Ja juz zauważyłam jeden bład, mianowicie Harry i ojciec Rona używają kart oyster wchodząc do metra, podczas gdy karty te wprowadzono w roku 2003, a akcja Harrego rozgrywała sie, o ile sie nei myle, w latach 70 czy 80 :)
Wpisujcie własne spostrzeżenia dotyczące błedów!
Bez przesady z tami latami 70-tymi ;)
Z tego co pamiętam akcja (książkowa) dzieje się między 91 a 98 rokiem.
No to może i... nie jestem jakas fanką, po prostu rzucil mi sie w oko taki błędzik
Dołączę się do tematu.
Nigdy nic nie miałem przeciwko tej serii , lecz na stacji TVN'u puszczana jest notorycznie co jakiś czas jest straszną obrazą wobec filmów ( klasyków ) które można by było obejrzeć w piątkowy wieczór.
Mi to akurat nie przeszkadza ;) Harry Potter jest puszczany tylko raz w roku na wakacje ;) Ciekawi mnie kiedy w końcu dadzą 7 część ;)
Mnie to już męczy , film oceniam na 6 jako przeciętny . Pewnie nie mój gust , bo niczym specjalnym mnie nie zaciekawił , film jak film :)
Nom fakt, niestety film to nie to samo co książka gdzie sami tworzymy własny świat ;)
w te wakacje ma byc puszona czesc 7, ale tylko pierwsza z dwóch. Czyli pozostawia widzow z niedosytem
Takie pytanie;wydaje mi się ,ze w książce (5) ostatnim wydarzeniem było to ,że Harry stał na peronie z przyjaciółmi (Lupin ,Moody itd) i ,że oni powiedzieli do wujka Harrego aby go dobrze traktował,ponieważ to ostatnie wakacje ,które spędzi z wujkami mugolami.Wydaje mi się ,ze w filmie taka scena też była ale filmy w tv są zazwyczaj okrojone ,jak wy pamiętacie?
Ja z miesiąc temu, przeczytałem całą serię HP po raz 3, więc filmy sobie odpuściłem.
Zawsze jak przeczytam książkę, a później zacznę oglądać film to się denerwuje, że w filmie niektóre rzeczy są pozmieniane :)
A pamiętacie scenę w której ta blondi gada z harrym w zakazanym lesie i mówi ,że te konie ze skrzydłami widzą osoby ,które były przy kimś umierającym ,a potem jak mieli się dostać do ministerstwa magii to lecieli na nich:)Ogólnie w piątej części jeszcze był motyw z Hermioną ,która broniła praw zgredków z tego co pamiętam ,ale w filmie o tym nic nie było.
W Zakonie Feniksa w ogóle obcięli dużo wątków i scen. Nie ma nic o tym, że Ron i Hermiona zostali prefektami, a przecież to był dowód na to, że Dumbledore ignoruje Harry'ego. W książce Harry dostał zakaz latania na miotle, a Ron został bramkarzem. W filmie quidditch nawet nie był pokazany.
Film byłby świetny, hdyby nie okropne dłużyzny np. cała przygoda w Departamencie Tajemnic,. Książka była ciekawsza.
Mnie najbardziej w tym filmie irytowała postać Dolores Ambridge! Normalnie jak widzialam i słyszałam głos tej baby to szlag mnie trafiał. Jak dla mnie za dużo jej było w tym filmie, ogólnie cała częśc skupiała się na niej. Nie wiem jak było w ksiązce, bo nie czytałam, ale moim zdaniem troche przesadzili z tą babą. Za każdym razem jak mam oglądać tą częśc widze przed oczyma Dolores i od razu wiem, że będzie mnie wkurzać przez cały film.
W książce zostało opisane, że Harry i Luna pomogli reszcie wsiąść na testrale (konie ze skrzydłami), bo to był jedyny sposób, aby dostać się do Ministerstwa.
Wiele akcji różni się od siebie jeśli porównamy książkę, a film - to normalne i codzienne.
A propos, jeżeli chcieliby w filmie zamieścić WIĘKSZOŚĆ wątków, to zamieszczenie ich w dwóch godzinach i dwudziestu minutach byłoby niemożliwe :)
Według mnie książka była bardzo dobra, ale film całkowicie popsuli bo dużo ważnych wątków po prostu ominęli, a szkoda bo wtedy film byłby świetny : )
Moim zdaniem Zakon jest najlepszy - zarówno książka jak i film.
