Proszę Państwa film jest łopatologiczny i przy tym nudny. Reżyseria leży i kwiczy. Gdyby ten film nakręcił debiutant -krytyka nie zostawiła by na nim suchej nitki. Zwyczajnie słaby film.
Chciałeś powiedzieć: mój guru? To też guru sety smoleńskiej i bishopa tejże religii smoleńskiej - Maciora. Nieprawdaż...
Niestety podzielam opinię ☹ Spodziewałam się czegoś więcej. Choć porusza ciekawe tematy i pomysl na film był bardzo dobry to dla mnie wykonanie słabe. Był po prostu nudny.
Rzeczywiście słaby film, od początku do końca nie przekonuje. Jakiś pomysł z nagrywaniem komórką może wydawał się reżyserowi odkrywczy, ale nagrywanie komórkami, aparatami, kamerami istnieje od kilkunastu lat, więc to było słabe. No ale gość ma swoje lata, więc mógł myśleć inaczej. Praca kamery, poszczególne sceny, wszystko to nie przekonuje, nie mówiąc już o postaciach, które są bardzo nijakie. Gdzieś w recenzjach pisali, że to wielki film o problemach współczesnej Europy. Przepraszam, ale o rozpadzie więzi rodzinnych i wyobcowaniu klas wyższych mówi się od stu a może od dwustu lat, więc nie przesadzajmy, a w tym filmie ta kwestia nie została przedstawiona w sposób minimalnie odkrywczy. Jedynie warta uwagi jest scena z końca filmu - scena przyjęcia, ale nie warto dla tej jednej sceny marnować tyle czasu.
Czekaj czekaj, czy ja dobrze rozumiem. Żeby film nie był słaby to musi wykorzystywać nowe rozwiązania formalne i poruszać nowe tematy? Bo jak komórką już było i o rozpadzie rodziny już było, to pobite gary? No Panie, z takim podejściem to byśmy mieli w kinach 2 filmy rocznie. Nie wiem co masz na myśli mówiąc, że praca kamery i poszczególne sceny Cię nie przekonują, ale postacie własnie takie mają być. Całą rodzinę oglądamy z dystansu i nie mamy się z nikim utożsamiać, tylko dostrzec w nich większą perspektywę społeczeństwa, którego koniec może i jest bliski, ale bynajmniej nie szczęśliwy :)
Mnie ten film nie porwał, mimo otwartości na porwanie :) Oczywiście, że nie można nakręcić filmu o nowym temacie, bo wszystko już powiedziano, ale o tym, co powiedziano, można mówić wciąż ciekawie i odkrywczo, nie wiem, czy tu tak było. Mamy odmienną opinię, chyba się nie zgodzimy :)
PS I dzięki za zdanie "No ale gość ma swoje lata, więc mógł myśleć inaczej." Szczerze się zaśmiałem, wyobrażając sobie jak Haneke krzyczy Eureka, bo jest przekonany, że w 2017 roku jako pierwszy nakręci jakieś sceny komórką.
Hm. Rozumiem że takie opinie wygłaszasz z pozycji eksperta? Bo przecież jakbyś nie miał pojęcia o czym mówisz, to byś się nie wypowiadał, prawda? Poproszę o jakieś argumenty na poparcie tego zabawnego stwierdzenia, jakoby reżyseria leżała i kwiczała :D Pozdrawiam.
Krytyka może i tak, ale ja bym raczej wyżej ocenił taki film nakręcony przez debiutanta, bo jednak pomysł na jakiś scenariusz i wzbudzenie emocji w widzu był, nie zmienia to jednak faktu, że przez cały seans towarzyszyło mi wrażenie "gdzieś już to widziałem" i w sumie widziałem to u samego Hanekego, bo to "Miłość" uzupełniona o "Siódmy Kontynent" z fetyszyzmami wziętymi z "Pianistki". I tak jest to po prostu "kolejny film Hanekego". Niby psychologiczny, ale ja się czułem jakbym oglądał zwykłą obyczajówkę.