Film w podobnej formie co Don's Plum z Leonardo Di Caprio i Tobey Maguierem. Jednak obraz Soderbergha stara się o coś więcej niż tylko rozomowy nastolatków. Oba filmy łaczy to, że dają duże pole do popisu odbiorcom w interpretacji filmu. Jednak i w Wszystko na wierzchu i Don's Plum ta swoboda interpretacji wydaje się być zbyt...dowolna. Oczywiście można powiedzieć, że film Soderbergha ukazuje historię kilkoro ludzi, którzy na własny sposób odczuwają pustke i brak sensu w dotychczas prowadzonym życiu. Drudzy starają się żyć w takim świecie jaki jest, przyjmując jego okrutne i nieraz uwłaczające reguły. A może jest to poprostu film o kreceniu filmów? Pytanie które pada po projekcij filmu brzmieć: co jest rzeczywitością, a co fikcją? Co z tych dwóch opcji jest piękniejsze i czy można wogóle mówić o pięknie? o możliwości wyboru? Film z jednej strony daje wrażenie jakby nic sobą nie reprezentował, a z drugiej są sceny nad którymi warto sie zastaniowić? Nie jestem nawet w stanie określić gatunku tego filmu - komedia, dramat czy erotyk !? Chaos, chaos, chaos...