Całkiem udana ekranizacja historii Victora Frankensteina. Sporo wątków poprowadzonych niekonsekwentnie. Scena tańca z "narzeczoną Frankensteina" (ożywioną żoną) pod koniec - makabryczna i groteskowa zarazem. Kolejna scena - chyba najlepsza w całym filmie. Pod koniec nieco dziwny zwrot akcji - potwór przeżył stwórcę, co jest kolejną niekonsekwencją. Mogło być o wiele lepiej, a tak jest tylko dobrze z plusem.