Moim zdaniem on nigdy nie był dobrym aktorem, dlatego się tak stoczył miał dobre role, ale ilość słabych ról jest przytłaczająca.

Zgadzam się. Zawsze był słaby. Miał tylko przebłyski lepszej roli.

Podobno zbankrutowal i teraz gra w gniotach żeby być chociaz minimalnie nad kreską.

to prawda, ale to było z 10 lat temu... lubię go, ale uważam, że on po prostu się stoczył na dno, nie był nigdy utalentowanym aktorem, w latach '90 był za to niezłym rzemieślnikiem, i miał szczęście do ról. Nawet teraz czasami zagra w czym dobrym, ale to dzięki scenariuszom, które z jego cierpienia ekranowego wydobywają jako taki sens istnienia ;) Załamał się po nieudanych inwestycjach, zwłaszcza, że to przecież okres wielkiego krachu światowego (2007-2008).. Dla mnie Zły porucznik, Kick Ass i Zapowiedź to jeszcze w miarę dobre kino, ale jak już pisałem to było dawno... czekam na powrót Bena Gatesa - bo lubię poprzednie filmy, będzie tam musiał pokazać odrobinę błysku, bo to jednak kino akcji/przygody a nie smętnego gapienia się w kamerę z miną "Za co mnie karzecie?!" ;)

Pokażcie mi aktora który gra w samych dobrych filmach. A ten tutaj film nawet nie taki zły.

Zgadzam się w stu procentach.

Masz rację, top jednak jest różnica między garstką a całą masą złych filmów. Niestety Cage ma teraz całą masę słabych albo bardzo średnich filmów. Przez co wyrobił sobie renomę upadłej gwiazdy, upadłej w pełnym słowie tego znaczenia, wszak to zdobywca oskara. A w latach 80 i 90 grał przyzwoicie, to jednak fakt miał sporo szczęścia, szczęścia bo grał w mieszanych gatunkach tu w Sensacji, tu w przygodowym, tutaj w jakimś trilerze zagrał, tam w typowym Akcyjniaki, a nawet wpadł Dramat.

Tak więc myślę że ta wszechstronność grania w różnych gatunkach mu pomogła przetrwać i nie skończyć przedwcześnie jak Segal, Lundgren, Van Dame itd:

Jordan66. Jason Statham.

Zabawne. Akurat Jason Statham i sama jego obecność to synonim złego kina

Obejrzyj film "The Meg" z 2018 roku, zmienisz zdanie o Stathamie.

Dokładnie - gdzie ten błysk w oku? Ta wersja Nicolasa Cage w roli SLOW jest nie do przyjęcia i przełkniecia, bez wigoru i ikry. Poszczególne kwestie przedstawiane jakby na rauszu lub kacu, bez wyrazu i zmierzajace ku bełkotowi. Sam scenariusz nie byl tragiczny i film oglada sie w sumie dobrze, tylko czemu rezyserzy obsadzają w glownych rolach wyłacznie wielkich znanych aktorów, którzy sie wypalili a w ich miejsce można byłoby umiescić zdolnych aktorów mlodszego pokolenia dajac im szanse (bo ile milionow mozna miec na koncie) , którzy wnieśliby duzo wiecej do tego filmu niz miałką grę bez wyrazu,,, Cage szkoda oj szkoda Cie stary brachu...

spokojnie - w tym roku premiera zbierajacego wszedzie swietne recenzje (poki co tylko jeden pokaz na Sundance byl) "Mandy" z Cage'm w roli glownej, bedzie dobrze, czuje to w kosciach ;)

ten film akurat nienajgorszy

Do momentu "Uczen Czarnoksieznika" Cage byl na pewno jednym z lepszych aktorow, ktory gral w filmach z samego topu. Pozniej bylo kilka srednich, lecz nienajgorszych filmow, a pozniej bylo, tylko coraz gorzej. Czekam na jego film "Skarb Narodow 3" ktory jak podaje Filmweb ma wyjsc w 2019.

Może nie tyle co LEPSZYCH, co miał pomysł na siebie. Pisałem wcześniej że on miał tyle fajnie że nie ograniczał się do jednego gatunku filmowego.
On był wszechstronny grał w wielu rożnych filmach i to powodowało że trzymał się dobrze. A Cage to taki przypadek, gdzie życie osobiste odbija się na jego karierze aktora. Choć aktorem był średnim prawie zawsze, to jednak jego kreację były przyzwoite na tyle, że nie odpychały od ekranu.

I w dodatku upodobnił się do Marylin Mansona