PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 483
oceny
6,8 10 1 149483
6,8 43
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Nie cierpię hejtować ani krytykować dla samej krytyki, ale autentycznie ciężko jest mi się doszukać pozytywów w tym filmie.

Ilość PRZEZABAWNYCH (ironia alert) scen jest przeogromna i to mój główny zarzut. Oczywiście mam świadomość tego, że SW to space opera a nie dramat wojenny, ale na miłość boską, dobrze wiemy że da się stworzyć film w tym uniwersum gdzie odpowiednie proporcje między komedią, przygodą i pewną dawką "mroku" są zachowane. Tutaj tego nie ma. Nieudolna komedia zdominowała cały film. Szkoda czasu na wymienianie wszystkich scen, po których miałem ochotę wstać i się przejść z żenady.

Linia fabularna to żart. "Hej, mamy jakieś 18 godzin do czasu aż skończy nam się paliwo w krążowniku na którym przebywa cała nasza ekipa, więc dwóch naszych ludzi poleci na pewną planetę do pewnego kasyna żeby przekonać pewnego typa SUPER-WŁAMYWACZA który lubuje się w czerwonych klapach żeby dostał się na wielki statek złowrogiego Najwyższego Porządku w celu wyłączenia nadajnika który umożliwia namierzanie naszych statków kosmicznych w hiperprzestrzeni". Jasne, brzmi nieźle, czemu nie? I tak nie mamy innego wyjścia. No, może poza tymi transporterami, na które i tak każdego wpakujemy.

W ogóle, serio, Najwyższy Porządek, te same typki, które z planety (!) zrobiły broń parę razy większą od Gwiazdy Śmierci nie potrafią dogonić krążownika. Nie mają też posiłków, które mogłyby wyskoczyć z nadprzestrzeni blokując krążownik. Oczywiście, że nie, no przecież skąd???

Snoke. Tutaj brakuje słów xD. Typ, który miota Rey jak workiem kartofli, szkoli Rena, ma pod sobą cały Najwyższy Porządek nie zauważa, że mu się na krześle koło dupy telepie miecz świetlny. Ale rozumiem, w końcu powiedział, że Ren "zabije swojego największego wroga". TAKIE GŁĘBOKIE, DWUZNACZNE, NIEBANALNE.

Ta Azjatka, której imienia na szczęście nie pamiętam - ta, która razem z Finnem poleciała w jakże fascynująca przygodę polegająca na schwytaniu SUPER-WŁAMYWACZA... To jest cytat dekady (parafrazuję, bo nie pamiętam słowo w słowo): "Wygramy wojnę nie zabijając wrogów, tylko ratując tych, których kochamy". I całusek pod koniec. No ja pi$$%dolę. Sun Tzu byłby dumny.

I PO CO te kozo-konie na tej śmiesznej planecie z kasynem?

No i mój faworyt: Latająca Leia.

Szkoda, że ten chłopaczek w ostatniej scenie nie wsiadł na tą miotłę i nie poleciał ścigać Voldemorta. Wtedy byłbym spełniony.

Ja nie wymagam od SW mega spójnej logiki i rozbudowanej wielowątkowej fabuły, naprawdę. Chciałbym po prostu oglądać film, gdzie nie czuję się traktowany jak 12-letnie dziecko.

ocenił(a) film na 10
chap95

Ha ha, ja dla odmiany jestem zszokowany faktem, że są widzowie, którym ten film się nie podobał. :)
To już chyba wolę nie być "fanem SW", bo film jest świetny.

ocenił(a) film na 3
chap95

Ten film mial tak trywialnie plytka historyjke, ze przebil wszelkie glupoty jakie kiedykolwiek widzialem.
Jestem fanem STAR WARS - nie fanatykiem, ale jest to film ktory pokochalem w dziecinstwie.
Lotr 1 juz nosil w sobie elementy niepotrzebnego humory, dziwnych scen i trywialnie prostych i az glupich rozwiazan plotu.

Ostatni Jedi - przebil i podniosl poprzeczke debilizmu nie tylko dla universu Gwiezdnych Wojen - ale dla wszelkich filmow.
Pytaniem pozostaje czy winny temu jest slaby sztab odpowiedzialny za produkcje - czy malo wymagajacy widz.
Obawiam sie iz to drugie co mozna zaobserwowac w hitach kasowych - Filmy Marvelowskie, Szybcy i Wsciekli, Transformersy...

Kiedys nawet niewymagajace kino jakim bylo SF mialo w sobie walor artystyczny i jakis przekaz. Dzisiaj wystarczy muzka, pare wybuchow, kolorowe animacje komputerowe i "niewymagajacy" widz z chacia zaplaci za bilet kinowy aby na chwile przeniesc sie w swiat papki umyslowej. Niestety dzisiaj filmy staly sie papka.

Obserwujemy upadek kina w skali globalnej. Dzisiaj aby ogladnac dobry film, trzeba siegac po produkcje niszowe i niskobudrzetowe.
Niema bowiem nic gorszego dla producenta / studia filmowego jak widz ktory wyszedl z seansu i "nie zrozumial" filmu.
Taka osoba aby nie poczuc sie "glupio" wiecej do kina moze nie wrocic... wiec lepiej wyprodukowac film aby nawet malpa zrozumiala a efektem tego bedzie wiecej $$$$$$$$$

Ostatni Jedi - zlamal mi serce...
Jak Indiana Johnes zostal zabity 4 czescia - tak 8 czesc zamknela dla mnie universum Star Wars.
Obecnie udaje sie do pustelni aby kontemplowac w samotnosci i ogladnac sobie orginalna sage, aby zobaczyc jak to kiedys bylo, gdy kino bylo jeszcze wspaniale i wzniosle.

pozdrawiam wszystkich fanow i nie fanow
niech moc bedzie z wami

ocenił(a) film na 1
SadSam

SadSam i choć co do Łotra się nie zgodzę (bo jest to "samodzielna historia" wnosząca "coś innego"), tak Ostatni Jedi zamyka dla mnie pewien etap Gwiezdnych Wojen i jak sam określiłeś "wymagającego kina". Szkoda, bo wiązałem spore nadzieje z nową trylogią... Pozdrowienia

ocenił(a) film na 8
SadSam

Z jednej strony Cię rozumiem, czułem się tak w stosunku do TFA, ale nie zgodzę się co do tego, że "teraz szukając ambitnego kina trzeba się kierować w stronę niszowych produkcji". W początkach kina całe było niszowe, więc należało je wynieść wysoko pod poprzeczkę sztuki, żeby ktoś się tym zainteresował. Gdy stało się ucztą dla mas rozpoczęła się degradacja. Stare Gwiezdne Wojny były klimatem fanów, jeszcze 10 lat temu dzieliśmy się na zatwardziałych zwolenników Star Treka/Star Wars/LotR i to były niekiedy hermetyczne nerdowskie światki. Teraz Star Wars ma być ucztą jak każda serwowana przez Disney w niedzielne popołudnie i nie wychylać się poziomem ponad "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki". Ale właśnie humor i dystans ratuje tego typu produkcje. To zawsze mi się kojarzy z żartami Rocky'ego, który zapalając światło mówił "Pstryk! hehe.".

ocenił(a) film na 7
chap95

Moim podstawowym problemem z tym filmem są bohaterowie. W Starej Trylogii sprawy szły dużo bardziej emocjonalnie, z należytym tempem a każda postać przechodziła jakąś zmianę; niemal każdy "dorastał", uczył się szacunku do rzeczy, które wcześniej uważał za niemożliwe, śmieszne, nie warte uwagi (Luke nauczył się cierpliwości, Han empatii i dzięki temu potrafił poświęcić się dla idei). W nowej trylogii te sprawy jakoś poszły na drugi plan. Dobrze, że Rian Johnson poszedł nową ścieżką, ale myślę, że w jego koncepcie brakuje charakteru, pomysłu na całość. Przez cały film Rey dowiaduje się o przyczynach, dla których Kylo stało się taki a nie inny (tylko zakładam, że to prawda), ale jej samej to nie zmienia. Po prostu więcej wie. Finn staje się bohaterem pozbawionego napięcia wątku pobocznego. Wszystko związane z misją w kasynie (w tym wielkie konio-stwory) pasują do reszty jak pięść do nosa i w dalszej części filmu nie mają znaczenia. To samo Del Toro. Nie cierpię jego postaci. Jest tak obojętna, mało zabawna i odpychająca aparycją, że mam ochotę przywalić mu w gębę jak się pojawia. Twist z nim związany może i zaskakuje, ale emocjonalnie nie rusza, bo nic o nim nie wiemy i zanim film się kończy, zapominamy, że w ogóle się pojawił (to samo nieszczęsna Phasma). Poe to taki niby nowy buntownik w stylu Hana Solo (brakuje mu zdecydowania jakiegoś współtowarzysza, bo cała jego rola polega na lataniu na niebezpieczne misje, ale czy w którymś momencie daje się odczuć, że może nie wrócić? NOPE. I to jest mój problem z tym filmem. Pomimo twistów, zwrotów akcji i paru ciekawych a nawet świetnych rozwiązań, film pozostawia mnie niemal obojętnym emocjonalnie. Finał rusza chyba tylko dlatego, że zamyka się rozdział Luke'a i tworzy to jakąś klamrę. Ale wyłącznie dla niego. Cała reszta - Rey, Finn, Poe a nawet Leia nie przechodzą żadnych zmian. Nie wymieniłem tylko Rose, ale strasznie mnie irytowała swoimi dialogami jakby z innej bajki. Z jej słów wylewa się sporo patosu a apogeum osiąga w momencie, kiedy kradnie Finnowi pocałunek a w tle coś wybucha. I to nie żaden grzech, gdyby nie fakt, że między tą dwójką nie iskrzy.
Humor w wielu miejscach jest zbędny, często psuje nastrój sceny, ale jak się udaje to jest naprawdę dobry - tekst o zadupiu Jakku i Luke trollujący Rey z odczuwaniem Mocy. Reszta stargetowana na dzieciaki, choć numer z Porgiem, który uwinął sobie gniadko z Sokole Millenium jest na swój sposób słodki.
Po drugim seansie dałem 7/10 (oczko wyżej), ale wciąż uważam, że do Starej Trylogii brakuje lat świetlnych na poziomie emocji i rozwoju postaci.

