Na pewno to nie jest film dla każdego. Fani szybkiej akcji będą spać, bo film - mimo
ukazywania ciekawej historii - wlecze się bardzo powoli, ukazując szarość życia tytułowej
Eleny. Ja naprawdę wczułem się w klimat, choć momentami też odczuwałem znużenie. Film
jest przerażająco wręcz prawdziwy. Najciekawsza jest druga połowa, bardzo podobała mi
się scena dziecka na łóżku. (kto oglądał wie o co chodzi). Aktorstwo świetne, podobnie
muzyka. Jedyne minusy to wspomniane już wcześniej dłużyzny i moim zdaniem scena bójki
z udziałem Saszy była zupełnie niepotrzebna. 8/10
Rzeczywiście jest przerażajaco prawdziwy. To chyba idealne określenie tego filmu.
Dla mnie jednak się nie wlókł i nie nużył. Scena bójki była zaś bardzo potrzebna, obrazuje poziom umysłowy Saszy , sposoby spędzania przez niego wolnego czasu i jego "rozrywki" . Właściwie dotyczy to też i jego kolegów , czyli części pokolenia mlodych ludzi z blokowisk . Dla mnie makabryczna i niepotrzebna była scena z koniem i pociągiem , gdyby nie ona dalabym 10/10.
Zgadzam się, że sceny z koniem też mogło śmiało nie być. I mimo, że dłużyzny wymieniłem jako wadę, bez nich to już nie byłby ten sam film. Wyszedłbym z kina nie czując tej szarości, którą reżyser tak pięknie podkreślił.
Co do bójki: źle się wyraziłem, że scena niepotrzebna. Chodziło mi raczej o to, że zdecydowanie za długa, niepotrzebnie zajęła tyle cennego filmowego czasu. Wystarczyło dać kilkusekundową migawkę i efekt byłby ten sam, jakoś nie pasowało mi to do całości tym bardziej, że postać Saszy - mimo ważnej "pozycji rodzinnej" - niewiele wnosiła i nie została nakreślona.
boolion - nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że postać Saszy niewiele wnosiła i nie została (wyraźnie ) nakreślona . Sergiej stał na balkonie i palił fajkę następnie splunął w dół, Sasza pod koniec filmu czyni to samo ( powtarza ten sam gest co moim zdaniem podkreśla pewną ciągłość, może nawet determinizm). Sasza jest kalką swojego ojca, gapiący się w tv ( albo grający w kółko w gry i powtarzający w kółko jak mantrę "zaraz"), bezmyślny, reprezentuje sobą coś takiego barbarzyńskiego i schematycznego. To taka "skażona" postać, która krzyczy " lepszego jutra nie będzie". Bójkę odczytałam jako pewien prymitywizm i manifestację siły jakby w opozycji do wartości intelektualnych ( studia) - co sprawia, że czyn Eleny staje się jeszcze bardziej bezsensowny.
Tak mi się wydaje :) pozdrawiam :)
Oj tak! Mimo że Elena się tak bardzo dla niego poświęciła, on swoim zachowaniem mówi: "Mimo że mam pieniądze, i tak nic nie zrobię ze swoją edukacją".
Ja nie odważyłbym się uważać, że "scena z koniem" nic nie wnosiła. Ten reżyser nie należy do tych, którzy wklejają do filmu niepotrzebne sceny. Ciekawe, że o tym piszecie bo wciąż zastanawiam się nad jej sensem... Na pewno była to jakaś zapowiedź tego co później nastąpiło.
Nikt nie twierdzi, że ta scena była wstawiona ot tak sobie. Ja osobiście nie jestem zwolennikiem tego typu zabiegów, gdzie wrzuca się scenkę niezwiązaną z akcją, która - jak się okazuje później - była symbolem. Film jest wyzbyty metafizyki i lepiej byłoby bez takich - tanich - chwytów.
Ok. Ja nie rozumiem dlaczego film, który jest wyzbyty metafizyki w całości nie miałby mieć jednej sceny z takim właśnie pokładem. Moim zdaniem "scena z koniem" może być może kluczem do interpretacji filmu... No w każdym razie tak można się pobawić.
Hmm, czy ten film wymaga interpretacji? Wydaje mi się, że jego wydźwięk jest bardzo jednoznaczny.
No dobra teraz to mnie zaintrygowałeś. Jaki jednoznaczny wydźwięk pozostawił w Tobie ten film?
Tak jak kocham rozkminiać filmy, wyszukiwać alternatywnych znaczeń, tak Elena jest dla mnie filmem bardzo dobrym, ale jednoznacznym. Kobieta w sile wieku, w związku z rozsądku, za wszelką cenę pragnąca zapewnić byt rodzinie. Jedynie jej motywy mogą zostać różnorako domniemane.
może i masz rację, muszę się nad tym zastanowić, lecz "scena z koniem' nie daje mi spokoju. Mi się szczególnie podobała scena jak rodzina saszy zebrała się przy stole w kuchni tak małej jak klatka wszyscy po kolei sięgali po orzeszki jak małpy.
Scena z orzeszkami była śmieszna :D Najlepiej jak matce Saszy ciągle spadały :D Ale nie wydaje mi się, by ta scena cokolwiek znaczyła, tak po prostu wiele osób robi... Moim zdaniem to naprawdę nie jest film naszprycowany przekazem podprogowym... i to jest właśnie jego zaleta. Nie jest przeintelektualizowany, na siłę tajemniczy. Zmusza widza do rozmyśleń na temat życia takiego, jakim jest - w przeciwieństwie do większości filmów, po których nasza wizja prawdziwego świata zostaje coraz bardziej nagięta. Choć nie uważam też, by to ostatnie było znowu takie złe...
Scena z koniem również nie daje mi spokoju, ale nadal nie widzę jej sensu. A gdy usiłuję ten sens znaleźć, to jest to szukanie na siłę. Kojarze podobnie makabryczne, o ile nawet nie gorsze sceny z konikami u Dostojewskiego . Ale mimo wszystko, poza nawiązaniem do wielkiej literatury, nie widze tu żadnej innej myśli.
Na jednej ze stron znalazłem interpretację filmu po angielsku. Scenę z koniem interpretują tam jako zgodną z tradycyjną rosyjską wizją kary. Po złym uczynku, świat zewnętrzny zamienia się w apokaliptyczną wizję. Poza tym porównują - moim zdaniem na siłę - Vladimira i samą Elenę do tego konia. On - umiera, ona - jak koń żyje w sterylnych warunkach, by służyć innym. Ale tak jak mówię - to ostatnie jest dla mnie bardzo naciągane i wszystko ze wszystkim można próbować tak porównywać.
Scena z koniem zaiste dziwna z pozoru, wg. mnie jest alegorią utraconej "niewinności"/"dobroci" Eleny.
scena z koniem z pozoru nic nie wnosi, wg. mnie jest jednak alegorią utraconej przez Elene niewinności/dobroci. W kulturze antyczenej biały koń oznaczał namiętność, może to jakoś skałda się w calość?
Czasem myślę, że ukaznie tego martewego zwierzęcia robi większe wrażenie niż zaplanowana śmierć męża.
Zanalzłem taki fragement wywiadu ze Zwiagnciewem "... Dla Tarkowskiego koń jest zawsze piękny i silny. Tu jednak koń jest martwy . Martwy koń symbolizuje nasze czasy, pozbawione wiary i nadziei na przyszłość”
scena z koniem z pozoru nic nie wnosi, wg. mnie jest jednak alegorią utraconej przez Elene niewinności/dobroci. W kulturze antyczenej biały koń oznaczał namiętność, może to jakoś skałda się w calość?
Czasem myślę, że ukaznie tego martewego zwierzęcia robi większe wrażenie niż zaplanowana śmierć męża.
Zanalzłem taki fragement wywiadu ze Zwiagnciewem "... Dla Tarkowskiego koń jest zawsze piękny i silny. Tu jednak koń jest martwy . Martwy koń symbolizuje nasze czasy, pozbawione wiary i nadziei na przyszłość”
Scena z koniem też była dla mnie nie do końca zrozumiała. Na swój sposób ją interpretowałem, niemniej chciałem wiedzieć, co autor reżyser miał na myśli. Nie znam na tyle literatury, mistyki rosyjskiej, aby odwołać się do konkretów. Dzięki a wyjaśnienie.
zgadzam się w całości. czasami miałem wrażenie, że film się rozchodzi w szwach. jakby reżyser nie ufał potencjalnemu widzowi i dodawał coś czego spokojnie mogłoby nie być, jak wspomniana bójka. po co wydłużana była scena z wyjściem ze szpitala, gdzie pielęgniarka sprząta salę. ona też nic nie wnosi. to jedyne tak naprawdę mankamenty tego świetnego kina.
Nie rozumiem jeszcze jednej sceny. Juz po akcie kulminacyjnym, kamera najezdza na sciane pelna zdejc i koncentruje sie na mlodej, rudowlosej dzieczynie. Kto to jest - Elena, jej poprzedniczka, corka. I po co ten zabieg?
Co to znaczy "przerażająco prawdziwy"? Czy chodzi o to że film wyjaśnia zagadkę: dlaczego kobiety żyją dłużej niż mężczyźni ?
Zdecydowanie nie przemawiają( a tym bardziej nie usprawiedliwiają czynu) do mnie pobudki pani eleny, a jedynie "utwardzają "we mnie stanowisko o zoologicznej naturze człowieka, bądź co bądź charakterystycznej nacjom poczętych na wschód od granicy polsko-niemieckiej!
a cel jakim jest pomoc niedojrzałemu umysłowo pasożytowi, nie uświęca środka( jakim jest zabójstwo człowieka który bądź co bądź doszedł do czegoś w życiu)
Bo to też film - jakże rosyjski - o rewolucji, o przejęciu władzy. Vladimir jest bardzo bogaty, ma jedną córkę, która zachowuje się jak córka monarchy (czy tu raczej oligarchy), natomiast rodzina Eleny to bezrobotny, wielodzietny proletariat. W imię "sprawiedliwości społecznej" dochodzą do władzy w "pałacu", który teraz zamieszkuje lud..
