PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 445
ocen
6,8 10 1 149445
6,8 43
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Zaczynając tę analizę muszę przyznać się bez bicia, kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że pozbawiony Walta Disney odkupił od Lucasfilm prawo do Gwiezdnych Wojen, szalałam ze szczęścia. Wszakże czym tak naprawdę jest saga o Anakinie Skywalkerze jeżeli nie prostą historią o walce dobra ze złem, opowieścią o bohaterach, którzy postanowili stawić czoła okrutnemu, potężnemu przeciwnikowi i zwyciężyli, świętując koniec strasznej wojny w blasku fajerwerków? Sam George wielokrotnie powtarzał, że konflikt jasności z ciemnością jest duszą, głównym filarem jego opowieści, że Gwiezdne Wojny mają zaznaczać różnice między chciwością a altruizmem, między poświęceniem a egoizmem, między spokojem a gniewem i ten duch przebijał się we wszystkich sześciu częściach sagi. Kto lepiej umiałby kontynuować tę przygodę niż studio, z ramienia którego wyszło wiele tytułów właśnie skupiających się na tym odwiecznym konflikcie?
Radość trwała do grudnia 2015 roku, kiedy na ekranach zobaczyłam żywą kalkę Nowej Nadziei, z o wiele gorzej zarysowanymi postaciami, z aktorami którzy chyba w życiu nie otarli się o przynajmniej słowo „aktorstwo”, z przestarzałymi modelami (wiem, wiem, to miała być „delikatna” analogia do starych trylogii, które cierpiały na brak dofinansowania i technologii) i z tak rażącą ilością cgi, że prequele to przy tym teatr deskowy.
Była to jednak tylko pierwsza część zaplanowanej trylogii, jedynie krótki wstęp, zarys. Postanowiłam więc do ostatecznego werdyktu poczekać przynajmniej do części ósmej, w której być może uzyskalibyśmy jakieś odpowiedzi. Teraz wyraźnie zaznaczam, nie uznaję książek, gier, krótkich wywiadów, dodatków do wydania blu ray za pełnoprawny materiał, wyjaśniający dziury fabularne. Obejrzałam i przeczytałam wszystko, nie mniej jednak uważam, że film jako całość powinien się bronić sam, ewentualnie niektóre zawirowania wyjaśniać poprzez kontynuacje na wielkim ekranie.
Poniżej czytelnik znajdzie wiele dokładnie opisanych zdarzeń z filmu. Proszę nie mówić, że nie ostrzegałam.
Ostatni Jedi jest obok Łotra 1 najgorszym filmem w całej sadze i żeby dokładniej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak jest, pozwolę sobie na długi wywód, w którym często będę odnosić się do starej trylogii jak i prequeli.
Ósma część zaczyna się, jak to większość filmów z rodziny Gwiezdnych Wojen, napisami początkowymi, mającymi za zadanie chociaż częsciowo wprowadzić widza w wydarzenia, które za chwilę ujrzymy na ekranie. Oznacza to tyle, że wielką konsternację odczuwamy już w pierwszych sekundach seansu. Po przeczytaniu informacji dowiadujemy się między innymi, że Republika została zniszczona. Tutaj widzę pierwszy zgrzyt i niedopowiedzenie. Film jest medium, które powinno przedstawiać opowiadaną historię w formie obrazów. Przeskakiwanie tak ważnych momentów, jak upadek całego systemu panującego w galaktyce i objęcie całkowitej władzy przez Najwyższy Porządek powinno być ukazane w inny sposób niż poprzez jedno, krótkie zdanie w napisach początkowych. To znaczy w wypadku, jeżeli stwierdzimy, że za koniec Republiki nie uznajemy jednego wystrzału z bazy Starkiller. Jeżeli ten atak z pierwszej części nowej trylogii był w istocie upadkiem całej Republiki, zaczynam powątpiewać w aktywną powojenną działalność księżniczki Lei Organy. Czy na Republikę naprawdę składał się pojedynczy system planet? Czy w tym systemie leżało Coursant? Czy Coursant, będące, jak wiemy z prequeli, centrum Galaktyki, było w rękach Republiki czy Najwyższego Porządku? Nie oczekujmy też odpowiedzi na to, dlaczego zwycięskie militarne oddziały Republiki po wygranej wojnie, nazwały się Ruchem Oporu. Reżyser, desperacko próbując wywołać u nas poczucie nostalgii, oblewa takie szczegóły ciepłym moczem.
Po tym dziwacznym wstępie zostajemy wrzuceni w sam środek ewakuacji bazy Ruchu Oporu. Nie wiemy co Ruch Oporu tam robił, ani czy jest to ta sama baza, którą widzieliśmy w Przebudzeniu Mocy. Wnioskuję że tak, skoro w następnych scenach Rei dopiero wręcza Lukowi jego miecz. Tutaj mamy kolejny zgrzyt. Jeżeli to ta sama planeta, jakim cudem siły Najwyższego Porządku zdołały przegrupować się tak szybko i wysłać całą uzbrojoną flotę do ataku? Jakim cudem Kylo Ren błyskawicznie zszył sobie buźkę? Jeżeli stwierdzimy, że jednak zajęło im to kilka dni, pojawia się pytanie, co w tym czasie robił Ruch Oporu. Dlaczego nie ewakuowali się z bazy jak najszybciej? Przecież zdawali sobie sprawę, że Najwyższy Porządek namierzył ich lokalizację. W momencie gdy krążownik Huxa dociera na miejsce, wszyscy buntownicy już dawno powinni być po przeprowadzce.
Tymczasem widzimy, jak pojedynczy stateczek, sterowany przez Poe’a z BB8 na pokładzie zbliża się do krążownika generała Huxa. Przypomnijmy sobie teraz nasze narzekanie i hejt na postać Jar Jara i niedowierzanie, że taka życiowa sierota mogła zostać generałem. Gleeson jako jeden z nielicznych w tym filmie gra i to trzeba człowiekowi oddać, chociaż miejscami przerysowuje swoją postać do tego stopnia, że ogarnia mnie chęć ukrycia się pod kocykiem z zażenowania. Film otwiera scena, w której to Poe wykonuje telefon do pana generała i informuje, że chciałby z nim porozmawiać. Pan generał wygłasza jakąś pompatyczną przemowę i chyba powinniśmy się w tym momencie roześmiać, ale niestety czy też stety Gwiezdne Wojny nie osiągnęły jeszcze poziomu sitcomów w tym sensie, że w tle nie słyszymy śmiechu widowni, więc nie możemy być do końca pewni, czy to ma być zabawne czy też nie. Poe stwierdza, że wiadomość jest bardzo pilna, bo chodzi o mamę Huxa i naprawdę, dlaczego ten film ma tak wysokie oceny?! Tak czy inaczej genialny generał orientuje się, że pilot Ruchu Oporu ciśnie z niego bekę. Pojawia się pytanie: Dlaczego? ( Przyzwyczajmy się do niego. Będzie padać jeszcze wiele razy.) Poe w trakcie tej rozmowy niezbyt zbliża się do krążowników, więc nie wiem po co miałby odwracać czyjąś uwagę, skoro BB8 odpala silniki po zakończeniu tej idiotycznej pogawędki. A jeżeli rzeczywiście chodziło o dezorientację przeciwnika, to matko moja jedyna, borze szumiący, Najwyższy Porządek powinni być w stanie podbić Gonganie.
Na drugim okręcie liniowym inny oficer, obdarzony mózgownicą orientuje się, jaki jest plan genialnego pilota i obsmarowuje Huxa za jego niekompetencję i jaka to radość, że ktoś w tym filmie myśli, przynajmniej przez kilka minut zanim zostaje wysadzony w kosmos.
Mam tyle pytań dotyczących taktyki Ruchu Oporu. Dlaczego nikt nie ubezpieczał tych bombowców? Dlaczego w ogóle je wysłali po tym, jak ich pani generał wyraźnie rozkazała odwrót? Od kiedy to ważniejsze są rozkazy komandora? Dlaczego tak ogromne okręty były w stanie zestrzelić myśliwce? Jeden eksplodował po tym, jak przypadkowo uderzyła w niego już zestrzelona maszyna. Z czego oni je budują? Z tektury? Ale wybuchy wyglądały ładnie. Smutna, emocjonalna muzyczka towarzysząca spadającej w ogień Mulan też brzmiała ładnie i pewnie bym coś czuła przy tej scenie, gdybym wiedziała czym dokładnie jest Ruch Oporu, kim była Mulan i ile kosztowały efekty cgi.
W każdym razie buntownikom udaje się uciec, a Hux dostaje opieprz od Snoke’a i znowu nie wiem, czy jego wyrżnięcie o ziemię miało mnie rozśmieszyć czy pokazać, jaki to Snoke jest super silny.
Na okręcie flagowym Leia jest załamana ilością strat i słusznie daje Dameronowi w pysk, przy okazji go degradując. Radość z ucieczki nie trwa długo, bowiem Najwyższy Porządek dostał lvl up od reżysera i teraz w świecie Gwiezdnych Wojen możemy namierzać statki w nadprzestrzeni. Tak. Nawet nie pytam, jak to niby działa.
Mamy kolejne wybuchy, Leia wypada przez szybę i po chwili latania w kosmosie bez kombinezonu, za pomocą Mocy wraca na statek ( Znowu nie pytam jak, ale śmiałam się w kinie w głos, żadna kolejna scena mnie tak nie rozśmieszyła.), buntownicy stwierdzają, że nie mają wystarczająco dużo paliwa na kolejny skok i dzieje się najdziwniejsza rzecz w całym filmie.
Nie, nie mówię o tym, że dowodzenie, w czasie gdy Leia odchorowuje spacer w kosmosie, przejmuje starsza kobieta z fioletowymi włosami ubrana w worek na śmieci. ( Ktoś mi wyjaśni dlaczego siły militarne, które do niedawna reprezentowały Republikę, mają tak beznadziejne mundury? W starej trylogii takie niedofinansowanie było zrozumiałe, ale kontrast między KSIĘŻNICZKĄ a resztą rebelianckiego gunwa był wyraźnie zauważalny, tutaj wszyscy wyglądają jak wyjęci z plakatów w ZSRR). Mówię o dziwnym, sztucznym konflikcie między ową Panią Admirał a Dameronem. Konflikcie, który został stworzony w wyniku leniwego pisania scenariusza, no bo przecież ten murzyn i ta Chinka muszą coś w tym filmie robić.
Obejrzałam Ostatniego Jedi dwa razy i nie potrafię zrozumieć dlaczego Pani Admirał nie była łaskawa poinformować załogi o swoim planie. Czy nie tego powinni po niej oczekiwać ocaleli rebelianci? Nie gadki o nadziei i jej iskierkach, a konkretnego planu działania? Poe wyraźnie tak uważa, ale gdy podchodzi grzecznie do Holdo i pyta „ To co teraz?” ta wyskakuje z obraźliwym tekstem, że jest impulsywny, groźny i zdegradowany i matko najświętsza kobieto, czyżbyś miała okres? W takim stanie wysuszenia? Chłopak chce tylko zrozumieć co się dzieje. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, dla którego ten babsztyl nie mógł pokazać swojej załodze palcem tej małej planety i oznajmić, że przetankują paliwo do mniejszych statków i po cichu dolecą do starej bazy rebeliantów.
W międzyczasie postać Finna zostaje ponownie zdegradowana do tchórzliwego szczura (proszę was, ten nadajnik wystarczyło rozdeptać bucikiem i Rey byłaby bezpieczna), który planuje ucieczkę z tonącego statku, ale powstrzymuje go Mulan o imieniu Rose i opracowują super plan wyłączenia nadajnika i do tego momentu jestem z nimi w drużynie. Niestety później przychodzi chwila wypełnienia kontraktu z Lupitą Nyongo. Dlaczego postanowili zadzwonić do tysiącletniej, pomarańczowej kreatury, która jest nie wiadomo gdzie i robi nie wiadomo co, zamiast iść z tym planem na mostek? Otóż najwyraźniej trójka naszych wybawicieli postanowiła posłuchać głosu rozsądku ( czyli C3PO), który nie wiedzieć czemu orzekł, że pani admirał nigdy się na to nie zgodzi. Dlaczego?! Przecież nic na tym nie straci. Statki i tak są w stanie stagnacji ( Jeżeli można tak nazwać zapierniczanie po układzie, żeby uchronić się przed działami i na miły Bóg, dlaczego oni tracą paliwo a Najwyższy Porządek nie?), z pokładu zniknęłaby najwyżej dwójka ludzi, z czego jedna jest raczej godna zaufania, a druga jest podobno słynnym bohaterem, więc raczej nie ma co się obawiać dezercji. Skąd ten konflikt między Poe a Holdo? Czyżby chodziło o to, że Poe nagle zaczął cierpieć na mizoginię i nie potrafi pogodzić się z faktem, że to nie on objął dowodzenie? Co się dzieje w tym filmie?!
W czasie, gdy Finn i Mulan dostają swój wątek poboczny, reżyser równocześnie morduje z zimną krwią postać Luke’a. Hamill nas ostrzegał, wywiady aktora jednoznacznie dawały do zrozumienia, że to będzie bardzo zły film, ale do jasnej ciasnej, Disney pojechało po bandzie. Ten sam Luke, który dostrzegł dobro i konflikt w Lordzie Vadarze ( Pamiętacie? Taki wysoki jegomość, najpotężniejszy jedi swojego pokolenia, postrach całej galaktyki. Ten sam co zabił Sidiousa.) postanowił ubić dzieciaka, swojego siostrzeńca, bo „dostrzegł w nim mrok”. Kiedy ukazana została scena retrospekcji, miałam wrażenie, że czytam jakiś bardzo słaby fanfic. Fakt, chwilę potem mu przeszło, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że mistrz jedi był skłonny w ogóle popełnić taki czyn, zamiast, jak to jedi, usiąść po turecku w przyciemnionym pokoju i wszystko przemyśleć. Kylo oficjalnie otrzymał niewielką część mojego poparcia. ( Wciąż nie wiemy, jak jedno dziecko było w stanie pokonać Luke’a i spalić całą świątynie. Ktoś mi zaraz powie, że chłopak jest silniejszy od swojego wujcia. Benek Sue.) Ale nie na tym kończy się fanfiction. Reżyser przed stworzeniem scenariusza zajrzał na ao3, wpisał w wyszukiwarce Reylo i wyskoczyło mu ponad trzy tysiące pozycji, a każda z force bond. I tak oto mamy bezdech MRey Sue, gdy widzi gołą klatę Drivera ( Hayden był chociaż ładny) oraz kolejny bezdech gdy trzymają się za łapki, ale niestety wujek cock block im przeszkadza w tej randce i Rey ze zdenerwowania podnosi na Luka miecz świetlny, a ten jak ostatnia sierota leży na ziemi i patrzy na nią z niedowierzaniem. MRey Sue strzela focha i idzie nawracać Kylo, który kilka dni temu na jej oczach zabił z zimną krwią swojego ojca, ale hej! Widziała jego przyszłość! Jest w nim jeszcze dobro. Cholera jasna, Ridley bardzo nie umie grać, to aż trzeba umieć, żeby tak nie umieć.
Luke zostaje na wyspie i w sumie nie dziwię się, że ta kobieta z wiecznym wytrzeszczem (Portman to przy niej gwiazda.) nie zdołała go przekonać do opuszczenia jego cichej kryjówki. „Mistrzu Skywalker, chcemy żebyś wrócił do rebelii, bo Kylo Ren jest potężny w użytkowaniu ciemnej strony mocy”. Gdybym miała to na płycie, odtwarzałabym tę scenę uczniom, żeby pokazać jak wygląda zła gra aktorska. To nawet nie jest poziom szkolnych przedstawień. Nagle nabrałam szacunku do „Nie lubię piasku.”
Zastanówmy się też dlaczego Luke nie popełnił np. seppuku? Dlaczego nie zmierzył się ze Snokiem? To wydaje się być o wiele produktywniejszą i skuteczniejszą metodą na kopnięcie w kalendarz, niż powolne biologiczne umieranie na bezludnej wyspie. Po co zostawił mapę, skoro chciał na tej wyspie umrzeć? Dlaczego R2 nagle się wyłączył? Dlaczego nagle się włączył? Nikt na te pytania w ósmej części nie odpowiedział i już raczej nie odpowie.
PS. Czy wspomniałam już, że Luke wyrzuca miecz świetlny swojego ojca? Ostatnią pamiątkę po Obi-wanie, jego pierwszym nauczycielu i po tatusiu, którego tak desperacko starał się uratować. Hehe, śmiejcie się, ku*wy.
Potem mamy scenę, która przy odpowiedniej interpretacji wnosi nadzieję i powiew prawdziwej Mocy. Pojawia się duch Yody, który zsyła piorun ( teraz duchy jedi kontrolują pogodę) na świątynię, mającą postać drzewa ze starymi książkami w środku, i wszystko staje w płomieniach. Czuję się jak idiotka pisząc ten akapit. Jakim cudem Disney zatwierdził taki scenariusz? W każdym razie Yoda informuje Luke’a, że nie ma co gdybać, trzeba się skupić na tym co jest tu i teraz i Luke najwyraźniej w czasie tej rozmowy zrzuca z siebie jarzmo depresji. Dlaczego Yoda nie był łaskawy odwiedzić rycerza kilka lat wcześniej, zanim ten postanowił zabić swojego siostrzeńca? Kto to wie? Kogo to obchodzi? Nostalgia, ludzie! Nostalgia!
Z drugiej strony możemy to zrozumieć w ten sposób, że stary mistrz jedi, który wykształcił niezliczoną ilość młodych padawanów i który patrzył, jak jego ukochaną świątynie niszczą sithowie i który czuł, jak jego przyjaciele z Zakonu są mordowani, w końcu wkurzył się na melodramatyzmy Skywalkera i postanowił spalić całą tę herezję o domniemanej równowadze i porażce jego religii. Tak moi drodzy, ying i yang jest większym wymysłem niż midichloriany. Równowaga oznaczała całkowite pokonanie ciemności (sithów) i zwycięstwo jasnej strony mocy. Nigdy nie było mowy w całej sadze o konieczności egzystencji obydwu stron. Ten koncept został silnie odrzucony przez Georga Lucasa. Disney wykorzenia główny filar Gwiezdnych Wojen z zimną krwią. Dobrze, że Yoda stoi na straży i pokazuje co o tym myśli.
Wracając do Rey i jej odwiedzin w domku nowego husbanda. W zasadzie nie mam tutaj za wiele do powiedzenia. Pada kilka żenujących kwesti: „ Kylo Renie! Synu Ciemności!”, Rey jest przez Snoka wychwalana pod sam sufit ( Mmmmmreeeyyysueeee), a my jesteśmy zmuszeni do słuchania gderania Najwyższego Wodza, do czasu aż Kylo przecina go na pół. Rozumiem człowieka, kreatura groziła śmiercią jego waifu. Potem mamy walkę z tragiczną choreografią, w czasie której Kylo próbuje zabić podłogę ( Nie żartuję, jest moment, w którym Driver od początku wali mieczem w pustą przestrzeń i wbija go w parkiet.), zakończony zwycięstwem młodej pary. Jak to jednak w małżeństwie bywa mamy awanturę, całą równowagę szlag trafia i okazuje się, że jednak zło jest złem a dobro dobrem. Benek nie ma zamiaru ratować galaktyki, chce nią rządzić razem z nową waifu. Mówcie co chcecie, Zemsta Sithów tę część scenariusza zrealizowała przepięknie, a porównanie które się samo nasuwa, pozostawia Ostatniego Jedi daleko w tle.
W międzyczasie Finn i Mulan odbębniają swoją część scenariusza, która jest nudna jak flaki z olejem i jestem bardzo zawiedziona taką degradacją Boyegi. Chłopak był moim ulubionym aktorem w Przebudzeniu Mocy, widać że umie grać i że wczuł się w swoją rolę. Jego scena, gdy złodziejaszek reprezentujący stanowisko pomiędzy tymi dobrymi a tymi złymi, skazuje tych dobrych na pewną śmierć i mówi Finnowi, że „To tylko biznes.”, na co Finn odpowiada „Wcale nie.”, jest moim ulubionym momentem w całym filmie. Proste i dobitne przesłanie, jakie powinny nieść ze sobą Gwiezdne Wojny. Szkoda, że zajmuje to jedynie dwie minuty ze stu pięćdziesięciu.
Równolegle na statku rebelii okazuje się, że Poe od początku był głupim, porywczym facetem, a babka w worku na śmieci dobrą, mądrą kobietą i wszyscy uciekają.
Po całym tym czasie jaki był potrzebny na dramaturgię ze Snokiem, pani Admirał dociera do swojej części scenariusza i po tym, jak Najwyższy Porządek zdążył już wybić ¾ sił Rebeliantów, kobieta nagle odzyskuje przytomność, ktoś przecież musi uratować Finna i Mulan od pewnej śmierci, plot shield is strong in this movie. Holdo skacze w nadprzestrzeń i zderza się ze statkiem, na którym o mało nie zabili nam głównych bohaterów.
I teraz zaczyna się prawdziwa karuzela śmiechu.
Maszyny kroczące przypominają mi cgi z lat 2000 – 2004, jeden wielki śmiech na sali. Te liski nie lizały Jar Jarowi stóp. Ale darujmy sobie efekty. Wspomnę, że mamy czwartą, (CZWARTĄ!!!) gwiazdę śmierci, tylko tym razem zamiast stukrotnie większą ,dostajemy stukrotnie mniejszą (ach, ta oryginalność), którą rebelianci próbują rozwalić rozlatującymi się śmigaczami z arsenału młodego Anakina. Na szczęście znikąd pojawia się Mary Sue, znana czasami jako Rey, na pokładzie Falcona ( Nie, nie wiadomo jak uciekła i jak dostała się na statek.) i Kylo drze mordę, żeby ktoś zestrzelił tego śmiecia z nieba. Moi drodzy, złóżmy hołd taktycznemu zmysłowi nowego przywódcy galaktyki. Wszystkie myśliwce lecą za Sokołem.
Do akcji znowu wchodzi moja ulubiona postać i Finn postanawia poświęcić się dla dobra ogółu, ale w ostatniej chwili, skazując całą rebelię na zagładę, ratuje go Mulan, która (szok!) złapała crusha na tego cudownego bohatera Rebelii. Mamy monolog o tym, jak to odniesiemy zwycięstwo, nie zabijając tych których nienawidzimy, ale ratując tych, których kochamy i nawet uznałabym to za całkiem urocze stwierdzenie, gdyby nie fakt, że Chinka właśnie skazała na śmierć całą pozostałą Rebelię. Ale kogo to obchodzi? Mamy pocałunek na tle wylatującej w powietrze bramy do bazy.
I teraz zaczyna się prawdziwa komedia. Otóż Luke opanował Sage Mode oraz Kage Bushin no jutsu i za pomocą swoich nowych umiejętności stawia czoło siostrzeńcowi. Poe jako jedyny myślący członek rebelii rozumie, że mistrz jedi odwraca uwagę wroga i że trzeba to wykorzystać, idąc w stronę wyjścia za kryształowymi lisami. Z pewnością wskażą im wyjście, duh! Przecież to oczywiste. Wszyscy sceptycznie patrzą na Leię, ale pani generał popiera ten plan. To nic że na końcu tunel jest zawalony głazami, od tego są właśnie Mary Sue.
Niestety w czasie pojedynku z Kylo Renem Luke wykonuje aż trzy przysiady, co tak wyczerpuje jego chakrę, że umiera, a ja wewnętrznie razem z nim.
Ten toksyczny zimniok, który udaje film, jednak na tym się nie kończy. Kylo Ren wkurzony na cały świat wkracza do pustej bazy i widzi przez force bond swoją waifu, która zatrzaskuje mu drzwi Sokoła przed nosem. Śpisz na kanapie, skarbie.
I to tyle. To są nowe Gwiezdne Wojny. Nic dodać nic ująć. Nie dostajemy wyjaśnienia dlaczego Rey ma tak ogromne umiejętności. Dowiadujemy się za to, że jej rodzicami była parka śmieciarzy, która przepiła pieniądze za sprzedaż córki. W praktyce takie rozwiązanie bardzo by mnie zadowoliło, niestety w pierwszej części widzimy, jak dziewczyna, która odkryła moc dzień wcześniej, pokonuje podobno „potężnego” Kylo Rena i nie dostajemy nawet najbardziej naiwnego wyjaśnienia - bo to to ma dobre geny. Rys historyczny i polityczny w tym filmie w zasadzie nie istnieje, aktorzy grają drętwo, a postacie chędożą logikę na każdym kroku. Efekty są miejscami bardzo ładne, miejscami okropne. Muzyka w ogóle nie wpada w ucho, z wyjątkiem kawałków ze starej trylogii i to nie jest przypadek i jedynie przyzwyczajenie, że potrafimy je od razu wychwycić na tle beznamiętnych, złożonych jakby od niechcenia nut.
Prawda boli, ale ośmielę się ją napisać.
Prequele były o niebo lepsze.

ocenił(a) film na 1
Klear

''Nie oczekujmy też odpowiedzi na to, dlaczego zwycięskie militarne oddziały Republiki po wygranej wojnie, nazwały się Ruchem Oporu.'' - Republika mniemam ma swoje oddziały a Ruch Oporu to zupełnie inny twór i ma swoje. To tak w gwoli wyjaśnienia ale
co do reszty pytań się zgadzam. Brak odpowiedzi na nie irytuje. Ale muszę przyznać podziwiam cie za to że bronisz jednak Huxa, tego kretyna, którego Kylo Ren powinien zabić pod koniec filmu. Ale tego nie zrobił. Obaj są siebie warci. ''Hamill nas ostrzegał, wywiady aktora jednoznacznie dawały do zrozumienia, że to będzie bardzo zły film.'' - to ja pytam, po kiego ch..... on w tym g......zagrał ? Chciał dorobić do aktorskiej emerytury ? Ogrzać się w blasku fleszy raz jeszcze, po raz ostatni ??? ''Cholera jasna, Ridley bardzo nie umie grać'' - nawet bardzo bym powiedział. ''Jakim cudem Disney zatwierdził taki scenariusz?'' - otóż kochanie, hajs się musi zgadzać ;) ''W międzyczasie Finn i Mulan'' - Mulan... hahahahaha, dobre. ''Te liski nie lizały Jar Jarowi stóp''- nie bo one lizały mu co innego :D ''Prawda boli, ale ośmielę się ją napisać. Prequele były o niebo lepsze.'' - oj nie boli, nie boli ale jest przyjemna. Generalnie to się z tobą w 100% zgadzam.

ocenił(a) film na 2
Rinzler

To że aktor chce zarabiać w swoim zawodzie nie jest niczym dziwnym, jeżeli zaproponowali mu godną płacę, to w sumie logiczne, że Hamill połknął haczyk. Był za to uczciwy, mówił wprost, że Luke już nie jest tą samą osobą, za to go szanuję. Rzeczywiście z początku wydawało mi się, że Ruch Oporu jest oddzielną organizacją. Kolejna niewyjaśniona sprawa. Dlaczego organizacja broniąca Republiki nie jest oficjalnie z Republiką związana? I mean, fundusze to ważna rzecz, zwłaszcza jeżeli mówimy o armii. Nie bronię Huxa, bronię aktora, biedak robi co może. I wiadomo, że hajs musi się zgadzać, po prostu po niektórych produkcjach Disneya wiem, że stać ich na o wiele więcej.

ocenił(a) film na 1
Klear

Otóż jest taka książka z nowego kanonu wydana zresztą w Polsce pt. ''Więzy Krwi'' i tam nowy senat galaktyczny
tej Nowej Republiki dowiaduje się że Leia jest córką Dartha Vadera. Stąd też jej kariera polityczna się kończy, jest odsunięta na bok. Co w konsekwencji sprawia że staje się, tym kim już wiemy z filmów - Generałem. Tak więc Leia tworząc Ruch Oporu nie może liczyć na wsparcie Nowej Republiki. A ponad to senatem Nowej Republiki targają różne problemy. Stagnacja, podziały i korupcja. Brzmi znajomo, nieprawdaż ? Tak jak w przypadku senatu Starej Republiki. Ile razy jeszcze może ogrywać ten wątek ? Wychodzi na to że Darth Sidious miał racje, demokracja czy republika to ustrój słaby i trzeba go zastąpić czymś nowym. Rządami twardej ręki, ponieważ tylko one są gwarancją stabilności i zaprowadzą ''pokój'' w galaktyce :)

ocenił(a) film na 2
Rinzler

Naturalnie zdaję sobie z tego sprawę, dlatego na samym początku zaznaczyłam - materiały dodatkowe nie są sposobem na łatanie dziur fabularnych.

ocenił(a) film na 1
Klear

Też tak uważam. Ale wiesz... to Disney. Te skur... chcą zarobić.

Z wielką prawdopodobnością można stwierdzić że być może celowo wprowadzają w swoich numerowanych epizodach te wszystkie niedowiedzenia. Aby potem masowo sięgać po książki
czy inne źródła, które stanowią jakąś odpowiedz.

ocenił(a) film na 2
Rinzler

Pewnym jest, że Disney nakręca sobie markę i prawdę mówiąc chylę czoło przed umiejętnością prowadzenia kampanii dla ich produktów. Ale nie ma głupich, od czego są torrenty i chomiki?

ocenił(a) film na 1
Klear

Z marketingowego punktu widzenia to co robi Disney to majstersztyk, ale z
punktu widzenia fana Gwiezdnych Wojen to coś gorszego niż ludobójstwo.

ocenił(a) film na 5
Rinzler

A raczej K. Kennedy to babsko zabija wszystko.

ocenił(a) film na 1
sgr

Na ostatnim Star Wars Celebration sprawiała wrażenie jakby sama była częścią Gniezdnych Wojen. A to jest zwykłe corpo, które kupiło sobie po prostu zabawkę, krowę do dojenia i tyle

Rinzler

Hmm, jestem pewna, że jednak ludobójstwo jest czymś gorszym. Gwiezdne wojny to tylko film. Czysta rozrywka, a nie religia.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Dobra to nie ludobójstwo a dzieciobójstwo albo lepiej fanobójstwo. Otóż Gwiezdne Wojny to też religia, gdybyś
nie wiedziała że takowa na tym świecie istnieje. Bo nie ma śmierci, jest moc ;)

Rinzler

A, to nie wiedziałam. Myślałam, że to po prostu komercyjna rozrywka. Kiedyś powstawały po to, aby zarobić na siebie kasę, dziś też powstają po to, aby zarobić na siebie kasę. Widocznie się myliłam i kiedyś robiono je charytatywnie.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Nie, kiedyś kasa szła razem z nim w parze. Dziś to głównie kasa.

Rinzler

To po co w ogóle iść do kina skoro dziś tylko kasa kręci przemysłem rozrywkowym?
Dzisiejsze czasy, takie zue, przeszłość taka kultowa...

ocenił(a) film na 1
elfka77

Poszedłem do kina na Blade Runner 2049, wyszedłem, byłem zadowolony, poszedłbym na kontynuacje

Poszedłem do kina na ''Ostatniego Jedi'', wyszedłem, byłem wstrząśniętym tym jak zły jest to film, nie idę na kontynuacje

Proste, podejmujesz w życiu pewne decyzje. A nie przesiadujesz na Filmwebie i pieprzysz do innych że przeszłość, to co było jest złe. A to co nowe jest fajne.

Rinzler

Blade Runner też był nastawiony na kasę.
Jeśli jednak chodzi o to, jaki film Ci się podoba a jaki nie to kwestia gustu, a nie tego, że dany franczajs chce zarobić. Każdy z nich chce zarobić.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Tyle że był o wiele wiele lepszy i się nie zwrócił (czyt. nie zarobił na siebie). Ale cóż, takie już czasy. Nowe pokolenie idąc twoim rokiem rozumowania.

Rinzler

"Takie czasy" były naprawdę od zawsze, ten przemysł na tym się kręci:)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Ale jakoś teraz lepiej to widać

Rinzler

Nie, po prostu nie interesujesz sie tym na tyle by poczytac. Bylo to zapewne widoczne dla wspolczesnych danego okresu Holly. A dzis dla ciebie, to przeszlosc, o ktorej malo wiesz i ktora cie nie interesuje na tyle by to zglebiac.
Ot poczytaj o Czarnoksiezniku z krainy OZ albo Kleopatrze... To co robi Disney obecnie, to naprawde duzo mniej co roboily wytwornie w latach 20-30, czy nawet tych 70, ktore kojarza ci sie z taka wolnoscia tworcza, tylko dlatego, ze wtedy Lucas nakrecil stare SW? Przeciez wiesz, ze mial z tym tez spore trudnosci i do konca nie wiedzial jak to wyjdzie, a w sumie uratowalo go zalozenie firmy od efektow i nowatorstwo, a potem wykorzysytwanie tego dalej. A ilez to filmow w latach 70-80 powstawalo z powodu buntu przeciw wytworniom, za marna kase bez nadziei na wielki sukces i zaskakiwalo samego tworce... ktory z czasem, po latach, przy kreceniu obecnie dalszych czesci nagle okazuje sie, ze odlaczyl do grona straych ludzi ala wytwornia z pogladami na filmowanie, z ktorymi walczyl w mlodosci i uwazajacy za jedyne guru w temacie... A zobacz, czy fanom nie za blisko do takiego wizerunku kiedy sa tak samo zapatrzeni w swoje przekonania?
Na tle wszelkich prequeli, remekow, rebotow roznych starych filmow sadze, ze akurat SW nie wychodzi az tak zle, te filmy jednak beda co jakis czas jeszcze ogladane, no moze poza przebudzeniem :)

ocenił(a) film na 1
alisspl

''Lucas nakrecil stare SW? Przeciez wiesz, ze mial z tym tez spore trudnosci i do konca nie wiedzial jak to wyjdzie, a w sumie uratowalo go zalozenie firmy od efektow i nowatorstwo, a potem wykorzysytwanie tego dalej.''

I sama potwierdzasz że sukces rodzi się w bólach i trudach. Widzisz miał szczęście, ale miał też wizję, pomysł. Czego nie ma Disney. Chyba że mówimy o kontynuowania marketingu związanego ze Star Wars, który zapoczątkował George Lucas.

elfka77

nom dokladnie

Rinzler

Czego nie zrozumiales w prostym stwierdzeniu, ze aktor ma prawo, a nawet obowiazek zagrac w czymkolwiek, jezeli chce pozostac w zawodzie albo co do garnka wlozyc? Moze Ford mogl sie wypiac jak chcial, ale chyba Hamila to nie dotyczy, nie rozumiem wlasnie tego zglupienia fanow jakiejs produkcji, ze zadaja od ludzi zarabiajacych tym a tym na zycie, ze maja sie z glupia frant, na przekor wszystkiemu solidaryzowac z ich punktem widzenia skrajnego fanowania jakim jest bezkrytyczna milosc albo wrecz faszystowska nienawisc. To nie jest film polityczny, falszujacy fakty z historii, pornos, obrazajacy inna plec, rasy itp., zeby aktor musial sie choc przez chwile zastanwiac brac czy nie brac, szczegolnie takie aktor, ktory naprawde nic nie ryzykuje - cokolwiek zrobia z ta postacia, on wyjdzie i wyszedl jako aktor z tego obronna reka. Cala reszta tej twojej przepychanki z kolezanka jest glupim trolloowaniem. Rozumiem, ze jestes zjarany fanowaniem i wiedza o swoim koniku po czubek glowy, ale naprawde troche mniej tej agresji i przekonywania jak jihadzista ludzi, ktorzy po prostu sobie obejrzeli film i np. podobal im sie, nie podobal im sie, ale maja w nosie milion szczegolow i niezgodnosci z kanonem. Bardzo dobrze wiesz o co dziewczynie chodzi, tylko sobie dworujesz.
Tak, jak najbardziej, to tylko rozrywka, a Holly kasa rzadzila jeszcze zanim odkryto kolor i dzwiek, wiec to rczej ty idziesz w sentymenty i uwazasz, ze kiedys to bylo tak slodko, bo sie kasa nie kierowano. I piszesz to w odniesieniu do Lucasa? No wez... Sprzedal godnemu nastepcy jezeli chodzi o dojenie. I jeszcze jak widac jest w tym lepszy od myszki jezeli tak ciebie i tobie podobnych zakrecil, ze dzis bronicie ogniem w oczach i przeklenstwami na ustach jego wizji i... altruizmu? Przeciez jako fan bardzo dobrze powinienes wiedziec, ze tak naprwde Lucas realnie i rzeczowo ma bardzo maly udzial w tych filmach, ze to ze sa jakie sa i ze sie podoba, to zasluga wielu innych ludzi, ktorzy dopracowali ten jego zarys pomyslu, w tym Fisher.
Po prostu opanuj to dyskredytowanie ludzi, ktorzy maja inne zdanie niz ty i nie jezdzij po nich. Doceniam twoja wiedze, ale jednoczesnie ja zdaje sobie sprawe, ze wiele osob nawet nie wie o czym ty piszesz wymieniajac wydarzenia, nazwiska postaci i tak napawde nie ma to tez znaczenia dla ich odbiru kolejnych czesci SW. To co moze ich zniechecic to dziury scenariuszowe logiczne, ktore mozna widziec, wylapac bez posiadania tak glebokiej wiedzy. Czyli np. wlasnie ten brak jakiejs strategii w dzialaniach na polu bitwy za kazdym razem Ruchu Oporu... To zachowanie sie dziecinne KR, dziwne zakonczenie watku Snorka ot tak, nagla milosc Mulan. To sa rzeczy, ktore powinien przecietny dorosly widz wylapac i cos mu nie pasowac, ale nie musi byc wojujacym fanem do tego. Ogolnie to sie da o dziwo obejrzec... Moim zdaniem lepiej niz VII i Lotra, moglo byc lepiej, ale nie zgodze sie, ze Luka tam tak bardzo zniszczono. Sa tez zalazki ciekawych pomyslow, szkoda, ze malo tego. Ogolnie uwazam, ze gina tam postaci nie te co trzeba... Mialam nadzieje na smierc Huxa, smierc Lei tez bylaby ladna taka, a nie inna, oraz poprawka na zycie, a nie jest. Za to Luke... moze za bardzo sie pospieszyli. Nowa Stara Nadzieja niestety przez to, ze jest kalka spowodowala, ze w czesci, ktora stara sie cos opowiedziec po swojemu, wylaza te rozjazdy, niescislosci i brak sensu miedzy VII i VIII. Tyle, ze nie wiem, czy usilne proby jednak trzymania sie VII w VIII wyszlyby na dobre... Dalej bysmy grzezli w tamtej kalce, to by chyba nie prowadzilo do nikad. VIII jest kolejny jakby reebootem. Podobne problemy ma seria ST... Ale nic z tego nie upowaznia do jezdzenia po widzach, fanach czy ludziach to produkujacych. Mozna co najwyzej ogolnie odnosic sie do molocha, ktory ich zatrudnil.
I nie opowiadaj, ze SW jest religia, badz konkretny. Taka to teligia jak taoizm, swoja droga amerykanska przerobka roznych tam zaslyszanych filozofii z Azji i to wszystko. I chyba nawet Lucasa zaskoczylo i przeroslo jak z takiego jego ogolnego zarysu jakiejs tam filozofii funkcjonowania potrzebnej mu do opowiedzenia przygodowej hustorii fantasy w atmosferze kosmicznej wyrosl kult.... Ale w Ameryce wszystko mozliwe.
W kontescie wojujacych ortodo fanow scena p.erdolniecia piorunem w swiatynke i komentarz Yody i samego Luka co do tego nabieraja humorystycznego wydzwieku i pukania sie w czolko w strone tychze fanow. Powiem ci, ze to mi sie ogladalo zdecydowanie lepiej niz Mroczne Widmo. I co? I nico, nie zmienisz tego, a co najwyzej moze cie szlag trafic z tego podnoszenia sobie cisnienia takim czyms, ze mnie sie podobalo, a ty uwazasz, ze nie powinno.

ocenił(a) film na 1
alisspl

Nie, nie ma obowiązku grania w czymkolwiek. To wybór a nie obowiązek. Mark Hamill jest tylko trybikiem w maszynce która służy do nabijania kasy Disneyowi. Jest aktorem który pogubił się całkowicie. Raz film chwali, innym razem krytykuje, a potem z tej krytyki się wycofuje. Widzisz paniusiu, aktor który gra ikoniczną postać powinien się wsłuchiwać w głosy fanów. Mieć je chociaż na uwadze.

''To nie jest film polityczny, falszujacy fakty z historii, pornos, obrazajacy inna plec, rasy itp., zeby aktor musial sie choc przez chwile zastanwiac brac czy nie brac.''

Czy aby na pewno nie jest to film polityczny ? Spójrzmy na prequele. Dużo w nich było polityki. Aktor powinien się zastanawiać nad tym co robi, jakie to może nieść konsekwencje dla jego kariery. A nie się miotać na lewo i prawo a przez to sprawiać zawód fanów, dzięki którym jest kim jest. Swoją drogą chyba lubisz faszystów i rasizm, bo często o tym wspominasz :)

''Cala reszta tej twojej przepychanki z kolezanka jest glupim trolloowaniem.''

Raczej to było sprowadzenie całej rozmowy (gdzieś od połowy) do poziomu augmentów jakie przedstawiała tutaj.

''Bardzo dobrze wiesz o co dziewczynie chodzi''

No właśnie nie wiem. Tak samo jak nie wiem o co chodzi tobie ?

''Po prostu opanuj to dyskredytowanie ludzi, ktorzy maja inne zdanie niz ty i nie jezdzij po nic.'''

Opanuje kiedy oni opanują swoje. A to nie nastąpi prędko. Nie prowadzę dżihadu jak niektórzy, ale też nie zamierzam się tutaj z niektórymi pieścić. Jak coś to bach, obuchem w łeb wale i patrze czy równo puchnie :D

''wiele osob nawet nie wie o czym ty piszesz''

Zdaje sobie z tego sprawę. Ich strata.

''I nie opowiadaj, ze SW jest religia''

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jediizm
Nie muszę opowiadać. Takie są fakty a z faktami się nie

''Powiem ci, ze to mi sie ogladalo zdecydowanie lepiej niz Mroczne Widmo. I co? I nico, nie zmienisz tego, a co najwyzej moze cie szlag trafic.''

I nic. Masz rację nie zmienię tego. Szlag mnie też nie trafi. Po prostu będę ci mocno współczuł, licząc na to że kiedyś może się nawrócisz i zdanie zmienisz.



Rinzler

Nie, SW nie jest religia. Nawet ten link to potwierdza. Udawaj, ze nie wiesz na co zwracam ci uwage, na pewno to poprawi twoja wiarygodnosc.
Hamil w niczym sie nie pogubil. Znam takich jak ty co uwazaja, ze aktor ma szczekac jak pies kiedy fani zadaja.
Zapewne nie powiedzial i tak prawdziwych powodow, dla ktorych jest niezadowolony, a wyszlo,ze ze filmu, ktory pewnie i tak go malo obchodzi. Bawilo mnie jak zjarany fan dprzentowal mu prawdziwego propsa, ten prawdziwy miecz Luka z pierszego filmu, a on ani byl rownie entuzjastycznie nastawiony, ani nawet pamietal co to i kiedy uzywane. Ot, bo to tylko film i jakis props.
Dlatego tak bardzo podoba mi sie ta zlosliwa scenka z piznieciem miecza przez Luka, bardzo dobrze, ze gra na nerwach takim ortodoksyjnym ludziom, ktorzy dawno sie pogubili w tym, ze film, scenariusz nie jest jakims ich dobrem narodowym i tworcy jak sie wkurza na ich zachowania, to moga nawet z ukochanej postaci zrobic rozowa swinke z roza w tylku i nic im do tego.
Wychodzi na to, ze obie strony warte siebie.
Ja Disneya cenie za okreslone filmy, za tych ludzi, ktorzy pod tym szyldem pracowali, nie za zalozyciela czy dyrektorow. Ale teraz sa ci, potem beda inni, filmy beda zle, a moze jakis jedne dobry.
Hamil wyraznie zlamal umowe i nie powinien tego robic. Czy mu sie postac, film podoba, czy nie, to dobrze wie, ze nie ma co sie tym dzielic po padnie na grunt oszolomstwa, ktrzy za taka opinie beda go chwalic, a za inna beda mu zyczyc smierci.
Ja bym tam sie cieszyla i byla dumna, ze widzowie doceniaja jego gre aktorska, a nie rozstrzasala, czy film wyszedl nie taki jak by on chcial.
JAk bedzie glupio gadal to nie bedzie mial szansy z innym rezyserem np, jako retrospekcje wystapic.
Zadania fanow nie sa wiazace, zadania pracodawcy aktora jak najbardziej i nie ma co do tego dorabiac teorii, bo Disney nie Disney, nikt by nie pozwolil na lamanie kluzul i robienia kolo piora.
Ludzie niech pojda i sami ocenia, lepiej zeby na to wydali pienidze niz na wodke w ramach nudy. Najwyzej Disney zarobi o pare milionow mniej, a i tak bedzie kasa na kolejne SW, dla fanow to jest sedno tak naprawde, wzgledna jakos czegos co nigsy wielka jakoscia nie bylo, to juz fanaberie.
Nie bedzie kasy, nie bedzie zielonego swiatla na jakiekolwiek krecenie.
Szkoda, ze trzeba ci to tlumaczyc. Ale jak wolisz brak co roku SW, towja sprawa, przeciez to nie mnie obejdzie, tylko wlasnie takich uzaleznionych od tego jak ty.

ocenił(a) film na 1
alisspl

Jak nie religia, jak religia. Są ludzie którzy uważaj że jest to
religia. Utożsamiają się z wartościami Jedi i tym że nie ma
śmierci, jest Moc. Słuchaj paniusiu co znowu puszcza pawia
publicznie i trzeba jej odpowiadać na kolejne wypocinki. Ja
nie muszę wypadać wiarygodnie przed tobą. Nie zależy mi
na tym. Nie, nie znasz takich jak ja. Tylko sobie myślisz że
znasz a tak naprawdę jesteś w dużym błędzie. Wysówasz
ciągle mylne tezy na mój temat. Sama jesteś warta siebie,
czyli w sumie nic nie warta jak te twoje zaczepki które są
wymierzone głównie we mnie. G.... mnie obchodzi to za
jakie filmy cenisz Disneya. Jak chcesz być marionetką jako
widz w obecnym kształcie ów Disneya proszę bardzo. Rób
jak uważasz. Szczerze nie jestem w stanie docenić samej
gry aktorskiej Marka Hamilla w tym filmie, bo ilość rzeczy
była w tym filmie zła i nie do przyjęcia skutecznie mi to już
utrudnia. Tak jak powiedział ON jako aktor się pogubił dla
mnie kompletnie. Nie tylko dlatego że wziął udział w tym
przedsięwzięciu jakim jest realizacja filmu, ale w momencie
gdy najpierw krytykuje ten film a potem się z tego wycofuje.
Staje się przez to mało wiarygodną personą. Wiesz wole być
uzależniony od Star Wars, niż tak jak TY być uzależniony od
wygadywania głupot publicznie o filmie (który pewnie nawet
dobrze nie oglądałaś)

ocenił(a) film na 10
Rinzler

No patrz, ja nie jestem z nowego pokolenia a kocham nowe filmy

ocenił(a) film na 1
Himiteshu

Czasem zdarzają się wyjątki ;)

Rinzler

Przecież Mark Hamill powiedział, że to jest jedna z jego ulubionych części :)
"Finn i Mulan" - Wow, mega śmieszny żart, aż spadłam z krzesła. A jeśli już wymyślać jej przezwisko, to aktorka jest z Wietnamu a nie z Chin... Już po tego typu humorze widać jakie kto ma podejście do filmu.

ocenił(a) film na 2
elfka77

Niby w jaki sposób nadanie bohaterowi przezwiska pokazuje jakie mam podejście do filmu? Na Melkora mówię emoś, na Rey - MRey Sue, na Cersei - Caroll, na Jaimego Lannistera - Larry. Nie widzę w tym niczego złego. A Mark Hamill dawał wyraźnie do zrozumienia w licznych wywiadach, że kreacja Luke'a mu się nie podoba. Może nie wywiesił nad głową transparentu, ale nie tylko ja wychwyciłam negatywną opinię aktora. Na SW Celebration facet zapędził się tak daleko, że do akcji wkroczyła Kennedy, która praktycznie zabrała mu głos XD. Nie wiem czy gdzieś w internecie krążą z tej części panelu nagrania, ale konsternacja na widowni była spora, let me tell you.

ocenił(a) film na 1
Klear

Nie no Mulan akurat jest całkiem trafne i zabawne :D A co do Star Wars Celebration miałem takie wrażanie że zaproszenie George'a Lucasa na ostatni miało wymiar jedynie symboliczny, miało stworzyć wrażenie że facet niby jeszcze w tym uczestniczy, choć tak naprawdę nie uczestniczy. Nad czym ubolewał właśnie Mark Hamill.

Klear

Co za bzdury. Przecież Mark wszędzie się wypowiada w mega pozytywnych słowach i powiedział, że "Last Jedi" jest jego ulubionym filmem zaraz po "Imperium kontraatakuje". A wywiad na SW Celebration radzę obejrzeć raz jeszcze, Mark chwali Johnsona jako jednego z najlepszych reżyserów SW. Kennedy wcięła się tylko po to, aby poprawić Marka, który zaczął mówić, że Luke nie jest już tak ważny dla historii - powiedziała, że jest bardzo istotny na co Mark się bardzo ucieszył ;)
Nie, Mulan nie jest w ogóle trafne, powiedziałabym bardziej, że jest rasistowskie. Ale to tylko moje zdanie, wątpię, że Cię zainteresuje. Poza tym, jak już wymyślać jej przezwisko, to rodzice aktorki pochodzą z Wietnamu, nie z Chin :)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Dla ciebie to co pisze to są bzdury. Dla mnie to co ty piszesz to są bzdury. Więc sorry. Nie jedna osoba na tym forum powie ci że jednak pozytywnie się nie wypowiada, to co zbiorowe kłamstwo ? A może kłamstwo powtarzane wiele razy robi się prawdą ? Ja mam na to inną odpowiedz. Zgadnij jaką ? Podpowiem tylko że dotyczy ona ciebie. Przypominam tylko ci kobieto że od Star Wars Celebration do czasu tuż przed premierą filmu minął jakiś czas ;)

''Kennedy wcięła się'' - czyli jednak teraz zgadzasz się z tym że się wcięła, choć twierdziłaś wcześniej coś zupełnie innego ? OK

''Nie, Mulan nie jest w ogóle trafne, powiedziałabym bardziej, że jest rasistowskie. Ale'' - nie ma ale, rasizm to rasizm. Zgłoś to na policje, numer kontaktowy 997

Serio ch... skąd ona pochodzi. Dziwie się tylko że taka pierdoła jak ''Mulan'' (chodzi o określenie a nie o postać) mogła ci urazić w stosunku do azjatyckiej aktorki które de facto nie jesteś

Rinzler

Znajdź Azjatę i powiedz tak do niego, to zobaczysz o co chodzi:)

ocenił(a) film na 1
elfka77

A jak zrobi coś innego, od tego co oczekujesz że zrobię to co wtedy ?

ocenił(a) film na 1
elfka77

Widać czytałaś jakieś inne wywiady... może nie jego

Rinzler

A kto mówi o czytaniu wywiadów? Polecam obejrzeć:
https://www.youtube.com/watch?v=DCAcDC2Bfag

ocenił(a) film na 1
elfka77

Ale przepraszam co chcesz udowodnić ? Że tego nie powiedział ?
Swoją drogą jak zobaczyłem znów jak Markowi Hamillowi wcina się Kathleen Kennedy to wyłączyłem materiał. Strasza baba, a raczej okropne babsko. Nie chce jej już jednak cisnąć.

Rinzler

Wcina się? Kobiecina odzywa się akurat w momencie, kiedy Mark zrobił pauzę.
Co więcej, "wcina" się w takim momencie, w którym ja też bym się wcięła, bo nie pozwoliłabym Markowi mówić o tym, jaki to on jest nieważny i nieistotny dla całej nowej sagi. To kochany, skromny człowiek <3
Radzę oglądać ze zrozumieniem. Tak rodzi się nieprawdziwa plotka ;)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Widocznie inaczej rozumiemy czym jest pauza. Sorry ale nie jesteś nią. Na szczęście. Radzę na przyszłość nie udowadniać innym wywiadem, zupełnie
inną rozmową że ktoś czegoś nie powiedział. Skoro to powiedział. Tak więc
tego. No, skończ.

Rinzler

Ale co powiedział? Bo nie rozumiem?
https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=036r0VczgvQ
Tu z kolei fragment o tym, kiedy mówi, że "Last Jedi" to jego drugi ulubiony film z serii Gwiezdnych Wojen.

ocenił(a) film na 1
elfka77

W takim razie może po prostu Mark Hamill nie jest spójny w swoim wypowiedziach.

Rinzler

Albo ktoś przekręcił jego słowa.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Nie sądzę.

Rinzler

To czekam na jakieś źródło teraz z Twojej strony, wymyślić kto co powiedział to sobie można wszystko.

ocenił(a) film na 1
elfka77

http://star-wars.pl/News/22669,Rian_zadedykowal_film_Carrie_Fisher.html

To co walka na to co powiedział aktor na źródła trwa dalej ? :)

Rinzler

"Ale jak przyznaje aktor, gdy zobaczył już skończony film, to zmienił zdanie w tej kwestii."

I po co rozdmuchiwać temat, twierdzić, że Hamill daje znać w licznych (?_ wywiadach, że film mu się nie podoba, że ktoś zabiera mu głos w trakcie wywiadu? (:D) To wszystko bzdury. Praktycznie w każdym wywiadzie Mark chwali film a zwłaszcza reżysera, a Wy i tak się przyczepicie, że jeden raz aktor powiedział, że tylko na początku nie podobała mu się mroczna kreacja Luke'a. Totalnie ignorując to, co mówi przy innych okazjach, zwłaszcza o tym, że Last Jedi to praktycznie jedna z jego ulubionych części.

ocenił(a) film na 1
elfka77

W tej kwestii w jakiej przedstawiono postać Luke'a zmienił zdanie a nie w kwestii tego że nie wszystko w „Ostatnim Jedi” mu się podobało i tego odnośnie George'a Lucasa. Tak więc czytamy ze zrozumieniem tekst pisany ;)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Ale ja nie twierdziłem i nie twierdzę że mu ktoś zabrał głos w trakcie wywiadu. Tylko że ktoś, konkretnie te babsko z Disneya wtrąciło mu się w trakcje nazwijmy to prelekcji, przemowy do fanów. Co było wyrazem braku kultury. Ja wiem że najlepiej to powiedzieć ''To wszystko bzdury'', lecz nie tędy droga moja droga :)

Rinzler

Cały czas o tym wtrąceniu, jakie to ma znaczenie? Nikt mu się nie wtrącił, nie oglądałeś wywiadu? Wasze opinie Waszymi opiniami, ale zostawcie opinie Marka w spokoju, bo owszem, to już są wierutne bzdury. I nie jestem Twoją drogą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones