Ciekawy pomysł, lecz niestety sam film to katastrofa, płytki, prymitywny, jakby robiony wg
jakiegos przepisu na film akcji w choliłód. To było do cna żenujące, nienaturalne zachowania
bohaterów, jakas laska sie nagle pojawia, on sobie coś o niej przypomina, gość leje mu na
twarz, ten udaje bohatera i godzi sie na to, próbuje naprawiać świat, zgrywa cwaniaka...
mnóstwo jakiś tackih nielogicznych rzeczy, naprawde nie warto oglądać. nie dość ze płytki
to jeszcze dno :)
chłopaki nie ośmieszajcie się, film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_wi%C4%99zienny
wszystko może trzymałoby się kupy, gdyby nie to, że nagle strażnicy "przejmują więzienie" - panią naukowiec wsadzają do klatki i próbują zgwałcić - no bez przesady. Takich zachowań nie odnotowano w prawdziwym eksperymencie, tam po prostu "strażnicy zbyt wczuli się w rolę" a nie zamieniali w psychopatów na tyle, by przejmować siłą placówkę -.-
zgadzam sie z Catttwoman. Trzeba pamiętać, że film jest oparty na eksperymencie Zimbardo, ale w dużym stopniu przesadzony: mnóstwo krwi, trupy, uwięzienie zastępczyni, próba gwałtu itp, to wszystko na potrzeby filmu- zabiegi typowe dla kina akcji i strasznie męczące, jak dla mnie.
zgadzam się. dlatego według mnie lepszy jest produkcji amerykańskiej: http://www.filmweb.pl/film/Eksperyment-2010-446373
Dla mnie film 8/10. Obejrzałem sam, w nocy, wczuwając się w rolę głównego bohatera i trochę mu kibicując.
Teraz do rzeczy:
"jakby robiony wg jakiegoś przepisu na film akcji w choliłód"
- Uniwersytet, na którym przeprowadzono ten eksperyment znajduje się w USA, jednak film właśnie jest zupełnie inny niż filmy z USA, o czym świadczy produkcja " The Experiment" z 2010 z Brody i Whitakerem w rolach głównych. Ameryka chciała zarobić na tym temacie tworząc film średniej klasy. Nie ma sensu nawet porównywać go do oryginału, bo jest to (ten z 2010) typowy średniak.
"gość leje mu na twarz, ten udaje bohatera i godzi sie na to"
- Przekopany, poturbowany a potem unieruchomiony, przyklejony taśmą do krzesła, zakneblowany, raczej nie mógł za wiele zrobić...
"jakas laska sie nagle pojawia"
- Mieli stłuczkę na początku filmu, była mowa o tym, że on wierzy w przeznaczenie, więc nie zaprzepaścił okazji i do niej "zagadał". Spędzili ze sobą noc, potem on zniknął (na czas eksp.) a ona tęskniąc za nim dzwoniła (miał wył. tel), aż w końcu chcąc wrzucić mu liścik do skrytki pocztowej, niechcący ją otworzyła (bo nie była domknięta) i znalazła klucz do jego mieszkania. Potem tam się sama wprowadziła, co nie dość, że było pokazane, to jeszcze na widzeniu w więzieniu mu o tym powiedziała. Można podjąć teorię, że zakochani w sobie ludzie wyczuwają strach innej osoby, więc kiedy 77 był w czarnej skrzynce i myślał o niej, ta poczuła coś i poszła do obiektu, gdzie odbywał się test. Resztę jej historii już chyba znamy.
"próbuje naprawiać świat"
- Gdzie i kiedy?
"mnóstwo jakiś tackih nielogicznych rzeczy"
- Jakich?
Czy ty kolego, w ogóle oglądałeś ten film?
Czytając jego komentarz tak samo myślałam. Może niektóre końcowe zachowania strażników były przesadzone ale to oczywiste, że na potrzeby filmu, lecz głównie chodzi o sam przekaz, pokazanie jak umysł człowieka reaguje w danej sytuacji, w grupie i pod pewną też presją itd. A on nie rozumiejąc tego przejawia tylko bierny analfabetyzm i się ośmiesza.. I jak tu przed obejrzeniem filmu kierować się komentarzami :D
A ja mam takie zastrzeżenie: Wsadzając psychopatę i reklamując go gdzie i jak się tylko da... można zrobić wszytko. Sprawić że widz będzie się śmiał, płakał albo bał na przykład bał się zapoznawać z programem wyborczym partii konserwatywnych mając ich za "eksperymentalnych" klawiszów i w ciemno będzie wybierał liberałów jak to miało miejsce w 2002 roku (pół kraju narzeka na rządy a dostają większość ChD i SPD)... zupełnie jak u nas... Polecam obejrzeć sobie jeszcze "die welle"(2008) (TEN SAM SCHEMAT i wyniki wyborów 2009 ....
no tak... "Alexander", " to fakty a nie fantazja scenarzysty. to samo tyczy się "egzorcyzmów 'kolejnej opentanej dziewczynki' ", "Dziewiąta Kompania (o dzielnych ruskich, honorowych, uczciwych komandosach)", "pan życia i śmierci (o handlarzu bronią który był fajny, cool i dbał o środowisko) no i na koniec podobno niektóre odcinki "M jak Miłość" były inspirowane prawdziwymi zdarzeniami (opisanymi wcześniej w super ekspresie) więc to daje (twoim zdaniem) do nazywania wyżej wymienionych produkcji jako "FAKTY A NIE JAKAŚ TAM FANTAZJA SCENARZYSTY" weź się ogarnij