PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 445
ocen
6,8 10 1 149445
6,8 43
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

… Ale nie w taki sposób jaki myślicie. Uwaga spoilery, jeśli filmu nie oglądałeś – nie czytaj dalej.

Recenzenci oraz widzowie znów zostali rozdarci na jasną i ciemną stronę mocy. Przebudzenie mocy było filmem bezpiecznym i sprawnym technicznie, ale wielu osobom nie przypadł do gustu ze względu na dużą odtwórczość i niemalże identyczne motywy fabularne z Nowej Nadzieii. Z kolei innym osobom ten zabieg mocno się spodobał. I do dziś trwa zażarta dyskusja, czy to dobrze, czy źle. Nikt nie wydaje jasnego werdyktu, o filmie się mówi, a podsycanie Ostatniego Jedi trailerami z motywami Empire Strikes Back jeszcze mocniej skłania nas do pójścia na film, choćby dla samego sprawdzenia czy nasze obawy się potwierdzają.

Czyli to co niektórzy uważają za wadę Przebudzenia Mocy, inni z kolei uważają za zaletę. Więc rozpoczyna się wojenka obustronna, film jest sławny, a przez piętnowanie "wady" tego filmu, jednocześnie ... zyskuje na sile poprzez "zaletę" tego filmu.

Z kolei Ostatni Jedi nie mógł zastosować tego samego zabiegu. Oj nie! Tutaj potrzeba było czegoś innego. Czegoś co znów rozbudzi i entuzjazm i potrzebę „wyżycia się” w internecie. Co więc jest tutaj głównym konfliktem? Pewne zabiegi fabularne i ścieżka, którą podążyły Gwiezdne Wojny.

Film wziął na warsztat cały wielki ciężar wszystkich Gwiezdnych Wojen. Położył na szali wszystko. Od tej części dużo zależało. I co z tego wyszło? Zobaczmy:

Gdy oglądałem poszczególne wątki tego filmu, to miałem wrażenie, że oglądam bardzo skrócony serial – wątków jest dużo, przeplatają się co kilka minut i przeskakujemy ze sceny w scenę. W Gwiezdnych Wojnach nigdy czegoś takiego nie było. Wątki były maksymalnie 2-3 i skakanie po nich było mało odczuwalne. Stylistyka serialowa, mnóstwo dialogów i akcji dziejącej się w jednym miejscu. Czy to dobrze? Moim zdaniem tak – Rian Johnson nakręcił mnóstwo odcinków do różnych seriali, ta forma widać mu odpowiada i dobrze w niej się sprawdza. Wątki nie nudzą, co chwilę się coś dzieje, a przeskoki pomiędzy różnymi scenami nie są jakieś nagłe – co najwyżej wyrwane z tempa. Ale to bardzo rzadko. Uwielbiam stylistykę serialową. Ciekawie buduje napięcie.

Bardzo podoba mi się jak potraktowano, rozwinięto i pociągnięto wątki postaci. Rey jest zagubiona, zdesperowana i bardzo uparta. No, taki jej charakter. Widać jak wielką przykrość jej sprawia, że nie jest księżniczką, której los jakimś cudem rzuci pod nogi rozwiązanie. Ma żal do Luke’a, relacja z Kylo nie przebiega po jej myśli, wizyta u Snoke’a też ma swoje odbicie w jej charakterze. Wątek jej mocy jest ..hmm.. nie powiedziabym, że przesadzony, choć ciśnie mi się na usta to słowo. Rian Johnson uwielbia w swoich filmach przemycać różne smaczki i niedopowiedzenia w swoich produkcjach. Uważam, że Rey poprzez połączenie umysłowe z Kylo jest w stanie dobrze posługiwać się mocą, poza tym, sam Luke uznał, że jest zbyt potężna. Prznoszenie kamieni? Dla niej bułka z masłem, skoro siedząc po TURECKU (gratuluję tłumaczenia w ogóle …) jest w stanie zrobić potężne pęknięcia w skale. Ma potężną moc, a pytanie skąd ją ma? NIe musimy znać odpowiedzi, ktoś w filmie musi mieć moc, widzimy, że nawet dziecko z miotłą ją posiada, więc ..dlaczego nie? Czy musimy wiedzieć skąd Obi wan ma moc? Albo Yoda?

Kylo Ren – jedno słowo – WOW. To co zrobiono z tą postacią jest mega. Gra aktorska Drivera jest cudowna. Klęczenie przed Snokiem, scena w windzie, motyw kiedy sięga po miecz by zabić Rey … Rozdarcie, które sam przeżywa jest naprawdę wielkie. Więcej chyba nie muszę mówić.

Snoke – wielkie zrozumienie dla twórców filmu, że w taki sposób przeprowadzili scenę jego śmierci. I tutaj właśnie jest jedno ale. Pojawiają się głosy, że to niemożliwe, żeby Snoke zginął w tak prosty sposób, że kreowany na wielkiego lidera w mocy itp. A no właśnie. Kreowany! NIe koniecznie miał być w zamyśle tym wielkim złym co nie? Scenę jego śmeirci interpretuję na dwa sposoby:
Albo Snoke żyje ( na co wskazuje scena z końcówki filmu, kiedy Rey i Kylo nadal są połączeni), ewentualnie powraca jako duch mocy, który jest w stanie nadal być postrachem dla świata materialnego – w końcu Yoda jako duch potrafił przywołać burzę, to dlaczego Snoke z zaświatów nie mógłby zrobić czegoś podobnego?
Albo jednak nie żyje i twórcy w ten sposób pokazują, że to nie on miał być głównym bossem filmu tylko właśnie Kylo – to z jego motywacji do zerwania z przeszłością zabija swojego mistrza i w ten sposób dopełnia swój gniew i chęć pogłębienia swojego przeznaczenia. To właśnie wyzwala w nim najmocniejszą siłę, która wymaga ukierunkowania.

W obu przypadkach – mamy to!

Generał Hux – myślę, że będzie on głównym zagrożeniem ostatniej części trylogii, podczas gdy Rey będzie walczyła z Kylo. Jego postać jest zrobiona dobrze, a to, że ma wydźwięk nazistowski – kwestia gustu. GW jakoś nigdy nie kryły się ze swoją inspiracją. Więc nie kumam czemu nagle jest wielkie halo na jego postać.

Leia – scena, która wywołuje najwięcej skrajnych emocji. Moja interpretacja jest taka: Leia umarła w kosmosie i „powróciła” jako duch mocy przyjmując materialną formę (możliwe, że nawet nie wie o tym). Wskazuje na to scena, kiedy Kylo podnosi z ziemii jej naszyjnik, który znika. Okej, wiem, że to też mogła być projekcja Luke’a, ale jakoś bardziej przemawia do mnie wersja, że Leia po prostu – nie żyje. Poza tym .. aktorka grająca Leię niestety nie żyje. Leia więc nie będzie już mogła się pojawić w IX epizodzie. Czy tą sceną uważam za złą? I tak i nie – podoba mi się sam pomysł tej sceny, ale był bardzo dziwnie przedstawiony.

Luke – najlepsza postać w filmie. Oklaski brawa dla Marka Hamilla, który udźwignął tę rolę i sprawił, że jego postać wywoływała autentyczne ciarki na moim ciele. Sposób w jaki pojawia się w ostatniej scenie i wielki twist z jego udziałem – miodzio i ciarki. Kwestia jego mocy, 30 lat spędził na wyspie mając do dyspozycji księgi Jedi, spokój, pomoc Yody i prawdopodobnie jeszcze i Obi-wana, możliwe, że i Anakina. Myślę, że mógł nauczyć się takiej rzeczy – a jeśli widzimy, że połączenie umysłu wpływa na siłę mocy obu stron (sam Snoke mówi tutaj, że Kylo rosnąc w siłę jednocześnie pozwala Rey by jej moc stawała się silniejsza), to MOŻLIWE, że podświadomie nauczył Leię by stawać się duchem mocy czy nawet w pełni materialną projekcją mocy.

Reszta postaci rozwija się, widzimy ich przemianę, widzimy, że czegoś się uczą, że mają swoje przemiany. Takie rzeczy uwielbiam w filmach i widać, że jest tutaj to wyraźnie zaznaczone.

Mógłbym pisać i pisać. O fabule, która nie ma jako takiego początku ani końca. Raczej jest jednym wielkim ciągiem przyczynowo skutkowym – wiadomo, trylogia, ma się dziać, by postaci mogły się rozwijać.

Co więc poszło nie tak? Co sprawia, że fani opłakują ten film? Co powoduje różnicę w ocenach i jedno wielkie „muszę się przespać z tym filmem”? ‘
Wygląda na to, że Rian Johnson postanowił zerwać ze schematami i pchnąć GW w zupełnie nowym kierunku. Wygląda na to, że szykuje się nam nowe pokolenie Jedi, walka dobra ze złem nadal jest żywa, a postacie wydziwiają z mocą co się tylko da. Czy to źle? Oczywiście, że nie (albo i tak, zależy jak na to patrzymy). Problem tutaj leży gdzie indziej:

Rian Johnson postanowił stworzyć parę kontrowersyjnych scen i pourywać wątki w najmniej spodziewanych momentach. Mamy (nie)śmierć Lei, zabicie Snoke’a, hologram Luke’a, dziecko w stajni jako nowy użytkownik mocy, oraz fabuła, która dzieje się w tym samym miejscu przez cały film.

W dodatku, wszystkie fanowskie teorie: Luke jako szary Jedi, Snoke jako ojciec Anakina (czy Pierwszy Jedi, Darth Plegius), drzewo mocy. Wszystkie te rzeczy można wywalić do kosza. Tu pozdrawiam siebie, który teorii przeczytał chyba najwięcej … łącznie z tą, że Snoke to Jar Jar. Praktycznie nic z tego wszystkiego się nie sprawdziło, co wywołało szok na ekranie i .. hmm.. nutkę rozczarowania? Wygląda na to, że fani oczekiwali po tej części za dużo. Oczekiwano np., że Luke zrywa z tradycją Jedi, a okazuje się że ostatnim Jedi jest Rey i to ona odbuduje tą doktrynę. Nadzieja, cukierkowość i wizja pięknej przyszłości były od zawsze domeną Star Wars – wygląda na to, że oczekiwano wielkie zerwanie ze wszystkim. Film to ewidentnie sugerował.

Do czego zmierzam? Film zabawił się naszymi uczuciami, naszymi teoriami i naszymi oczekiwaniami. Wywołał wiele emocji i widać już teraz, że przez następne 2 lata powstanie jeszcze więcej teorii, jeszcze więcej dyskusji, a szalona dywagacja na temat kopiowania schematów Nowej Nadzieii pójdzie w zapomnienie, bo oto tworzy się nowy spór.

Gwiezdne Wojny zawsze były tematem wszelkich dyskusji, emocji. To świat, który od zawsze dzielił fanów, zawsze celował w najczulsze punkty. Pokazywał wiele, mimo odległości galaktyki. Coś w tych filmach jest, że mimo płaczu fanów, że psują ich ulubioną sagę, jakoś przez 2 lata śledzą informacje o nowych filmach. Dyskutują na temat tych filmów. Wymieniają się poglądami. Niektórzy zmieniają zdanie, inni zauważają kolejne błędy.

Star Wars to przede wszystkim przygoda. Zabawa w odkrywanie i pobudzanie wyobraźni. Od zawsze inspirował, bawił, nudził, śmieszył, wywoływał złość, emocje.
The Last Jedi podzielił fanów – bo to Gwiezdne Wojny, które w 2017 roku nadal żyją i wywołują chęć zmierzenia się z własnymi oczekiwaniami wobec tych produkcji. The Last Jedi jest tego najlepszym przykładem – dał początek nowym rozwiązaniom i pokazał coś, czego w Gwiezdnych Wojnach nie było. I będzie to tematem przez kolejne lata dyskusji, nie ważne, czy dobry czy złych. Argumenty przeciw The Last Jedi są jednocześnie argumentami, które go wzmacniają. Ten film zrobił to co Przebudzenie Mocy, ale jeszcze lepiej. I dlatego ten film uważam za genialny.
Niech moc będzie z wami.

ocenił(a) film na 8
Nevarius

Tak tylko powiem że człowiek nie umiera od razu mając kontakt z próżnią w kosmosie. Nie można mieć tylko żadnego powietrza w płucach. Wtedy człowiek jest narażony tylko na promieniowanie kosmiczne i może wytrzymać tyle ile ma tlenu w krwi. To tak naukowe podejście do sceny gdzie Leia przeleciała sobie w próżni.

ocenił(a) film na 9
Lantis

Ciekawe co mówisz. Rozumiem, że -270 stopni Celcjusza nie ma tu znaczenia? Mylicie próżnię z przestrzenią kosmiczną.

lucas82

"Jakkolwiek w przestrzeni kosmicznej jest baaardzo zimno, ciało nie zamarznie od razu. Przewodność cieplna próżni jest znikoma. Pierwsze odmrożenia mogą się pojawić w okolicach nosa i ust. Gwałtownie uciekające powietrze może doprowadzić do ich szybkiego schłodzenia. Reszta ciała będzie stygła wolniej.

Paradoksalnie większym problemem są oparzenia. W przestrzeni kosmicznej promieniowanie słoneczne jest zabójcze. Na Ziemi większość szkodliwego promieniowania wyłapuje atmosfera. W otwartej przestrzeni nie ma takiego komfortu."

https://m51.pl/astronautyka/co-sie-stanie-z-czlowiekiem-przebywajacym-w-prozni-k osmicznej-bez-kombinezonu

Nie wiesz, a się wypowiadasz.

forek23

https://www.cnet.com/news/what-happens-to-the-unprotected-human-body-in-space/

Tu jest napisane, że człowiek przeżyłby w przestrzeni kosmicznej do ok 2 minut. Po tym czasie udusił by się. Zamarznięcie przyszłoby później. Co ciekawe, ludzkie ciało przetrwałoby zmumifikowane w przestrzeni kosmicznej nawet do kilku milionów lat, dryfując sobie spokojnie w kosmosie.

ocenił(a) film na 8
forek23

To miałem na myśli. Człowiek wytrzymałby tyle ile tlenu miałyby czerwone krwinki.

ocenił(a) film na 7
darek_sith

Całkiem możliwe, że opuścił swoje ciało, ale trzeba pamiętać, że ciało zniknęło razem z nim. Według mnie twórcy postąpią tutaj jak z Kenobim, znowu kopiując wątek z Nowej Nadziei, chociaż mogli by rozwinąć to nieco inaczej. Najlepiej gdyby Luke był właśnie potężnym duchem mocy, niematerialny i materialnym, ani żywy, ani martwy. To byłoby coś ekstra. :)

ocenił(a) film na 8
LordWieslaw55

No własnie to miałem na myśli :) Zauważ, ze Kylo i Rey widzieli siebie przez krótkie chwile, ale jakby coraz bardziej przenikali poprzez Moc do siebie tyle tylko, że za to odpowiadał Snoke a nie żadne z nich. Luke pojawił się jako niematerialny być w całości na długi czas dzięki własnej medytacji. Wtedy jego ciało istniało. Dopiero później zniknął jak Obi Wan. Niewykluczone, że Luke będzie właśnie czymś takim - i materialnym i niematerialnym bytem, bo to jest coś ekstra ;)

ocenił(a) film na 6
darek_sith

Yoda też idzie spać i znika.

ocenił(a) film na 8
maciu82

Po drugim obejrzeniu filmu stwierdziłem, że Luke po prostu umarł tak jak Yoda i zniknął na skutek tej medytacji.

ocenił(a) film na 8
darek_sith

Pojawił się na tej samej zasadzie na jakiej Snoke łączył Ray i Kylo Rena. Kylo przecież mówił że widzi ją, ale nie jej otoczenie, czyli tak samo jak Kylo widział Luka.
Co do Lei to przebudziła się w niej moc, w końcu jest z tego samego rodu.

LeBomB

Leia już wcześniej uczyła się pewnych aspektów władania Mocą. Jedna z kanonicznych powieści dziejąca się przed TFA wspomniała, jak ćwiczyła medytację Jedi, której zaawansowaną postać wykorzystała prawdopodobnie, żeby spowolnić swoją śmierć w TLJ i zdążyć wrócić na statek. Jedyny problem to to, że nigdy wcześniej nie pokazano jej korzystającej z Mocy w żadnym filmie, stąd dla widzów mogło być to zaskoczenie. Ale jednak pamiętajmy, że od dawna było wiadomo, że jest wrażliwa na Moc tak samo jak jej brat - no i miała 30 lat, żeby rozwinąć ten potencjał. :)

ocenił(a) film na 8
rosveen

Nie no to wiem, tym bardziej, że już w poprzednich filmach było widać, że ma choćby więź dzięki mocy z Lukiem i czuje co się z nim dzieje itd. niby jak to czasem u bliźniąt bywa, ale tutaj wszystkiemu winna moc ;)
Także to już od V części w sumie wiadomo, że Leia potrafi też w niewielkim stopniu czuć moc, choć nie zmienia to faktu, że scena z jej powrotem z przestrzeni kosmicznej była przegięta i myślałem na początku, że tak skończy w filmie, ale jednak nie i albo ja uśmiercą lub w inny sposób wykluczą ją z dalszych losów w napisach początkowych w IX części, albo znów będziemy mieli CGI jak w Łotrze 1.

rosveen

W której powieści, jeśli można wiedzieć?

ocenił(a) film na 8
LeBomB

Wydaje mi się, że nie do końca w ten sam sposób, ale bardzo podobny. Kylo widząc ją po raz pierwszy mówi, że gdyby sama coś takiego zrobiła to by umarła. Widać takie użycie Mocy kończy się śmiercią. Z drugiej strony, na końcu gdy Luke i Snoke nie żyli, to w ostatniej scenie oni także siebie zobaczyli. Jakby ten pomost wciąż istniał, albo ktoś go dalej podtrzymywał, bo w przeciwnym razie powinni stracić życie.

ocenił(a) film na 7
darek_sith

Moim zdaniem znikniecie Luke'a wiaze sie ze smiercia Snoke'a. Wyglada na to ze Luke odkryl ze w Mocy musi istniec balans i dlatego odcial sie od swiata. Wiedzial ze kiedy umrze jako ostatni Jedi to nastepstwem tego bedzie smierc jego odpowiednika po ciemnej stronie. Taka rozkminka ;)

ocenił(a) film na 8
5ZERYF

Chyba jednak nie. Byłem drugi raz na filmie i wyłapałem, że on po prostu umarł ze względu na tą "sztuczkę" którą zrobił. Gdy Snoke po raz pierwszy tworzy pomost między Kylo a Rey, to Kylo widząc Rey na statku mówi dziwi się, że ona się pojawiła i mówi, że "Gdyby sama to zrobiła to by umarła". To jest odpowiedź na to co stało się z Lukiem. Taka sztuczka Mocy polegająca na oddzieleniu się od ciała i ukazaniu w innym miejscu, niestety kosztuje życie i Luke o tym wiedział żegnając się z Leią. W pewnym sensie świadomie poświęcił swoje życie aby ocalić garstkę rebeliantów.

ocenił(a) film na 3
darek_sith

Przecież Obi One zrobił to samo podczas walki z Darth Vaderem. Opuścił ciało i znikł. Mimo to Luk go później widział. Jaki qurka hologram.

ocenił(a) film na 8
Nevarius

bardzo pozytwnie :) podoba mi się wielę teori film ma swoje minusy ale szczerze mi się to podoba bo jest duża dyskusja na temat jego wśród fanów :) oby epizod 9 wszyscy pokochali xDD jeśli to możliwe!

ocenił(a) film na 10
vangance

Dyskusja jest ogromna, znowu podzielono się na dwa obozy, a film wywołał skrajne emocje. Dziś jak przespałem się z filmem to dostrzegłem co tak naprawdę zawiodło oczekiwania niektórych fanów. Wydaje się, że w głębi serca niektórzy wolą stare schematy i kino nowej przygody.

W tej części baaardzo skupiono się na emocjach bohaterów, niż na przygodzie jako takiej, zobacz jak często były mocne zbliżenia na twarz bohaterów. Niemal jak film psychologiczny. Te emocje - ahh!

Nevarius

Podzieliło chyba na trzy obozy...
Profanów, tych którzy znienawidzili 7 część i tych co dali szanse części 8....

ocenił(a) film na 10
Bilet95

Możliwe

Ciekawe jak podzieli ludzi 9 część, albo Han solo

Nevarius

Możliwe, że za parę lat, marka SW będzie tylko rajem dla psychofanów... I pisze to jak najbardziej poważnie. Wiele z tego za co pokochano te markę umarło, ludzie krytykowali już 1-3 choć widać było, że była znacznie bardziej przemyślane niż jak 7 i 8. Była geneza, która jest trudna do stworzenia, bo zazwyczaj genezy są nudne.
A po tym co widziałem na niektórych forach....
Ci sami co krytykowali 1-3, prosili aby w części 8 się znalazło....

ocenił(a) film na 10
Bilet95

Tak to już jest z markami, że ewoluują i pojawiają się nowe pomysły. Niektórzy wolą jednak by marka nie wychodziła poza pewne ramy (każdy ma je indywidualnie ustawione), więc z każdym filmem fandom będzie się "mutował". I to jest zupełnie normalne.

Ja np. bardzo nie chciałbym, by w Star Wars pojawił się motyw podróży w czasie. A ponoć w niektórych książkach pojawił się.

Kazdy inaczej czuje ten klimat, ja od zawsze podziwiałem i doceniałem tą postapokaliptyczną wizję brudnego świata zniszczonego przez wojnę. Prequele był natomiast piękną odskocznią od tego, co również doceniłem. Teraz jednak klimat nadal jest ten sam, choć drastycznie się zmienił układ pionków na szachownicy.

Nevarius

A ja chce różnorodności (może podorz w czasie nie, bo tym można by zmieniać wszytko). Ale wolałbym coś innego. Skoro to jest na podstawie mitu rycerskiego, to czemu nie zrobić części w stylu króla Artura ?
Nie lubię jak cały czas dostaje to samo, przez to nowy Star Trek dostał na starcie u mnie -1...
Utarte ścieżki to droga na łatwiznę.
Mogliby zerwać z jednym Jedi i wprowadzić czterech !
Albo zrobić o jakimś samotnym mścicielu posiadającym moc, który się nawraca...
Fabułę można by pokazać 1000 lat w przyszłość.
Nie wychodzie po za ramy, a kopiowanie tego co było... to dwie różne sprawy.

ocenił(a) film na 10
Bilet95

"Skoro to jest na podstawie mitu rycerskiego, to czemu nie zrobić części w stylu króla Artura ?"

A kto wie, czy nie zrobią? Gwiezdne wojny to potężne uniwersum. Mają potężne zaplecze skasowanych książek i komiksów, inspiracji mają co nie miara.

Utarte ścieżki, hmm teoretycznie droga na łatwiznę, ale zauważ, że prequele całkowicie były od nich odcięte, a jednak opszły hejty że to "nie to samo".

Cóż zadowolić się wszystkich nie da. Ja jestem otwarty na nową trylogię Johnsona. Ciekaw jestem co wymyśli.


ocenił(a) film na 1
Nevarius

Tyle, ze nowa trylogia jest juz nie do uratowania po tym co zrobili w VII i VIII czesci, to juz lezy, to koniec. W IX moga wrzucic nawet klona Imperaotra, niebieskiego slonia z barki Jabby w roli admirala Rebelii, czy Jana Pawla II. Te filmy sa nie do uratowania. Naprade dnawet w przypadku I,II i III czesci nie mialem takich odczuc.

ocenił(a) film na 10
necrovomit74

Szkoda, że masz taką opinię, no ale trudno ..

Szanuję i przykro mi.

necrovomit74

totalnie się zgadzam. Nie rozumiem jak można bronić disnejowskiej trylogii - przecież to parodia serii, nie jej kontynuacja.

Nevarius

"Gwiezdne wojny to potężne uniwersum. Mają potężne zaplecze skasowanych książek i komiksów, inspiracji mają co nie miara. "

A i tak kopiują to co było.

Dla mnie prequele, to po za pierwszą częścią, w której, nie widzieli co zrobić, były całkiem całkiem. Szczególnie część 3. Ale z tego co widzę, to wielu chejci te części, bo inni chejcą. Już widziałem komentarze, aby dano to i to, co było w 1-3, a potem gdy zwrócę uwagę, że to było to gadka "za mało", jakby nie krytykowano, że za dużo mieczy świetlnych było.....

Wszystkich zadowolić się nie da. Ale jest różnica między kopiowaniem a twórczością.

ocenił(a) film na 10
Bilet95

"A i tak kopiują to co było."

Raczej bawią się schematami, poza tym akcja dzieje się raptem 30 lat dalej, ciężko by robić coś kompletnie nowego. Zwłaszcza, że sam Lucas powiedział, że GW to poezja, w której pewne wątki zawsze będą się powtarzać.

Ja prequele lubię, też za ich odmienność i cudowny klimat.

Tak, tez zauważyłem tendencję do podążania za tym, kto najgłośniej krzyczy. Niestety efekt stada w przypadku tego filmu jest o tyle większy, bo wiele osób sama nie wie co myśleć o tym filmie (pozdrawiam swojego tatę).

Nevarius

Nie, to jest kopiowanie.
Schemat może się powtarzać... Ale co jest ?
Znowu gwiazda śmierci...