ocenił(a) film na 10
chap95

No to widzisz, ja jestem fanem SW, któremu ten film się spodobał. Czerpałem z niego dużo radości, rozwój bohaterów mi się podobał i skupienie na ich psychologii, bitwy kosmiczne był mega, a występ Yody nawet nie odebrałem jako fanserwis, raczej poprowadzenie dalej tej mitologii.

ocenił(a) film na 8
chap95

Ja po wczorajszym seansie (godzina 22:34 zaczęły się napisy początkowe) jestem totalnie rozwalony. Spodziewałem się dynamiki postaci, które VII część zaoferowała, a tutaj totalna klapa. Jak można było tak zepsuć film. To ma być rozrywka a tym samym miałem ochotę iść do domu spać. Zostałem i na koniec myślałem, że mały z miotłą będzie Harrym Potterem :), ale jednak nie było takiej sceny po napisach :)

Z Twoim komentarzem się w pełni zgadzam. Myślałem, że będzie powtórka z Imperium Kontratakuje, a tymczasem dostaliśmy totalnie niewiadomo co...

ocenił(a) film na 1
grzesiek080

Jak oni mogli zarżnąć w taki sposób SW, IX epizod sobie odpuszczam, porażka, parodia i dno.

ocenił(a) film na 8
grzesiek080

Jak by była powtórka z Episode V to byś narzekał, że kalka : D

ocenił(a) film na 3
chap95

Mam podobne odczucia. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zbyt wiele w tym Disneya-czyli dziecinady i infantylnych żarcików na siłę.
Last Jedi jest moim zdaniem lepszy od Force Awakens ale trudno byłoby zrobić coś gorszego, choć twórcy się starali jak mogli:
-Leia w kosmosie... wtf?,
-idiotyczny pościg w kosmosie i strzelanie w rufowe osłony krążownika pomimo że ten był podobno poza zasięgiem - Nawet w Rogue One niszczyciel Vadera przybył by odciąć odwrót rebeliantom-nie trzeba być strategicznym geniuszem by na to wpaść,
-Snoke mający tak wielką kontrolę, że aż żadną-jego koniec może zrobi wrażenie na 9-latku a dla pozostałych widzów jest to kolejna niekonsekwencja i żenada,
-Rey gawędzi sobie w najlepsze z Kylo a mistrz Luke tego nie wyczuwa,
-wtrącenie do więzienia za złe parkowanie,
-BB8 potrafi prowadzić wszelkie machiny z ATST włącznie-dobrze że nie przejął sam całego statku Snoke'a :)
-Rey nie wiadomo skąd nagle ze statku Snoke'a pojawia się na Falconie
a tak poza tym to jeszcze większe łaziki, jeszcze większy niszczyciel, podróż do kantyny/kasyna by znaleźć szmuglera/hakera-jakby brzmi znajomo... :)
Podobnie jak poprzednio zupełnie niepotrzebnie wprowadzono Kapitan Phasmę.
Choć postać Luke'a z początku mi się nie podobała to nabrała jakiegoś kolorytu tylko po to żeby dziwnie skończyć....
Z tym chłopaczkiem na końcu miałem bardzo podobne oczekiwania i żałowałem że nie odleciał na tej miotle do Hogwartu czy gdzieś tam.

ocenił(a) film na 8
chap95

Uwielbiam ujadanie fanboyów ST o poranku.

ocenił(a) film na 3
chap95

100% racji. Dodałbym jeszcze, że film razi słabością postaci które są irytujące albo wręcz tragikomiczne, bądź też w ogóle nie wiadomo po co są jak Phasma, która wyróżnia się tylko bajeranckim pancerzem. Dla mnie gorszy od Mrocznego widma, gdzie była chociaż jakaś fabuła i coś nowego a nie tylko ograne Tie, maszyny kroczące i pojazdy a'la gwiazda śmierci...

ocenił(a) film na 4
chap95

Jak dla mnie film dobry, pomijając wątek Finna i Rose. Cały do śmieci.

ocenił(a) film na 2
chap95

pod wszystkim się jak najbardziej podpisuję i się zgadzam. Ale warto jeszcze dodać że totalną porażką były sceny walki na miecze. Przecież raczej pierwszą rzeczą jaka się kojarzy z Gwiezdnymi Wojnami są Jedi i miecze, a to w filmie także zawiodło. Sceny Walki strasznie toporne i podkładane, a mieczami machają z takim wysiłkiem jakby ważyły tyle co żelazny miecz oburęczny... Wyszliśmy z kina strasznie niezadowoleni, wyrzucone pieniądze na bilety. Producenci wyszli chyba z założenia że film i tak się sprzeda...

ocenił(a) film na 8
pineek

Też rzuciło mi się to w oczy, szczególnie w przypadku Rena. Jego miecz przypomina taki bastard, ale... No, w końcu nie jest nim. Rey też kroi skałę tak, jakby trudno jej było opanować ważące dwa kilogramy ostrze. Wydaje mi się, że tutaj twórcy mieli zamysł, że sceny walki też będą inspirowane starą trylogią... gdzie były właśnie dość toporne i przypominały średniowieczną szermierkę. Nowa Trylogia mimo oczywistych wad kwestie walk na miecze wyniosła z poziomu trawionego dżumą europejskiego rycerstwa do dalekowschodnich tradycji shaolin kung-fu... i to było genialne, bo miecze zbudowane z czystej energii nadają się do akrobacyjnej pokazówki jak żadna inna broń.

ocenił(a) film na 3
chap95

pozytywne opinie to płatny marketing i ludzie, którzy uwierzyli w ten marketing. tak jak uwierzyli że tyskie jest dobre

ocenił(a) film na 5
chap95

Mój ulubiony tekst filmu ,,mam tu tyle tego a nie możemy zniszczyć trzech stateczków''.

ocenił(a) film na 8
chap95

Ogólnie film znów jest mocno przepisany ze starej trylogii, ale wg mnie dużo bardziej umiejętnie niż TFA. Scena latającej w kosmosie Lei, cóż... Nie za bardzo wiem jak ją traktować. Bardzo dziwne i chyba nie da się polemizować z tym ze ch#^we, bo mimo ze gdzieś tam w komiksach, czy animacjach może zdążyły się podobne cuda, ale nie w przypadku pani, która z mocy skorzystała kilka razy w życiu... Ale może to miało być jedno z tych Disneyowskich zagrań, tylko w tle zapomnieli wrzucić "Mam tę moc". Wracając jednak do kalkowania z Oryginal Trilogy, mnie tym razem, w przeciwieństwie do TFA, odniesienia nie przyprawiały o mdłości, ale o wzruszenie. I ja szczerze mówiąc, zatytułowałbym ten wątek "Jestem zszokowany, że są fani SW, którym ten film się nie podobał.", bo rozumiem, jeśli ktoś traktuje sagę jako jakieś tam filmy sci-fi, to znam dziesiątki dużo lepszych, a z całej Sagi SW znalazło by się wśród nich pewnie tylko "Imperium Kontratakuje". Ale jeśli ktoś rozumie Star Wars w kontekście gier, komiksów, książek, animacji etc. to wg mnie ta ostatnia produkcja plasuje się na całkiem niezłej pozycji. Także ja prawdopodobnie zawyżam swoją ocenę ze względu na a) miłość do całego świata Star wars b) zerowe oczekiwania co do jakości tego filmu po TFA i poczytaniu paru komentarzy tutaj.
Ale żeby nie było tak słodko, że kalkowanie jest super... Najbardziej rozwaliło mnie zabicie Luka przez Rena w tym samym stylu co Obi-Wana przez Vadera... A tu nie! Sekunda miłego zaskoczenia, że to jednak nie to samo.. On wytworzył iluzję swojej postaci! Łał! Wytworzył iluzję i unikną śmierci, nie tak jak ten głupi klecha Kenobi... żeby za chwilę tak samo jak on, tylko ze już zupełnie bez sensu, zniknąć. F*ck : o chyba tylko po to, żeby Ray mogła się wzruszyć jak to błogo spokojny był gdy odchodził.

ocenił(a) film na 4
wuj_morfina

Jestem fanem gwiezdnowojennych gier, książek i komiksów i szczerze mówiąc, po premierze TFA nie miałem już większych złudzeń co do kierunku, w którym będzie zmierzać nowa trylogia, jednak jeszcze przed obejrzeniem owej części miałem nadzieję, że ekipa Disneya będzie robić filmy zgodne z tym wykreowanym przez filmy i rozszerzonym przez inne media uniwersum i zasadami, jakimi to uniwersum się rządzi. Niestety, nie mogę powiedzieć, żeby TFA czy zwłaszcza TLJ stosował się do tych zasad.

ocenił(a) film na 10
chap95

Star Wars fabułą nigdy nie stał. Zawsze chodziło o klimat, realizację itp. Oryginalnej trylogii już nikt nie przeskoczy. Też dwa lata temu wczuwałem się w to tak jak ty. Teraz podchodzę do tego na luzie i bawię się świetnie. Uroniłem łezkę oglądając ostatnią scenę z Lukiem wpatrującym się w dwa zachodzące słońca.

ocenił(a) film na 5
marcin_60

Jeżeli stara trylogia jest dla Ciebie mistrzostwem i nic jej juz nie przeskoczy to dlaczego oceniłeś film na 10:) Aaahh sry to jest Star Wars i nie ważne jaki gniot zrobiliśmy bądź zrobimy w kolejnych latach fanboye i tak z całych sił będą bronić krzyża ;)

ocenił(a) film na 5
marcin_60

Nowa Nadzieja miała bardzo ciekawą, zajmującą fabułę świetnie zrealizowaną.

ocenił(a) film na 3
chap95

"Szkoda, że ten chłopaczek w ostatniej scenie nie wsiadł na tą miotłę i nie poleciał ścigać Voldemorta. Wtedy byłbym spełniony."

Mistrz. Lepiej bym tego nie ujął.

chap95

tyle słów, a 6/10 to nadal pozytywna ocena

ocenił(a) film na 6
chap95

Również mam już ten film za sobą, o ile naprawdę lubię universum SW wliczając w to extended universe w zasadzie już jako legendy, to ten film wydawał mi się bez polotu, naprędce klejone różne koncepcje, wydaje mi się że nie było pomysłu na film od początku do końca tylko na zasadzie doklejanie kolejnych scen - przykre. Czego najbardziej mi brakowało ideologi jedi poprowadzenie postaci które mają jakiś cel i dzięki swoim umiejętnościom dokonują prawie niemożliwego, a tutaj Ren przylatuje sobie na okręt flagowy żeby sobie porozmawiać - no litości bardziej tego wątku chyba nie dało się zlać. Kolejny wątek który podnieca fanów od początku potyczki X-wingów temat znowu odsunięty na dalszy plan a zastąpiono go heroizmem poległych zamiast pokazać kunszt pilotażu poszczególnych jednostek (kto czytał eskadre widm albo sagi z x-wingami na pewno wie czego mi tutaj brakuje). Ostatni równie bolesny obraz pokonanie Snok-a, lord sithów który osiągnął poziom błyskawic zostaje pokonany przez leżący na biurku miecz, poco pokazywać jego umiejętności szermiercze lepiej od razu zakończyć wątek i można przejść do kolejnego. Dno ale do tego zmierzamy nieubłaganie wszystko jest odgrzewane żeby wycisnąć jakiś budżet i plan zostaje zrealizowany głownie przez ciekawość co oni tam wymyślą wiem po sobie więc chyba powoli możemy się przyzwyczajać do coraz gorszych filmów, ale na litość jak zrobią film o Kenobim na podobnym poziomie to będzie profanacja.

ocenił(a) film na 5
chap95

Również nie rozumiem zachwytów nad tym filmem... dla mnie najsłabszy z uniwersum SW.

ocenił(a) film na 6
chap95

Święte słowa. Nic mnie tak dawno nie zirytowało i zawiodło.

ocenił(a) film na 7
chap95

No z bólem stwierdzam, że ciężko mi się z Tobą nie zgodzić. Choć film oceniam dużo lepiej niż Ty oceniłeś to trzeba włożyć maksimum dobrej woli by nie dostrzec kuriozalności tego kretyńskiego pościgu za przetrzebioną rebeliancką flotą i zupełnie infantylnego motywu "urwania się" dwójki bohaterów w celu odnalezienia super-hakera, który z palcem w wiadomym miejscu wejdzie se na wrogi okręt i i go zhakuje. Serio. To jest historyjka dla 10-cio latków.
Główny szwarccharakter , czyli Kylo to dla mnie kpina od samego początku. Rozwydrzone, przerośnięte dziecko z nałożoną na twarz idiotyczną maską służącą przydaniu mroku. Rly? 40 lat temu gdy powstał Vader wysilono się na uzasadnienie dla jego kombinezonu. Dzisiaj po prostu dano typowi komiczną maskę i tyle. Ma bo ma. Bo jest w nim mrok. I zszargane nerwy, które każą mu wpadać w złość i demolować otoczenie bo mu znów nie wyszło. A nie wychodzi mu dosłownie nic, bo i jak ma wychodzić skoro gość powinien kończyć gimnazjum zamiast podbijać galaktyki. Nawet w jakiejś groteskowej, latynoskiej dyktaturze taki "wódz" by się tygodnia nie utrzymał przy sterach władzy.
Generał Hux to też lepszy egzemplarz. Wypacykowany elegant, którego rolą jest składanie dwuzdaniowych raportów i przekazywanie otrzymanych od innych poleceń tym swoim niezmutowanym chyba jeszcze głosikiem. Taka krótkofalówka na dwóch nogach. Bohater idealny dla obrazów o Hannah Montanie.
Zdecydowanie lepiej nakreśleni zostali bohaterowie jasnej strony mocy. Chociaż na miano groteski zasługuje to co robi Poe.
Pilot, oficer, żołnierz. I gość który drze się na komandorów i admirałów, nie wykonuje ich rozkazów a nawet się buntuje i mierzy do nich z broni. Przecież taki typ nawet w jakimś zapuszczonym pospolitym ruszeniu z Hołopola skończył by na pierwszym drzewie albo przed plutonem egzekucyjnym. Jeśli w armii rebelianckiej pierwszy lepszy ćwok jest równy generałom i marszałkom to nie mam pytań. Chyba nawet Kylo Ren i generał Hux są skazani na sukces :D
W filmie, mimo wszystko, ja wyczuwam ten stary, dobry klimat. A to jest to co mnie ujmuje najmocniej. Mimo tego wszystkiego co powyżej, jestem (w miarę) zadowolony. Choć boli świadomość, że gdyby za nakreślenie wspomnianych postaci zabrał się ktoś z jakimiś logicznymi punktami odniesienia i gdyby zrezygnowano z idiotycznych epizodów to film byłby cudowny.
No ale nie można mieć wszystkiego.

ocenił(a) film na 2
chap95

Prawda. Nieciekawa muzyka, tak samo lokacje z wyjątkiem Craith, zbyt emocjonalne dialogi, co kontrastuje z surowością i zwięzłością dialogów z poprzednich odsłon. Nie smaczne jest robienie ofiar niesprawiedliwego systemu z głównych bohaterów, to istna beznadzieja niegodna Star Wars. Brak artyzmu walki na miecze świetlne jak to było w I-III. Kamera inaczej pracuje niż w poprzednich 6 epizodach, inne są dźwięki mieczy, te same statki kosmiczne. Te żarty dla rurkowców i dzieci neo? Porażka. Kim do k. urwy nędzy jest Snoke i dlaczego Luke został alkoholikiem? Zamiast oglądać film to zadaje sobie pytania, co do niejasnej fabuły. Chociaż w nowszych filmach I-III wiedzieliśmy do czego to dąży i jak historia Anakina się skończy, filmy wnosiły logiczną fabułę, chronologię postaci i wydarzeń. Wszystko było jasne. A tutaj pędzą z fabułą nie dając genezy. Mogli dać sobie spokoj ze spin offami i rozkręcić fabułę nowej trylogii na więcej epizodów. Przepraszam za słowa prawdy neofani, przytulcie misia na pocieszenie, sorry: porga. Ale żeby dzieci nie były pokrzywdzone przyznam, że walki kosmiczne były mega, no i Craith. Pozdrawiam starych fanów Star Wars.

ocenił(a) film na 2
chap95

Zgadza się. Nieciekawa muzyka, tak samo lokacje z wyjątkiem Craith, zbyt emocjonalne dialogi, co kontrastuje z surowością i zwięzłością dialogów z poprzednich odsłon. Nie smaczne jest robienie ofiar niesprawiedliwego systemu z głównych bohaterów, to istna beznadzieja niegodna Star Wars. Brak artyzmu walki na miecze świetlne jak to było w I-III. Kamera inaczej pracuje niż w poprzednich 6 epizodach, inne są dźwięki mieczy, te same statki kosmiczne. Te żarty dla rurkowców i dzieci neo? Porażka. Kim do k. urwy nędzy jest Snoke i dlaczego Luke został alkoholikiem? Zamiast oglądać film to zadaje sobie pytania, co do niejasnej fabuły. Chociaż w nowszych filmach I-III wiedzieliśmy do czego to dąży i jak historia Anakina się skończy, filmy wnosiły logiczną fabułę, chronologię postaci i wydarzeń. Wszystko było jasne. A tutaj pędzą z fabułą nie dając genezy. Mogli dać sobie spokoj ze spin offami i rozkręcić fabułę nowej trylogii na więcej epizodów. Przepraszam neofanów za słowa prawdy, przytulcie misia na pocieszenie, sorry: porga. Ale żebyście nie byli pokrzywdzeni przyznam, że walki kosmiczne były mega, no i Craith. Pozdrawiam starych fanów Star Wars.

chap95

A akcja pani Admirał?

ocenił(a) film na 5
FilmFan_8

kiszka

ocenił(a) film na 5
chap95

Cóż. Do "Przebudzenia Mocy" zatrudniono tego samego scenarzystę, co do "Imperium Kontratakuje" i "Powrotu Jedi", więc facet czuł ten klimat i to miało przełożenie na jakość filmu. Tutaj scenariusz i reżyserię powierzono temu facetowi, który zdecydowanie tego klimatu nie czuje i po prostu to spier...ł.

ocenił(a) film na 5
chap95

Ogólnie też jestem zdziwiony, że mogło się fanom podobać. Ja fanem nie jestem, SW to po prostu dla mnie western w kosmosie plus jakaś tam nostalgia z dzieciństwa. Prequele były fatalne, Force Awakens za to kupiłem w całość. Rogue One był ciekawy eksperymentem, ale dopiero druga połowa mnie wciągnęła. A Last Jedi?
Nie zrozumcie mnie źle, ja w sumie bawiłem się dobrze. Ale gdybym był fanem, to chyba dostałbym zatwardzenia (conajmniej). Strasznie debilny scenariusz i humorystyczne scenki w zupełnie nieoczekiwanych momentach. Moja reakcja była mniej więcej taka: "hehehehehehe... ja pier.dolę, serio?". No nie wiem, Monthy Pyton mi się jakoś skojarzył. Ten humor w nieodpowiednich momentach + ciągłe przełamywanie schematów (to dobra rzecz, ale musi być zrobiona z umiarem i wyczuciem) dało efekt taki, że całość oglądało się jak parodię SW. I tak jak pisałem - oglądało mi się to całkiem fajnie, 2.5h zleciało całkiem szybko, uśmiałem się. Ale jako SW i generalnie jako film The Last Jedi sprawdza się kiepsko. Za to jako Guilty Pleasure daje radę. Tylko, czy o to chodziło?

ocenił(a) film na 5
chap95

Ja jestem zszokowany, że są ludzie którzy krytykowali TFA a zachwycają się TLJ. Byłem w takim szoku, że postanowiłem dokopać się do źródła. I okazało się, że ludzie mają odmienne gusta, a po Gwiezdnych Wojnach każdy oczekiwał czegoś innego - jedni to dostali, drudzy nie. Szok i niedowierzanie.

ocenił(a) film na 8
chap95

Ludzie mają różne gusta i to, że ten film nie podobał się Tobie, nie oznacza, że musi nie podobać się innym.

ocenił(a) film na 9
gienek_pa

Dokładnie, są gusta i guściki. Przebudzenie mocy było początkiem trylogii, przedstawienie postaci, wkrecenie ich w wojnę dobra i zła. Nie trzeba dużego wysiłku by wymyśleć jakiś plot akcji by osiągnąć cel. Gorzej jest z drugą częścią trylogii, gdzie trzeba ukazać rozwój postaci, zwrot akcji by widz zastanawiał się co będzie dalej i jak zamkną trylogię. Moim zdaniem czy kręcił by to Jj czy Rian, albo zupełnie inny reżyser, to oceny byłyby podobne. Imperium kontratakuje też było na początku skrytykowane.

ocenił(a) film na 2
ancykaj

Skoro używasz określenia "gusta i guściki" to niestety, ale to drugie odnosi się do wielbicieli Ostatniego Jedi. O ile Przebudzenie broniło się jeszcze jako osobny film, to co w Ostatnim Jedi było tak wspaniałe? Kretyńska fabuła, która na końcu TFA czyni z Imperium 2 jakąś tam ukrytą frakcję na skraju galaktyki z kilkoma statkami, a zaraz później (bo między tymi częściami nie ma przerwy czasowej) są władcami całej galaktyki (to tylko jeden przykład)? Muzyka, której nie ma? Efekty, które wykorzystano ubogo? Akcja, która wygląda jakby to była jakaś lokalna potyczka na Zewnętrznych rubieżach, a nie wojna o galaktykę? Pojedynki na miecze, których również nie ma? W każdej części 1-6 i Rogue One było czym się zachwycać, nawet w Przebudzeniu coś tam by się znalazło, a tutaj? Serio?

ocenił(a) film na 9
Ryloth

To co mnie najbardziej wkurza w tych najnowszych częściach to ta idiotyczna poprawność polityczna. Rose musiała się pokazać by przerwać plotki, że Poe i Finn to geje, Finn nie mógł zginąć za rebeliantów, bo od razu byłyby głosy, że film rasistowski.

ocenił(a) film na 2
ancykaj

Czy ja wiem czy cię wkurza? Dałeś 9 ;)

ocenił(a) film na 9
Ryloth

Bo coś takiego jest w każdym amerykańskim filmie! Po prostu filmy kręci się dla wszystkich by nikt się przypadkiem nie obraził, rasa czy mniejszość narodowa. W każdym filmie musi być murzyn czy azjata i najczęściej są super koksami... Ehh temat rzeka, szkoda słów co się dzieje z kinematografia :(

ocenił(a) film na 2
ancykaj

Szkoda słów to na temat tego, jak Disney niszczy tę sagę.

Finn i Rose to byli super koksi? Finn pełni rolę comic relief w tej sadze i średnio umie walczyć, a Rose to w sumie nie wiem po co była, ale została sfriendzonowana na koniec ;)

Akurat bardzo dobrze, że to nie geje, nie chciałbym czegoś takiego oglądać w Gwiezdnych wojnach, ale może w Epizodzie IX okaże się, że jednak są, także poczekajmy.

ocenił(a) film na 3
Ryloth

Zgadzam sie tu szkoda słów jak Disney te sagę niszczy i co do tych postaci Finn i Rose też sie zgadzam

ocenił(a) film na 8
chap95

https://9gag.com/gag/a4GDzyQ

ocenił(a) film na 9
chap95

Ja jestem zszokowana, bo ludzie nigdy nie zrozumieją czegoś tak pozornie prostego jak odmienne opinie. Oraz tego, że fakt, że coś nie jest takie jak oczekiwali, nie znaczy, że to jest złe.

ocenił(a) film na 5
chap95

No cóż Chap ujął moje zarzuty tak dobrze, że moge się tylko jako stary fan SW podpisać w 100 wróć 110% i jest mi z tego powodu bardzo przykro Po genialnym, kto wie czy nie najlepszym R1 taka marvellowsko-potterowska klapa

ocenił(a) film na 1
chap95

Amen. Godzinę temu wróciłem z seansu na który zabrałem trójkę rodzeństwa (młodszego) i wszyscy wyszliśmy z kina z kwaśnymi minami. Kiedy oglądałem parę Finna oraz Czikulinę galopujących na tych "konikach", całkiem serio pomyślałem o tym o Opowieściach z Narnii.

Absolutne pomyje jestem jednak w stanie wylać dopiero teraz, gdy przeczytałem, że Disney ocenzurował na ile się dało krytyczne, nieprzychylne recenzje i usunął wywiad z Markiem Hamillem. W wywiadzie aktor powiedział, że ta rola to nie był jego Luke Skywalker i jego zdaniem powinno to wyglądać inaczej.

Jest petycja, aby nakręcić epizod XVIII jeszcze raz i wyłączyć z kanonu. Wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie. Ale z drugiej strony - może warto dorosnąć, tupnąć nogą i dać sobie spokój ze Star Wars. Tak po prostu. Disney już rok temu uśmiercił całe uniwersum, pracę fandomu Star Wars - 30 lat wydawania książek, komiksów, gier komputerowych. Wszystko uznano za niekanoniczne, tylko jako "Legends". Luke Skywalker, który kiedyś, w mojej dziecięcej jaźni, był po prostu bohaterem mitu i jakimś kluczem do tego gdzie jestem teraz - został unicestwiony. Żałuję, że w ogóle poszedłem do kina na ten szajs i zabrałem na to dzieciaki.

chap95

a ja nie rozumiem ludzi którzy wciąż narzekają na SW.
Przeczytałem większość książek, wolałem poerwsze nakręcone czesci niż następne 3 i uważam że najnowsze dwie wspaniale oddają klimat pierwszy SW i nie odbiegają irracnonalnoscią.
To od początku miał być film dla mas, co prawda wiele książek jest mrocznych, poważniejszych ale nie brakuje w nich dziwnych istot, irracjomalnych wątków.
Chcesz coś bardziej dramatycznego i sensownego to poszukaj w w innej sadze.

ocenił(a) film na 3
chap95

Do listy dodałbym postać Poe Damerona, który poziomem wywołanej irytacji dorównuje Jar Jarowi - typek łamie rozkazy, rozwala pół floty, po czym dokonuje zamachu stanu w cely wyegzekwowania debilnego planu, a na końcu go klepią po ramieniu, że taki zdrowy duch rebelii u niego czy co? W Rebelii takiej jak w Rogue One to by na niego pluton egzekucyjny czekał.

A Lei faktycznie tylko miotły brakowało, stawiam, że w epizodzie IX będzie jakaś partyjka quidditcha między duchem Snoke'a a duchem Skywalkera

ocenił(a) film na 4
dziadek_jerzy

Akurat Jar Jar był osobą z lekkim upośledzeniem. I nigdy nie zrozumiem fandomowej pogardy dla niego. To jak gardzić Hodorem.
Ale z resztą Twego postu się zgadzam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones