Nie zgadzam się. Jego poprzednik, Kybo Ren, był znacznie lepszy. Przynajmniej nie obrażał inteligencji widza.
Choć klatę zapewne miał gorszą, to nie ulega najmniejszych wątpliwości.^^
W sumie chodziło mi o Adama Drivera, o aktora a nie o bohastera SW. To w jaki sposób wciela się w postać rozdartego emocjonalnie młodego człowieka. Na jego twarzy widać wszystkie emocje, bez domysłów, bez słow.
Jak kto uważa. Dla mnie jego występ jest bardzo clownowaty, tak przesadny że aż groteskowy. Nie lubię takiej aktorskiej łopatologii, wywołuje u mnie śmiech i zażenowanie.
Ale co jest lepiej? Kylo właśnie "wygrywa" sympatię tylko i wyłącznie przez widok niewinnej twarzy Drivera po zdjęciu maski. Bardzo prostacki i tani manewr, na który się nie nabiorę.
Takie było założenie. Bandycka twarz byłaby taka banalna. Zły Kylo z paskudną gębą. Miał wzbudzić mieszane uczucia i jak widać tak właśnie jest. Nikt nie jest obojęty.
Ee, no nie. Dla mnie to w 9 części mogą Kylo przejechać walcem i mi nie drgnie powieka. Zresztą, to dotyczy każdej jednej postaci, bo żadna mnie już nie interesuje. Spowodowało to ich tandetność i żenujące wykonanie.
W tym się zgadzamy. XD Coś we mnie robiło istne fikołki z irytacji, za każdym razem gdy ta dwójka pojawiała się na ekranie.
Przy aktorach grających Finna i Rey to Driver zagrał naprawdę super. Zresztą z nowej obsady tylko on i Isaac (czyli Poe) moim zdaniem robią dobrą robotę. Reszta nijaka i wręcz infantylna. Nawet generał Hux to postać przerysowana na maksa.
Wątek Finna był zbędny, przedłużył tylko film. Nic do niego nie wniósł poza końcową sceną gdzie wyraźnie widać, że Rej jest zazdrosna o jego relacje z Rose.
Mam wrażenie, że scenarzyści nie bardzo wiedzą co z nim zrobić. O Ile w pierwszej części faktycznie coś wniósł, tak w "Ostatnim Jedi" niekoniecznie. Mota się chłopak, trochę nie może sobie znaleźć miejsca - w Rebelii znał tylko Rey, do Najwyższego Porządku wracać nie chce z przyczyn oczywistych... Hmm, nie wiem czy ta postać doczeka się sensownego wątku.
Moim zdaniem Finn w ogóle nie pasuje do Rey. Jedyne co ich łączy to Ruch Oporu. Nic więcej. A Kylo i Rey to idealne połączenie. Oboje mają konflikt itd. Mam nadzieje że Disney nie zniszczy nam marzeń o Reylo.
Doskonale rozumiem. Widać tę chemię między nimi. Niby nic erotycznego ale te spojrzenia i dotyk dawały do myślenia. Zaproponował jej przecież żeby dołączyła do niego i żeby razem stworzyli "nowy porządek". Miał okazję żeby ją zabić ale tego nie zrobił, musi być jakaś przyczyna jego zachowania.
Mi było smutno w końcówce bo tak jakby zaczął bluzgać na nią i był wkurzony że do niego nie dołączyła. Wgl nie wiem co ona chciala z tym mieczem o który walczyli..zabić go czy coś kiedy on do niej rękę wyciągnął?
Końcówka rzeczywiście byla mego pomieszana, bo Kylo Ren jest przecierz pełen konfliktów. Jak oglądałam film po raz drugi to bardzo zwracałam uwagę na to jak oni na siebie patrzą. (Btw rola Kylo Rena byla naprawdę genialnie zagrana przez Adama Drivera.) To nie może sie tak skończyć, jak sie wydawało na końcu 8 epizodu. On jest bardzo nerwowy, jednak przy Rey jakoś wymięka. Gdyby normalna osoba tak sie zachowywala wobec niego jak Rey, to dawno by nie żyła. Kylo ma do niej jakąś dziwną słabość. W 7 epizodzie zamiast ją zabić, chciał ją szkolić XD. A w scenie gdzie był w połowie nagi, gdy Rey powiedziała żeby cos na siebie włożył, on szybko zmienił temat i paradował przed nią z goła klatą. Myślę że na pewno w 9 zobaczymy wątek Reylo.
Prawdę mówiąc nie mam pojęcia co chciała zrobić z mieczem. Nie chciała mu podać ręki, więc wzieła miecz XDD. Kylo był wkurzony, że tak zrobila, uznal to za zdrade. Myślę, że nie do końca był wkurzony na nią, tylko na 'cały świat'i pewnie zaraz mu przejdzie.
Może po prostu odebrać mu ten miecz między słowami mówiąc "Nie jesteś godzien mieć ten miecz w swoich dłoniach" czytaj "Być taki jak naprawdę był Twój dziadek." (Dobra, pomijam, że tym mieczem zabito wiele małych jedi). ;)
A może się bała że jak mu odmówi to on ją zaatakuje i nie będzie miała się czym bronić z tad sięgnięcia po miecz?
Bo to furiat totalny. Jest rozchwiany, niestabilny i przez to nieobliczalny. Każdy się go boi, nikt nie jest w stanie przewidzieć co zrobi.
Rękę wyciągnął ale groził i krzyczał na nią. Nie był przekonywujący, oferował jej zagładę rebelii i śmierć jej przyjaciół. No słaby deal.
I to jest całe to pokolenie millenialsów, co dostanie fajnego aktora, kilka wybuchów, parę śmiechów-chichów i zadowolony. Po co raczyć się czymś dobrym, skoro przyprawione g*wno też można zjeść?
Nie wiem jak smakuje przyprawione gó***. Opowiedz mi o swoich doświadczeniach, daj upust emocjom. Rozmawiamy o filmie, o fabule, bohaterach i aktorach. Myślę ,że od tego właśnie jest to forum. Nie rozumiem personalnych podjazdów, to żałosne. No i nie widziałam milenialsa rocznik 83... chyba że czegoś nie zrozumiałam. Szanujmy się.