Obaj panowie pełnią podobne role w filmach, w których występują, przez co często są do siebie
porównywani. Którego Wy wolicie i dlaczego?
Zależy czy to film czy książka, bo jeśli chodzi o książkę to wolę Aragorna, natomiast jeśli chodzi o filmy to bardziej przekonuje mnie Thorin. Po prostu Armitage zagrał o wiele lepiej Thorina, niż Mortensen Aragorna.
Aragorna, ale to dlatego, że ja po prostu nie lubię Thorina. I nie chodzi tu o aktorów czy to który lepiej zagrał, gdyż ja Thorina nie lubiłam już w książce. Choć wydaje mi się, że to Thorin został lepiej ukazany w filmie. Z Aragorna starali się zrobić herosa za pomocą dziwnych sytuacji nie występujących w książce. Aragorn sam w sobie był wyjątkowy ze względu na swój charakter, wiedzę i mądrość Numerończyków. Uznanie wśród ludzi zdobył głównie tym jaki był a nie kim był. W filmie to przekręcili. Zaś Thorin, jego powoli szaleństwo, upartość jest odzwierciedlona dokładnie. Może dlatego go tak nie lubię :).
Tolkienowski Aragorn to jednocześnie strażnik (dosyć niefortunne tłumaczenie słowa ranger, no ale lepszego nie ma) i wódz/władca. Jak trzeba było, potrafił tupnąć, aż się kurzyło. O ile Viggo znakomicie odgrywa rolę awanturnika wagabundy, to jako króla w ogóle go nie kupuję. Nie pomaga fakt, że w filmie w zasadzie w ogóle tej korony nie chce. Widać nieszczególnie mu zależało na Arwenie :(
Filmowy Thorin to z kolei przede wszystkim przywódca. Dystansujący się od reszty kompanii, nierzadko podejmujący trudne, mało popularne decyzje. Jednocześnie charyzmatyczna, silna, pełna pasji osobowość. Pomijam tutaj jego wychodzącą coraz bardziej na wierzch mroczniejszą stronę.
Idealny filmowy Aragorn stanowiłby syntezę obu tych postaci. Kogo wolę? Aragorna, ale to chyba głównie przez sentyment. Armitage nie ma się czego wstydzić.
Wolę Thorina:
1. Armitage gra lepiej.
2. Thorin ma większą charyzme.
3. Thorin jako postac wiecej przeszedł w swoim zyciu. Był świadkiem upadku swojego królestwa, braku pomocy ze strony elfów i bitwy w Azanulbizar. Widział jak jego dziadek popada w szaleństwo a potem ginie napolu Bitwy. Zaginał mu takze ojciec, o on musiał wedrowac ze swoim ludzem, by zapewnić mu schronienie i opiekę. Tolkien nie pokazał tego tak bardzo w ksiazce, ale na szczęście Jackosn zebrał wszystko od Tolkiena do kupy i jeszcze bardziej wyostrzył. Po prostu Thorin to postac, która dużo przeszła.
4. Thorin jest bardziej wiarygodny, bo popełnia błędy, a jego dobre cechy np. lojalność czy honor czasem sa zniekształcane np. taką żadzą złota.
Zdecydowanie THORIN.
Aragorn, głównie dlatego że nie lubię Thorina.
Gra aktorska jest na podobnym poziomie, więc tego porównywać nie będę. Obaj aktorzy dobrze sprawdzają się w swoich rolach.
Ale z charakteru lepszy jest szlachetny i sprawiedliwy Aragorn, niż pazerny na złoto i nazbyt dumny Thorin.
Aragorn to klasa sama w sobie. Poza tym nie zgodzę się z tym co piszą tutaj co poniektórzy, że Aragorn nie ma wad i jest mniej ludzki od Thorina. Aragorn boi się odpowiedzialności władania królestwem ponieważ wie do czego to doprowadziło jego przodków. Jest pełen obaw i z czasem również "dorasta " do tej decyzji. Wychodzi z cienia.
Jak dla mnie Thorin jest jak Boromir. Nie ma z Aragornem nic wspólnego poza królewskim tytułem.
Aragorn, z wielu względów. Mortensen zagrał te postać tak, że Armitage przy nim to szkolny skaut. Postać Aragorna jest przez to pełniejsza i świeci o wiele większym blaskiem. Pierwsze spotkanie z Aragornem to istne ciary. Charyzmą Aragorn po prostu zabija Thorina. Nie zgadzam sie zupełnie, że Aragorn to postać nierealna bo bez skazy. Co za bzdury. Na wskroś szlachetny, (wychowanie u elfów pomogło), pamiętajmy to jest krół ludzi a nie jakiś Pippin :P (bez urazy Pippin:))
Mimo bardziej prostolinowego charakteru wolę Aragorna. Chłop nie marudzi, dobrze żyje ze wszystkimi i robi dobrze sobie i innym.
Co do filmowego Thorina, to mam wrażenie, że gdyby przypadkiem dowiedział się jaki pierścień ukrywa w kieszonce Bilbo, byłby wobec niego i reszty kompanii bezwzględny. Ba, uważam, że stałby się drugim Sauronem.