Co to znaczy "film dla egzaltowanych nastolatek"? Brzmi to tak, jakby tylko jacyś debile mogli
lubić ten film. Po pierwsze, nie wiem na jakiej podstawie taki wniosek, po drugie nie
wrzucaj wszystkich do jednego worka.

Wybacz, nie chcę nikogo urazić, sama mam słabość do kilku filmów, które dla większości kinomanów są zupełnie nie do strawienia, ale po prostu po obejrzeniu "Efektu Motyla" to była pierwsza myśl, jaka mi się nasunęła. Coś a'la cytowanie na każdym kroku Paulo Coehlo :)

W każdym razie przepraszam za to sformułowanie, jeśli Cię dotknęło, a debile pewnie nie polubią, bo to jednak nie ta liga :)

Powiem tak: DZIĘKUJE :) Już myślałam że tylko ja nie dostrzegam jakiejś większej "głębi" podobno ... ukrytej w tym filmie. Mnie też nie zachwycił....

Przekaz jest taki, że nieważne jak pokierujesz swoje życie, nigdy nie zrobisz tak by wszystkim dogodzić, czy bardziej dosadnie - zawsze coś spieprzyć.
Film fajnie zrobiony, oczywiście jest sporo rzeczy naciąganych (np. to, że ci jego znajomi zawsze w przyszłości wspominają akurat ten fragment który główny bohater zmienił), ale trudno żeby nie, jeśli film jest o podróżach w czasie.
Powiem tylko, że widziałem 2 razy i za pierwszym większe wrażenie na mnie zrobił.

To dość banalny przekaz jak na takie rzekome arcydzieło.

To subiektywna opinia więc nic nie warta. Tak samo określenie dla kogo ten film się nadaje jest krzywdzące w stosunku do osób które pozytywnie oceniły film. Z resztą brak jakichkolwiek argumentów. Jednak ktoś kto nie oglądał filmu to radzę zasugerować się ogólną oceną niż jakimiś wypocinami pseudo krytyków.

Każda opinia jest mniej lub bardziej subiektywna. To jest dział opinii a nie recenzji.

Nie każdy chyba rozumie po prostu takie filmy-wystarczy się wczuć, realizacja według mnie naprawdę świetna!

Dziewczyno, ja jestem filmoznawczynią z wykształcenia, więc z rozumienia filmów musiałam zdawać egzaminy. Ten jest po prostu w mojej ocenie szalenie słaby i wyjątkowo marnie zrealizowany. To jest moje osobiste zdanie, a pseudokrytykiem można nazwać każdego użytkownika filmwebu, skądinąd dość opiniotwórczego portalu.

A jeśli subiektywna ocena jest "nic nie warta", to żadna na dobra sprawę jest nic nie warta, bo, że zacytuję skandalistę Larry'ego Flynta (odsyłam do Formana), "Opinia jest jak dziura w dupie. Każdy ma własną"

Szukasz roboty na filmwebie?

Nie, mam pracę w zupełnie innej branży, teraz filmy oglądam tylko dla przyjemności i lubię podzielić się swoją, czysto subiektywną opinią, podobnie jak większość czytelników portalu.

Muszę sobie zanotować: To co nie podoba się Hellyspring pewnie będzie dobre, natomiast to co jej się spodoba to będzie szmira nie do zrozumienia. To tylko moje subiektywne zdanie, ale jakoś dla mnie to co krytycy czy też "wykształceni" do krytykowania oceniają nisko jest fajne i odwrotnie - to czym się podniecają i z radości ruszają ręką w okolicach podbrzusza mnie się zupełnie nie podoba i jest nudne. Dziwne w ogóle, że jest taki zawód jak krytyk. Wyznacza co jest fajne a co nie...

Nie jestem krytyczka, a widzem. To roznica. Nic nie wyznaczam, dziele sie wrazeniami i wdaje w dyskusje na ich temat, lecz jak widze, na ogol zupelnie niepotrzebnie.

Niepotrzebnie przyznałaś się do wykształcenia. Ludzie są od razu złośliwi bo....pełni kompleksów. Nie zauważyłem abyś wywyższała się ponad innych . Za to inni już weszli na emocjonalną orbitę i chętnie popyskują. Proponuję więcej nie odpowiadać na zaczepki , dla lepszego samopoczucia bo tu masa tzw. "debili" z kompleksami które leczą tutaj.

pozdrawiam

zgadzam się z tobą jesli chodzi o realizacje czy gre aktorska, jednakze sama historia jest bardzo ciekawa :) Mnie się podobał.

hej "filmoznawczynio z wyształcenia " - profesja bardzo fajna , nie powiem . Czego Cię tam uczyli ? to jakiś kurs wieczory dla dorosłych ? ;)

*wieczorowy

Ano, na Uniwersytecie Slaskim, na Wydziale Filologicznym, kierunku Kulturonawstwo (dzienne), specjalizacji Filmoznastwo uczono miedzy innymi historii kina tudziez konstruktywnego (lecz subiektywnego) dzielenia sie wszelakimi wrazeniami po obejrzanym seansie. Ale to bylo jakis czas temu, dzis byc moze juz tego nie ucza.

i powiedz mi co Ci po tym przyszło?
teraz pracuj za 1400 zł na kasie w biedronce

nawet nie potrafisz pisać poprawnie

Hahaha. Poprawnie, a bez polskich znakow to roznica, a piszac na co dzien w obcym jezyku i poslugujac sie klawiatura bez tychze, jest raczej trudno ''pisac poprawnie''.

Jesli uwazasz, ze kasa w Biedronce hanbi, to idz i powiedz to prosto w oczy osobom, ktore tam pracuja. Na mnie niestety nie trafisz.

A po co mi to bylo ?? Coz, bynajmniej nie ''dla papierka'', bo tak sie sklada, ze to niejedyny profil mojego wykstalcenia, ale chyba nie o tym ta dyskusja ?

Zabawnym jest zobaczyć taki zarzut z ust (a raczej: spod palców) kogoś, kto nie używa wielkich liter. Z dwojga "złego" wybieram Hellyspring (tak nawiasem - skądinąd dosłownie - podwójne pytajniki, czy fakt stawiania spacji przed nimi może razić - ale nie mówię tego z żadnej złośliwości, spokojnie ;)).

sorry ale słabe jest chwalenie się wykształceniem...

Jakby bylo czym :)
Przeciez sie nie chwale, a jedynie informuje. I tak pracuje w innej branzy, ale draznia mnie niektore komentarze, zwlaszcza osob, ktore filmy typu ''American Pie'' potrafia ocenic na 10 i pewnie nie maja pojecia kim byl chociazby Krzysztof Komeda.

Lecz jak mowie: moje oceny sa czysto subiektywne. Absolutnie nie odrzucam kwestii, ze dany obraz moze sie komus podobac. Sama probuje roznych rodzajow kina.
Dotrwalam nawet do konca ''Pitch Blacka'', chociaz umeczylam sie niemilosiernie, bo nie znosze SF.
A na kultowym ''Matriksie'' zasnelam.

Tymczasem nasza wykladowczyni na US jest fanka SF, fanatyczka ''Gwiezdnych Wojen'', a o ''Lowcy Androidow'' mielismy caly wyklad.

Mnie jedynie zastanawia - dlaczego ten film jest tak niekonsekwentny?

Zgadzam się z Twoją opinią. Liczyłem na jakieś ciut ambitniejsze kino, osnute tajemnicą, z onirycznym klimatem i wciągającą fabułą, która nie daje jednoznacznej odpowiedzi co tak naprawdę się stało, a dostałem prostą jak budowa cepa papkę plus głupawą minę Kutchera na dodatek, co mnie ostatecznie zniechęciło.

Dodam, że obejrzałem film skuszony opiniami o podobieństwie do filmu "Donnie Darko". Przecież te dwa filmy są biegunowo od siebie odległe.

Masz prawo do takiej oceny. Zgadzam się z tym, że aktorstwo nie powala na kolana, ale jednak film jest ciekawy, trzyma w napięciu, zmusza do myślenia (w końcu na tym ma polegać film psychologiczny miedzy innymi). Moim zdaniem film właśnie broni się fabułą, oczywiście są przesadzone momenty, ale jednak pomysł ciekawy i dobrze zrealizowany. Wiadomo, że zawsze mogłoby być lepiej, ale gdybyśmy wszystko chcieli zawrzeć, to film trwałby 10 godzin, a już mieliśmy jeden film, który trwał ponad 4 godziny i przez to duuużo traci (poza tym, że ma nudną fabułę)- mianowicie "Once upon a time in America"

Zgadzam sie z Toba w punkcie, ze film i owszem, trzyma w napieciu bardziej niz inne amerykanskie papki i jest nienajgorsza muzyka, ale pozostaje przy zdaniu, iz scenariusz zostal wykorzystany w 30%. Z tego moglby wyjsc fantastyczny stek, a wyszedl budkowy hamburger. Mozna zjesc, ale trudno mowic o wrazeniach smakowych.

Wiele filmów po prostu musi trafić na widza w odpowiednim momencie życia. Wiadomo, że nawet niestrawne romansidła i wyciskacze łez lepiej wejdą osobie, która właśnie przeżywa np. niespełnioną miłość.

Podobnie jest z tym filmem. Jeśli żyjesz sobie spokojnie, z dnia na dzień, nie mając potrzeby zastanawiania się nad tym czemu jest tak a nie inaczej, to ten film zalatuje pokręconą bajką.

Ale jeśli masz w sobie pewną strunę na której Efekt Motyla może zagrać, to dźwięk będziesz słyszeć jeszcze długo. Wystarczy prześledzić w swoim życiu pewne fakty, które mogły lub potoczyły życie na złe, dziwne, nieszczęśliwe tory. I odwrotnie, jak niewiele trzeba było aby dzisiejsze szczęśliwe dni zniknęły, a pojawiła się nieznana, być może gorsza alternatywa...

Inna rzecz, że w końcu opowiada o nastolatkach i ich problemach. Przyjaźnie, miłości, problemy. Nie będę oglądał tego filmu po 10 latach od pierwszego seansu. We mnie już są inne nuty i struny, wolę pozostawić sobie tylko wspomnienie tych niespokojnych melodii które ten film wygrywał gdy świat i ja byłem inny niż teraz. Samo to, że jeszcze je pamiętam, o czymś świadczy.

Oczywiście ochy i achy młodych ludzi a w tym nastolatków są oczywiste przy takich filmach. Ale ocena nieco wyższa by się przydała bo jednak film daje sporo przyjemności chociaż arcydziełem nie jest. No ale jeśli Tobie dał jej mało to tylko wypada docenić że ostatecznie nie pojechałaś z oceną 1/10 jak niejeden dzieciak na tym portalu

Film absolutnie nie zasluguje na ocene 1 (sa chyba ze 2 filmy, ktorym wystawilam te ocene), ale ocenilam rowniez niewykorzystany potencjal scenariusza i slabosc calosci.

Film przereklamowany ale niezły. Natomiast co do ocen 1/10 to wiele osób bez zastanowienia wali nimi na oślep tak jak potem 10/10. Brak wyważenia ocen to jedna z bolączek tego portalu. Ja dałem 3 filmom 1/10 i tylko 4-em 10/10

Podobnie, jak ja. 3 filmy maja u mnie 10/10, a jednak 5, a nie 2 1/10, ale naprawde uwazam, ze na wiecej nie zasluzyly.
Wiem, ze czasem zanizam nieco ocene, lecz na ogol ogladam filmy, ktore odpowiadaja mi pod wzgledem fabuly oraz takie, o ktorych slyszalam, ze sa dobre i chcac zweryfikowac temat nie zawsze zgadzam sie z ta opinia.
Efekt Motyla mocno mnie zawiodl, ale taka na przyklad ''Uprowadzona'' mile zaskoczyla, choc to nie do konca moj klimat.
Ale jesli w 3 czesci Nesson porwie samego siebie, to ja juz tworcom podziekuje :)

Pytanie : dlaczego zaniżasz , wiesz o tym , ale robisz to - więc jest jakiś powód.
Ja staram się nie wyżywać na filmach chyba że jakiś wybitnie mnie zirytuje ale zawsze mam do dyspozycji ocenę 2/10
zamiast od razu 1/10 co oznacza totalne dno. Jedną z "ciekawszych" ocen jest wg mnie ocena 4/10 ani za niska ani za wysoka dla filmów które rozczarowują jednak mają w sobie jakiś element czy dwa które powodują że oglądanie nie było aż taką mordęgą . Generalnie moje statystyki pokazują bardzo wyważone oceny, najwięcej 5/10 i 6/10 - im bardziej w stronę skrajności tym mniej ocen bardzo niskich czy b. wysokich. Może to też być wynik tego że akurat dobrałem sobie wiele przeciętnych filmów , ostatnio staram się dobierać nieco staranniej "repertuar" do oglądania.

Zgadzam sie z Toba.
A ZANIZAM NIE OBIEKTYWNIE (Poniewz o opinii nie da sie lepiej wypowiedziec niz Larry Flint), a wobec filmebowej spolecznosci.
Bo oceniam tak, jak mysle. Subiektywnie.

Napisała kobieta, która oceniła Tajemnicę pękniętego odbytu na 10. To dopiero ambitne kino. Zero homoseksualnej propagandy, czysty morał. Gratulujemy gustu, prosimy o więcej ciekawych opinii.

Coz za wartosciowa i tresciwa wypowiedz, ubodla mnie w samo serce.
Lecz coz spodziewac sie po kinomaniaku lubujacym sie w ludzkich stonogach, hmmm... Doprawdy, twoje zdanie zupelnie odmieni moje postrzeganie swiata :P

Pudło.
Ludzka stonoga to akurat nie najgorszy horror ale się akurat nim nie zachwycam :) Widziałem o wiele gorsze horrory :) Chyba naprawdę długo musiałaś grzebać na moim profilu a że nie znalazłaś nic kompromitującego to przyczepiłaś się do horroru b klasa :D Próbuj dalej damulko :D