Takiej super walki Master Yoda z Hrabia Dooku nie było na żadnej części z całej sagi Gwiezdnych Wojen!!!!!!!
Przypominam, że saga 1-3 zarobiła więcej kasy niż 4-6 !!!!!!!
Problem jest tylko taki, że Yoda w starej sadze był czymś wyjątkowym. Każdy jako mistrza Jedi spodziewał się jakiegoś uber silnego wielkiego koksiwa i kozaka - a tu proszę malutki zielony, stary powolny stworek jako uosobienie mistrza Jedi. Bo tu nie chodziło o naparzanko tylko o to jaką wiedzę posiadał, a tutaj wszystko zrujnowane bo nagle zrobili z niego szybkiego jak światło uber zabijake.
I oto chodzi !!! Yoda pokazał klasę i udowodnił, że nie ma większego kozaka i skopie każdemu dupsko kto podskoczy w całym wszechświecie!!!
Ty naprawdę nie rozumiesz... Yoda nie miał być żadnym kozakiem, miał być potężnym mędrcem jak przedstawiła go stara trylogia, do tego jeszcze dziwny jest fakt że skacze i robi fikołki z tym mieczem ale wciąż potrzebuje podpory (laski)
Był najpotężniejszym Jedi w czasach republiki. Jeżeli w piątej części mimo, że był już wiekowy i pewnie pozbawiony częstego treningu na wygnaniu na Dagobah dał rade podnieść z bagna coś tak wielkiego jak X-wing, to jakim problemem było uniesienie samego siebie poprzez Moc w trakcie walki, a skoro był lekki i mały dlatego udało mu się osiągnąć tak żwawe ruchy. Rozmiar okazał się dla niego słabością tylko w trakcie pojedynku z Palpatine'm - błyskawice wyrzuciły go na dużo większą odległość od mównicy niż Imperatora.
Nie wiem gdzie widzisz problem - przecież to właśnie Yoda wypowiada słynne "rozmiar znaczenia nie ma". Skoro wszystko co jedi potrafi - używanie mocy, umiejętność doskonałego operowania mieczem świetlnym i abstrakcyjna dla normalnych istot sprawność - wypływa z mocy. Dlaczego więc Yoda miałby tego nie potrafić? Co to za rożnica czy to młody Luke skacze na dziesięć metrów, czy stary Ben, czy mały Yoda? Moc jest jednakowa dla wszystkich.
Zresztą popatrzmy na znienawidzony przez większość serial "The Clone Wars". Lucas wciąż potrafi spojrzeć na Yodę jako potężnego mistrza, który może pokonać silnego wroga nie wyciągając nawet broni (odcinek "Ambush"). Granice wytycza jedynie wyobraźnia.
Pamiętam ten odcinek. A szczególnie finałową walkę. Jeden z trzech towarzyszących klonów zwraca się do Yody "Generale chyba nie chce się pan bić z całą kolumną?' A yoda z charakterystycznym dla siebie rechotem odpowiada "Was przecież mam za mało ich jest"
w III części są najlepsze walki i zgadzam się że nie one są najwazniejsze, tak jak zyski też nie są :/ argument totalnie z dupy spójrz na mase filmów z super shitem na czele czyli zmierzchem poprzez avatara (dla mnie film bez historii, ze słabym scenariuszem) jak wiele one zarobiły w porównaniu z rzeszą mega dobrych filmów :)
Ta część jakoś mi przypadła... sam nie wiem czemu, ma swój unikalny klimat. Stawiam na równi z Powrotem Jedi.
Pewnie nie lubisz człowieku filmów z gatunku s-f. ... a szkoda bo film jest super!!!
Zemsta ma kilka momentów:
-Walka Yoda vs. Palpatine
-Anakin zabijający młodych adeptów
-Rozkaz 66 czyli bunt klonów - genialna scena z równie genialną muzyką
-Grevious vs. Obi Wan
Ale i tak ciężko przebrnąć przez ten plastikowy film z gadającymi lalkami.
A pierwsza scena ,z inną muzyką (np .ORB-z cd ORBLIVION , utwor DELTA MK 2)podlozona do tej sceny...
Byłby, gdyby nie te wstawki o miłości Anakina i Padme. Olaboga, czasami doprowadzało mnie to do szaleństwa.
A co myślicie o scenie pościgu Obi Wana i Anakina za zamachowcem na życie Padme?
Dla mnie to genialna scena.
Bo była genialna. Świetne ujęcia Corscant Nocą i jeszcze te docinki Kenobiego i Skywalkera. Wielu narzeka że jest to miłosna historyjka, ale trzeba spojrzeć na to obiektywnie i dostrzec własnie takie aspekty filmu jak pościg za Zam Weesel, śledztwo Obi-wana w sprawie armii klonów, starcie z Jango Fettem, wyżynanie Tuskanów przez Anakina, wątek z akcja w fabryce droidów o finałowej Bitwie na Geonosis nie wspominając. Na pewno film nie dorównuje starej Trylogii, ale Atak klonów to moja ulubiona część zaraz po Powrocie Jedi.
Chyba oglądaliśmy inne filmy, to jest najgorsza część całej sagi. Zbyt dużo romansów i scen walki
Nie jest to - moim zdaniem - ani najlepsza, ani najgorsza część sagi. Pojedynek Yody z Dooku - rzeczywiście świetny. Lubię też scenę pościgu Anakina i Obi-wana za tą zabójczynią.
Wątek romansu był dla fabuły potrzebny - choć można to było pewnie lepiej ukazać.
Dobrze zrobiony romans i do tego ta zajebista muza....
I do tego PERFEKCYJNIE zrobione sceny walki to czyni ten film najlepszym ze wszystkich części !
poprzednie części skupiały się raczej na politycznych aspektach a nie na romansie, jeśli był to nie tak rzucający się w oczy. sceny walki jak w każdej części są świetnie, ale romans według mnie, sprawia, że film nie wbija się w pamięć.
Widziałem każdą część po xxx razy, przeczytałem xx książek, zagrałem w xx gier, więc, raczej mogę się nazwać fanem Star Wars, jednak uważam, że Atak Klonów, jest najgorszą częścią, do czasu zabicia ludzi piasku przez Anakina jest bardzo dobrze, później zaczyna się troszkę nużyć, jednak i tak leci ode mnie 9/10.
No cóż ja uważam inaczej ale dyskusja na ten temat , to jak przysłowiowa kłótnia o wyższość świąt Wielkiej Nocy nad Bożego Narodzenia. ;-):-)
Akcja Ataku Klonów, jest wyraźnie bardziej wartka, ale Mroczne Widmo jest zwyczajnie ciekawsze i do siebie bardziej przyciąga, jest owiane nutką tajemnicy i ma więcej ciekawostek, które mają swoje podłoże w niekanonicznych wydarzeniach. Pozdrawiam.
Cóż w : "Mrocznym Widmie" było zbyt wiele denerwujących mnie rzeczy.
Działał mi na nerwy mały Anakin , a do szału doprowadzał JarJar.
Plus jeszcze kilka rzeczy , ale to nie ten temat.
I to w moim odczuciu rzuciło złe światło na całość.
Co nie znaczy , że film był zły.