I oto kolejny propagandowy film wojenny o amerykańskich "bohaterach". A początek wyglądał tak
obioecująco.... niestety film popadł w banał i przewydywalność.... Najbardziej irytował mnie główny
bohater grany przez Jamesa Franco z tym jego honorowym i idealistycznym podejściem. Widać, że
facet nigdy nie był na wojnie.... A do tego film jest za długi i przez to nużący. Nie pomogło nawet to,
że jest niby oparty na faktach, choc jak znam życie to 20% to prawda a reszta to fikcja. Nie polecam.
Z tą propagandą masz rację. Jednak, gdybym obniżał ocenę za propagandę amerykańską w filmie to wszystkie filmy z USA miałyby u mnie ocenę 2. Od fasady bohaterskich spod bandery gwiazd 50-sięciu nie uciekniemy. Jednak należy pamiętać, że film opowiada o eskadrze francuskiej, oczywiście pełnej amerykanów, ale francuskiej. Za walki powietrze, które nawet przypadły mi do gustu dam 7-, bo jednak fabularnie film nie powala.
Fakt, początek obiecujący, ale im dalej w las, tym gorzej. Pierwszą część oceniałem bardzo pozytywnie, w drugiej, niestety, wychodzić zaczęły banalność fabuły i naiwność wielu scen, w tym mocno naciąganych starć powietrznych. Uwielbiam też logikę, wedle której amerykańscy kałboje przyjeżdżają do Francji, służą de facto we francuskiej armii,i to Francuzi uczą się dla nich angielskiego... Z tą propagandą również ciężko się nie zgodzić.