A' propos "Merdania psem" - tak właśnie powinien się ten film u nas nazywać. Specjaliści od tłumaczenia tytułów znów dali czadu.

To już nawet Niemcy lepiej się popisali i przetłumaczyli tytuł jako: "Wenn der Schwanz mit dem Hund wedelt". :)

No mi się "Merdanie psem" - pomijając aspekt wierności tłumaczenia- podoba zdecydowanie bardziej niż "Fakty i akty." Natomiast co do niemieckiego tytułu to nic mi on nie mówi bo ja po niemiecku wiem tylko jak jest fonetycznie "hendehoh", "nihtszisen" i "majne kenkarte!" :]
Jak łatwo się domyślić w najbliższych latach nie planuje emigracji zarobkowej do reichu!:)

Więc ten niemiecki mówi dokładnie: "Kiedy ogon merda psem."

Tylko, że jak znam życie to Niemcy zaraz po tym jak zrobili dobrą robotę z tłumaczeniem tytułu spier... po całości bo, swoim zwyczajem, ten film (jak zresztą każdy) zdubbingowali! Nie wiem, może Ty masz pozytywne zdanie na temat dubbingu ale jak dla mnie sprawdza się on w pojedynczych przypadkach - głownie kreskówkach- a kaleczenie nim takich ról, jak ta Dustina Hoffmana w "Wag the dog" to profanacja, za którą Niemcy powinni być karani wg prostego przelicznika: jeden zdubbingowany film- milion nowych muslimskich imigrantów do utrzymania na socjalu! :D

Pozdrawiam.

Przez ten pier... dubbing nie chodzę w Berlinie do kina, co mógłbym robić, gdyby mieli napisy. Dubbing uważam za najgorszy niemiecki pomysł od czasu wynalezienia Hitlera.

Niemcy jak Niemcy ale wyobraźcie sobie sytuacje: jesteście w kinie, pełne skupienie, napięcie i bezdech bo akcja wryła Was w oparcie fotela a nawet podwinęła rzęsy i nagle (tekst fonetycznie) - Luk - pauza w której słychać powietrze wypuszczane pod ciśnieniem z butli z dyszą bodaj... 12-stka - ghhhhh - Jo sem twoj tatinek..... czar prysł a Ty rozpierd... leżysz pod fotelem wyjąc ze śmiechu ;))))))

Poniekąd zgadzam się też uważam, że to ważny temat potraktowany celowo w sposób satyryczny Lecz właśnie tak ważny zjawisko jak ogłupianie społeczeństwa (choć w co raz to częściej mam poważne zastrzeżenia czy w tym wypadku można jeszcze bardziej ogłupić;) powinno doczekać się lepszego, mądrzejszego i dopracowanego scenariusza Moja wysoka ocena to wynik 5 za sam film a +1 to świetna role De Niro a zwłaszcza Hoffmana

Fakt. Ta historia ma paskudne dziury. Ale akurat w tym przypadku kupiłem konwencję i kompletnie mi one nie przeszkadzały. W przypadku "Wag the dog" jest to z mojej strony poważna niekonsekwencja granicząca wręcz z hipokryzją bo są filmy (nawet uważane za ło ho ho nie wiadomo jak wybitne i kultowe) których konwencji nie kupiłem, dostrzegłem ziejące czeluście dziur scenariusza i się o te dziury ostro wykłócam, przy okazji ciskając niskimi ocenami. No ale cóż, tak oceniam dany film jak się czułem zaraz po seansie. W przypadku "Merdania psem" czułem się bardzo usatysfakcjonowany. Co nie gwarantuje temu filmowi, że za ileś tam lat, po kolejnym obejrzeniu ocena jednak nie zleci na łeb.

Co do aktorstwa: De Niro faktycznie bardzo dobry ale Dustin Hoffman w tym filmie zjadł na śniadanie wszystkich, włącznie z Robertem. O mdłej jak wywar z rumianku Anne Heche przez litość nie wspominając.

Pozdrawiam.

Tak to czasem bywa, że człowiek się w coś zapatrzy a to na niego urok zaraz rzuci ;) Ja mam też kilka swoich ulubionych "koszmarków" np. pierwszy z brzegu: "Pojutrze" No jest coś w tym "wybitnym dziele" co mnie przyciąga ;) a z drugiej strony nie mogę załapać fenomenu np "Urodzonych morderców" Ile razy bym tego nie oglądał to... no nie mogę i już! Pozdrawiam

Grubymi nićmi szyty? Oglądałeś ostatnio TV? To co tam jest pokazane codziennie jest wykorzystywane w prawdziwym życiu. Jedyny raz kiedy spartolili to był "zamach w Bostonie" a i tak udało im się to wyciszyć!

No, faktycznie ten scenariusz nie powala logicznością, dodam jeszcze motyw zabicia "bohatera". Ja rozumiem, że służby mogą zabić człowieka i nikt się o tym nie dowie, ale to zrobił jakiś facet z prowincji, jest jeszcze ta jego żona, no i ciekawe jak ten "sierżant" ją przydybał, skoro był w kajdankach? To w ogóle był geniusz, bo również w kajdankach spowodował katastrofę samolotu, hehe...

Ale zgadzam się, że oglądało się świetnie i mimo wszystko, kupiłem tę konwencję. Ja, podobnie jak Ty, dałem słabą ósemkę.

'Zazwyczaj wybieramy to, co się nam wciśnie w odpowiednio pięknym opakowaniu z dorobionym do tego opakowania odpowiednim przekazem' - oczywiście. I to działa na podświadomość nawet wtedy, kiedy znasz podstawy marketingu i PR. Trzeba sporo samoświadomości, żeby to wyhamować.

Witam z przyszłości. To już nie satyra to dokument.

Od początków cywilizacji tak było.