PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=234467}

Gdzie jesteś, Amando

Gone Baby Gone
7,1 43 011
ocen
7,1 10 1 43011
7,1 16
ocen krytyków
Gdzie jesteś, Amando
powrót do forum filmu Gdzie jesteś, Amando

Dwie kwestie

ocenił(a) film na 7

Nurtują mnie dwie sprawy.

Po pierwsze jak Morgan Freeman zamierzał zalegalizować "życie Amandy", dziewczynka została uznana za zmarłą. Powiedział, że znalazł ją w lesie? Myślę, że mógł by mieć problem, żeby zapisać ją nawet do szkoły. Oczywiście, domyślam się, że w filmowym świecie pewnie można by to zrobić po przez znajomości itp, ale wydaje mi się to dosyć naciągane.

Po drugie trochę irytuje ukazanie więzi między 4 latką i jej matką oraz nieznajomymi którzy "wyrwali ją z rodzinnego domu". Każdy psycholog potwierdzi, że takie małe dzieci czują nierozerwalną wieź z matką, nawet gdy ta nie jest idealna, a z tego co mogliśmy się dowiedzieć, może Helena nie była wybitną matką, ale też nie znęcała się nad nią i także za sprawą wujostwa nie brakowało jej wiele. Tymczasem czterolatka, szybko zapomniała o matce i zżyła się z całkowicie obcymi ludźmi. Rozumiem, że to wszystko miało na celu wzbudzić u widza wątpliwości co ważniejsze (świetni obcy czy zła matka) jednak uważam, że ten zabieg jest bardzo naiwny.

ocenił(a) film na 5
mirek0490

prawdopodobne odpowiedzi:

Co do pierwszego, w USA jest wielu ludzi mieszkających i pracujących nielegalnie, posiadających fałszywe tożsamości itp. Oczywiście łatwo pod warunkiem, że ma się kasę i dojścia. Na byłego policjanta z pokaźną emeryturką Freeman miał obydwa te atuty, dodatkowo, po paru latach nikt by już tej nie był w stanie rozpoznać, nawet ludzie z ekstremalnie fotograficzną pamięcią.

Drugie to hhmmm kwestia podejścia, do pewnych spraw, ktoś mógłby powiedzieć, że faktycznie ta dziewczynka niewiele widywała swoją matkę, bo ta albo leżała pijana, lub zaćpana albo właśnie była w trakcie konsumpcji substancji odurzających. Poza tym, niektóre dzieci szybko nawiązują relacje, mi matka zawsze opowiadała, że szedłem z dowolnym "przyjaznym" człowiekiem, więc parę razy się gubiłem, a raz ktoś mnie chciał ukraść naprawdę. Czy gdyby tej osobie się powiodło, zdałbym sobie z tego sprawę? Raczej nie.

Więc jest to kwestia wyboru po jakiej stronie staniemy, myślę, że nie ma tu dobrego rozwiązania dlatego jest to konflikt tragiczny. Z jednej strony dziecko powinno być z matką ale czy ta kobieta nie umiejąca nawet o siebie zadbać, była zdolna do miłości własnego dziecka? To była destruktywna osoba, która zajmowała się jedynie wyniszczaniem siebie samej a końcówka filmu nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy podjęła jakieś kroki ku zmianie.

Z drugiej strony Freeman był również egoistą bo wierzył, że jest w stanie wskrzesić własne dziecko i zmienić życie tej małej na lepsze. Stał ponad prawem i ładem społecznym a za taką postawę należy się kara, ale znowu czy na pewno jego postępowanie było złe, w końcu matka tej małej była właśnie wzorowym "produktem ubocznym" naszych czasów. Z trzeciej strony Detektyw też miał gdzieś tą małą i kierował się danym słowem matce, czyli swoją dumą ale że był inteligentny jak i pozostali potrafił znaleźć odpowiednie argumenty aby swoje ego obronić. Sam jednak poniósł również karę, tak jak i matka małej, gdyż wcale nie chciała dostać kolejnej szansy na rozpoczęcie od nowa. Innymi słowy wszyscy przegrali. A co do małej....eeeeee tam a kogo to w ogóle obchodzi !

ocenił(a) film na 7
KiziorEx

Jeśli chodzi o pierwszą kwestię to pewnie masz rację, ale jednak jest pewna różnica między nielegalnym imigrantem pracującym na czarno, a czterolatką, z którą pewnie trzeba czasami pójść do lekarza, zapisać do szkoły itp.

