PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=696926}

Historia Marii

Marie Heurtin
7,3 937
ocen
7,3 10 1 937
Historia Marii
powrót do forum filmu Historia Marii

Czasami oku ludzkiemu potrzebny jest obraz skrajnie subtelny, niecodziennie delikatny, nadwrażliwy. Obraz, który od początku do końca przejmuje swoją egzystencjalną melodią. Takim właśnie jest „Historia Marii”, film w reżyserii Jean-Pierre Améris’ a opowiadający o umiejętności dialogu między duszami, a właściwie o umiejętności, powiedziałbym nawet talencie, dotarcia do świata duszy zagubionej tak bardzo, że kompletnie niezdolnej nazwać jakąkolwiek rzeczywistość. Więcej nawet, bo opowiadający o poświęceniu, wyrzeczeniu i niesamowitej transgresji, jaką jest oddanie życia za ocalenie tej jednej duszy – mimo wszystko i jakby trochę na przekór wszystkim i wszystkiemu. Nieraz bowiem tak bywa w naszym życiu, że wiemy coś „szóstym zmysłem”, a więc najlepiej. Dlatego składamy najwyższą ofiarę, aby tę daną sprawę wydoskonalić wysiłkiem serca i trudem miłości.
Tytułowa Maria, to głuchoniema i ślepa dziewczyna, którą rodzice chcą oddać pod opiekę sióstr zakonnych, zajmujących się podobnymi przypadkami. Niestety Maria zdecydowanie odstaje od innych dziewczynek mieszkających w klasztorze. Jest zbyt dzika i totalnie nieokrzesana. Można powiedzieć, że nie ma na nią sposobu. Dlatego nie zostaje przyjęta przez zgromadzenie. Jedna z sióstr (Margueritte) podejmuje jednak ryzyko i postanawia, nawet nie tyle poświęcić, co wprost zupełnie podporządkować własne życie, życiu Marii. Wie, że tylko tak będzie można osiągnąć cokolwiek. I chociaż początkowo wszystko idzie źle i nie ma najmniejszych efektów, a siostra Margueritte jedynie traci siły fizyczne i psychiczne, to w końcu udaje jej się wydobyć z Marii pierwsze zdolności, za którymi idą mozolnie następne, następne i następne. Z dzikuski staje się ona w końcu niewidzącą, niesłyszącą i niemówiącą, ale podarowaną światu, w którym obowiązują konkretne zasady i postawy dziewczyną. Na swój sposób piękną i wyjątkową.
„Historia Marii” to kino potrzebne i ważne. Tu widzi się człowieka, który stawia przed nami wymagania bez świadomości, że to robi. Człowieka, który stawia przed nami pytanie o nasze człowieczeństwo, o naszą zdolność do miłości, o naszą radość z tego, że możemy być dla drugiego ponad nasze siły i aż po śmierć. „Historia Marii” to kino poruszające i skłaniające do refleksji, a może, albo nawet na pewno, zmuszające do poważnych życiowych przemyśleń. Tu nie ma wartkiej akcji i emocji trzymających w napięciu. Tu jest czysta egzystencja, która domaga się tego, aby się nią zaopiekować.

użytkownik usunięty
KacperOfm

Piękny film, który jest kontemplacją na temat miłości.

Posiada drugie dno. Myślę, że tytułowa Maria to dusza człowieka, która dotknięta blaskiem boskiej miłości budzi się do życia, wychodzi ze swojego nieokrzesania, przez miłość, uczy się mowy, słowa, co jest głęboko symboliczne, mistyczne wręcz. Dzięki miłości dokonuje się rzecz, wydawałoby się, niemożliwa. Miłość bowiem otwiera ją na nową rzeczywistość, otwiera na życie dotąd nieznane, życie poza zmysłami. Mimo, ze bohaterka nie widzi i nie słyszy, miłość daje jej więcej niż oczy i uszy, stwarza ją na nowo, nadaje jej życiu sens, wyciąga z ciemności ku światłu niedostępnego zmysłom. Można zadać pytanie: gdzie leży istota naszego życia? W zmysłach, czy poza nimi, w tym co ukryte?

Oglądałem parę dni temu "Kalwarię". Tam lekarz, który wątpi w istnienie Boga, pyta księdza tak: jeśli dana osoba, traci wzrok, słuch, mowę i jest sparaliżowana, co wtedy? Ksiądz wpada w gniew, nie dając odpowiedzi. "HIstoria Marii" daje nam jednak odpowiedź, odpowiedź pozytywną, afirmującą życie. Czyż bowiem żyjemy prawdziwie tylko dlatego, że patrzymy, słyszymy, poruszamy się? Czy może ta, choćby najmniejsza iskra miłości, która tli się nawet w największym grzeszniku i ateiście, ma większą wartość niż wszystko inne? Gdy ona gaśnie, wtedy patrząc - nie widzimy, słysząc - nie słyszymy, bowiem życie, rzeczywistość jest ukryte w tej iskierce miłości, i to ona pozwala nam prawdziwie odczuwać, widzieć, słyszeć: ludzi, zwierzęta, przyrodę ożywioną i nieożywioną, bowiem pozwala nam wejść w więź z tą rzeczywistością, którą postrzegamy zmysłami, komunikować się z nią, pozazmysłowo, duszą. Im bardziej bowiem czujemy, im głębiej, tym bardziej prawdziwie żyjemy, im większa więź z czymś nawiązujemy, tym głębiej doświadczamy rzeczywistości. Bez tej iskry miłości, bylibyśmy bez życia jak maszyny, nie zdolne odczuwać i poznawać rzeczywistość, bylibyśmy jak roboty, które przecież też widza, słyszą, ale jednak są jak "miedź brzęcząca". Mogą odczytywać jakieś fakty, parametry, obrazy, informacje, ale same te informacją są puste, bez znaczenia, to miłość nadaje im sens. Jak bohater "Kalwarii", arystokrata (znowu dla porównania się odwołam, bo filmy skrajnie rożne), który mówi: "moje pieniądze, żona, dzieci już nic dla mnie nie znaczą, nawet moje własne życie nic nie znaczy". Krótko mówiąc, iskra miłości w nim zgasła i jako taka rzeczywistość nie ma dla niego znaczenia, wszystko stało się mu obojętne, bowiem bez miłości, nawet największe rzeczy tracą sens, a dzięki miłości, nawet to, co najmniej znaczące, nabiera głębokiego sensu.

Subtelność tego filmu przerosła moje oczekiwania, wystarczy wspomnieć scenę gdy Maria wychodzi na drzewo (ważny symbol) i tam spotyka swój przedmiot miłości. Nie widząc, nie słysząc, ale czując duszą. Dotykają się rękami, jest nawiązana wewnętrzna więź, więź nie ciał, a dusz, poza sferą zmysłową.. Jak często takie rzeczy obserwujemy na filmie? Oby więcej takich filmów!

ocenił(a) film na 9
KacperOfm

Tylko jedna, ważna uwaga. Muzyka cudowna. Muzyka głośniejsza od lektora. Osoba słabosłysząca w aparatach musi się skupić, aby dobrze słyszeć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones