PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469867}

Hobbit: Pustkowie Smauga

The Hobbit: The Desolation of Smaug
7,6 322 111
ocen
7,6 10 1 322111
6,1 27
ocen krytyków
Hobbit: Pustkowie Smauga
powrót do forum filmu Hobbit: Pustkowie Smauga

...ale ten film był po prostu słaby! Nie mogę uwierzyć że ma taką wysoką ocenę. "Pacyfic Rim" był
ciekawszy od tego!

Wiele ocen na tym portalu mnie dziwi. Problem w tym, że zazwyczaj uważam je za za niskie.
"Hobbit: Pustkowie Smauga" to chyba pierwszy film, który uważam ma ocenę po prostu za
wysoką.

Pierwsze moje spostrzeżenie? Fabuła goni jak zające Radagasta. Nie miałem czasu by skupić
się na jakimkolwiek wątku. Beor, mój ulubiony bohater z książki, został tutaj sprowadzony do
jednej ledwie sceny. Teoretycznie jak mogło być inaczej? Etap z nim to ten, w którym krasnoludy
gadają, jedzą i śpią. Raczej niezbyt dobry materiał na film. Lecz mogli to zrobić nieco... Ciekawiej.
Po pierwsze: nie potrzebnie owiali go tajemnicą. Beor nie jest wcale "ostatnim z wielu". Jest
jedynym w swoim rodzaju. Powiem więcej: jest jedynym w swoim rodzaju, pośród miliona ze
swojego rodzaju. A to dlatego, że jest CZŁOWIEKIEM, z tą jedyna odróżniającą go cechą:
zmiennokształtnością. I do tego ten iście rasistowski komentarz, który wypowiadają tylko słabe
postacie, w słabych produkcjach fantasy: "Nie lubię tej i tej rasy... Jest taka i taka...". Jeżeli
popełniłem w tym wywodzie gafę, proszę o rzetelnych fanów Tolkiena o naganę ;).

Historia zwalnia dopiero w Mrocznej Puszczy i to dopiero gdy pojawiają się pająki.

Co więc było dobrego? Postacie? Krasnoludy wciąż nie mają choć odrobiny charakteru, choć tym
razem Jackson się starał, czego rezultatem był beznadziejny wątek miłości między krasnoludem
a elfką, którzy zakochali się w sobie zamieniając dwa zdania (wiem, nie jestem pierwszym który
to wytknął, ale to powinno być wytykane chyba za każdym razem).

Efekty specjalne? Pff... Pszczoły u Beora? Prooooooszę... Złoty krasnolud? Euuuu... Absurdalna
scena z beczkami i skaczący Legolas? Cameron dopomóż... Przez to słabe CGI wiele scen akcji
było obrazą dla mego oka, niżeli dobrą zabawą (zresztą te sceny i tak są słabe, wspominając
skaczącego w beczce Bombura).

Tak więc ani historia, ani postacie, ani efekty. Czym więc się tu zachwycać? Czarne charaktery?

Tutaj faktycznie jest się czym zachwycić. Niestety, można się zachwycać tylko jednym spośród
nich, czyli Smaugiem oczywiście. Sauron? Wydaję mi się że twórcy nie mieli pomysłu jak go przedstawić. Pomysł z
poruszającym się cieniem był tak leniwy i tak... Niewyraźny, że nie wiedziałem nawet co to
konkretnie jest. Zrobił wrażenie dopiero gdy zmienił się w Oko. Wiem, że wielu osobom
podobała się cena walki Gandalfa z Sauronem. Dla mnie sprowadzona ona była do
pomniejszania, ponownego zwiększenia i ponownego zmniejszenia białej kuli wokół Gandalfa.
Puśćcie ją sobie w przyspieszonym tempie. Jest dokładnie tak: Duża kula! Mała kula! Duża kula!
Mała kula! Duża kula! Gandalf przegrał!

Film ma trzy duże zalety: po pierwsze pająki. One naprawdę przyprawiły mnie o osłupienie. Jako
pierwsze z postaci, które w książce mówiły, a w filmie milczą, faktycznie się odzywają. Bałem się
że, idąc za przykładem Szeloby, Jackson uciszy też i pająki. A to że gadały były jednym z tych
elementów, dzięki którym poczułem grozę w książce.

Druga zaleta to Bard. Nie wiem dlaczego... Po prostu Bard. Wpasował się idealnie w mój obraz
tego bohatera. Natomiast moment w którym spotyka krasnoludy nad jeziorem i łukiem wytrąca
ich "broń", jest jednym z moich ulubionych.

Trzecia zaleta to Smaug oczywiście. Jego głos, jego animacją i rozmowa z Bilbem, która "prawie"
oddała tą z książki. Jako świeży fan serialu "Sherlock" na mej twarzy ujawnił się banan, gdy
zobaczyłem obsadę :D. Jednak po za kreacją, wielki Smaug raczej nie daję rady. W książce
opisany jako kilkusetletni, niezwykle mądry i przebiegły, w filmie jest... ...idiotą. Najpierw mówi że
potrafi wyczuć zapach krasnoludów "na Bilbo" i z niemal idealną dokładnością lokalizuje jego
pozycję, gdy ten jest niewidzialny. Później przechodzi dokładnie nad głowami krasnoludów, nie
mogąc ich wyczuć. To jednak nie oznaka kretynizmu. Oznakami kretynizmu jest raczej typowe dla
filmowych smoków - nie używanie ognia wtedy kiedy by się przydał i używanie go wtedy kiedy to
zupełnie zbędne. To jednak nie wszystko. Nie wiem jak wiele osób to dostrzegło, ale czy
przypadkiem Smaug podczas rozmowy z Bilbem niszczył filary? Czy przypadkiem nie te właśnie
filary trzymały całą górę nad jego głową? Czy przypadkiem gdyby "przez przypadek" zniszczył ich
sporą ilość, ta góra nie zawaliłaby mu się na głowę? Wtedy to byłby dopiero Królem pod Górą!
Królem Idiotów... -,-. Jeszcze żeby on te filary niszczył TYLKO podczas walki. Ale nie, niszczy je
"tak po prostu", podczas zwykłej pogawędki. "O! A to co? Czy to nie filar który utrzymuje sklepienie
na górze i teoretycznie broni mnie przed niechybną śmiercią? Rozwalę se, a co tam!". Podobała
mi się za to scena, gdy zapatrzył się na złotego krasnoluda. Pokazywała że mimo nieprzeciętnej
(ha ha) inteligencji, wciąż jest bestią - smokiem. Wyjątkowo podatnym na swoje instynkty. Także
mimo iż nie przepadam za dubbingiem w filmach aktorskich, Mikołajczak odwalił kawał dobrej
roboty. To nie ten sam poziom co Benedict, ale jednak. Podoba mi się także motyw Czarnej
Strzały. Może jest nieco przesadzony, ale myśl że takie bydlę uśmierciłaby mała strzała ze
zwykłego łuku... Cóż... Pytanie do znawców: książkę czytałem dawno, ale czy przypadkiem Smaug
nie nosił zbroi?

Dodam na koniec że nie uważam ten film za beznadziejny, co wprost powiedziałem na początku.
Nie wierzę że istnieją "zue filmy". Po prostu mi się nie podobał i to bardzo. To tylko moje zdanie.
Byłem jednak przekonany, że ludzie przyjmą go szorstko, a tu proszę! Ocena równa z "Frozen".
Coś niebywałego...

ocenił(a) film na 3
andrzej_goscicki

niezła prowokacja

ocenił(a) film na 7
xxwojownikmrokuPLxx

Gdzie ty tu widzisz prowokację, masz 5 lat i prowokuje Cie każde odmienne od Ciebie zdanie? Wyluzuj stary :D

xxwojownikmrokuPLxx

Uwierz mi żadnemu prowokatorowi nie chciało by sie pisać takiego długiego wywodu... zazwyczaj kończy się na haśle "Hobbit to g*wno"

xxwojownikmrokuPLxx

Uwierz mi żadnemu prowokatorowi nie chciało by sie pisać takiego długiego wywodu... zazwyczaj kończy się na haśle "Hobbit to g*wno"

ocenił(a) film na 6
sentia

Pan powyżej postawił filmowi 1 i nazwał mnie prowokatorem, bo mi się nie podobał. Naprawdę nie wyczuwacie trolla? :P

ocenił(a) film na 9
andrzej_goscicki

masz kilka na prawde dobrych spostrzeżeń. To przewalanie filarów i walka gandalfa z sauronem były na prawde słabe. Ale itak najgorszy moment filmu to spływ w beczkach, realizm na poziomie shreka...

ocenił(a) film na 3
Nif

Mimo iz nienawidze tego filmu to wydaje mi sie, ze realistyczny to raczej nie powinien byc

ocenił(a) film na 8
Nif

Każdy ma różny gust, dla mnie, beczkowy spływ to jedna z najbardziej kreatywnych scen, wykorzystująca efekty specjalne, czysty fun (mogłaby być tylko ciut krótsza) a pojedynek z Sauronem bardzo mi się podobał (Sauron nie miał w tym czasie cielesnej powłoki, więc jak mięli go pokazać?), w listopadzie ukaże się wersja EE dłuższa o 25 minut (a może i ciut więcej?) i liczę na to, że poszerzą przeprawę przez Mroczną Puszczę o tyle, o ile poszerzono wizytę w Rivendell w pierwszej części w wersji EE.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Po pierwsze, CGI wykorzystane podczas tej sekwencji jest beznadziejne. Jeżeli pamiętasz scenę, w której krasnoludy toporami przecinają belkę nad ich głowami, to muszę przyznać że gdyby animacja tej belki była w grze komputerowej, byłbym zachwycony. Niestety... To jest film aktorski. Skaczące elfy, latający Bombur... To wyglądało wręcz szpetnie.

Po drugie, te sceny są pozbawione wszelkiej logiki. Topory latają w powietrzu, wskakują w ręce towarzyszy, Bombur skacze na beczce i za każdym razem trafia akurat na orka, we wspominanej scenie z belką, każdy krasnolud z toporem przepływa AKURAT pod tym samym miejscem, mimo że biorąc pod uwagę ich rozstawienie i prąd rzeki jest to niemożliwe... Wiem że to Śródziemne, że kraina magii. Ale grawitacja wciąż tu jest, mylę się? Jeżeli nie, to po kiego Smaugowi skrzydła? Mogę także zaakceptować jedną scenę, w której niesamowite szczęście i zrządzenie losu prowadzi do sukcesu bohaterów. Ale że pięćdziesiąt szczęść i pięćdziesiąt jeden niesamowitych zrządzeń losu w jednej scenie? Eh...

"(Sauron nie miał w tym czasie cielesnej powłoki, więc jak mięli go pokazać?)"

Eee... Ciekawiej?

Jestem pewny że jest trylion innych sposobów na pokazanie kogoś, niż klasyczny, oklepany, wtórny, nieoryginalny "chodzący cień". Poza tym, na końcu walki zamienia się w Oko. Więc... Po co utrzymywał formę cienia, skoro mógł stać się swoim ulubionym okiem, kiedy chciał? I w ogóle skąd ta zmiana, z ognia w cień? Wydaję mi się że gdyby zamiast cienia, w Gandalfa naparzał ogień, byłoby ciekawiej i ładniej. Przypomniała by się walka z Balrogiem. "Czarny ogień" vs "Biały ogień". Poza tym, czy to że Sauron zamienia się w Oko, oznacza że to Oko może się poruszać? Myślałem że ono jest w pewnym sensie przytwierdzone do swojej wierzy. Jeżeli mógł się przemieszczać, dlaczego ograniczał się przez całą starą trylogię?

Wiem jednak że to twoje zdanie, nic mi do tego. Każdemu podobają się różne rzeczy.

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

Co do oka to myślę, że Sauron nie chciał się zbyt wcześnie zdradzać, że to on (chyba w "Niedokończonych Opowieściach" pisze, że to Handalf odkrył, iż Czarnoksiężnik z Dol Guldur to w istocie Sauron) i dlatego najpierw pokazał się jako cień.

A co do beczkowego spływu to ja po prostu przyjmuję umowność tej sceny i czysty fun z niej płynący i nie razi mnie jej efekcjarstwo, komiksowość i brak realizmu.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Co do Saurona to mogę się zgodzić. Co wciąż nie tłumaczy tego, jak sztampowy był to pomysł, a także tego czy to Oko może się poruszać.

Co do beczkowego spływu, to uważam że nawet w komiksach zbiegi okoliczności nie są tak częste i "wygodne" dla bohaterów. Chyba na zawsze pozostanie to dla mnie najgorszą sceną akcji, jaką kiedykolwiek widziałem.

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

Obejrzałem sobie właśnie scenę beczkowego spływu drugi raz (po kinowym seansie w grudniu) i oprócz paru momentów, gdy woda i skały wyglądają sztucznie, jest ok - fajne jest to, że parę razy można śledzić akcję z perspektywy pierwszej osoby, dodaje to akcji dynamizmu, fajna jest też cała choreografia walk, różne sposoby wykańczania Orków i popisy Legolasa, mnie to odpowiada - pamiętajmy, że już w "Drużynie Pierścienia" Uruk Hai pod Amon Hen robili za mięso armatnie dla Aragorna, Legolasa i Gimlego, tutaj mamy rozwinięcie tego pomysłu, który jest konsekwencją tamtego, jak się mówi A, trzeba powiedzieć B.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Tylko wiesz... W starej trylogii Wielka Trójca po prostu walczyła. Unikała, blokowała, wyprowadzała ciosy. Tutaj Legolas puszcza fikołki jak jakiś Kapitan Ameryka! W starej trylogii wyczynem z jego strony był taki zjazd na tarczy w Helmowym Jarze. To już było wyczesane! Tutaj? Tutaj łamie prawa grawitacji, Skręca się, skacze na kilometry, odbija się od jednego orka do drugiego. Dodatkowo, o ile w starej trylogii odbywało się to za pomocą kaskaderów, tutaj skorzystano z CGI. Ciekawi cię dlaczego? Otóż ewolucje wykonywane w Hobbitcie, są po prostu niemożliwe fizycznie. Fakt, w takim "Powrocie Króla" również mają miejsce takie sceny (zabicie Oliphatna), ale były one sporadyczne. Tutaj każda scena wygląda w ten sposób. Na dodatek, o ilę w starej trylogii miało miejsce kilka "zwykłych" zabójstw, czyli po prostu cięć, to w Hobbitcie wszystko musi wyglądać tak "cool" i efekciarsko.

Naprawdę nie mam bladego pojęcia jak możesz mówić że to "fajne". Ale cóż, sam określałem wiele rzeczy jako "fajne" z czym nie zgadzała się cała tutejsza społeczność, więc uznam to po prostu za różnice zdań...

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

"W starej trylogii Wielka Trójca po prostu walczyła. Unikała, blokowała, wyprowadzała ciosy. Tutaj Legolas puszcza fikołki jak jakiś Kapitan Ameryka! W starej trylogii wyczynem z jego strony był taki zjazd na tarczy w Helmowym Jarze. To już było wyczesane! Tutaj? Tutaj łamie prawa grawitacji, Skręca się, skacze na kilometry, odbija się od jednego orka do drugiego."

Ale to jest proste do wytłumaczenia: inna konwencja
"Władca Pierścieni" to inny poziom opowieści, to epickie dzieło o ratowaniu całego Śródziemia, dzieło, które wymaga od twórców zachowania pewnej powagi lub przynajmniej jej pozorów (co się jednak Jacksonowi nie do końca udało0, a "Hobbit" to zwykła baśń, taka sobie opowiastka o wyprawie po złoto - opowiastka, której dopiero filmy nadają głębszej treści poprzez dorzucenie kontekstu całej twórczości Tolkiena i późniejszych konsekwencji owej wyprawy aby zabić smoka i odzyskać złoto.

"Dodatkowo, o ile w starej trylogii odbywało się to za pomocą kaskaderów, tutaj skorzystano z CGI. Ciekawi cię dlaczego? Otóż ewolucje wykonywane w Hobbitcie, są po prostu niemożliwe fizycznie. Fakt, w takim "Powrocie Króla" również mają miejsce takie sceny (zabicie Oliphatna), ale były one sporadyczne. Tutaj każda scena wygląda w ten sposób. Na dodatek, o ilę w starej trylogii miało miejsce kilka "zwykłych" zabójstw, czyli po prostu cięć, to w Hobbitcie wszystko musi wyglądać tak "cool" i efekciarsko."

Owo efekciarstwo ma swoje racjonalne wytłumaczenie i składa się ono z dwóch znaków; "3D"
owa technika wpływa na sposób filmowania poszczególnych scen i ujęć a chodzi o to, żeby wyglądało to odpowiednio efektownie, stąd efekciarstwo i gagi ale nie ma w tym nic złego, przypomina mi to trochę sytuacje animacji klasycznych z początku XX - go wieku, gdy animatorzy Disneya otrzymywali kasę za wymyślenie gagów do pełnometrażowych animacji, to taki powrót do korzeni.

"PS: Skoro wydarzenia tutaj dzieją się PRZED starą trylogią, to czy przypadkiem Legolas nie powinien być mniej doświadczony w walce?"

Ponownie kłania się konwencja, poważny ton WP wymuszał wręcz aby Legolas był bardziej dystyngowany, w "Hobbicie" może sobie popuścić kaganiec i trochę zaszaleć ;) - poza tym, Legolas liczy sobie parę tysięcy lat (nie pamiętam teraz, ile), więc miał sporo czasu na opanowanie swoich zabójczych umiejętności ;).

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

PS: Skoro wydarzenia tutaj dzieją się PRZED starą trylogią, to czy przypadkiem Legolas nie powinien być mniej doświadczony w walce?

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

Dodam jeszcze, że w scenie beczkowego spływu podobało mi się to, że nawiązano do WP i do zwinności i zwiewności Legolasa - spójrz z jaką lekkością stoi on na głowach Krasnoludów, jakby w ogóle nie dotykał ich stopami (we Władcy pisze chyba, że Legolas stąpał tak delikatnie, że jego stopy nie zapadały się w śniegu), zaskoczyło mnie jeszcze to, że w kinie cała ta sekwencja wydawała mi się strasznie długa a tymczasem na BD doznałem pewnego rozczarowania, gdyż nie jest już ona tak długa ;).

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Konwencja, powiadasz? Hmh... Niech ci będzie. Żadne to dla mnie "wytłumaczenie", ale niech ci będzie.

Właśnie największym problemem Hobbita było to, że ze zwykłej wyprawy po złoto, Jackson postanowił zrobić drugiego "Władcę Pierścieni". Ja chciałem zobaczyć grupę krasnoludków, śpiewających piosenki o smokach i skarbach. Chciałem zobaczyć gadające orły, wargi, imprezki w puszczy leśnych elfików. Otrzymałem połączenie tego, z poważną historią o nadchodzącej wojnie. Trudno się domyślić jaki był rezultat?

3D? Czekaj... AVATAR był w pełni w 3D i miał znacznie ciekawsze sceny akcji, było ich mniej, były subtelne i wyglądały porządnie. "Park Jurajski" został ostatnio poprawiony w 3D, "Titanic" też. Od kiedy 3D wymusza głupie, niepotrzebne i afizyczne ewolucje podczas walki? Chodziło mi o efekciarstwo typu: odbicie strzały w powietrzu drugą strzałą, albo przeskoczenie trzech orków, przy okazji odrąbując wszystkim na raz głowy. Nie chodziło mi o efekty jako takie.

Poza tym, owszem jest w tym coś złego. Czekolada jest dobra, ale spróbuj zjeść siedem tabliczek jedna po drugiej i nie zwymiotować.

Powrót do korzeni? Od kiedy to "powrotem do korzeni" dla filmów fantasy jest Disney? Disney to Disney, fantasy to fantasy. Próbując robić film Disneya, z filmu fantasy nie powracamy do żadnych "korzeni". Tworzymy nowy gatunek. A tego są tylko i wyłącznie dwa skutki: albo film jest do kitu (Hobbit), albo jest po prostu filmem Disneya (Śpiąca Królewna).

Hmm... Poważny ton Matrixa nie przeszkadzał Noemu wykonywać niemożliwych ewolucji. Co ma ton filmu do sposobu poruszania się, to ja nie wiem.

Skoro Legolas miał parę tysięcy lat i nauczył się paru sztuczek, dlaczego nie korzysta z nich we Władcy Pierścieni? Wyszły z mody? Czy się zestarzał? To nie był argument, powiedziałem że nie ma to sensu ze strony fabularnej, gdyż jako że "Hobbit" dzieję się przed "Władcą Pierścieni", Legolas powinien być słabszy. Ty powiedziałeś że ma przecież kilka tysięcy lat. I co z tego? Czy to tłumaczy dlaczego był sprawniejszy niż we "Władcy"?

Jak powiedziałem "konwencja" to jedyne tłumaczenie, choć to dla mnie żaden argument. Rozumiem że Jacson przyjął inna konwencję, ale po co? Film wcale tego nie wymagał.

PS: Konwencja, konwencją, ale znajdź mi drugą tak głupią, tak chaotyczną, tak słabo zrobioną, tak długą, tak nudną i tak bezsensowną sekwencję w jakimkolwiek DOBRYM filmie, z taką samą konwencją...

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

"Właśnie największym problemem Hobbita było to, że ze zwykłej wyprawy po złoto, Jackson postanowił zrobić drugiego "Władcę Pierścieni". Ja chciałem zobaczyć grupę krasnoludków, śpiewających piosenki o smokach i skarbach. Chciałem zobaczyć gadające orły, wargi, imprezki w puszczy leśnych elfików."

A moim zdaniem, poszerzenie "Hobbita" o nowe wątki rzucające pełne światło na skutki wyprawy Krasnoludów i Hobbita to największa zaleta filmowej adaptacji - osobiście nie chciałbym oglądać gadających Wargów i Orków a śpiewających Krasnoludów jest i tak pod dostatkiem, filmowy "Hobbit' w 100% zgodny z literackim pierwowzorem byłby dosyć infantylny, moim zdaniem nawet bardziej, niż sceny, które wyrzucasz tej wersji.

"Od kiedy 3D wymusza głupie, niepotrzebne i afizyczne ewolucje podczas walki? Chodziło mi o efekciarstwo typu: odbicie strzały w powietrzu drugą strzałą, albo przeskoczenie trzech orków, przy okazji odrąbując wszystkim na raz głowy. Nie chodziło mi o efekty jako takie.'

Widzisz, mi się właśnie takie sceny podobają, przebicie dwóch Orków jedną strzałą, itp. czysty fun, przypominają mi się obie części "Mumii", gdzie również była tego typu zabawa.

Disney był tu tylko przykładem, ilustrującym wykorzystanie gagów, nie porównywałem "Hobbita" do Disneyowskich animacji.

"Skoro Legolas miał parę tysięcy lat i nauczył się paru sztuczek, dlaczego nie korzysta z nich we Władcy Pierścieni? Wyszły z mody? Czy się zestarzał? To nie był argument, powiedziałem że nie ma to sensu ze strony fabularnej, gdyż jako że "Hobbit" dzieję się przed "Władcą Pierścieni", Legolas powinien być słabszy. Ty powiedziałeś że ma przecież kilka tysięcy lat. I co z tego? Czy to tłumaczy dlaczego był sprawniejszy niż we "Władcy"?"

Przecież już Ci to tłumaczyłem ... "Władca Pierścieni" to opowieść, epopeja w poważnym tonie i tam takie popisy po prostu nie pasują (choć i tak mamy strzelanie dwiema strzałami czy wbijanie strzały w głowę Orka) ale nawet tam mamy chamskiego Gimlego z ADHD, itp. czyli kino klasy B i C nadal siedzi w Jacksonie.

Nie wiem o jaki film Ci chodzi? - Fantasy nie ma zbyt wiele na dużym ekranie, jeżeli chcesz filmu z podobną konwencją - dla mnie, podobną konwencję prezentują dwie pierwsze części "Mumii" (czyste kino przygodowe), które uważam za dobre filmy, w przeciwieństwie do koszmarnej trójki.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Tyle, że "Pustkowie..." to nie jest czyste kino przygodowe. I tego mi właśnie brakuje. Klimatu przygody. Ciągle tylko ucieczki, ucieczki, presja czasu... Ani to napięcia nie buduje, ani w tym emocji nie ma. Po prostu nudne to. Ucieczka na samym początku filmu kompletnie niepotrzebna. Dopiero co uciekli orkom na orłach a oni już są przy nich.
Z jednej strony Jackson stara się zrobic "Hobbita" poważnego, rezygnuje z gadających zwierząt, pokazuje wątek Dol Guldur, a z drugiej dodaje Bombura w beczce, czarodzieja z gównem na głowie, króliczy zaprzęg itd. To się ze sobą gryzie. Nie mu tu takiego wypośrodkowania, ale są dwie całkiem różne konwencje.

ocenił(a) film na 8
Banner

A czym jest kino przygodowe?, to przecież pogonie, ucieczki, walki, czyli przygoda
problem jest taki, że i w literackim "Hobbicie" bohaterowie nie prowadzą ożywionych konwersacji (Jackson i tak dodał coś od siebie, min. wspomnienie bitwy pod Morią), w książce mamy praktycznie samą wędrówkę i przygody, questy - problem jest też taki, że literacki "Hobbit' jest krótki jeżeli idzie o objętość ale jest jednak zbyt obszerny jak na jeden film i być może zbyt krótki jak na dwa, trzeba więc to jakoś poukładać tak, żeby miało ręce i nogi.
Zwróć jeszcze uwagę na to, że "Pustkowie Smauga" to środkowa część trylogii i tu nie potrzeba wprowadzenia, przedstawiania bohaterów i można się od razu rzucić w wir wydarzeń.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

"Przecież już Ci to tłumaczyłem ... "Władca Pierścieni" to opowieść, epopeja w poważnym tonie i tam takie popisy po prostu nie pasują"

Wiem, że mi tłumaczyłeś. Ale walnąłeś dodatkowo bezsensowny komentarz, że Legolas ma parę tysięcy lat i czegoś się tam nauczył. On zupełnie nie pasował do argumentu!

"Nie wiem o jaki film Ci chodzi? - Fantasy nie ma zbyt wiele na dużym ekranie, jeżeli chcesz filmu z podobną konwencją"

Prosiłem o podanie konkretnej sekwencji (Na przykład zjazd na beczkach to sekwencja - sytuacja, w której akcja ma jedną przyczynę i dąży do jednego skutku. W takiej "Mumii 2" jazda piętrowym autobusem jest sekwencją) w filmie, z podobna konwencją, a nie o film z podobną konwencją. Podaj mi jedną sekwencję z innego dobrego filmu, która przypominała ten bzdurny zjazd na beczkach.

Co do reszty, proponuję się zgodzić w tym, że się po prostu nie zgadzamy. Nie widzę Hobbita jako komediowe kino przygodowe, tym bardziej że mieszczą się w nim dosyć słabe przemowy moralizatorskie, których w takiej "Mumii" nie było. Natomiast wspomniane przez ciebie momenty łączące Hobbita ze starą sagą (Biała Rada itp.) to te momenty, na których zasypiałem...

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Poza tym należy zadać sobie pytanie: co z tego że byłby infantylny? Czy wszystkie niesamowite historie ze świata Śródziemia były śmiertelnie poważne? Od wszystkich wypraw zależały losy świata? Wszystkie musiały mieć drugie dno? Czy nikt w cały Śródziemiu, nie miał przygody, która na dłuższą metę nie znaczyła nic? Porównajmy Śrudziemię do naszego świata. Czy wszystkie ludzkie przygody na Ziemi, są skomplikowane, mają jakieś głębsze znaczenie? Czy nie było takiej wyprawy, która od początku do końca była prosta (wyruszamy po złoto)?

Czy wszystkie fabuły, wszystkich filmów fantasy, muszą opierać się na ratowaniu królestwa? Otóż nie, poczytaj sobie pierwsze tomy Wiedźmina. Proste historie, nie znaczące dla świata nic. Owszem, nie są to historię infantylne, ale Jackson nie musiał robić z Hobbita drugiego "Władcy Pierścieni" by uczynić historię poważną. Spójrz na Cortesa, Konkwistadora. Wyruszył do Ameryki po złoto. Niby proste, ale zabił po drodze masę Indian, co czyni z tej historii coś więcej, niż "podróż po skarb".

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

Pierwsze "tomy" Wiedźmina to nie żadne "tomy', tylko zbiór opowiadań, a dokładnie dwa zbiory ("Ostatnie Życzenie" i "Miecz Przeznaczenia") ;)

Problem jest taki, że krytykujesz niepoważną konwencję filmowego "Hobbita" a z drugiej strony bronisz tej konwencji i chciałbyś aby była jeszcze bardziej niepoważna (więcej piosenek, gadające Orły i Wargowie)
nie mam nic przeciw gadającym Orłom, gdyby gadały już we "Władcy Pierścieni", tak jak w książce (jest np. świetna scena, tuż po upadku Mordoru, gdy Orzeł nadlatuje nad Minas Thirit i oznajmia jego mieszkańcom, że Sauron upadł a ich król powróci w chwale), ale nie gadają i to ekranizacja WP jest wyznacznikiem dla "Hobbita".
Jackson popełnił, niestety błąd, kręcąc najpierw WP przez co przy "Hobbicie' nie miał już artystycznej wolności i dlatego lepiej by było, gdyby "Hobbita" zekranizował Del Toro ale tak się nie stało i Jackson musiał stanąć w rozkroku: z jednej strony musiał on zadowolić fanów wcześniejszej trylogii a z drugiej musiał nadać filmom cech, które odróżnią je od WP (stąd bardziej odrealnione sceny akcji, akcentujące bajkowy charakter tej opowieści) ale nie mógł odciąć się od WP, stąd pomost pomiędzy dwiema trylogiami - owszem, nie zawsze to wszystko ze sobą trybi ale Jackson nie miał tak właściwie wyjścia, musiał to tak zrobić.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Tak, wiem że to opowiadania. Opowiadania złożone w dwa tomy. Wyobraź sobie, czytałem je, więc nie musisz mi przypominać (sprawdź sobie definicje słowa "tom" i zastanów nad słowem "tom opowiadań").

"Problem jest taki, że krytykujesz niepoważną konwencję filmowego "Hobbita" a z drugiej strony bronisz tej konwencji"

To tak jak ty. Twierdzisz że oryginalna historia jest infantylna, lecz bronisz super-infantylnej sekwencji.

Poza tym ja wcale nie bronię niepoważnej konwencji FILMU. Ja bronię niepoważną konwencję KSIĄŻKI. Największym problemem tego filmu jest to, że reżyser chciał z prostej historyjki zrobić poważną, moralizatorską przygodę. Hobbit to opowiastka, mówiąca o chodzeniu i głodzie. Dokładnie! Połowa książki to narzekania bohaterów na długość podróży i brak zapasów. Walki jest tam tyle co kot napłakał. W scenie spływu NIE BYŁO ORKÓW. Krasnoludy nie walczyły z goblinami, nie walczyły z wargami. U goblinów Gandalf jedynie zabił Króla i już zaczęli uciekać. "Walka" z wargami, to nic innego jak tchórzliwe spieprzenie na drzewo i rzucanie w nich szyszkami. Pierwsza prawdziwa walka, to pająki. Później jest Smaug, lecz w tej walce nie ma krasnoludów. No i oczywiście na końcu mamy Bitwę Pięciu Armii. Jest jednak różnica, między infantylną historią, a robieniem z widza idioty, co jest moim zdaniem definicją sceny spływu. Ona nie jest wcale "lekką, zabawną sceną akcji", to po prostu durna, pozbawiona wszelkiej logiki sekwencja. Z prostej historii książkowej, Jackson chciał zrobić poważną historię, miejscami wyszło mu tak, miejscami inaczej. Sprzeczna konwencja. Film po prostu nie trzyma się samego siebie, przez co wychodzą sceny po prostu durne. TO właśnie krytykuję.

Zapomniałem jeszcze o jednym: ta scena była niezwykle nudna. Sceny akcji są dobre wtedy, kiedy posiadają jeden element: poczucie zagrożenia. Gdyby podczas spływu, tysiąc orków wystrzeliłoby z łuków do krasnoludów, wszystkie strzały zdmuchnąłby wiatr, takie szczęście mieli nasi bohaterowie. Dodajmy jeszcze do tego elfy, które nie robią nic, tylko chodzą. Tak, bo inaczej nazwać tego nie można. One po prostu chodzą skocznym krokiem, a orkowie sami podkładają się pod ich ostrza.

Spójrz na min. 4:48 w tym filmiku, ukazującym durnoty "Hobbita": http://www.youtube.com/watch?v=03LhYBNLXWo

Wiem, że Wielka Trójca też kładła legiony orków sama, lecz tam jest to przynajmniej porządnie zrobione. Mamy poczucie tego, że przeciwników jest tak dużo, mamy poczucie tego, że bohaterowie muszą robić z siebie wszystko, by przetrwać. Dodatkowo martwimy się o hobbity i widzimy jak jeden z bohaterów UMIERA. Przypomnę jeszcze scenę w Morii. Bohaterowie nie wychodzą na czoło legionom orków(goblinów?). Barykadują drzwi, ustawiają się na pozycji, przygotowują się. Robią setki rzeczy, które pomogą im wygrać. Tutaj Legolas po prostu idzie i zarzyna...

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

"Największym problemem tego filmu jest to, że reżyser chciał z prostej historyjki zrobić poważną, moralizatorską przygodę. Hobbit to opowiastka, mówiąca o chodzeniu i głodzie. Dokładnie! Połowa książki to narzekania bohaterów na długość podróży i brak zapasów. Walki jest tam tyle co kot napłakał. W scenie spływu NIE BYŁO ORKÓW. Krasnoludy nie walczyły z goblinami, nie walczyły z wargami. U goblinów Gandalf jedynie zabił Króla i już zaczęli uciekać. "Walka" z wargami, to nic innego jak tchórzliwe spieprzenie na drzewo i rzucanie w nich szyszkami. Pierwsza prawdziwa walka, to pająki. Później jest Smaug, lecz w tej walce nie ma krasnoludów. No i oczywiście na końcu mamy Bitwę Pięciu Armii. Jest jednak różnica, między infantylną historią, a robieniem z widza idioty, co jest moim zdaniem definicją sceny spływu. Ona nie jest wcale "lekką, zabawną sceną akcji", to po prostu durna, pozbawiona wszelkiej logiki sekwencja. Z prostej historii książkowej, Jackson chciał zrobić poważną historię, miejscami wyszło mu tak, miejscami inaczej."

Zrozum, że film rządzi się innymi prawami, niż książka, film MUSI BYĆ efektowny, musi zawierać akcję, nikt nie poszedłby do kina na film, którego bohaterowie tylko wędrują i marudzą a okazjonalnie toczą jakąś potyczkę - już w przypadku pierwszego "Hobbita" było narzekanie, że oni tylko wędrują i wędrują i że nic się nie dzieje ... taki film byłby możliwy tylko wtedy, gdyby powstał jako pierwszy przed ekranizacją WP i gdyby był to film niezależny, gdyż wysokobudżetowy film MUSI być efektowny, żeby się dobrze sprzedać a Krasnoludy płynące w beczkach z zabitymi wejściami i bez żadnych przygód po drodze byłyby nudne z filmowej perspektywy, stąd zmiany i, Twoim zdaniem, infantylna akcja.
Pamiętaj jeszcze o tym, że jest to opowieść pisana przez Bilba i przez niego pozmieniana, ubarwiona, więc nie musi być ona tak realistyczna, jak WP, może być bardziej umowna i fantazyjna.

"Przypomnę jeszcze scenę w Morii. Bohaterowie nie wychodzą na czoło legionom orków(goblinów?). Barykadują drzwi, ustawiają się na pozycji, przygotowują się. Robią setki rzeczy, które pomogą im wygrać. Tutaj Legolas po prostu idzie i zarzyna..."

Tylko, że w Morii bohaterowie nie chcą uciekać a w Mieście Goblinów chodzi o ucieczkę, nie o barykadowanie się i walkę - poza tym, po rozprawie w sali z grobowcem, Drużyna też ucieka, oblegana ze wszystkich stron przez Orki/Gobliny, tyle, ze tam pojawia się Barlog i pomniejsi wrogowie po prostu uciekają.

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

"nikt nie poszedłby do kina na film, którego bohaterowie tylko wędrują i marudzą a okazjonalnie toczą jakąś potyczkę"

Uwierz mi, mylisz się ;). Spójrz na taką "Grę o Tron". Owszem, to serial, ale wiele osób ogląda kilka odcinków na raz, co czyni go dłuższym niż niejeden film. Praktycznie cała fabuła wokół gadania. To był jednak przykład pierwszy z brzegu. "Strażnicy" Zacka Snydera też mają wcale niewiele akcji, głównie gadanie, co nie przeszkadza by film był kapitalny.

Wcale też nie twierdzę, żeby film był tylko i wyłącznie o chodzeniu i głodowaniu. Walka z trollami (której w książce nie było, krasnoludy od razu wpadły w zasadzkę), wydawała mi się dobrym pomysłem. Szkoda tylko że w filmie została przedstawiona tak beznadziejnie. Drużyna Pierścienia dostawała baty od jednego trolla, tutaj krasnoludy waliły na całą trójkę, jakby to byli zwykli, przerośnięci orkowie. "Hobbita" należałoby po pierwsze skrócić, urozmaicić niektóre sceny, ale do jasnej cholery nie robić czegoś takiego! Nie wpychać miliardów nie wiadomo jakich ewolucji do sceny, w której nawet miecze nie były obecne!

"Pamiętaj jeszcze o tym, że jest to opowieść pisana przez Bilba i przez niego pozmieniana, ubarwiona, więc nie musi być ona tak realistyczna, jak WP, może być bardziej umowna i fantazyjna."

Tak, z tym mogę się zgodzić. Bardzo trafne spostrzeżenie.

To natomiast co napisałem o Morii, nie miało być porównaniem do walki z goblinami w "Hobbitcie". Miało ukazać że Drużyna Pierścienia nie robiła za takich niepokonanych bogów. Że ich zwycięstwa nie opierały się na najzwyklejszej, spontanicznej walce, tylko na planowaniu i wykorzystywaniu najskuteczniejszych metod. "Hobbit" natomiast mówi o walczeniu z legionem przeciwników bez używania mózgu, polegając wyłącznie na swoim poziomie, statystykach broni, punktach doświadczenia i ilości punktów życia (nie bez powodu tak napisałem, wiele osób twierdzi że walki w "Hobbticie" przypominają gry komputerowe. Jakoś takie spostrzeżenia nie pojawiły się w "Władcy Pierścieni").

ocenił(a) film na 6
lelen_lis

Właściwie to jeszcze dwie sprawy:

1. Skoro Disney był tylko przykładem, jakie "korzenie" miałeś na myśli?
2. Wolisz by film nie był infantylny, ale jednocześnie podobają ci się infantylne sceny akcji?

ocenił(a) film na 9
andrzej_goscicki

masz kilka na prawde dobrych spostrzeżeń. To przewalanie filarów i walka gandalfa z sauronem były na prawde słabe. Ale itak najgorszy moment filmu to spływ w beczkach, realizm na poziomie shreka...

ocenił(a) film na 6
Nif

Powiem ci że ta scena była tak beznadziejna, że mi się nawet nie chciało komentować. Po prostu brak słów. W kinie oglądałem to z otwartą szczęką. Ta sekwencja powinna znaleźć się na numerze 1 na liście "Jak NIE robić scen akcji".

andrzej_goscicki

Co do pojedynku Gandalfa z Sauronem odniosłam wrażenie jakby cały pojedynek był zerżnięty z filmu Harry Potter i Zakon Feniksa. Scena pojedynku Dumbledora z Voldemortem.

sentia

Masz rację, bardzo podobnie...

1. Kili & Tauriel -Zmierzch
2. Gandalf kontra Sauron -Harry Potter

Jest coś jeszcze?

Ps. Żeby nie było, film mi się podobał. :)

ocenił(a) film na 6
natalii03012000

Mimo wszystko uznam że "Zmierzch" ma gorszy romans :P.

ocenił(a) film na 6
sentia

Mówiąc szczerze ja skupiłem się tylko na dwóch aspektach: Sauron wyglądał strasznie nieciekawie i wtórnie, a i sama walka polegała na staniu w miejscu. Dumbledore i Voldemort to przynajmniej się ruszali i rzucali przeróżnymi efektami specjalnymi, a nie cały czas tą samą, powtarzająca się animacją, niczym gif.

andrzej_goscicki

W sumie racja. Pojedynek D vs V był ciekawszy i płynniejszy prawdę mówiąc.

andrzej_goscicki

Co do pojedynku Gandalfa z Sauronem odniosłam wrażenie jakby cały pojedynek był zerżnięty z filmu Harry Potter i Zakon Feniksa. Scena pojedynku Dumbledora z Voldemortem.

andrzej_goscicki

Ładna recenzja, przyjemnie się czytało. :)
Powinieneś/Powinnaś pisać ich więcej...no chyba że piszesz, a ja nie zauważyłam.

ocenił(a) film na 6
natalii03012000

"Powinieneś" ;).

Czasem coś tam napiszę, jednak uwierz mi, często ze sobą walczę. Mówisz że to "fajna recenzja", moim zdaniem ja wypisuję głównie krytykę, a nienawidzę krytyki! Nadmierna krytyka, w którą obawiam się że wpadłem, często odbiera przyjemność z oglądania filmu. Może faktycznie "sprawnie wyłapałem" moment z niszczeniem filarów przez durnowatego smoka, ale nie zaprzeczysz chyba, że jest to pierdoła? Tak właśnie ostatnio mam. Wyłapuję w filmie każdą pierdołę i niestety często psuje mi to zabawę. Lepiej módl się byś nigdy nie weszła w stan "skrytykowienia", jak to jest w moim przypadku. Naprawdę, ciężko jest oglądać arcydzieła kinematografii i myśleć tylko o błędach... -,-

Zauważyłem że podobał ci się "Zimowy Żołnierz". Tutaj mój temat, raczej pozytywny: http://www.filmweb.pl/film/Kapitan+Ameryka%3A+Zimowy+%C5%BCo%C5%82nierz-2014-615 202/discussion/O+tym%2C+jak+Ameryka+zosta%C5%82+uratowany+%28sic%21%29.,2422322

andrzej_goscicki

Ok dzięki :)
... ale fajnie skomentowałeś film. :)
Takie recenzje mi się podobają.
Lubię Hobbita, w Twojej opinii jest zawarte wiele błędów tego dzieła, ale jest świetnie napisane i jest sporo spostrzeżeń, podoba mi się Twoje wypowiedzenie.
Pewnie długo pisałeś, jednak Ci się opłaciło - masz fajne podejście do tematu.

ocenił(a) film na 6
natalii03012000

Jak mówiłem, nie wiem czy mi się to opłaca, czy nie, ale dzięki za miłe słowa ;).

PS: Nie wiem czy oglądasz takie rzeczy, ale ostatnie dwie recenzje napisałem na filmach animowanych "Justice League: War" i "Son of Batman".

andrzej_goscicki

Aha...jak znajdę to chętnie poczytam. :)

ocenił(a) film na 9
andrzej_goscicki

Jest wiele racji w tym co piszesz ale i wiele spraw zostało ominiętych w tej krytyce
Moje dewizy życiowe to "równowaga" jak i "kompromis"

Tak też oceniłem ten film

jest tam wiele dobrych scen z dobrymi efektami ale jest tez kilka bardzo marnych- co daje równowagę

film jest znaczono odbiegający od książki(azog) ale tez są dodane ciekawe watki (biała rada i do lgurdur) - jest kompromis

na koniec dodam ze bez względnu na to jaki to jest film i ile musiałem się nacierpieć oglądając go, ostatecznie jestem prze szczęśliwy ze powstał - ze jest czym cieszyć lewe oko a prawe mrużyć:p

Nie daj się prowokować bo naprawdę uważam Twoja wypowiedz jest bardzo dobra.

Marcin

ocenił(a) film na 6
marcin1488

Właśnie problem w tym że nie znalazłem niczego dla "równowagi". Film był dla mnie nudny, postacie nie ciekawe, akcja nie powalała. Najlepszym momentem były dla mnie napisy końcowe i to nie tylko z powodu genialnej muzyki. Podziel się swoimi spostrzeżeniami, tym co się tobie podobało na tyle bardzo, by zrównoważyć te minusy. Ja naprawdę nie zauważam wielu pozytywów. Te które dostrzegłem, wypisałem. Były dosłownie trzy.

ocenił(a) film na 9
andrzej_goscicki

pozytywy z mojej strony
1 - Powstanie w ogolę filmu
2 - Klimat - dla fana Tolkiena jest on bardzo zadowalający
3 - Krasnoludy jako krasnoludy a nie krasnoludki
4 - gra aktorska Freeman - doskonała
5 - Smaug
6 - Oręż - znów weta nie zawiodło.
7 - Bolg - wizja postaci
i pewnie jeszcze kilka mniejszych szczegółów

ale największy plus to to iż zamiast siedzieć i oglądać gnioty typu drogówka można zasiąść i popatrzeć na wizje innych ludzi porównując swoja wizje nabytą podczas czytania książki.

ocenił(a) film na 6
marcin1488

1. Serio? :P
2. Może... Jest faktycznie bardziej bajkowy, mniej "średniowieczny" niż we "Władcy Pierścieni".
3. Eee...
4. Może. Niestety scenariusz podupada. Kwestie są miałkie, do bólu przewidywalne i nienaturalne.
5. Tak ;).
6. Tutaj kompletnie się nie zgodzę. Krasnoludy ledwo co mają oręż przez cały film, a nawet jeśli go mają, jakoś nie czujesz że tak jest. Dopiero gdy wyruszają z Esgaroth faktycznie ma się poczucie, że nie idą na smoka z kamieniami.
7. Eee... Gdybym nie znał go z książki, prawdopodobnie nawet bym go nie zapamiętał. W filmie pełni rolę "tego drugiego, po Azogu". Został tu wciśnięty praktycznie tylko dlatego, że był w książce. Powiedz mi, jaki był problem w usunięciu postaci Azoga i od początku zastąpienie go Bolgiem? Bolg był synem Azoga (op czym oczywiście Jackson zapomniał wspomnieć). Zamiast "chęci zemsty za odcięcie ręki", mogli zrobić "odwet za ojca". Byłoby ciekawiej, zwłaszcza że bardziej zgadzałoby się z książką. Z rzadka na filmach widzisz że ktoś umiera poprzez odcięcie ręki. Czarny charakter zazwyczaj powraca wtedy z protezą. Fajniej by było, gdyby Azog faktycznie z tego zmarł. Jaki w ogóle był sens wpuszczania Azoga? Pogonił krasnoludy w pierwszej części, i co? Naprawdę mógłby to być Bolg. Natomiast Azoga w drugiej części, jako tego, co wyprowadza armię i walczy z Gandalfem, mogliby zastąpić Czarnoksiężnikiem.

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

Podpisuje sie

ocenił(a) film na 7
andrzej_goscicki

"Pytanie do znawców: książkę czytałem dawno, ale czy przypadkiem Smaug
nie nosił zbroi?"

Z tego ca ja pamiętam to zbroi nie nosił tylko było chyba w książce zaznaczone, że poprzyklejały my się te skarby (złoto, kamienie szlachetne) i one właśnie pełniły swego rodzaju role zbroi. A poza tym, Smaug miał bardzo twardą skórę pokrytą łuskami, które strzały nie mogły przebić.

Mi się np. podobał jeszcze Thranduil i całe jego królestwo. Niestety pechowy jest ten wątek Kilego i Tauriel + Legolas.

ocenił(a) film na 6
Belief

No właśnie ja pamiętałem coś że on miał jakąś kamizelkę, w sensie jakąś smoczą zbroję... Ale to było dawno temu, pewnie coś źle zapamiętałem.

Jeżeli chodzi o Thranduila, to bardzo podobała mi się jego rozmowa z Thorinem, w porównaniu do książki. W książce Thranduil nie wie czego chcą krasnoludy i zamyka je, bo chcę znać prawdę. Ale czego mogłyby chcieć krasnoludy, z Thorinem na czele, idące w kierunku Samotnej Góry? No czego? Fakt że król elfów się tego domyślił, bardzo mi się spodobał. Dwór Thranduila faktycznie został fajnie zrobiony. Tylko skąd się wzięły te jego blizny? Niepotrzebny wątek...

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

>|"No właśnie ja pamiętałem coś że on miał jakąś kamizelkę, w sensie jakąś smoczą zbroję... Ale to było dawno temu, pewnie coś źle zapamiętałem" - o to chodzi ? ;)

>kamizelka Bilba stworzona z Mithrilu min. pada we WP-Drużyna takie zdanie od Gandalfa - że kamizelka ta ma wytrzymałość smoczej łuski :)



ocenił(a) film na 6
calays

He, he. Nie ;). Jestem pewny że chodzi mi o Hobbita.

ocenił(a) film na 8
andrzej_goscicki

ok :) to może o to ? - Belief już o tym wspomniała, klejnoty i monety wczepione między łuski smoka tworzyły iluminację takiej "ozdobnej zbroi" Gdy Smaug prezentował się Bilbowi zachęcony pochlebstwami.
>ozdobna - przyczepione kamienie monety itd.
>zbroja-bo wiadomo smocze łuski :)

A oto cytat z książki :

„Moja zbroja warta jest dziesięciu tarcz, zęby służa mi za miecze, pazury — za włócznie, cios mojego ogona to grom, skrzydła niosą huragan, a mój dech — śmierć

„— Zawsze słyszełem — rzekł Bilbo głosem piskliwym ze strachu — że smoki od spodu mają ciało bezbronne, zwłaszcza w okolicy... w okolicy piersi; lecz pewnie tak dobrze uzbrojony smok jak ty znalazł i na to jakąś radę. Smaug nagle ostygł w chełpliwym zapale. — Twoje wiadomości — warknął — są przestarzałe. Jestem zarówno od strony grzbietu, jak od spodu opancerzony żelazną łuską i twardymi kamieniami. Nie ma takiego ostrza, które by mnie przebiło. — Mogłem się tego spodziewać — rzekł Bilbo. — Doprawdy, nie masz w świecie nikogo, kto by ci dorównał, o Samugu, którego się nie ima żaden oręż.”

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones