Pani reżyser próbowała, ale chyba jej nie wyszło. Dialogi sztuczne jak cycki Pameli Anderson. W ciągu całego filmu zaśmiałam się może ze dwa razy i to bardziej "hah" a nie "HAHAH", a zasadniczo łatwo mnie rozśmieszyć.
Podobały mi się zdjęcia. Podobała mi się też muzyka - fajnie, że postawili na polskich, młodych artystów. Warszawa natomiast ukazana w taki sposób, że gdybym tam nie była, myślałabym, że jest Mekką hipsterów z całego świata.
Ogólnie nie liczyłam na za dużo, bo od kilku lat nie potrafimy zrobić dobrej komedii, ale ten film puka w dno od spodu. Troszeczkę ratuje się swoim głosem Kulig, ale cała reszta do bani, włączając w to główną bohaterkę, która przy okazji jest absolutnie irytująca (nie mam chłopaka -> TO MOJE ŻYCIE JEST BEZ SENSU).
Strata 1,5 godziny.