Moi mili. Ladies and Gentlemen.
Na forum widzę istny zalew tematów potępiających zachowanie głównego bohatera. Widzę, że duch w narodzie nie ginie i jak lata latami mijają, tak my cały czas mierzymy każdego człowieka, choćby wywodzącego się z kraju hen daleko za górami, za lasami, kulturalnie tak skrajnie różnego od naszej ojczyzny.
Japończycy mają wpisane w kulturę, a co za tym idzie w system wartości głębokie poczucie obowiązku, ale także zależności. Teraz nie jest to już aż tak widoczne, w dobie gdy świat staje się globalną wioską, ale w okresie drugiej wojny światowej tego typu tendencje były w narodzie jeszcze żywe.
Taki przykład: w Japonii bezinteresowne uratowanie komuś życia w tym okresie, tj. komuś obcemu było uznawane za najwyższą konieczność, nie było czymś, co robiło się z definicji, gdyż to wiązałoby się z narzuceniem osobie uratowanej ogromnego długi wdzięczności. Tym, którzy chcieliby nieco lepiej zrozumieć, co kierowało poczynaniami głównego bohatera, polecam książkę "Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej" autorstwa Ruth Benedict. W innym wypadku możecie dalej tkwić w wygodnym układzie, gdy jesteście w stu procentach odporni na zrozumienie innych kultur, które są z definicji gorze/głupsze/prymitywniejsze od naszej.