Fuocoammare ma w sobie coś takiego, co sprawia, że trudno obok tej historii przejść obojętnie. Być może to zasługa tej pozornej obojętności autora? Rosiemu - mimo że jego film jest częściowo reżyserowany - bliżej obserwatorowi niż kreatorowi wydarzeń. Jednym, niezmiennym tonem opowiada zarówno o śmierci, jak i przygotowaniu procy przez chłopców. Oddaje głos swoim bohaterom.
Cała recenzja: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2016/08/recenzja-fuocoammare-ogien-na-morzu .html