PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=546529}

Ida

6,6 116 560
ocen
6,6 10 1 116560
7,4 39
ocen krytyków
Ida
powrót do forum filmu Ida

Nie-Wiara

ocenił(a) film na 5

Przyszedł w końcu czas, by sięgnąć po film, który przyniósł Pawlikowskiemu mieszkającemu na co dzień w Wielkiej Brytanii, wielkie uznanie oraz pochlebne słowa krytyki, co zaowocowało wyróżnieniem do statuetki Oscara. Czym zatem zachwycił się świat zachodu patrząc na dramat Polaka?
''Ida'' to dzieło wielowymiarowe, składające się jakby z kilku wąskich ścieżek, prowadzących do szerokiej drogi. Zawiera w sobie poszukiwanie własnej tożsamości wkraczającej w życie młodej uduchowionej dziewczyny, a także wypalenie się stalinowskiej ''oprawczyni'', która widzi siebie w roli Boga. Mamy również marginalność odnoszącą się do unicestwiania nacji żydowskiej przez naszych rodaków, a wszystko to osadzone w czasach socjalistycznego systemu ''wschodniej'' władzy. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim jest Polska Katolicka, przed którą powoli otwierały się drzwi do innej, nowej rzeczywistości.
Pawlikowski z wielką skromnością ukazał zamkniętą, zaściankową Polskę lat 60-tych, osnutą pustką, szarością i lękami obywateli, gdzie nienawiść i wstręt nie były tu nikomu obce. Wtłoczył jednak minimum ''życia'' w swój obrazek, dzięki wypełnionym po brzegi ''dancingiem'' lokalom, jazz’owi, a także alkoholowi, który choć na chwilę pozwalał zapomnieć o brutalnych realiach. Twórca nie każe nam przy tym rozgrzeszać przeciętnego Kowalskiego, czy Majewskiego za czyny, których dopuścili się oni nie tylko podczas wojny, ale już po niej samej. Sam także nikogo nie osądza. Po prostu chce tylko ukazać paradoks katolickiego kraju w którym kościół po dzień dzisiejszy stanowi jedną z najwyższych władz w państwie.
Anna dorastająca w zakonie, tuż przed złożeniem ślubów, dostaje propozycję, spotkania się z jedyną krewną, ciotką, by dowiedzieć się czegoś więcej o swoich korzeniach. Dziewczyna nie zna świata panującego poza murami klasztoru. Przepełniona Bogiem i wątpliwościami, wyrusza w podróż ku nieznanemu. Jej ciotka Wanda, to typowy przykład przesiąkniętej socjalizmem kobiety, która najchętniej wymazałaby swoją przeszłość i rodowód z pamięci. Odrzucona od wiary, przepełniona chłodem i nienawiścią, jest totalnym przeciwieństwem Anny. Twórca osadził w swej historii dwie tak skrajne osobowości (tak, Pawlikowski popada w skrajności, przechodzi z jednej skrajności w drugą itd.), iż wydaje się to być potraktowane zbyt powierzchownie, po macoszemu, a przy okazji napiętnuje relacje pomiędzy nacjami polsko – żydowskimi, oddzielając je jeszcze grubszą kreską.
''Ida'' staje się kinem drogi, a obie kobiety próbują zrozumieć kim tak naprawdę są… Pochodzenie wiele oznacza, i jakiej by człowiek nie wybrał drogi, nie można się go wyrzec. Wanda, władcza i stanowcza, okazuje się w gruncie rzeczy słabą, wypaloną i zmęczoną osobą. Ida natomiast, nie potrafi już żyć inaczej i wybiera szlak, którym podążała dotychczas. Czy zatem obie kobiety stchórzyły?
Reżyser kreując taką, a nie inną historię, naraził się niejednemu POLAKOWI, przynajmniej z jednego powodu, choć dla wielu z widzów, żaden to powód. Chociaż główne bohaterki to Żydówki, nie jest to film o Żydach, a o wyborach, z tym, że samo zawarcie w treściach czegokolwiek na temat mordów na Żydach, wywoła burzę nie mniejszą niż podczas ''Pokłosia''. Nie to mnie martwi, choć prawdę mówiąc powinno. Trzeba zrozumieć, że każda wojna broni się swoimi prawami, a bardziej bezprawiem. Dopóki się nie uczestniczy w niej bezpośrednio, nie możemy mówić o tym, jak my byśmy postąpili, jak się zachowali, do czego bylibyśmy zdolni, by chronić siebie i swoją rodzinę. Mnie martwi inny fakt. Pawlikowski przedstawił światu nas nie tyle jako bestie, co ślepo idące na rzeź baranki. Nie znalazłem bowiem w tym filmie, ani jednego pozytywu o Nas jako Narodzie. Jesteśmy wiecznie zmęczeni, zniechęceni, zakompleksieni, szarzy, pretensjonalni, ciągle trzymający się Boga za rękę. Trochę przeraża fakt, iż właśnie taka opowieść reprezentuje Polaków podczas rozdania nagród, które i tak dziś nie są niczym innym, jak zwykłą komercją, a jednak wizerunek nędzy, strachu, zakłamania i rozpaczy może pozostać na dłużej w pamięci…
''Ida'' wydaje się być obrazem lekko wydumanym, z pewnością robionym pod krytyków niż szerszą publikę, co akurat mi się nie podoba. Skrajni ''bohaterowie'', ponury, zagubiony, socjalistyczny świat powojennej polski (choć to prawie 20 lat), do mnie nie przemawia. Czy film ten jest antypolski jak niektórzy twierdzą? Mimo ogólnie panującej hipokryzji i wszechobecnemu antysemityzmowi (co to w ogóle dziś oznacza?), ktoś powie, że coś jest na rzeczy, ale nie mi to oceniać.
Dramat rodowitego Warszawiaka, sprawia wrażenie przerostu formy nad treścią i na szczęście nie tylko ja jestem takiego zdania. Chciałby być jeszcze bardziej artystyczny niż jest, wielce poetycki. Symbolika którą akurat cenię w kinie, tu trochę męczy i kolokwialnie to ujmując, zawarte w filmie niedopowiedzenia wydają się być mocno nadużywane.
Do tego dochodzi słaby dźwięk (to niestety norma w polskim kinie), spora część niezrozumiałych słów, czy nawet całych zdań (ogólnie dialog nie jest mocną stroną filmu), jak również marna gra Agaty Trzebuchowskiej, będącej naprawdę bez życia.
Plusami z pewnością jest sam klimat lat 60-tych, tworzony przy pomocy kadrów (masa ciekawych, artystycznych i surowych zdjęć), przede wszystkim kreacja Agaty Kuleszy i jej martwy, przeszywający wzrok, no i sam punkt wyjściowy fabuły.
Zastanawia mnie jedno. Co Lenczewski i Żal chcieli przedstawić nam, ujmując w obiektywie same głowy oraz części twarzy? Tylko bez nadinterpretacji ….
''Ida'' to przytłaczający, wręcz przygniatający czarno-biały obraz tamtejszej polski, stworzony na wzór kina lat 50-tych i 60-tych, jakiego u nas nie było od lat, co nie oznaczać musi, że jest czymś wspaniałym i szalenie wartościowym. No i bez dwóch zdań jest przereklamowana. Samo wyróżnienie i kilka nagród zgarniętych po drodze, nie musi oznaczać, że mam dać więcej niż 5,5/10.

ocenił(a) film na 8
djrav77

Hej. To ja może wypunktuję to z czym się absolutnie nie zgadzam, okey? 1) "Reżyser kreując taką, a nie inną historię, naraził się niejednemu POLAKOWI", ale właściwie jaką historię? Według mnie nic konkretnego ten film nam nie mówi o historii Polski w tych czasach. Pojedyncze wątki, parę symboli i sporo niedomówień- z tego się składa "historia" w tym filmie. Wyciąganie dalekosiężnych wniosków na podstawie tych skrawków jest mówiąc delikatnie- bardzo ryzykowne. Mówimy raczej o prywatności jednostek, a polityczne czy martyrologiczne tematy są tu tylko tłem dla głównych bohaterek. To na pewno nie jest film polityczny, czy rozprawiający się z historią! 2) "Chciałby być jeszcze bardziej artystyczny niż jest, wielce poetycki"- dla mnie jest poetycki, ale to trudna kwestia do rozstrzygnięcia, poza tym pierwszy raz się spotkałem z zarzutem, że coś chce być bardziej artystyczne, jak to chce? W jaki sposób to odczytujesz? Nie rozumiem tego, przecież jakieś dzieło każdy ocenia indywidualnie, czy dzieło się czegoś domaga? Czy dama z łasiczką (czy też gronostajem) np. udaje bardziej artystyczny obraz- bo w gruncie rzeczy to banalny obraz jest. Kobieta trzyma na ręku tego gronostaja i tyle. Udaje ten obraz bardziej artystyczny niźli jest? A jest nim bez wątpienia! No nie kapuję... To ludzie mogą go "za dobrze" czy też niesprawiedliwie oceniać, ale przecież dzieło samo się nie ocenia ;) 3) "bez dwóch zdań Ida jest przereklamowana", a właśnie że nie była w ogóle reklamowana! Film ten wyskakuje ze swoimi nagrodami jak Filip z konopi, ponieważ właśnie był prawie zupełnie nieznany. Nikt go nie forsował na siłę, pewnie dlatego tak mi się spodobał i na szczęście jeszcze wielu innym. Nie ma tutaj żadnej presji w przyznawaniu nagród przez Festiwale Filmowe, w rekordowej od lat dla polskiego filmu widowni w kinach USA, Francji czy nawet Izraela (to też przykład tego jak właśnie apolityczny jest to film) przyznają nagrody i chodzą do Kin na "Idę" bo chcą i raczej nikt nie powie że jest inaczej, bo nachalna reklama, bo wysokie średnie ocen na portalach filmowych, bo wszyscy znamienici krytycy od razu wychwycili w nim wielkość a polskie filmy są tak świetne i popularne ostatnio więc trzeba iść na polski film. Jest i było dokładnie odwrotnie, zwłaszcza w Polsce gdzie tak wszyscy się ponoć znają na filmach, a Oscarów mają w bród! ;) 4) "Symbolika którą akurat cenię w kinie, tu trochę męczy"- a nie powinna! Bo symbolika jest z założenia subtelną i nie nachalną. Nie zauważyłem aby na "Idzie" trzeba było jakoś specjalnie "gotować" mózg aby to wszystko ogarnąć :) I w końcu Twoje pytanie o te czarno-białe zdjęcia i konwencje tychże zdjęć. Dla mnie film czarno-biały to film bardziej uporządkowany, nie ma "stritu" kolorów, możesz się więc spokojnie skupić na przekazie, nie zajmując kolorowymi duperelkami. Taki obraz jest surowy, ale bardziej przez to poukładany. Obrazy z dzieciństwa też tak zapamiętujemy- pamiętamy to co było dla nas najważniejsze i o to chodzi też w tym filmie. Pytasz ogólnie o ujęcia samych głów, czy części twarzy (ja bym dodał jeszcze szczegółowe ujęcia poszczególnych choreografii. Myślę, że nikt Ci nie da jednoznacznej i takiej ogólnej odpowiedzi na to pytanie, bo każdy kadr, każde ujęcie tak specyficznie przedstawione, miało jakąś puentę, swoje zadanie podkreślenia odczuć bohaterów akurat w tej właśnie chwili, czy to smutku, zagubienia, czy też specjalnego "wyizolowania" danej postaci z toczącego się tematu. A więc były zdjęcia ukazujące tylko częściową przynależność bohatera do wątku albo całkowitego jego braku zaangażowania i wtedy kamera "jedzie" po posadce. Niby fizycznie jest, ale tak naprawdę duchem go nie ma. I odwrotnie- samą myślą jest (ukazana głowa), ale ciało nie chce tu przebywać, chce przyjemności i świeżego powietrza. Nawiążę tu do cytatu Kieślowskiego w moim profilu: "nie ważne gdzie się stawia kamerę, ważne po co", co się takim ujęciem chce widzowi przekazać. Scenami nieruchomymi też coś przekazujesz widzowi- może dla kogoś świat się właśnie zatrzymał, a nawet zawalił (np. nieruchoma, wpatrzona w punkt Kulesza w wannie)... A najfajniejsze w tej całej zabawie kadrami, ujęciami wszelako pokazywanymi jest to, że... do każdego trafia to w inny sposób i ma tak trafiać! Dlatego nikt nie powinien w ogóle odpowiedzieć Ci pewnikiem na to pytanie, że to tak oznacza i już! Bo wiersze też się różnie interpretuje i dlatego tak poetycki jest ten film ;) Ale ja się zapewne nie znam, więc proszę moje wnioski potraktować na luzie ;) Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
djrav77

Przykro, że piszę to do Recenzenta a nie szeregowego dyskutanta: > Nie znalazłem bowiem w tym filmie, ani jednego pozytywu o Nas jako Narodzie. Jesteśmy wiecznie zmęczeni, zniechęceni, zakompleksieni, szarzy, pretensjonalni, ciągle trzymający się Boga za rękę. Trochę przeraża fakt, iż właśnie taka opowieść reprezentuje Polaków podczas rozdania nagród, które i tak dziś nie są niczym innym, jak zwykłą komercją, a jednak wizerunek nędzy, strachu, zakłamania i rozpaczy może pozostać na dłużej w pamięci… < - to nie jest recenzja, tylko wciskanie twórcom filmu swojej jego koncepcji; ma być hagiografią "o Nas jako Narodzie". Od "pozytywów o nas jako narodzie" /poprawiłem nadętą pisownię/ jest film propagandowy albo opracowanie naukowe p.t. "Ocena cudownego polskiego narodu w świetle i... w cieniu". Proszę pozostawić twórcom prawo do ich koncepcji i co najwyżej zarzucić nadużycie lub kłamstwo wobec stanu faktycznego; znajdzie się takie? Nie jest też obowiązkiem artystycznym pilnować się przed możliwymi nadinterpretacjami i ewentualnym wpływem na pamięć widzów. > Trochę przeraża fakt, iż właśnie taka opowieść reprezentuje Polaków podczas rozdania nagród <; czy to nie zawoalowany zarzut o antypolskość filmu? Chciałeś napisać recenzję a wyszedł prawie paszkwil motywowany względami pozafilmowymi - mówiąc wprost, ideologicznymi "z określonych pozycji", jak to się kiedyś mówiło.

Jeśli się mylę, to proszę mnie wyprowadzić z błędu - tylko się ucieszę...

ocenił(a) film na 5
jak45

Widzisz, jeśli użyłem pewnych zwrotów, to zrobiłem to celowo, tak jak celowo poigrał z widzami Pawlikowski, jeśli użyłem dużej litery tam gdzie jej powinno nie być, to tym bardziej ja poigrałem z pisownią. Poczytałem/ posłuchałem trochę wypowiedzi twórcy (rzecz jasna, że znalazło się ich dosyć sporo) o tym, co chciał tak prawdę mówiąc filmem tym przedstawić i nie ''czuję'' tego, tak jak on to rysuje. Może inaczej, Ty to czujesz, Walsh to czuje, pewna grupa rodaków to czuje, ale nie liczmy, że wszyscy będą wniebowzięci.
Prawdą jest, że Pawlikowski poruszył głos nie tylko Polaków, ale i Żydów.
Czyż nie można już publicznie powiedzieć: ''nie, to do mnie nie przemawia''? Ja wiem, że te czasy odległe, znam tylko z historii (bo nie z autopsji) tej książkowej, tej archiwalnej oraz tej przekazywanej z ust, do ust. Rozumiem, że wydźwięk filmu miał być taki, a nie inny i ''wrzucanie kolorów'' (metafora bynajmniej odnosząca się do barwy) absolutnie nie było tu na miejscu, ale na litość, czy trzeba było, aż tak srogo i skrajnie to przedstawiać? Nie wiem, nie znam się, nie jestem twórcą i nigdy nim nie będę. Jeśli uważasz to za gorzkie żale, pretensje itp, to przykro mi, choć raz niechaj tak to wygląda. Mam do tego pełne prawo. Nikogo tym nie mam zamiaru obrazić.
Nigdzie nie piszę i nie chcę, by to tak zabrzmiało, iż liczyłem na czczenie polskości. Nie, nie i jeszcze raz nie. Mnie wkurzają podobne zachowania nie tylko na tym forum, ale w samej rzeczywistości (naszym narodzie), jak Pana Panie Jaku45.
Jeśli więc wyszedł paszkwil, miast tekst w którym zawarłem: ''co jest na tak, a co jest na nie'', to wybacz....
Po prostu coś dziwnego się we mnie wezbrało podczas seansu ''Idy'', filmu, na który po trosze liczyłem i który dawał nadzieję na oderwanie się od rodzimego dziadostwa w którym tkwi od pewnego czasu nasza kinematografia. Przykro mi, ale wątpię, bym Cię ucieszył... Co najwyżej rozbawił. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
djrav77

OK
Fakt, że nasza kinematografia badziej tragediami niż komediami stoi, ale też i polski los już od końca XVIII w. jest dramatyczny. Dla mnie smutny, bo 40 lat życia w "perełce" poszło w połowie na śmietnik niespełnionych możliwości.
Faktem jest też, że może przesadziłem z krytyką, niesłusznie widząc w recenzji współbrzmienie z krytyką motywowaną antysemityzmem.
Każdy film można oceniać wedle swojego gustu, nawet najbardziej uhonorowane arcydzieła. Kiedy moim synom próbowałem pokazać "Człowieka z kamerą filmową", film który mnie zachwycił, stwierdzili ze jest nudny i wcale nie taki rewelacyjny formalnie. Mieli swoje racje.

ocenił(a) film na 1
djrav77

Co za pseudointelektualny żydobełkot... piszcie żydy, piszcie i tak nie dostaniecie forsy od Polski (65 mld dolarów za tzw. mienie bezspadkowe, które na mocy prawa przeszło do Skarbu Polski, po prostu żydzi zamierzają ukraść gruba kasę).

ocenił(a) film na 5
seamen

I do kogo ta mowa? Myślisz, że mi się to podoba co się wokół dzieje? Myślisz, że to Żydzi za tym wszystkim stoją? Zacznij oceniać czyny jako indywidualny wybryk człowieka, który owszem, tworzy społeczeństwo, ale nadal jest tylko człowiekiem. Nie zrzucaj winy na Żydów, czarnoskórych i Muzułmanów. Sami sobie wybieramy takie, a nie inne rządy, więc w czym rzecz...
A zastanawiałeś się nad tym, grzebałeś w rodzinnej przeszłości itd itp, czy aby sam nie posiadasz żydowskich korzeni? Co wówczas, gdyby się okazało, że płynie w Tobie ''dziesiąta krew żydowska''? Zmienisz zdanie, czy targniesz się na życie?

ocenił(a) film na 8
djrav77

To jeszcze jedno :) Piszecie Panowie, że jesteśmy w filmach przedstawiani jako zmęczeni, zniechęceni, zakompleksieni, szarzy i pretensjonalni. No ale czy wpis @seamena nie jest tego przykładem. Czy masa ostrych dyskusji o polityce, ale i wydarzeniach w sporcie, w społeczeństwie, spory o kwestie światopoglądowe - też nie jest tego przykładem. Czy z dziada pradziada wciąż nie jest tak samo, tylko w innym opakowaniu bo i czasy inne. Dziś nie masz w dłoni karabinu- masz klawiaturę, ale też zadajesz rany i atakujesz "obcych" Tobie. Ciężko się nam w Narodzie dogadać, inwektywy lecą hurtowo. Oczywiście, że jest w nas też sporo dobra, to zawsze się ze sobą miesza- nie ma ludzi idealnie dobrych i tych całkowicie złych. O tym filmie niektórzy mówią, że jest poszukiwaniem własnego Ja przez bohaterki. A ja uważam, że nie tyle poszukiwanie tego ja, bo raczej mają to Ja mocno ugruntowane, co weryfikacja swoich przekonań i wierzeń (nie tylko religijnych) i to wcale przez nich nie zamierzona. To przypadek sprawił, że się zmierzyły ze swoim Ja na tle pochodzenia i dawnych wydarzeń (Ida wcale się nie wybierała do swojej ciotki, dostała taki nakaz). Ta weryfikacja swojego Ja dla jednej z bohaterek skończyła się jak wiemy tragicznie. A druga w bardzo sugestywnej ostatniej scenie idzie pod prąd, odwrotnie do innych, a więc ta weryfikacja swoich uczuć i wierzeń wydaje się obrócić o 180 stopni, choć też się pojawiają inne interpretacje. Czy twórcom chodziło o to, aby jeszcze bardziej podzielić w swych opiniach Naród? Wątpię, dlatego lepiej takie tematy podejmować z dużym dystansem do siebie, do często niejednoznacznej historii i tak po ludzku być dla siebie i dla różnych opinii bardziej wyrozumiałym.

ocenił(a) film na 5
Walsh75

Ujmę to tak Walsh.
W dobie wolności słowa i głoszeniu własnych światopoglądów, w mniejszym, lub większym, ale jednak, stopniu, dzielimy siebie wzajemnie na kogo tylko się da. I tego nie zmienimy, chyba, że pozostaniemy gdzieś w środku dżungli z aligatorami. Kwestią wszystkiego jest dystans o którym właśnie wspominasz. Wydaje się, że każdy go powinien mieć, a jednak....

ocenił(a) film na 8
djrav77

Dystans do siebie tak, ale do zjawisk i wydarzeń już nie - koniec końcem wszelkie zło wyrasta na podłożu dystansu do otoczenia. Stąd krok do obojętności a od niej do ignorowania i dalej biernej akceptacji zła. Na takiej zasadzie, wykorzystywania obojętności i bierności, Hitler doszedł do władzy, po czym tych "biernych" przerobił na "wiernych" i włączył w jeden z dwu (obok sowieckiego) największych aparatów zbrodni.
Słusznie "Walsh75" zwraca uwagę na możliwość weryfikacji tożsamości, o ile nie zamkniemy się na świat zewnętrzny w swojej małej stabilizaci. Bohaterki filmu dokonały tego pod presją niecodziennych, "jak z filmu" wydarzeń, ale przeciętny człowiek może liczyć tylko na swoją aktywną obserwację połaczoną z wrażliwością i otwarciem na nowe.
W pedagogice i psychologii nazywa się to samorozwojem lub samorealizacją.

ocenił(a) film na 8
seamen

Spadaj - tu dorośli o filmie rozmawiają a nie o chorych fobiach.

ocenił(a) film na 4
jak45

Dorosli nie powinni mowic do innych:"spadaj".Dorosli traktuja innych,z szacunkiem.Czyli tak,jakby sami chcieli byc traktowani.

ocenił(a) film na 8
kozzy82

Teoretycznie masz rację. Niemniej, jeśli wlazłeś (nawet z pełną świadomością, z własnej woli) między wrony...
Kulturalnej dyskusji z niektórymi nie da się prowadzić.
Sam też posłużyłeś się ironią.

ocenił(a) film na 4
djrav77

djrav77 - mnie sie bardzo twoja wypowiedz podoba.Ujme to krotko - mamy podobne zdanie na temat "Idy" - Pawlikowskiego.

ocenił(a) film na 4
djrav77

w koncu jakas rzeczowa i bez cisnienia wypowiedz bo tu albo peany pochwalne nad tym "dzielem" dyzurnych obroncow czci filmu niedopuszczajace innej opcji jak pianie z zachwytu, albo mieszanie z blotem i antysemickie zale.
Nie znosze fanatykow po zadnej stronie.
A film uwazam za przecietny.

ocenił(a) film na 1
kassis

Przeciętny? To jest pokaz slajdów, a nie film.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones