Durne bezsensowne zakończenie, zamiast uratować siostrę, to stał się defakto mordercą i to
wpłynęło na moją słabą ocenę.
Nie rozumiesz ? To ona zabijała te wszystkie kobiety. Dlatego postanowił ją zabić. Zdał sobie sprawę, że nie może jednocześnie ją uratować i być ze swoją dziewczyną. Problemem nie było nic innego jak jego siostra. Była w nim zakochana i tylko jej śmierć mogła sprawić ze jego życie będzie takie jakoby tego sobie życzył.
Nie można karać za to czego się nie zrobiła. A w momencie gdy płoną dom jego siostra była niewinna (żadnej zbrodni nie popełniła) , po za tym jego siostra miała by rodziców i sprawa by inaczej wyglądała. Zresztą w innych tematach tego filmu ktoś dosadnie to opisał
Ale z drugie strony, film mówi o tym że przeznaczenia i tak nie można zmienić, co byś nie zrobił i tak się to wydarzy.
Raczej o film mówi o tym jak to było w jedynce wytłumaczone jeden mały czyn może dużo namieszać. :)
Była niewinna ALE (spoiler) wczesniej zrobił wszystko by ją uratować, co jak się okaząło było błędem bo była taka jak on, była przy tym jak on się cofał i "wyprzedzała go" bo miała taki sma dar, temu nie mógł złapac zabójcy bo zabójca wiedział, o nim;p Dlatego dobrze, że wybrał zabicie siostry bo to ten zabójca, wybrał mniejsze zło po prostu.
A sako zakończenie to "efekt uboczny" i nic jak drzwi do kolejnej części ;p
No w sumie bezsensu. Wiemy o dwóch możliwościach podczas pożaru w domu głównego bohatera: bohater ratuje siostrę i przez to rodzice umierają, lub też nie próbuje ocalić siostry( i w domyśle pomaga zapewne rodzicom - to jest to co zdarzyło się "oryginalnie"). Bohater jednak podczas ostatniego jumpa zapobiega temu aby siostra sama się wydostała oraz nie pomaga rodzicom się wydostać... Wynika z tego, że powinni przeżyć wszyscy jeżeli tylko bohater nic by nie robił.
Mimo wszystko plus do oceny za klimat Detroit - na pewno nie chciałbym tam mieszkać :]