dla niej związane z jej niewinnością, prywatnością i intymnością zarazem. W chwili, gdy malarz ujrzał jej włosy, Griet w pewien sposób się złamała i właśnie to pchnęło ją do oddania się młodemu rzeźnikowi - stwierdziła, że skoro ktoś zobaczył jej włosy, nie ma ona już nic do stracenia.
Taka ciekawostka dla tych, którzy nie mieli okazji przeczytać :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones