Jak Wam się podoba samo zakończenie tego filmu, tzn. jak Amsterdam opuszcza cmentarz
i widzimy ewoluujący Nowy Jork ? Dla mnie świetne, niebywałe zakończenie i genialna
muzyka w tle, często powracam do tego filmu tylko po to, aby obejrzeć te niecałe 3 minuty.
Znacie może jakieś filmy, które kończą się w podobny sposób ?
Niestety, nie przypominam sobie. Ale zgadza się z tobą w zupełności. Ten film jest tak zrobiony, że Nowy Jork urasta w nim do miasta mitycznego, legendarnego. Ktoś powie, że to może przerost formy nad treścią, ale czy Nowy Jork nie jest właśnie takim miastem...
http://www.youtube.com/watch?v=p-8Lu7MRjQs - tutaj jest ta scena. Jak dla mnie mistrzostwo.Ogólnie cały film to mistrzostwo :)
Filary Ziemi mają podobne zakończenie - http://www.filmweb.pl/serial/Filary+Ziemi-2010-534068
Ostatnia scena powaliła mnie wręcz na kolana, w dobitny sposób pokazuje czym jest nasza egzystencja na tym świecie i kimkolwiek byśmy nie byli nasze czasy przeminą i prędzej czy później zostaniemy zapomnieni
Mistrzostwo
Komasa zapożyczył to do Miasta 44. I tamten film , podobnie jak ten, po cichu krytykuje i wyśmiewa przedstawiany konflikt. Tam reżyser przez sceny jak np. gdy główni bohaterowie całują się , a kule latają wokół nich pokazuje jak Powstańcy uważali się za bohaterów niczym z filmów akcji , a tak naprawdę nie byli przygotowani na taką walkę. Tu Martin pokazuje jak wartości które miały zbudować Stany Zjednoczone potrafiły zostać znadinterpretowane i zniszczyć ludzki umysł ( postać Day Lewisa) .
Ja bym to trochę inaczej ujął. Dla mnie Martin rozprawia się z pewnym "idealistycznym mitem" wartości które zbudowały Amerykę. Pokazuje, że tak naprawdę Stany w dużym stopniu ukształtowali ludzie tacy jak przedstawieni w tym filmie, niekoniecznie potomkowie pasażerów "Mayflower".
Komasa zapożyczył pomysł na ostatnią scenę, ale u niego, sama ta scena, ma inne znaczenie. Dla mnie pokazuje, że mimo być może daremnej walki powstańców, pewnych wartości nie da się zniszczyć.
Zwróciliście uwagę, że grób Rzeźnika znajduje się tuż obok grobu Vallona? Dwóch największych rywali, którzy jednak wzajemnie się podziwiali i paradoksalnie byli sobie bliźsi niż ktokolwiek inny. Dla mnie to jedna z najpiękniejszych scen jakie widziałem.