Właśnie obejrzałem snięte sceny będące dodatkiem do wydania DVD i jestem wściekły że nie trafiły finalnie do prodkcji. Np jest scena w której Graff mówi do Val, że jeśli nie przekona Endera do powrotu do szkolenia będzie współwinna zagłady ludzkości jeśli się nie uda. Scena ostatecznego pożegnania z rodziną przed wylotem w dalsze rejony kosmosu i jeszcze parę mocnych scen.
Czyżby dla dystrybutorów były to zbyt okrutne psychologiczne sceny?
Na prawdę film nabrałby dzięki nim większej dramaturgii i byłby zwyczajnie lepszy!
Albo jak Peter żegnając się z Enderem mówi mu "nie miej litości, rób tak jak Cię uczyłem"
A także sceny w który dobitnie była pokazana pogarda wobec Endera, starszych kolegów.
Warto zobaczyć te sceny by się przekonać że ten film mógłby być lepszy, mocniejszy.
Moim zdaniem szkoda, że nie wycięli jeszcze kilku, z pewnością ten film mógłby tylko na tym zyskać...;-)
Nie byłby lepszy tylko by bardziej zmuszał do myślenia więc jeszcze mniej ludzi by kupiło bilety a tych którzy zrozumieli cokolwiek byłoby jeszcze mniej czego przykładem jest wypowiedź eltoro10000 poniżej.
Film ten jest niezrozumiały dla ludzi, którzy nie przeczytali książki, ta z kolei jest niezrozumiała praktycznie dla każdego poza fanami SF i to najlepiej fanami gatunku space opera czy military SF.
Brak znajomości pojęć, pewnych schematów czy umowności typowych dla tej literatury sprawia, że to co widzimy na ekranie to tylko migające obrazki i ci "krytycy" skupiają się na tym czy "migniecie" trwało tyle co trzeba ich zdaniem czy też było o 2-3s za krótkie.
Potem czytam komentarze, że szczytem braku realizmu było to, że Ender uczył się dowodzenia, strategii i niuansów taktyki dzięki grom!
Co "krytycy" pewnie nie słyszeli choćby o szachach, go czy tzw. grach sztabowych wszechobecnych na każdej akademii wojskowej.
Bo przecierz żolnierzom od razu daje sie ostra amunicje i rzuca na pierwsza linie frontu :) szkolen z taktyki, czy zasad poslugiwania sie bronia nikt nie uczy a pilotom nie kaze sie spedzac wielu godzin w symulatorach :D te sceny dodalyby dramatyzmu. To fakt, ze film jest w porownaniu do powiesci mocno uproszczony ale gdyby nie ten zabieg musieliby zrobic conajmniej trylogie z czego gro akcji polegaloby na wymianie wiadomosci i blogujacych dzieciakack, a film zacheca do siegniecia po powiesc. Jednak najwaznieszy watek manipulicji przez doroslych i niemoznosc porozumienia sie z cywilizacja operujaca jezykiem pozawerbalnym zostalo uchwycone. Troszke za malo ukazanej taktyki w ostatnich bitwa na asteroidzie ale i tak sceny wgniataly w fotel. Dla mnie ten film padl ofiara pospolitego hejterstwa
Niestety w Holyłódzie jest taki zwyczaj - o którym się głośno nie mówi - że po ukończeniu filmu producenci "dziękują" reżyserowi i sami siadają w montażowni, aby powywalać sceny, które mogłyby zagrazać filmowi od strony marketingowej. Irytujące, ale tak tam faktycznie jest.
Publiczność niestety o tym nie wie i za wszelkie błędy obwinia reżysera - że film płytki, ze czegoś brakowało, że zbyt ckliwy. A to producenci wywalili co mocniejsze sceny, żeby w kinach mogły to też ogladć wrażliwe trzynastolatki.
Z tego samego powodu niektóre szkoły w Europie porezygnowały z nauczania o II Wojnie Światowej na lekcjach historii. Aby wrażliwe dzieci nie miały kontaktu z przemocą (bo sie zesrają z wrażenia i to wpłynie na ich osobowość na resztę życia). Ech, takie durne czasy.
O tym, z drugą wojna światową, to nie wiedziałem. Moim zdaniem taka wiedza jest potrzebna by wyciągać lekcje na przyszłość.
No widzisz, jak byś od razu precyzyjnie zapytała, to wiedziałbym, co ci odpowiedzieć.
Chodziło o te bardziej liberalne kraje Europy. Musiałbym znaleźć link do artykuły - pamiętam tylko, że chodziło chyba o Holandie albo o kraje skandynawskie. Pojawiły się tam postulaty, aby nie uczyć dzieci o II Wojnie, bo mogą się stresować. Chodziło też o to, by dzieci nie czuły niechęci do Niemców. Tolerancja kosztem prawdy historycznej.