Film bardzo kiczowaty i banalny.
Nie rozumiem kompletnie zachwytu. Miał to być pewnie familijny wyciskacz łez, jednak od strony osoby, która od dziecka jeździ jest tylko nierealistyczny, cukierkowy i przerysowany.

Koń atakujący drapieżnika? Serio? Żeby "obronić" obcą osobę? Te zwierzęta nie bronią nawet członków stada, po prostu uciekają przed siebie.

Plus główna bohaterka-koniareczka, która mimo dość marnych umiejętności zabiera się za układanie konia, i oczywiście tylko jej daje się oswoić.

Btw... mustangi bardzo łatwo się oswaja. Są w USA rancza używające ich jako łagodnych, rekreacyjnych wierzchowców pod mało doświadczonych ludzi, którzy mają ochotę pojechać w malowniczy teren :)
Za to w tym filmie pełna demonizacja, mustang-szatan nie do oswojenia itd., pewnie żeby nadać klimatu, ale wyszedł kicz.

Nie rozumiem zachwytu jeżdżących konno ludzi nad tym filmem. Zwłaszcza, jak mają więcej niż 10-12 lat.