Potwierdzam. Sceny z pełzającym cenobitą po schodach do złudzenia przypominały mi Klątwę.

Mi również scena z cenobitą na schodach przypomina Klątwę a dwie cenobitki kojarzą mi się z pielęgniarkami z Silent Hill :)

A mi z bliźniaczkami z Lśnienia

Dla mnie 5 to absolutnie, pozytywne zaskoczenie. Zupełnie inne podejście do serii i ostatni film z Pinheadem, który jest godny polecenia. Zajmuje on zaszczytne miejsce zaraz po kultowej jedynce (1, 5, 2, a reszta dla mnie wymaga przemilczenia - no może 3 miejscami wybija się ponad nędzę).

Jedynka była genialna, była oryginalna. W dwójce odgrzano kotleta, czyli siłą rzeczy musiało być słabiej. Trójka to już totalne bezsensowne nieporozumienie. Czwórka zwyczajnie słaba i beznadziejne zakończenie. A piątka na nowo genialna, o takie kino walczyłem! (nie, racja nie walczyłem ^^) Piątka przypomina mi przez oniryzm Mulholand Drive i Zagubioną Autostradę. Oniryzm połączony w logiczną całość gdzie brak logiki nie jest bullshitem a zamiast tego jest objaśniony obłędem... to coś wspaniałego