Też żałuję, że nie było wielu scen, ale niestety tak musiało być przy prawie 1000-stronowej powieści.
Warto też zwrócić uwagę na to, że pewnych scen nie mogło być, gdyż zostały spaprane w poprzednim, najgorszym filmie - Czarze.
Choćby zupełny brak Zgredka, który pracował w Hogwarcie, zbierał czapeczki Hermiony, a potem pomógł Harremu przy II zadaniu. Właśnie dlatego w Zakonie nie on pokazał Pokój Życzeń, bo skąd nagle miał się pojawić w Hogwarcie?
Albo brak nagonki na Hagrida ze strony Rity, której postać w ogóle została zmarginalizowana - w ogóle nie ma kwestii jej animagii przez co w Zakonie nie było możliwości zrobienia świetnej w książce sceny jej wywiadu do Żonglera - pod szantażem zgłoszenia animagii[myślę, że właśnie po to Rowling umieściła jej postać w sadze]. Brak skutku nagonki - Profesor Grubbly-Plank. Zakon to trochę naprawił, bo owszem, tam pojawiła się, niestety tylko w tle. I w ten sposób nie można było zrobić zerwania z Cho w kawiarni(Harry spieszył się na wywiad).
Brak oddania nagrody Harrego (w ogóle nie ma w filmie nagrody) bliźniakom - skąd mają pieniądze na otwarcie sklepu i taką beztroską ucieczkę w Zakonie?
Brak kłótni Dumbledora z Knotem co rzutuje na dalszą sytuację w Zakonie Feniksa (m. in. rozprawa, Umbridge). I brak jak gdyby reaktywacji Zakonu Faniksa, która odbyła się już w Czarze - to pojawienie się Syriusza w szkole, złość Snape'a - a więc rzutowanie na relacje z Syriuszem, z którym pożarł się w Zakonie - tego nie mogło więc być w filmie-zakonie.
Zgadzam się, że można było nieco uzupełnić Zakon, choćby postaciami Mundungusa i Marietty, ale cóż... Szkoda, że nie zauważa się jak bardzo Czara napsuła w sadze co rzutuje na dalsze filmy. Twórcy postawili na wartką akcję nie przejmując się wcale fabułą w dodatku robiąc karygodne błędy, co opisywałem kiedyś w innym temacie. :)
Zgadzam się całkowicie! Uważam, że czwarta część Harry'ego to po prostu nieporozumienie. Niedociągnięć w Czarze było więcej, najbardziej bolało mnie całkowite ucięcie fantastycznego moim zdaniem wątku Crouchów z książki. To oni spajali historię tej części, a w filmie pojawiają się tylko epizodycznie i wielu rzeczy trzeba się domyślać. Ale to zrozumiałe, bo ta część ma chyba najbardziej złożoną intrygę (przez co ostatnie rozdziały są takie ciekawa), a do filmu należało uciąć naprawdę sporo, więc twórcy zaczęli od szczegółów - to zrozumiałe. Dodam jeszcze jeden szczegół, który szczególnie mnie zadziwił. Gdy trio i Hagrid spacerują sobie po Zakazanym Lesie, znajdują ciało starszego Croucha. Jego śmierć była tu zrobiona trochę na siłę. Nikt nie zestresował się tym, że na terenie szkoły znaleziono martwego jednego z sędziów turnieju (Dumbledore coś bredził w rozmowie z Knotem, ale to bez znaczenia), wszystko toczyło się dalej, a na mnie zrobiło to takie wrażenie, jakby Dumblo całą tą sprawę zamiótł pod dywan, czego oczywiście nigdy by nie zrobił. Rowling lepiej ten problem rozwiązała w książce, a o śmierci Croucha wszyscy dowiedzieli się nieco później. A i rozśmiesza mnie jeszcze jedno (zauważyłem to ostatnio, ale może jest to tylko w polskim dubbingu?): mianowicie to, że śmierciożercy gdy atakują kemping na mistrzostwach, wydają z siebie dziwne dźwięki i mojej siostrze od razu skojarzyły się z... małpami. A przecież (co widać w poprzednich częściach) byli to ludzie, w dodatku w większości eleganccy.
Ale to tylko szczegóły, a to temat o Zakonie Feniksa, który moim zdaniem jest drugim (po Komnacie) najlepszym filmem o HP. Nigdzie indziej w tej serii nie widziałem takich efektów specjalnych, w dodatku role Heleny Bonham Carter i Imeldy Staunton nadają tej części dodatkowy smaczek. Zresztą tak samo dubbing obu granych przez te panie postaci - chyba najlepszy we wszystkich filmach.
Błędów w Zakonie nie dostrzegłem zbyt wielu. Są pewne drobiazgi, które mogą rozśmieszyć osoby, które jeszcze coś z książek pamiętają, ale nie jest to chyba zbyt poważne. Osobiście wyżej oceniam Komnatę, bo mam do niej pewien sentyment (to był chyba mój pierwszy raz w kinie :p), ale Zakon jest chyba nawet pozycją mocniejszą, bo umiejscowioną w "mrocznym" klimacie.
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Tutaj wypunktowałem Czarę szczegółowo:
http://www.filmweb.pl/film/Harry+Potter+i+Zakon+Feniksa-2007-113008/discussion/E lementy+irytuj%C4%85ce+mnie+jako+fana+ksi%C4%85%C5%BCki%3A%29,2219177
Mimo że jestem wielkim fanem sagi to Czara i Książę zawsze mnie nudzą gdy czytam, więc często pomijam co nudniejsze fragmenty.
Też brakowało mi rozwinięcia wątku z Crouchami. Równie dobrze mogli zrobić, że oszustem nie był Barty Crouch JR tylko zupełnie przypadkowa osoba, bo faktycznie ich rola została zmarginalizowana. Zamiast tego mieliśmy hybrydę Croucha i Bagmana, bo Crouch jak gdyby przejął obowiązki Bagmana opisane w książce, a Bagmana nie było. Do tego niepotrzebne sceny typu nauka tańca przez McGonagall. A śmierciożercy faktycznie wydawali dziwne odgłosy, miałem wrażenie, że gadają "Wynieś śmieci, Wynieś śmieci!" Haha :D
Szczerze mówiąc to po Czarze czuję ogromną antypatię do Newella.
Wiem o tym, scenarzyści muszą umieścić tylko te sceny, które są ważne dla całości. To, że Ron został bramkarzem nie zmieni faktu, że Umbridge jest wredną ropuchą :)
Wydaje mi się, że w Zakonie i tak dobrze sobie poradzili, chociaż moim faworytem nadal jest Czara ognia
Otóż zauważyłem pewną dziurę w fabule.
Czemu Knot podczas przesłuchania Pottera nie dał mu veritaserum?
Czemu nie dał mu jego od razu?
"<daje veritaserum>
-Czy czarny pan powrócił?
-Tak.
-OKURDE! MUSIMY GO POWSTRZYMAĆ!"
:/
Oglądałaś w ogóle ten film? Knot nie chciał uwierzyć w powrót Voldemorta, bo tak mu było wygodnie. Dlatego uruchomił całą tę propagandę szkalującą Dumbledore'a i Pottera. Po co miał się starać potwierdzać coś, czemu chciał zaprzeczać?
I nikt nie pomyślał "czemu tak nie zrobimy?"? Żaden z czarodziejów, ani członków Wizengamotu? Żaden z dziennikarzy Proroka Codziennego, albo z konkurencji? Z tysięcy czarowników i czarownic nikt nie wpadł na taki pomysł?
Może i wpadli, ale po co, skoro a) większość uwierzyła, że Potter zmyśla, b) ci, którzy nie uwierzyli byli szkalowani. Knot odsuwał każdego kto ośmielał się popierać Pottera.
Poza tym podejrzewam, że tak jak w prawdziwym życiu serum prawdy, używanie veritaserum było zabronione ze względu na możliwość nadużywania go i ogólnie nieetyczność manipulowania umysłem.
No i przy jakiej okazji mieli mu je podać? Na przesłuchaniu sprawa szła o dementorów, a podanie go poza przesłuchaniem pewnie również byłoby niezgodne z prawem.
No i jeszcze, jeśli ktoś jest pomylony, to uznaje swoje przywidzenia za prawdę. A uważano, że Potter jest pomylony, więc użycie veritaserum nie potwierdziłoby jego historii w oczach ministerstwa.