Raczej charakterystyczny dla Rosjan. Jestem przeciwnikiem stereotypów, ale Rosjanie rzeczywiście mają coś dzikiego w sobie, taką walkę o przetrwanie za wszelką cenę, nieobliczalność. "na wschód od granicy polsko-niemieckiej" jest również Polska, a Polacy moim zdaniem - mimo szeregu wad - są mentalnie cywilizowani bardziej niż niejeden naród zachodnioeuropejski.
pojeździłem już trochę po świecie i mogę postawić pewną diagnozę przeciętnego polaka na tle porównawczym... daleko nam psychobehawioralnie do państw zachodu( tj. do państw na zachód od naszej zachodniej granicy) , a rzut beretem do bloku wschodniego...- bo raczej zachowania związane z fanatyzmem religijnym, homofobią, rasizmem i wrodzoną nieuczciwością pewnej grupy polaków, a ponadto ciemnota umysłowa, zaściankowość itp itd nie pchają nas ku cywilizowanej części starego kontynentu
Interesującego wywiadu udzielił ostatnio reżyser Nikita Michałkow, w którym wypowiedział się także na temat natury Rosjan. na pewno nie można uogólniać, ale tu mówi osoba kompetentna, bo sam jest Rosjaninem
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,10826083,Nikita_Michalkow__Sz tuka_musi_szukac_ekstremalnych.html
Ania
Nie rozumiem o co ci chodzi z ta scena z dzieckiem na lozku? To bylo na samym koncu jesli o ta scene ci chodzi. Ze niby jakie miala znaczenie ?
Dość oczywiste, ale dobitne. Łóżko było twierdzą Vladimira w ostatnich latach jego życia. Elena zakończyła jego życie, a na jego miejsce wprowadziła nowe. Ta scena pokazuje, że coś osiągnęła. Jej rodzina, kosztem obcego, rozpleniła się.
No tak tez tak sobie pomyslalem w pewnej chwili, myslalem ze masz na mysli jakies inne znaczenie. Ja musze natomiast przyznac, ze Vladimir wcale nie byl taki zly jak wszyscy uwazaja. Jego podejscie mialo sens,poniewaz to ojciec Saszy powinien sie postarac o to zeby syn mogl pojsc na studia,czyli probowac zarobic pieniadze dla syna,wiemy wszyscy ze ich nie mial ale on nawet nie probowal ich zarobic ( nawet dla swojej rodziny) i Vladimir doskonale o tym wiedzial. Jak pozniejsze sceny pokazaly,dzieciak nawet gdy dostal te pieniadze , nie docenil tego wcale, po to chyba byla wlasnie scena bojki pod elektrownia(z ktorej dowiadujemy sie ze dzieciak mial po prostu jeszcze "gowno" w glowie)a Vladmir po prostu wiedzial ze na wszystko trzeba sobie zapracowac i gdy ktos cos dostaje zbyt latwo to tego nie doceni. Takie jest moje zdanie
Spoiler
To film o moralnej zapaści we współczesnej Rosji (świecie). Nie należy sugerować się plakatem - Elena to nie święta (Maryja z dzieciątkiem). Ona idzie prosto do piekła. (No chyba że się wywinie jakoś w drugiej części, np.: „Elena resurrection”).
Tragizm polega na tym, że nawet takie osoby jak ona przekraczają dziś ostateczne granice. Źli w tym filmie są niemal wszyscy, jedyny promyk nadziei to dzieciątko pokazane pod koniec filmu na łóżku. Ale patrząc na współczesną Rosję…
Ten film przypomina mi Balladę o Januszu. Jednak Genia, z tego co pamiętam, trzymała fason do końca. Ale i pokus w komunie było znacznie mniej.
W jednym z wywiadów Zwiagincew tak wyjaśnił scenę z pociągiem i koniem:
"...konieczne było stworzenie napięcia, suspensu, niewytłumaczalnego zatrzymania w polu, niepokoju. Elena nie jedzie tak jak zwykle, po prostu, kolejny raz do syna, tylko martwi się: 'czy wszyscy się dowiedzieli?'. Na złodzieju czapka gore (...) ale pociąg ruszył, znaczy, że zagrożenie minęło. Ale nie minęło. Wszystkie przedmioty wydają się [takie same] w swojej materialnej warstwie, ale ich znaczenie ukazuje się każdemu na swój sposób. (...) Koń był mi potrzebny po to, aby pozostało wrażenie, że teraz Elena będzie cierpieć. Teraz ona będzie żyć w świecie tych znaków, tego, co sama sobie zrobiła." (wybaczcie nieco niezgrabne tłumaczenie z rosyjskiego). Krótko mówiąc koń tworzy symbol w połączeniu ze sceną pociągową. Niepokój nagłego postoju -> ulga, gdy pociąg znowu rusza -> i zgrzyt w postaci martwego konia pokazujący, że spokoju ducha Elena już nigdy nie odzyska.