Tak samo jak są pewne różnicę, między ufnością dzieci do nieznajomych, a wyrwaniem go z domu rodzinnego. Chyba mamy za mało danych, żeby jednoznacznie stwierdzić jaką matką była Helena. Co nie zmienia faktu, że cała sytuacja mogła by być bardzo traumatyczna dla dziecka odbić się na dalszym życiu.

Ogólnie film porusza ciekawy problem, ale środki które zostały zastosowane, żeby go pokazać są moim zdaniem bardzo kontrowersyjne. Ja mimo wszystko nie mam dylematu. Nie można porywać dzieci pod żadnym pozorem i to z wielu przyczyn, także tych o których pisałem wyżej, nie mówiąc już, że pochwalając wyczyn Freemana stworzylibyśmy niebezpieczny precedens. Kto ma decydować, że dziecko jest nieszczęśliwe? może powinniśmy chodzić po domach i porywać biedne dzieci i wysyłać je do USA (oczywiście przejaskrawiam, ale chce pokazać głupotę całej historii). Dlatego nie ma dla mnie usprawiedliwienia i może to naiwne z mojej strony, ale patologiami powinny zajmować się odpowiednie do tego instytucje,

mirek0490

Jeśli chodzi o pierwsze, to jako policjant zna pewnie kilku fałszerzy dokumentów, może zatrudniałby prywatnych nauczycieli do domu? Na pewno miał mniej lub bardziej mądry plan jak to zrobić.


Co do drugiego pytam to mogę odpowiedzieć powiedzmy na własnym doświadczeniu. Bo w wieku 3-4 lat musiałem przez przebywać w sanatorium w innym mieście, z dala od rodziców, wśród obcych ludzi. Po dwóch dniach od "rozstania" z rodzicielką przyzwyczaiłem się do otoczenia, fakt nie mogę powiedzieć, że nie tęskniłem, ale też nie popadałem w jakąś histerie. Ale tez były dzieci, które płakały za rodzicami, pomimo tego, że byli codziennie przez nich odwiedzani. Także to dużo zależy od dziecka i podobnie jak kolega KiziorEx byłem przyjaznym dzieckiem i szybko nawiązywałem znajomość nawet z dorosłymi, którzy po niedługim czasie stawali się dla mnie przyszywanymi ciotkami i wujkami.

ocenił(a) film na 5
gumis1412

Fakt, ale tu nie o to chodzi, bardziej o to czy mała powinna zostać u matki i z czasem trafić na ulicę i mieć zwalone życie przez "realia" i matkę ale jednak własną matkę, czy może raczej żyć z innymi ludźmi i dostać jakąś szansę na lepsze. Kwestia rozchodzi się o to czy mamy tu do czynienia z przypadkiem patologii czy nie, i jeśli tak to czy możemy liczyć na tzw "instytucje".

Mirek jest idealistą, twierdzi że z matką jest lepiej, niezależnie od tego jaka ona by nie była, albo pomóc powinny uprawnione do tego osoby czyli tzw. instytucje itp, "powinny", "należałoby" ... Niestety rzeczywistość nie mia wiele wspólnego z teorią i tym, co "autor miał na myśli", Instytucje zwykle działają za późno albo wcale - jej matce nie pomogły. Ich działanie prowadzi zwykle tylko do większej patologii, to oczywiście generalizacja, ale Freeman już za dobrze znał zależność teorii a praktyki.

Dlatego idąc dalej logiką Freemana, jeśli przepisy i dany system nie działają poprawnie, to należy wziąć sprawy w swoje ręce. Z systemem nie wygrasz, samemu go nie zmienisz, ale w pojedynkę możesz coś zrobić, uratować choćby jedno istnienie ludzkie przed niechybną katastrofą. To wymaga odwagi i świadomości, że nie postępuje się słusznie w rozumianym przez ogół tego słowa znaczeniu. To bardzo ekologiczne zagadnienie, czy sprzeciwić się ustalonemu porządkowi rzeczy? W końcu jeśli nie działa zgodnie z ustalonymi założeniami, a Freeman jako doświadczony policjant jest w s tanie to stwierdzić na pewno, jest to zły system.

Mówiąc szczerze, to Freeman nie jest bez winy, jak pisałem wcześniej i on ma w tym własny interes, ale to może lepiej że jest to wymiana, obopólna korzyść. Jedyna osoba jaka mnie całkowicie przekonuje to żona detektywa, ona zupełnie nie stoi po żadnej ze stron, rozumie Freemana i swojego chłopa i przystaje na rozwiązanie Freemana, mając chyba tylko i wyłącznie na względzie dobro małej. Ale oczywiście jest to moje subiektywne zdanie, w końcu to fajna dupeczka ^^.

ocenił(a) film na 7
mirek0490

Witam, ja całkowicie się z Tobą zgadzam. Szczególnie ta druga kwestia była dla mnie w filmie wręcz rażąca. Nie znalazłam w żadnym wcześniejszym wątku ani komentarzu tego spostrzeżenia a mi to właśnie najbardziej przeszkadzało przez cały film, rozbijało prawdopodobieństwo psychologiczne i było naciąganym zabiegiem, zastosowanym aby zmanipulować widzów. Żeby przekonać ich do tego, że końcowa decyzja głównego bohatera była błędna.
Jestem pedagogiem i nauczycielem, po kilku latach pracy z dziećmi w przedszkolach i szkole, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że 90 procentom dzieci rozstanie z rodzicami/rodzicem nie przychodzi łatwo. I to, że rodzina jest patologiczna nie ma dużego znaczenia. Szczególnie jeśli chodzi o dzieci w wieku przedszkolnym, jak Amanda. Czasami przyzwyczajenie się do rozłąki następuje szybciej, czasami ciągnie się miesiącami. Ale wszyscy pomijają jeden ważny fakt. Nie chodzi o to czy matka jest dobra, wydolna, odpowiednio kocha czy okazuje miłość. Chodzi o to, że dziecko ją kocha, zawsze, niezależnie od tego jaka jest, bezwarunkowo i bez oceniania. Niestety straszne jest to, że w związku z tym, z tą miłością dziecka, matka jest mu nieodzownie potrzebna do poczucia bezpieczeństwa i prawidłowego rozwoju. Jest to straszne, bo powoduje, że niestety odbieranie dziecka matce, nawet beznadziejnej, najczęściej kończy się dla niego bardzo źle. Zaburzenia i "niedorozwinięcia" emocjonalne pokutują całe życie. Takie są fakty, potwierdzone już przez naukę, wieloletnie doświadczenia i praktykę pedagogiczną, psychologiczną i społeczną.
Dlatego właśnie system stawia na wspieranie rodzin, pomoc całym rodzinom, nadzór, edukację pedagogiczną i wychowawczą rodziców, terapię rodziców itd. Ponieważ to już zostało dowiedzione, że dziecku prawie zawsze najlepiej jest w domu rodzinnym, nawet jeśli jest on mocno dysfunkcyjny.
Stąd należy szukać najpierw wszelkich innych sposobów i możliwości pomocy dziecku w domu rodzinnym zanim pomyśli się o odbieraniu go.
W drugiej kolejności, jeśli nic nie uda się osiągnąć, powinni być szukanie do opieki najbliżsi godni zaufania krewni dziecka, najlepiej mu znani.
Pozdrawiam!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones