Kurt Russel zagrał tutaj rewolucyjną w historii kinematografii rolę - jako pierwszemu udało mu się w trakcie
półtoragodzinnego filmu zmienić wyraz twarzy tylko dwa razy! <3 W dodatku miał OSIEMNAŚCIE (policzyliśmy!) kwestii
dialogowych, z czego ANI JEDNA nie była zdaniem złożonym. Arcydzieło minimalistycznego aktorstwa!
O Boże, nieziemską bekę miałem oglądając to. xD Niektóre sceny nadają się na kultowe, jak ta, w której Kurt strzela z
dwóch karabinów na tle wybuchu. :D
Uważam za skandal, że zgarnął mniej Oskarów niż "Titanic" :<
Obejrzałem - pomimo, że to film który ma już 16 lat dalej ogląda sie go z przyjemnością. Nie ma tu głębokiej fabuły a efekty specjalne są - takie jakie były dostępne 16 lat temu. Polecam jako klasykę :) Ode mnie 8/10 własnie jako klasyk
"jako pierwszemu udało mu się w trakcie półtoragodzinnego filmu zmienić wyraz twarzy tylko dwa razy!"
Nieprawda
Film "Galaktyczny wojownik" powstał w 1998 r.
Natomiast Arnold Schwarzenegger w filmie "Terminator 2: Dzień sądu" (1992) nie zmienił wyrazu twarzy ani razu!
Ciężko od żołnierza wymagać zmian wyrazu twarzy bo inaczej wyszłoby to komicznie.
Owszem, Arnold zmienił wyraz twarzy. Było to w momencie, kiedy bohaterowie się zbroją, a on wyciąga bodajże Minguna M134 i lekko się uśmiecha, na co młody Johnny Connor mówi coś takiego: "cały ty!".
He he ale Russell tutaj nie grał Hamleta tylko żołnierza nie pamiętam dokładnie ale szkolonego od dziecka i wypranego z ludzkich emocji, a ty tam jeszcze liczyłeś dialogi żeby zabłysnąć ale chyba głupotą:)
Tak, to prawda…A potem taka osoba sie wymadrza i narzeka bo mysli ze jest super inteligentna…Co wyglada zalosnie. To tak jakby miec pretensje do Supermana ze lata…