Ewa chce spać, Pożegnania, Jak być kochaną, Rękopis znaleziony w Saragossie, Pociąg, Baza ludzi umarłych i poniekąd Matka Joanna od Aniołów - według mnie, to właśnie te filmy szkoły polskiej, które z niespodziewaną wręcz łatwością angażują widza w historię. To zdecydowanie główna zaleta naszego kina powojennego.
Pytanie do Was: czy znacie może więcej dzieł, które wywarły tak duże wrażenie jak chociażby jeden z wymienionych powyżej na mnie? Trudno mi określić ich cechy, ale nazwałbym je wyjątkowymi z racji na to, że są jakby przyjemnymi bajkami, ich bohaterowie są z natury ludźmi dobrej woli i z ufnością podchodzą do świata i ludzi (wiem, że te dwa opisy pasują tylko do filmu, na którego forum właśnie piszę). Przecież pierwsze 8-10 minut "Ewy chce spać" wpada w pamięć na tyle głęboko, że ta melodyjna piosnka siedzi mi w głowie od 4 dni. Do tego jeszcze urocza (jak i cały film) i delikatna Barbara Kwiatkowska grająca zagubioną dziewczynę z gołębim sercem...
Wracając do pierwszej części: wiem, że są też zagraniczne filmy, która kradną uwagę w stu procentach (np. "Dzisiejsze czasy", "Brzdąc" i inne Chaplina). Jeśli znacie więcej takowych to podajcie parę przykładów.