Nevarius

Wątek podróży w czasie pojawiał się w starym kanonie, w nowym o ile mi wiadomo nie.

ocenił(a) film na 9
Nevarius

Świetny opis, jak dla mnie recenzja, godna oddzielnego zamieszczenia. A nie ta kupa o niczym autorstwa Jakuba Popieleckiego z równie tragicznym tytułem "Taniec z mieczami". Nevarious - wreszcie mam o czym myśleć i teraz mam jeszcze większa ochotę udać się do kina.

ocenił(a) film na 10
lowenman

Bardzo dziękuję, raczej to moje chaotyczne przemyślenia na gorąco, niż jakakolwiek recenzja, nie zawarłem mnóstwa ważnych rzeczy jak muzyka, scenariusz, zdjęcia itp. Ale dziękuję, że ktoś zadał sobie trud by przeczytać ten tekst.

ocenił(a) film na 5
lowenman

Coś bardziej negatywnego.
http://www.filmweb.pl/film/Gwiezdne+wojny%3A+Ostatni+Jedi-2017-671049/discussion /Prawdziwa+recenzja%2C+nieprawdziwego+filmu+-+Ostatni+Jedi.,2957919

ocenił(a) film na 9
Nevarius

Dużo lepsza część od poprzedniej! Brakowało epickich walk na miecze świetlne, już nie wspomnę o legendarnej walce z VI epizodu Luka z Vaderem przy znakomitej muzyce Williamsa ale niestety się nawet w połowie nie zbliżyło choćby do walki w III epizodzie Anakina z Obi Wanem. Teraz 2 lata oczekiwania ;///

ocenił(a) film na 10
Arleton

Tak, właśnie zabrakło jakieś walki, myślałem, że Kylo będzie z Lukiem walczył, a okazało się, że Luke nie mógł po sobie poznać, że jest hologramem mocy.
Twórcy bardzo fajnie bawili się schematami i naszymi przyzwyczajeniami, z GW i filmów w ogóle.

Arleton

Dla mnie osobiście także III epizod był jednym z lepszych a walka Anakina z Obi Wanem, najlepsza. Mam wrażenie, że wszyscy krytycy nowych części GW to ludzie, którzy są po prostu sentymentalni w stosunku do IV - VI, na których się wychowali. Czysto psychologiczny efekt, każdy z nas ma takie filmy, książki które od dziecka kochamy. Świat się jednak zmienia i kinematografia także. Obecnie w filmach ma być dużo akcji i czystych, nieokiełznanych poprawnością emocji. To dają nam nowe epizody, szczególnie właśnie dla mnie Zemsta Sithów. Nie są tak familijne, cukierkowe i przygodowe może jak IV - VI ale serio czy to jest ich wada ??? Czy naprawdę ze starych części dowiadujemy się więcej o mocy, całym uniwersum ?? Jestem już innym pokoleniem, które wychowało się na I-III a IV-VI traktuje jak Indiana Jones'a w kosmosie, gdzie ogólnie dużo nie trzeba się namyśleć a przyjemnie się ogląda.
Nie wiem czemu Leila nie miałaby mieć takiej mocy, tylko sam Luke. Nie znamy ich życia po Nowej Nadziei i być może Ona także zdobyła pewne umiejętności, niekoniecznie związane z walką. Przecież, moc powinna być używana w zasadzie do obrony a w ostateczności do walki(podobnie jak w Karate, do którego przecież nawiązuje). Ona jest także córką Anakina, nie wyskoczyła "psu spod ogona". Chociaż sama scena jej przeżycia jest nieprzemyślana i niedorobiona. Zawsze tak było, zawsze można było coś lepiej pokazać, zrobić ale wtedy produkcja trwałaby z 10 lat.

morol

Dla mnie osobiście, także III epizod był jednym z lepszych a walka Anakina z Obi Wanem, najlepsza. Mam wrażenie, że wszyscy krytycy nowych części GW to ludzie, którzy są po prostu sentymentalni w stosunku do IV - VI, na których się wychowali. Czysto psychologiczny efekt, każdy z nas ma takie filmy, książki które od dziecka kochamy. Świat się jednak zmienia i kinematografia także. Obecnie w filmach ma być dużo akcji i czystych, nieokiełznanych poprawnością emocji, które Ostatni Jedi daje nam sporo, podobna próba była już widoczna w Zemście Sithów. Nie są tak familijne, cukierkowe i przygodowe może jak pozostałe (V to zawsze będzie niedościgniony ideał) ale serio czy to jest ich wada ??? Czy naprawdę ze starych części dowiadujemy się więcej o mocy, całym uniwersum ?? Jestem już innym pokoleniem, które wychowało się na I-III a IV i VI traktuje jak Indiana Jones'a w kosmosie, gdzie ogólnie dużo nie trzeba się namyśleć a przyjemnie się ogląda. I-II są bardziej bajkowe, niż familijne.
Nie wiem czemu Leia nie miałaby mieć takiej mocy, tylko sam Luke. Nie znamy ich życia po Nowej Nadziei i być może Ona także zdobyła większe umiejętności(przecież jakieś miała, może też część ukrywała), niekoniecznie związane z walką. Przecież, moc powinna być używana w zasadzie do obrony a w ostateczności do walki. Ona jest także córką Anakina, nie wyskoczyła "psu spod ogona":p. Chociaż sama scena jej przeżycia jest nieprzemyślana i niedorobiona. Zawsze tak było, zawsze można było coś lepiej pokazać, zrobić ale wtedy produkcja trwałaby z 10 lat.

ocenił(a) film na 7
Arleton

Walka Anakina z Obi Wanem była tak cholernie sztuczna i nudna, że raniła oczy i mózg.

ocenił(a) film na 8
loukas321

We mnie wszystkie walki z I-III wzbudzają politowanie - chiński cyrk :( W starych częściach walki choć dosyć statyczne wzbudzały emocje, a w nowych częściach... Jackie Chan w kosmosie ;)

ocenił(a) film na 7
demerzel

dokładnie...aczkolwiek czy walka starego Bena z Vaderem nie wygląda teraz śmiesznie? ;) Jakby chciał kota kijem od szczotki z drzewa strącić ;) Było sporo przegiecia ale najgorsza jest ta wlaśnie...sztuczność epizodów I-III, ja tam nie czuję tych "emocji", jedyna ciekawa postać to Palpatine, reszta zachowuje się jak idioci. No może jeszcze Amidala. Straszna dretwota generalnie mimo ciekawej fabuły ogólnie. Chyba kazdy chciał wiedzieć jak Anakien stał się Vaderem, bo to chyba najciekawszy watek z całych SW.

ocenił(a) film na 5
loukas321

To zobacz sobie te z TLJ.

ocenił(a) film na 7
Nevarius

Co ty wiesz o Gwiezdnych wojnach? Leia i Snoke to zupełnie inne przypadki niż Yoda, Luke, Obi Wan i Qui Gon. Dżedaje to ćwiczą przechodzenie na ten wyższy stopień mocy, co odkrył Qui Gon Jin, ale przede wszystkim ta trójka nie zginęła jako tako, tylko w sumie wyparowała, co jest przejściem na nieśmiertelność najprościej mówiąc i dlatego mogli się pokazać pod koniec VI epizodu. No a Snoke zginął na śmierć, jego zwłoki widać wyraźnie, w przeciwieństwie do chociażby Obi Wana. Ewan McGregor też się powinien pojawić w tym filmie, to by był sztos, zwłaszcza że prosto by go było można pokazać, bo co to za problem postarzyć aktora.

No a z Leią sprawa wygląda jeszcze prościej - przech.u.j.o.wy scenariusz. Ona tam nigdy specjalnie nawet nie władała mocą, a teraz nagle wymiata, gdy jej to na rękę, litości... Nie jest żadnym duchem, skoro ją medycyną wyleczyli i normalnie wchodzi w interakcję z innymi obiektami, jak np. z pistoletem. To była żenująca scena ta w kosmosie i nic jej nie usprawiedliwia.

A ogólnie wszyscy zgadzają się, że mała oryginalność "Przebudzenia Mocy" to wada, tylko niektórzy widzą mimo tego sporo zalet w tym filmie, ale nikt go nie usprawiedliwia, że dobre było powtórzenie tylu znanych wątków.

ocenił(a) film na 10
Roy_v_beck

Moc nigdy nie była do końca poznaną energią. Skoro w EU potrafili przyciągać całe krążowniki na planety, albo tworzyć życie, to dlaczego moc nie może objawiać się nawet u nowicjuszy? Leia jest potomkiem Skywalkerów, rodu zrodzonego z MOCY samej w sobie.
Scena jej (nie)śmierci jest niedopowiedziana i niejednoznaczna. Powstanie na pewno mnóstwo teorii na jej temat, swoje już przedstawiłem w moim wpisie. Zastanawia w takim razie, dlaczego jej naszyjnik znika w dłoniach Kylo Rena?
Jest też kwestia, że moc jej pomogła przeżyć, albo Luke (w połączonym podświadomym umyśle, w Imperium Kontratakuje było pokazane, że mogą się komunikować). Ja tej sceny nie uważam za złą, co najwyżej źle wykonaną (sztucznie) Sam zamysł dobry.
Czy Snoke zginął? Właśnie nie wiadomo - połączone umysły Kylo i Rey wskazują na istnienie jego wpływu nawet pośmiertnie. Chyba, że kłamał o tym, że to on połączył ich umysły.
No właśnie jak poczyta się opinie to dostrzeże się, że kopiowanie Nowej Nadziei w Przebudzeniu mocy to najlepsze co przytrafia się Gwiezdnym wojnom. Pogodzenie wszystkich motywów i przez to można skupić się na bohaterach.

ocenił(a) film na 6
Nevarius

Naszyjnik znika, bo to Luke wziął go z Sokoła i to Luke dał go Leii, czyli był związany z iluzją wytworzoną przez Luke.

Dwie rzeczy psują mi odbiór tego filmu: taktyka wojskowa Najwyższego Porządku to przysłowiowe robienie dziwki z logiki (niszczyciele nie osłaniające większych jednostek? serio? działo rodem z gwiazdy śmierci musi podjechać - serio?) i cudowna transformacja Finna podczas śpiączki - koleś, którego Rey uratowała przed bęckami od szturmowca w poprzedniej części leje elitarnego wojownika, jakim zdaje się kapitan Phasma - to mi nie pasuje. Dla mnie też trochę z tyłka jest postać hakera-blaszki (kolejny punkt na minus) i niewykorzystanie potencjału, jakim obdarzona była postać Holdo.

ocenił(a) film na 10
na_wrotki

Tylko wtedy jest jeden problem: skoro Luke podczas projekcji nie mógł wchodzić w fizyczne interakcje z przedmiotami: W końcu nie mógł pozwolić na styknięcie się mieczy jego i Kylo Rena, bo całe jego granie na czas poszłoby psu w rzyć, to w takim razie jego projekcje przedmiotów tez nie mogły być fizyczne.

Leia jednak mogła ich dotknąć, co albo sugeruje, że poziom ich pokrewieństwa mocy pozwala na interakcję, albo Leia była już na tym "zaawansowanym" poziomie mocy (czyt. nie żyje, ale nie jest tego świadoma, jest materialnym duchem mocy)

Z tymi niszczycielami nie osłaniającymi większych jednostek, to nie kumam o którą scenę chodzi - w zasadzie Imperium nigdy nie grzeszyło inteligencją jeśli chodzi o taktykę wojskową, w tych filmach raczej liczy się fun z wybuchów w kosmosie i szczelańsko niż zaawansowane taktyki.

A działo musi podjechać bliżej, bo lepsza precyzja może? Albo moc? To tak jak lepiej strzelić z bliska blasterem niż ze 100 metrów. Pocisk może słabnąć.

Hmm Finn pamiętajmy w PM był jeszcze mocno zagubiony, jeszcze 15 minut temu chciał odejść jak najdalej od rebelii, a nagle przylatuje Kylo, porywają Rey, w dodatku przez swoich pobratymców jest nazywany zdrajcą. Emocje zawsze mocno wpływają na umiejętności bohaterów. Tutaj Finn był już wzmocniony, pewny siebie, a pojedynek między nim a Phasmą też nie był do końca fair ze względu na okoliczności. To nie sparing lecz walka na śmierć i życie, a wydaje mi się, że nie zawsze umiejętności w takiej się liczą, a ogromne szczęście i sprzyjające okoliczności. A Holdo moim zdaniem była w porządku, mocno zdesperowana i opanowana jednocześnie. Była gotowa się poświęcić dla reszty rebelii, więcej na jej temat nie potrzebowaliśmy wiedzieć. Może jej postać zostanie rozwinięta w spin-offach bądź komiksach, grach.

ocenił(a) film na 6
Nevarius

Projekcja nie była fizyczna i dlatego zniknęła - wyjątkowo logiczne.

Taktyka walk w przestrzeni po stronie Porządku leżała w każdej takiej scenie - i otwierająca, gdzie niszczyciele zamiast stawiać ogień zaporowy i dawać osłonę z myśliwców - wisiały w przestrzeni jako martwa natura. I dalej - scena pościgu - serio nikt tam nie pomyślał, żeby zaatakować z drugiej strony? I po kiego wafla na mały stateczek uderzać tak ogromną jednostką. Ale jeśli nie grzeszyli inteligencją, to nie mieli prawa stanowić potęgi i rozbijać sukcesywnie tego, co pozostało z Rebelii. Chyba, że chodzi o fakt, że oni nie grzeszyli inteligencją, ale Rebelia/Ruch Oporu to banda głupków, ale głupi ma szczęście. O głupocie może świadczyć to, że nikt nie rozkazał statkom towarzyszącym skoku. Przecież namierzali tylko krążownik...

W "Przebudzeniu mocy" Finn też walczył o życie, po drodze nie miał gdzie nabrać umiejętności, więc dla mnie sytuacja z Phasmą jest nielogiczna, chyba że znów głupi ma szczęście. Zaczynam myśleć, że twórcy filmu to rasiści i specjalnie stworzyli postać Finna, żeby nie lubić czarnego i żałować, że nie zginął a) podczas walki ze szturmowcem w PM, b) z rąk Kaylo w lesie, c) z rąk Phasmy i d) w czasie rajdu na superdziało i e) pod głazami...

Jeszcze kilka takich analiz i okaże się, że z rozpędu i na świeżo oceniłem ten film zbyt dobrze.

ocenił(a) film na 10
na_wrotki

Dlatego właśnie nikt chyba nie oczekuje po Gwiezdnych wojnach logiki w każdym calu. To jest film fantastyczny, w dodatku skupiony na bohaterach, to ich zachowanie i ich relacje są najważniejsze (w każdym razie ja to tak odbieram), a cała reszta to tło ich działań. Rozbieranie filmu na czynniki pierwsze odbiera magię chyba wszystkiemu co wychodzi w kinie. Zwłaszcza, że w prawdziwym życiu też nie zawsze postępujemy logicznie, a nawet cholernie głupio.

Tekst o rasizmie - wolę nie komentować

ocenił(a) film na 6
Nevarius

Tu nie chodzi o logikę w każdym calu, to chodzi o jakiś minimalny szacunek do inteligencji widza. Mastahowie niech rozgryzają Interstellar czy Incepcję, ja przyjmuję umowność GW, przyjmuję otwarte hangary z atmosferą na statkach, przyjmuję dźwięk w przestrzeni, czy nawet to dobro zawsze tryumfuje... Ale ten film stara się być poważny, pokazuje, że ruch oporu się wykrusza, że giną ludzie, ale serwuje przy okazji mnóstwo absurdu, ale absurdu nie wynikającego z przymrużenia oka (vide: Monthy Python), ale z chodzenia na skróty i braku pomysłów. Momentami można odnieść wrażenie, że ten film robiły co najmniej dwie różne ekipy, bo wątek Luke-Rey-Kylo raczej trzyma się kupy i dla mnie to plus największy plus tego filmu i to pomimo tego, że momentami też poszło na skróty (walka z obstawą Sonke'a jakoś tak mało dramatycznie wyszła). Wydarzenia na solnej planecie też w sumie są ok (poza tym nieszczęsnym działem - to mi psuje odbiór). Dobra, czas na kawę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones