PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32380}

Godziny

The Hours
7,3 108 146
ocen
7,3 10 1 108146
7,3 26
ocen krytyków
Godziny
powrót do forum filmu Godziny

Film o egoizmie kobiet

użytkownik usunięty

Chciałam oglądnąć „Godziny”, żeby zobaczyć na własne oczy to zachwalane przez wielu arcydzieło. I po mimo jak najlepszego nastawienia, zawiodłam się.

Oczywiście aktorstwo i muzyka były na najwyższym poziomie, ale całej historii brakowało jednolitego przesłania, a historia raziła uproszczeniami i powierzchownością. Dla mnie przesłaniem tego filmu mogłoby być stwierdzenie, że każda kobieta jest egoistyczna i nie będzie szczęśliwa, póki nie wyzwoli się z ograniczeń (gł. tych dotyczących jej seksualności) narzucanych na nią przez społeczeństwo. Przedstawienie wszystkich trzech bohaterek jako lesbijek lub przynajmniej nieszczęśliwych w związku ze swoją orientacją, według mnie bardzo spłyciło całą historię. Film zakrawający na bycie niejako uniwersalna analizą wnętrza kobiety nie może go w tak oczywisty sposób spłycać i ujednolicać!

Oprócz odmiennej orientacji, jedynym związkiem pomiędzy trzema bohaterkami był też, według mnie, ich egoizm, który powodował u kobiet ciągłą depresję i niezadowolenie z życia. Oczywiście w filmie są one ukazane jako „te pokrzywdzone”, którym trzeba tylko współczuć. We mnie jednak nie wzbudziły najmniejszej sympatii. Virginia nielicząca się z uczuciami swojego męża, czekająca na szczęście, którego sama nie mogła sprecyzować; Laura, która opuściła małe dzieci i męża, nigdy tego nie żałując (co swoją drogą odbiło się tragicznie na życiu jej syna); Clarissa - żyjąca wspomnieniami, miotająca się między partnerami i partnerkami (jest ona jednak pokazana jako najszczęśliwsza, gdyż jako jedyna osiągnęła zachwalane w filmie wyzwolenie seksualne, ma nawet szczęśliwą córkę, kompletnie pozbawioną problemów i dylematów związanych z posiadaniem dwóch mamuś i nieznaniem swojego tatusia).

Jeżeli to mają być archetypy kobiety, to naprawdę wstyd mi w tym momencie za naszą płeć piękną.

użytkownik usunięty

Po pierwsze- arcydzieła nie można ocenić na 2, ale to jest już zupełnie odrębna kwestia.
Po drugie- to nie jest film o egoizmie kobiet, ale film o ludziach (niekoniecznie kobietach) zakleszczonych, żyjących normą, codziennością, o ludziach tak przesiąkniętych życiem do jakiego są zmuszeni, że decydują się na desperackie kroki. Ich decyzje są spowodowane nie tym że są egoistkami, ale że są po prostu nieszczęśliwe/nieszczęśliwi.
Po trzecie- jeżeli uważasz że to film o egoistkach to znaczy że bardzo mało znasz życie i nie wiesz co się dzieje w umysłach tych bohaterów.

użytkownik usunięty

Po czwarte- to nie jest film który ogląda się raz. Ten film trzeba obejrzeć wielokrotnie żeby go zrozumieć a i to nie wystarcza. Więc proponuję Ci wrócić do niego za miesiąc, rok, dwa lata. Może go choć trochę pojmiesz, bo to co napisałaś to bzdury. (za przeproszeniem)
I wreszcie po piąte- to jest przykład arcydzieła, najczystszej, nieskazitelnej sztuki. Nie wyobrażam sobie żeby tego nie dostrzec, ale jak widać można. A szkoda.
Pozdrawiam.

użytkownik usunięty

Nie zgadzam się z obydwoma głosami. Jedziemy więc chronologicznie.
Najpierw Ania: Zgadza się. Głównym morałem tej historii jest wyzwolenie się z kobiet ze schematów codzienności i idące za tym szczęście lub nieszczęście. Nie zawsze musi się to odbywać w tak radykalnej formie z jaką mieliśmy do czynienia w tym przypadku - skrajność zachowań trzech kobiet jest przede wszystkim efektem celowego wyolbrzymienia i dobrania do siebie trzech historii, w których owe kobiety zaprezentowały nieprzeciętne zachowania. Według Ciebie film jest spłycony poprzez przedstawienie kobiet jako lesbijek. Pytam dlaczego? Nie jest to podejście nowatorskie, ale nie jest też zaskakujące, przynajmniej takowym z założenia nie powinno być. Mówisz, że jest banalną analizą wnętrza kobiety - nieprawda. W bardzo sprawny, powiedziałbym nawet wytrawny sposób pokazuje, że jej wnętrze jest nieprzewidywalne i jest skłonna do bardzo odważnych zachowań, nawet wobec różnych kontekstów kulturowych bo przecież mamy tu trzy historie o różnych ramach czasowych.
Według Ciebie kobiety łączy egoizm - poniekąd masz rację. Niestety po trochu każdy z nas jest egoistą i dąży do szczęścia. Nawet za cenę porzucenia swej dotychczasowej rzeczywistości. Trzy kobiety owszem popełniają błędy, ale są również przykładem porzucenia stricte Kafkowskiego uwikłania w schematy codziennego życia. Z jednej strony mamy więc postawę godną napiętnowania, a z drugiej pochwałę odrzucenia stereotypów. I to właśnie jest bardzo dużą siłą tego filmu. Kontrast inspirujący do rozmyślania, czy warto tkwić w szarości, czy się z niej wyłamać. Jeśli tak to za jaką cenę, ew. w jaki sposób to uczynić.
Wojtek: będę nawiązywał do Twoich punktów:
1. Arcydzieła nie można ocenić na "2". Czemu nie można ocenić? Bo tak! "Jak to Słowacki nie zachwyca?! Przecież zachwyca!". Stąd tylko krok do Gombrowiczowskiego uwikłania się w formę.
2. Zgadzam się.
3. Zgadzam się, ale nie wyciągałbym jakichś wniosków co do autorki. Bo na jakiej podstawie?
4. Zgadza się - do pełnego pojęcia arcydzieła potrzebne jest dłuższe się z nim zaznajomienie. Ale to co Ania napisała to nie bzdury tylko jej osobisty odbiór filmu. Ja odbieram go zupełnie inaczej, ale jestem daleki od nazywania jej słów bzdurą.
5. I znowu -> Gombrowicz
Pozdrawiam

użytkownik usunięty

No dobra może trochę mnie poniosło. Jeśli kogoś uraziłem to przepraszam.

ocenił(a) film na 10

Oglądałam ten film ponad 10 razy i za każdym razem zniewala mnie, zachwyca, rzuca na kolana...
Wiem, patosy, ale naprawdę uważam ten film za najwspanialszy na świecie.

ocenił(a) film na 9
interplaygirl

Podzielam. Film niesamowity.

ocenił(a) film na 8

To że bohaterki mają skłonności homosexualne nie znaczy że są lesbijkami. Może są BISEXUALNE (2)

ocenił(a) film na 10
Ulisseska

a może pragną czułości, której mężczyźni im nie dostarczają.

ocenił(a) film na 8
natoludek

Też możliwe.

ocenił(a) film na 10
Ulisseska

seKSualne, po co Ci ten x?

ocenił(a) film na 8
litwosxd

Obie wersje sa poprawne "biseksualny" i "bisexualny" ta pierwsza jest spolszczona, ale obie sa poprawne. To tak samo jak z Szekspir i Shakespeare, spolszczony i nie, ale obie wersje sa dopuszczalne. Po co sie czepiac, to i tak nic nie zmienia.

ocenił(a) film na 10
JSteel

Ja się lubię czepiać. Swoją drogą dzięki za uświadomienie, bo ja zawsze byłem przekonany, że forma "sexualny" to pospolity błąd. Można w takim razie też napisać "sex"? Wydaje mi się, że takie rzeczy nie mogą być dopuszczalne...

ocenił(a) film na 10

i według mnie nie było to przejawem ich odmiennej orientacji seksualnej;) tylko poszukiwanie pełnej bliskości na wszystkich płaszczyznach, której nie dotychczas nie zaznały. Moim zdaniem cały problem tych kobiet polegał na tym, że ich partnerzy pokochali nie je, tylko wyobrażenie o nich. Widać to szczególnie na przykładzie Laury, gdy mówi dziecku, że tatuś przestałby ją kochać jakby nie upiekła mu urodzinowego tortu. Czuła po prostu, iż jakby powiedziała, co naprawdę czuje nie zostałaby zrozumiana, a może nawet doprowadziłoby do jeszcze większego unieszczęśliwienia męża?? Swoją ucieczką pozwoliła, by cała wina została przypisana jej, stała się niejako kozłem ofiarnym. Uchroniła męża przed negatywną autorefleksją i chciała pozwolić mu na ponowne ułożenie sobie "normalnego" życia, o jakim marzył, a jakiego ona nie mogła mu dostarczyć bez zatracenia własnej osoby i potrzeb. Dziwię się, że jako kobieta nie czujesz tego podskórnie, bo ja, pomimo, że żyjemy w zupełnie innej sytuacji społeczno- politycznej, doświadczyłam takiego "wciskania w formę" i podobnie jak Laura nie miałam odwagi na wyprowadzenie partnera z błędu (sytuacja była dużo mniej dramatyczna, oczywiście;)

ocenił(a) film na 9
natoludek

A czy możliwe, że Laura była niepełnosprawna umysłowo i miała zbyt niskie poczucie własnej wartości, które powodowało u niej przemożną chęć autodestrukcji i wzięcia całego zła świata na siebie i zginąć na krzyżu jak Jezus?

ocenił(a) film na 7
vicovaro25

Film widziałam tylko raz. Odniosłam wrażenie, że Virgina, Laura i Richard mogli zmagać się z schizofrenią.

ocenił(a) film na 10

mężowi Virginii też było łatwiej uważać ją za wariatkę niepotrafiącą o siebie zadbać niż za człowieka, którego on nie potrafi zrozumieć i uszczęśliwić ze względu na odmienne potrzeby.

ocenił(a) film na 8
natoludek

Mąż Virginii był cudownym człowiekiem, jedynym, który był przy niej zawsze, a ona świetnie o tym wiedziała. Był jej przyjacielem. Nie uważał jej za wariatkę, która nie potrafi o siebie zadbać. Wiedział za to, że jest chora psychicznie, ma schizofrenię i kilka prób samobójczych za sobą. Jeśli w filmie sprawia wrażenie ignoranta, nakładającego na żonę niewidzialne pęta, to dlatego - przypuszczam - że nie chciano wybielać jego postaci, chciano pokazać, jak bardzo ciężko mu było i jak wiele wymagał od niego ten związek. Nie zrozumie tego człowiek, który niewiele wie o biografii Woolf. Polecam jej dzienniki.

ocenił(a) film na 10
mrs_robinson

mrs robinson: 10/10.

ocenił(a) film na 10
natoludek

co to za seksistowski, irracjonalny pomysł, że to mąż ma uszczęśliwiać żonę? równie dobrze można zarzucać Virginii ze nie uszczęśliwiła swojego męża.

ocenił(a) film na 5

Moim zdaniem w filmie jest za dużo smęcenia, użalania się nad sobą i światem. Jest wiele innych, według mnie lepszych dzieł o "zakleszczeniu w codzienności". A poza tym, uważam, że "Godziny" są przegadane. Wszystko w tym filmie bohaterowie wyrażają za pomocą mowy, a szkoda, bo dialogi uważam za drętwe.

użytkownik usunięty
Dzadzmara

Dziekuję bardzo za ciekawe wypowiedzi i nieco mniej za chęć "nawrócenia" mnie. Rozpoczęłam ten wątek, aby pokazać, że istnieją różne osobowości i odmienne podejścia do filmów. To, że jedna osoba film uznany za dzieło sztuki zachwala, a druga krytykuje, nie oznacza, że ta pierwsza jest inteligenta, a druga głupia. To oznacza tylko tyle, że doświadczenia, wychowanie czy osobowość pierwszej osoby bardziej zgrały się z danymi cechami reżysera lub scenarzysty owego obrazu. Tymczasem na filmwebie nagminnie widać tendencję do poniżania osób które filmy "kultowe" uważają za słabe. To są przecież TYLKO filmy!

Potraficie oceniać, obrzucając błotem cały światopogląd kogoś kto się wychylił, a potem bez zająknięcia wypowiadacie słowo "tolerancja".

Według mnie jedyne zachowanie, które warto potępiać to ocena która bierze pod uwagę liczbę nagród, recenzje pana z New York Timesa czy średnią liczę gwazdek, a pomija wewnętrzny głos mówiący o tym, że "król jest nagi".


I nie piszę tego bezpośrednio do nikogo powyżej, ale po prostu chciałam na koniec podzielić się tym, czego przez te kilka lat nauczył mnie ten portal.

ocenił(a) film na 8

Nie masz pojęcia o kinie jeśli ten film oceniasz na 2 a Toy Story na 10.

ocenił(a) film na 8
Ulisseska

Ulisseska Co prawda to post sprzed ponad trzech lat, ale i tak postanowiłam odpowiedzieć. W ocenie poszczególnych filmów biorę pod uwagę nie tylko sam film, ale także nastrój, mój subiektywny odbiór, to czego się po filmie spodziewałam i czy spełnił moje oczekiwania, a także, najzwyczajniej w świecie jak się przy tym filmie bawiłam. Nie porównuję "temu dałam 8, to temu powinnam dać najwyżej 5".

ocenił(a) film na 7
Ulisseska

"Toy Story" było jednak przełomem w technice kinowej, a "Godziny" nie. Można było spojrzeć z tej strony.
A ty kim jesteś? Kto dał ci prawo do oceniania, czy ktoś ma pojęcie o kinie, czy nie ma?

ocenił(a) film na 10
Dzadzmara

Jeśli uważasz, że takie są to podaj przykłady. Bo wielokrotnie czytałam posty pod tytułem: "Znam lepsze filmy o podobnej tematyce", ale kiedy zadać pytanie: "Jakie" - to już nie dostawało się odpowiedzi. Co mnie niesamowicie wkurza, bo to jest niczym nie uzasadnione, za przeproszeniem, pieprzenie.

ocenił(a) film na 5
Monaco_filmweb

"Ki", "Karen płacze w autobusie", "Melancholia" - przykład ciekawy, niesztampowy, wywołujący mnogość interpretacji; "Moskitiera", "Plac Zbawiciela", "Pewien dżentelmen", "Erratum"-chociaż nie jestem na 100% pewna, bo minęło trochę czasu od obejrzenia; "Kolejny rok", "Między słowami" - polecam!; "Mary i Max", "Cztery noce z Anną" - genialny!; "Czeski błąd". Przy okazji polecam, jak zwykle "Rozpustnika", który może nie do końca wpasowuje się w powyższą kategorię, ale ma z nią, moi zdaniem, coś wspólnego. Co do wszystkich tytułów, to wybrałam co lepsze filmy z tych, które widziałam i które według mnie pasowały do definicji "zakleszczenie w codzienności". Nie oglądałam ich wszystkich przed chwilą i nie jestem filmoznawcą, więc mogę się co do niektórych mylić. Pozdrawiam i życzę miłego oglądania!

ocenił(a) film na 10
Dzadzmara

Dziękuję uprzejmie, tym bardziej, że jesteś jedyną osobą, która mi odpowiedziała, po tym jak zwróciłam na to uwagę. Mam nadzieję, że wszystkie uda mi się znaleźć. :)

ocenił(a) film na 5
Monaco_filmweb

Nie ma za co. Powodzenia w szukaniu, naprawdę warto :)

ocenił(a) film na 9

Nie pamiętam czy oceniałem ten film, ale bardzo ale to bardzo mi się podobał - mimo to dałbym mu 9/10 . Jedną gwiazdkę odjąłbym za chrakteryzację aktorek. Dla mnie one wszystkie były ucharakteryzowane na brzydkie kobiety. Nie wiem,, najprawdopodobniej był to zamysł reżysera, być może chciał w ten sposób ukazać jakoś ich cierpanie bardziej plastycznie - że genralnie tak bardzo są pokrzywdzone przez los - złego mężczyznę że weszło im to na cerę. Niemniej robiło to niezbyt dobre wrażenie. Wręcz niszczyło zamierzony efekt -jeśli takowy był.
Widać to na przykładzie Laury, która wygląda jak straszydło, więc żeby przyciągnąć zainteresowanie swojego męża (bo na tym jej naprawdę zależało i pomijająć różne feministyczne odcienie był to jej że tak się wyrażę cel życia) urządza przyjęcie urodzinowe i piecze tort. A przecież wystarczyło się trochę ogarnąć i zainteresować innym mężczyzną. Trochę to dla mnie mało autentycznie wyszło, wszystko przez złą chrakteryzację.

ocenił(a) film na 8
vicovaro25

Jak dla mnie, to najgorzej wyglądał tutaj akurat Ed Harris jako Richard. Podobną rolę miał Jeremy Irons w 'Ukrytych pragnieniach'
http://www.filmweb.pl/Ukryte.Pragnienia
ale Alex według Ironsa to top model w porównaniu z Richardem.

ocenił(a) film na 9
TangoAndWaltz

Richard moim zdaniem wyglądał jak klasyczny "sexy-brzydal".

ocenił(a) film na 3

niestety ale ten film to przerost formy nad treścią
już bardziej zmusza mnie do refleksji miska budyniu

ocenił(a) film na 10
piekar_2

A zatem idź "poreflektuj" nas miską budyniu i wróć zreflektowany.:)

ocenił(a) film na 6

Moim skromnym zdaniem to trudne kino i zawsze wokół takich filmów będzie mnóstwo spekulacji , jedni od razu poczują ten klimat a drudzy być możne po wielu latach albo i w ogolę . Dla niektórych interpretacja takiego filmu przynosi wiele trudu i może dlatego tak wiele sprzecznych opinii , ale to chyba dobrze bo przecież każdy odbiera życie inaczej ... ? miło się czyta jak próbujecie rozgryźć szyfr, rozwiązać zagadkę, odnaleźć sens :) i CHYBA właśnie to jest ideą tego filmu .
Co do całego obrazu baardzo podobało mi się połączenie tych trzech historii .

ocenił(a) film na 9

Dokładnie taka sama myśl nasunęła mi sie po seansie. Film wpadł w swoistą pętlę, przedstawiając nam historię Clarissy. Pewnie bez obecności jej postaci dałabym "Godzinom" niższą ocenę. Ale - na szczęście - Clarissa się pojawiła i nie otrzymaliśmy dzieła jednej interpretacji.
Ważne jest, aby oceniać film na podstawie własnych przemyśleń. Gdybym rozważała nad nim, idąc ścieżką wyznaczoną przez reżysera, w życiu nie zauważyłabym, iż docelowe przesłanie samo sobie przeczy.
Swoją drogą, uważam, że hipokryzja uratowała "Godziny". Dlatego moja ocena jest taka, a nie inna.

ocenił(a) film na 5

"Oprócz odmiennej orientacji, jedynym związkiem pomiędzy trzema bohaterkami był też, według mnie, ich egoizm, który powodował u kobiet ciągłą depresję i niezadowolenie z życia. Oczywiście w filmie są one ukazane jako „te pokrzywdzone”, którym trzeba tylko współczuć. We mnie jednak nie wzbudziły najmniejszej sympatii." - też mam takie zdanie

ocenił(a) film na 9

Według mnie nieprawdą jest, że "wszystkie trzy były lesbijkami". Biseksualna była tylko Clarissa - to wiemy na pewno. Pozostałe dwie, moim zdaniem, szukały tylko czegoś nowego, jakiegoś silniejszego uczucia, czegoś co wyrwie je na chwilę z tej nieszczęśliwej egzystencji. Tamte pocałunki były czymś spontanicznym, nagłym, nieprzemyślanym, one zareagowały tak pod wpływem chwili, być może myśląc, że zdołają COŚ poczuć.

ocenił(a) film na 9
AloeMind

Wait, wait, Virginia była lesbijką -.- Ale o Laurze nic takiego nie wiemy

ocenił(a) film na 10

Uważam, że niemożność Virginii Woolf do życia z kobietą (pisarka była homoseksualna i to jest fakt), śmierć jej matki w wieku 13 lat, dwa lata później kochanej siostry, a na końcu ojca oraz fakt, że była molestowana seksualnie jako dziecko przez swoich dwóch, przyrodnich braci z powodzeniem może doprowadzić do depresji, a nazywanie tego egozimem jest czystą obrazą. Masz większe problemy niż ona, że nazywasz ją egoistką i nie potrafisz współczuć? Ze względu na fakt, że film jakoś bardzo komercyjny nie jest, za to skierowany do konkretnej grupy odbiorców i wyprodukowany przez USA oraz UK, gdzie wszyscy życorys Virginii Woolf znają, mogę tylko powiedzieć - ignorancja z Twojej strony.

ocenił(a) film na 2
honey1

"Ludzie zakleszczeni, żyjący normą"....chwila, chwila-chyba sami ją tworzyli lub przynajmniej współtworzyli! Denerwuje mnie ekstremalnie postać Moore, po prostu nie zgadzam się, że to symboliczne, uniwersalne. I nie piszcie, że to to inne czasy były, że dzięki ślubowi mogła w ogóle przeżyć, że nie miała wyboru itp. Nieszczęśliwa, a czy jej mąż lub syn byli szczęśliwi? Czy ona próbowała zmian? Czy miała prawo nie ponosić konsekwencji swoich decyzji? Film jest dobry, ale oceniłam go tak nisko, ponieważ dla mnie nie jest głosem kobiet i pokazuje przyzwolenie na bezkarne krzywdzenie partnerów, tak się przez przypadek składa, że jedynie płci męskiej.

ocenił(a) film na 10
BethBeth

Czy było to krzywdzenie partnera, jeżeli mąż wiedział o orientacji Virginii? Małżeństwo było kiedyś transakcją, a że uczeni do lat 80 XX wieku postrzegali homoseksualizm jako chorobę i jej partnerowi wmawiano, że Virginia z tego homoseksualizmu 'wyrośnie' chyba nie można postrzegać jako jej świadomego krzywdzenia męża? Tak samo jak nadużyciem byłoby stwierdzenie, że to mąż skrzywdził się na własne życzenie. Ma się prawo nie znać pewnych praw, jeżeli samemu nie prowadzi się badań nad jakimś zjawiskiem tylko słucha w końcu autorytetów własnej epoki. To był dramat obu bohaterów, więcej wyrozumiałości ludzie, zrozumienia i empatii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones