Jak byłem dzieciakiem to dużo słyszałem o 2 filmach - Milczenie Owiec, i Edward Nożycoręki. Po Milczeniu spodziewałem się trochę czegoś innego, ale i tak mocny film. Natomiast po tym filmie na pewno spodziewałem się więcej. Nie jestem osobą, która zjeżdża każdy film (szczerze mówiąc b.rzadko to robię), ale ten film to po prostu gniot. Ponoć jest dramatem, i ma poruszać ważne problemy (jak to jest z dramatami) - tym czasem ledwo ich dotyka, wiele scen jest po prostu śmiesznych i żenujących, i wydaje mi się że cały film jest po prostu bez sensu, i nie wiem wogóle po co powstał... Może i jest tam parę, dosłownie parę oryginalnych reczy, ale nic poza tym. Nie mam zielonego pojęcia co ten film robi w Top 100, i to jeszcze na tak wysokiej pozycji!!! Bez komentarza. Czy ktoś ma podobne zdanie? a może nie? czekam na odp. pozdrawiam
Dokładnie tak stary.Scenariusz jest tak idiotyczny,że jestem w szoku po prostu.Ludzie w tym filmie zachowują się kompletnie nielogicznie,idiotyzm goni idiotyzm (jeden z głupszych filmów jaki widziałem,praktycznie każda scena jest albo głupia,albo kompletnie bez sensu,albo nierealistyczna do bólu.),w tym filmie oprócz muzyki nie ma niczego dobrego.Widzę podobieństwa do Hobbita - Tylko dla młodszych widzów/niewymagających widzów.
Trochę dziwnie brzmi Twoja opinia o Edwardzie Nożycorękim kiedy wie się, że oceniasz Lucy Bessona na 10/10.
O to właśnie twórcy chodziło, wszystkie postacie specjalnie przekoloryzowane, ukazujące bezduszność i zepsucie (zapewne amerykańskiego społeczeństwa) w krzywym, a nawet surrealistycznym zwierciadle, widzisz, pierwszy raz Edwarda oglądałem mając zaledwie 12 lat i dobrze wiedziałem o co w nim chodzi już wtedy, zawsze postrzegałem go jako "frakensteina" końca 20 wieku, no i ten Burtonowski surrealizm, coś pięknego :)