Smutne to trochę... A wracając do samego filmu - arcydzieło.
Uwielbiam J. Lemmona, w ogóle filmy B. Wildera; dostrzegam (na miarę możliwości) grę aktorską, dialogi, fabułę i "pomysł na film". Cenię humor, zwroty akcji/zwolnienia akcji i wielowątkowość. Kocham stare kino.
Niby to wszystko było... ale nie nazwałbym tego arcydziełem. Nie czuję się zawiedziony, ale też nie jestem w żaden sposób "zbudowany" po tym filmie. Film, wg mnie, jedynie "dobry".
Widzisz. Kwestia gustu. :) Dla mnie to jeden z najlepszych filmów, jakie mi dane było obejrzeć, a widziałem bardzo dużo filmów. Dlaczego tak wysoka ocena? Znakomita gra aktorska praktycznie wszystkich osób zatrudnionych na planie, przesłanie, klimat, humor... Można tak wymieniać bez końca atuty tego filmu.
Z pewnością klimatu nie można odmówić ;) Poza tym, porównując ten film z pozostałymi w tym gatunku, z pewnością można podnieść ogólną jego ocenę. Jednak koniec końców, liczyłem może na nieco więcej.
Rozumiem i szanuję Twoje zdanie. Gdyby każdemu podobałoby się to samo w równym stopniu byłoby bardzo nudno,a tak jest różnorodność. Poza tym Ci się film podoba, bo są i tacy, którzy mówią, że to straszny gniot, a to już mi jest trudno zrozumieć.
Miło :) Również szanuję Twoje zdanie. Stare filmy mają naprawdę pochłaniający klimat... W wielu z nich jest też jakiś "zarażający" optymizm (ale to temat na inną okazję).
Dlatego, gdy ktoś o dobrym filmie pisze takie rzeczy ("gniot" itp), nawet nie komentuję. Chyba, że w miarę sensownie uzasadni swoją ocenę.
Zabawne ale także czułem niedosyt po tym filmie :) Niby niezła historia ale jednak czegoś brakowało :)