(Małe spojlery) Wiem, że film miał przekazać głębszą, ukrytą treść, ale mu to ie wyszło. Tak samo jako zwykły film, jak i jako reflekcja nad naszą żądzą patrzenia na czyjeś cierpienie i czerpania z tego patologicznej przyjemności, prezentuje się raczej słabo. Szczególnie widać to, kiedy Paul przemawia do kamery, mówiąc "czy chcesz, żeby film zakończył się teraz nagłym, szczęśliwym zwrotem akcji?" Ma to sprawić, że widz uświadomi sobie, że chce widzieć śmierć, ale to nie działa. Nienadanie oprawcą żadnej osobowości, danie im jakby supermocy i nieujawnienie ich motywacji osłabiają tylko przekaz, który miały spotęgować. Niestety, 4/10.