Nie mam nic przeciwko krwii, cyckom i tandetnej animacji, ale ten film jest po prostu
debilny. Wielka, zła, zielona kula postanawia jakiejś kolesiówie opowiedzieć kilka
ciekawych anegdotek ze swojego życia, po czym zamierza ją zabić. Skoro zamierza ją
zabić, to po co to wszystko opowiada? Żeby opowiedziała aniołkom w niebie, że zabił ją
koleś z klasą? Widać złe typy po prostu tak mają... Pierwsza opowieść: Jakiś taxówkarz
ratuje z opresji jakąś laskę, jakaś laska rozkłada nogi i robią bara bara, idą sprzedać
zieloną kulę jakiemuś złemu gościowi, po czym jakaś laska postanawia zabić jakiegoś
taxówkarza, ale ten ją uprzedza i koniec. Ze wszystkich opowieści ta akurat jest
najfajniejsza, głównie dzięki taxówkarzowi, który lubi zabijać nieuprzejmych klientów.
Natomiast laska, która idzie do łóżka z nowo poznanym kolesiem, po czym próbuje go
zabić i zły gościu, który sam się zabija psują odbiór. Druga opowieść: Jakiegoś okularnika
wywala przez międzygalaktyczny portal i zmienia się w kolesia z reklamy Old Spice, po
czym ratuje jakąś laskę, która rozkłada nogi i robią bara bara, ale jakieś kolesie im
przeszkadzają i zabierają ich do Luke'a Skywalkera, który każe kolesiowi ukraść złej
kolesiówie zieloną kulę, a jak nie to ich zabije. koleś dociera do złej kolesiówy, która
rozkłada nogi i robią bara bara, po czym próbuje go zabić, bo ktoś inny ukradł zieloną
kulę. Koleś wraca do Luke'a, żeby po raz kolejny uratować laskę. Wtrąca się zła
kolesiówa i giną oboje z Lukiem, a koleś i jego laska odlatują na przerośniętym robalu.
Tutaj w zasadzie nie ma za wiele fajnych rzeczy. Trzecia opowieść: Koleś oskarżony o
masę przestępstw twierdzi, że jest niewinny, przychodzi świadek, którego przekupił, żeby
zeznawał na jego korzyść. Świadek dostaje ocipiozy, zaczyna mieszać zeznania (w
sumie najzabawniejsza scena w filmie), po czym zmienia się w Hulka i próbuje zabić
kolesia. Kiedy udaje się zagonić kolesia w kozi róg, świadek wraca do poprzedniej formy,
przyjmuje zapłatę za ten cyrk, po czym koleś wywala go w kosmos. Żeby ten epizod był
jeszcze debilniejszy, mogliby dać laskę rozkładającą nogi. Czwarta opowieść: Leci se
samolot, samolot zostaje postrzelony i tylko dwóch kolesi przeżywa. Jeden z kolesi idzie
na obchód i zjadają go zombiaki, a drugi wyskakuje przez okno i ląduje na wyspie, gdzie
jest jeszcze więcej zombiaków i też go zjadają. Brzmi banalnie, ale obchód po pokładzie
statku ciągnie się niemiłosiernie, przez co ten film jest jeszcze dłuższy. piąta opowieść:
Zebranie w Pentagonie, jakiś okularnik rzuca się na kolesiówę po drugiej stronie stołu,
przylatują kosmici, wsadzają w Pentagon rurę i wysysają tę dwójkę, po czym odlatują.
Koleś rozpada się na kawałki, a kolesiówa rozkłada nogi i robi bara bara z jednym
robotem, po czym przyjmuje jego oświadczyny. Tego chyba nawet nie trzeba
komentować... Dobra, skrócę trochę resztę, żebym nie musiał już dłużej myśleć o tym
filmie. Ostatnia opowieść: Złe mutanty zabijają mieszkańców jakiegoś miasta, po czym
przylatuje jakaś laska, żeby ich uratować, a skoro jest już po zawodach, idzie sie zemścić.
Złym mutantom udaje się ją schwytać, ale zamiast ją zabić, wrzucają ją do dziury, z której
udaje się jej bez problemu uciec, po czym ataje do epickiego pojedynku z przywódcą
złych mutantów i zabija się w wulkanie z wielką zieloną kulą, po czym jest powrót do
współczesności, gdzie złą zieloną kulę też szlag trafia, a kolesiówa, której to wszystko
opowiadała, odlatuje na jakimś gryfie, który przyleciał znikąd. Dodam, że wszystkie laski
w tym filmie mają posturę Pameli Anderson i rozkładają nogi jak Lindsay Lohan, a tytuł
jest wybitnie nietrafiony, bo wszystkie utwory heavy metalowe z tego filmu da się zliczyć
na palcach jednej ręki. I do tego tak jak mówiłem: koślawa animacja, która tylko uprzykrza
oglądanie i kilka niepotrzebnych scen jak ta scena, w której kolesiówa z ostatniej
opowieści po otrzymaniu polecenia ratowania miasta idzie się przebrać, co robi najwolniej
jak tylko potrafi, zamiast szybko coś zarzucić i lecieć do miasta, póki jeszcze jest kogo
ratować. Więc ogółem nie polubiłem tego filmu, nie wiem czemu na Filmwebie ma taką
wysoką ocenę
Bo jest zajebistym starociem i zajebiści starzy ludzie dają mu zajebiście dobre oceny.:>
...i mentalność nastolatka zbuntowanego przeciwko wszystkiemu dookoła... w każdym razie Twój (minimalna kultura wymaga pisania z dużej litery) post był tak desperacki, że aż postanowiłem odpisać.
jak nie czujesz klimatu, nie rozumiesz sensu takiej animacji, ani nie rozróżniasz gatunków filmu / animacji to może siedź cicho. nie każdy film (czy nawet animacja) powstaje w tym samym celu - jedne to czysta rozrywka (bez większego sensu), inne są bezpośrednie i logiczne, a jeszcze inne są symboliczne i nielogiczne.
Twój baaaaaardzo długi i nudy post udowadnia tylko jedno - że w realu nikt Cie nie słucha i nie chce z Tobą gadać. w anoniowym internecie postanowiłeś udowodnić jaki to jesteś mądry... ;)
Wiesz, przejrzałem sobie twoje inne wypowiedzi i wygląda na to, że ty tylko szukasz zaczepki, bo w większości z nich na kogoś pyskujesz. I kto tu ma mentalność nastolatka...
artemisek, może coś więcej na temat Twych odczuć ? widac po ocenianych tytułach żeś kwadratogłowy
Brzydkie, beznadziejne, z badziewną muzyką, a do tego bezsensowne i odrażające było to... dzieło.
Dawno nie czytałem negatywnej opinii która tak bardzo zachęcałaby do obejrzenia filmu! :D
CYCKI I HEAVY METAL, WOOOHOOO!! xD
Źli chwalący się tym, że zamierzają zgładzić pół świata przed faktycznym zgładzeniem tego świata to standard, który jednakowoż zawsze daje mi do myślenia, jako że łamie 8 zasadę życiową według Sylvestra Stallone: 'Nie gadaj! Działaj!'
----------
http://www.bookreviewsandmore.ca/2006/07/sly-moves-by-sylvester-stallone.html
Muszę się pod to podpiąć.
Segmenty nie są w żadnym stopniu ze sobą powiązane. Pierwszy, nieprzymierzając 'Sin city' w świecie 'kota Fritza' skończył się zanim na dobre się zaczął. O czym tu można w ogóle mówić.