PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1107}
7,4 48 027
ocen
7,4 10 1 48027
7,1 20
ocen krytyków
Frantic
powrót do forum filmu Frantic

Z ciekawości i dla czystej rozrywki obejrzałem film Polańskiego i przyznam, że się nie zawiodłem. Powiem nawet, że „Frantic” przewyższył moje oczekiwania, bo dawno nie oglądałem tak dobrej fabuły i realizacji. Jest to klasyczny thriller z elementami sensacji, ale nie odwrotnie. I właśnie to odróżnia „Frantic” od współczesnych dreszczowców. Po prostu, sensacją nie nadrabia się napięcia, które budowane było zbyt pospiesznie i pobieżnie. Nie ma gonitwy scen, ani dynamicznego montażu tj. cięcia ujęć w kluczowych momentach, odwróconej kompozycji – koniec na początek. Dzisiaj stosuje się te zabiegi nagminnie, co owszem przekłada się na szybsze tempo akcji, jednak mnie taka migawka/układanka nie przekonuje. Można natomiast zrobić film intrygujący i dynamiczny w inny sposób, np. tak jak Polański. Otóż, gdy wszystko toczy się dwa razy wolniej, drobne zdarzenia nadają większego przyspieszenia akcji niż by się spodziewało. Wystarczy pojedynczy przedmiot, słowo, ujęcie, a względna dynamika filmu wzrasta. Tak przynajmniej ja identyfikuję fenomen, że stare filmy mimo, iż wolniejsze i dłuższe, bynajmniej nie nudzą i trzymają tempo. Przykłady spod znaku thrillera: „Wszyscy ludzie prezydenta”, „Maratończyk”, „Trzy dni kondora” itp.

Polański we „Franticu” zwolnił ogólne tempo akcji poprzez wnikliwą analizę położenia Walkera i obserwację jego zachowania. Prysznic, śniadanie. Nie dzieje się nic nadzwyczajnego, zaginęła tylko walizka, zamieniona przez nieuwagę. Walker zauważa, że żony nie ma. Przysnął. Z lekkim zaniepokojeniem obszedł parter hotelu, potem już z wyraźnym zdenerwowaniem zaczął interweniować u obsługi. Kompletnie nie ma pomysłu co się mogło stać, jest bezsilny i poirytowany, gdy próbuje zgłosić zaginięcie/porwanie żony na policji i w ambasadzie. Insynuacje, że żona „poszła w tango z przyjacielem” doprowadzają go do pasji. Przejmuje sprawy w swoje ręce. Brakuje mu punktu zaczepienia, śladu który mógłby cokolwiek wskazać. Wbiegł do kwiaciarni i zreflektował się, że nawet nie potrafi porozumieć się z miejscowymi. W barze trafiał na trop, który skończył się na bransoletce. I znowu martwy punkt. Pozostała mu tylko zamieniona przypadkowo walizka. Polański nie robił jednak wokół niej jakiejś sztucznej sensacji. Pozostawił ją w hotelu, a skupił się na wyeksponowaniu bezsilności Walkera, impasu w jakim się znalazł. W filmie nie zostało również pokazane, w jaki sposób żona Walkera wychodziła z hotelu z „przyjacielem”, dlatego widz wie tylko tyle co Walker, czyli nic. Z zegarkiem w ręku, przez dobre 30 minut filmu akcja stoi w miejscu. Potem jest Dede i wszystko nabiera tempa. Ale znowu bez przesadnej gonitwy.

Mnie na natomiast zapadły w pamięć takie drobne scenki, którymi Polański dolewał oliwy do ognia. Przykładowo: rozmowa w barze z handlarzem kokainą. Podobnie jak Walker pomyślałem, że mówiąc o „białej damie” dealer miał na myśli jego żonę. W pierwszej chwili przypuszczałem, że Walker był obserwowany i czekał już ktoś na niego w barze „Blue Parrot”. Albo scena na lotnisku, gdy Walker wziął walizkę Michelle z „towarem”. Na widok policji z psami mnie też zrobiło się ciepło, szczególnie, że dziewczyna nie powiedziała co szmuglowała. A potem jeszcze działka koki od dealara, którą Walker upuścił na lotnisku. Dalej scenka w mieszkaniu, gdy Walker wśliznął się przez okno dachowe do mieszkania Michelle, w trakcie gdy była przesłuchiwana. Jego niekonwencjonalne zagranie w sypialni było również dla mnie zaskoczeniem. Pod koniec filmu napięcie podniosła również taśma z sekretarki Dede’go, o którą zapytał się „na odchodnego” oficer policji.

Tak właśnie buduje się napięcie w thrillerze, a nie nadając dynamiki filmowym scenom poprzez strzelaniny, montaż, niedopowiedzenia w fabule. Chodzi po prostu o empatię, a nie wrażenia. Chciałoby się (znowu) powiedzieć „dzisiaj takich filmów się nie robi”, ale nie będę znowu rozwodził się nad tym problemem.

Film polecam.

ocenił(a) film na 7
filipmosz

Tak, tak i jeszcze raz tak. Brawo, takich ludzi i opisów nam trzeba. Obejrzałem Frantic z 5-6 razy w życiu, ostatni raz wczoraj. I na pewno nie po raz ostatni.

ocenił(a) film na 8
filipmosz

Znakomicie to opisałeś! Również uważam, że siła tego filmu polega na jego pozornej - odważę się użyć tego słowa - nudzie.
Wówczas dla wnikliwego widza każdy najmniejszy szczegół nabiera wielkiego znaczenia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones